Raport Medicover: opieka zdrowotna to oszczędność dla pracodawców

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 1.12.2021

Z najnowszego raportu Medicover pt. „Praca. Zdrowie. Ekonomia. Perspektywa 2021” wynika, że opieka zdrowotna stanowi wymierną korzyść nie tylko dla pracowników, lecz także dla pracodawców. Dzięki temu firma może zaoszczędzić rocznie ponad 1400 zł (na osobę) na kosztach absencji i prezenteizmu.

Medicover corocznie przygotowuje kompleksową analizę stanu zdrowia pracowników objętych opieką medyczną w firmie. Na potrzeby najnowszej, siódmej edycji raportu „Praca. Zdrowie. Ekonomia. Perspektywa  2021” firma przeanalizowała dane dużej populacji – 443 329 pracowników firm będących pod opieką Medicover. Analiza została oparta o dane z lat 2019–2020. Wśród badanych mężczyźni stanowili 54,1 procent, a kobiety 45,9 procent.

Jednym z głównych wniosków płynących z raportu jest to, że dostęp do dobrej opieki zdrowotnej przynosi mierzalne korzyści dla firm. Oszczędność dla pracodawcy, którego pracownicy znajdują się pod opieką Medicover, wynosi 1408 zł w przeliczeniu na każdego statystycznego pracownika. W skali roku to aż o 403 zł więcej niż jeszcze rok temu.

Więcej produktywnych lat

Autorzy raportu zaznaczają, że najczęstszym powodem konsultacji lekarskiej jest wizyta profilaktyczna pracownika (w tym wizyty medycyny pracy) – w ciągu roku poddaje się jej 50–60 procent badanych (lata 2019 i 2020). Stanowi to dwukrotnie wyższy odsetek w porównaniu do ogólnej populacji w Polsce. Drugie wśród najczęstszych powodów konsultacji są choroby układu oddechowego, na trzecim miejscu znalazły się choroby oka i przydatków oka.

​Sfery z największym wzrostem absencji w 2020 roku to choroby układu ruchu i zaburzenia psychiczne. Jednocześnie, dzięki profilaktyce, lepszemu dostępowi do opieki zdrowotnej, w tym telemedycynie, oraz właściwemu postępowaniu pacjenci Medicover mają krótszą absencję niż ta notowana w populacji ogólnej w Polsce. Zgodnie z danymi za 2020 rok dzięki opiece Medicover firmy zyskały w analizowanej grupie średnio 4,40 produktywnego dnia na każdego pracownika. Jeśli weźmiemy pod uwagę całą badaną grupę, czyli prawie 445 tysięcy pracowników, zmniejszenie w tej grupie liczby zwolnień lekarskich i ograniczenie prezenteizmu, czyli kosztów związanych z obniżoną wydajnością pracy pracownika, który przychodzi do pracy mimo choroby, pozwalają uzyskać aż 1,95 mln dni, czyli 8372 produktywnych lat.

Covid-19 dodatkowym wyzwaniem

Z danych Medicover za 2020 rok wynika, że u 2,4 procent pracowników stwierdzono podejrzenie lub potwierdzono zakażenie Covid-19. Chorobę nieco częściej rozpoznawano u mężczyzn niż u kobiet. Co ciekawe, po standaryzacji ze względu na liczebność grup najczęściej podejrzenie lub potwierdzenie zakażenia stwierdzano u pracowników na stanowiskach decyzyjnych.

Trzeba jednak podkreślić, że nie jest to kompletny obraz wpływu Covid-19 na pracowników, bo znaczna ich część trafiała do publicznej opieki zdrowotnej. Z danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że w 2020 roku zakażenie Covid-19 przeszło około 6 procent Polaków.

Stres, zaburzenia lękowe i depresyjne

W 2020 roku nastąpił znaczny wzrost liczby porad zasięganych u psychologa i psychiatry. Do najczęstszych problemów związanych ze zdrowiem psychicznym należały reakcje na stres, zaburzenia lękowe i depresja. To właśnie w obszarze zaburzeń psychicznych z powodu reakcji na ciężki stres w Medicover w 2020 roku udzielono aż o 55 procent więcej konsultacji niż rok wcześniej. Zwiększenie potrzeby konsultacji związanych ze zdrowiem psychicznym było wyraźniejsze u kobiet niż u mężczyzn.

Tak niepokojący wynik najprawdopodobniej był skutkiem pandemii Covid-19. Podwyższenie poziomu stresu w połączeniu z pracą zdalną spowodowało pogorszenie stanu zdrowia psychicznego zatrudnionych. Efektem był wzrost liczby zwolnień lekarskich od psychiatry o prawie 60 procent.

Nadciśnienie, bole pleców i głowy, cukrzyca

W 2020 roku nieprawidłowe ciśnienie tętnicze stwierdzono u 26 procent pracowników, częściej niż w 2019 (o 21 procent). Wysoki odsetek nieprawidłowych wartości ciśnienia stanowi ryzyko rozwoju chorób układu krążenia, w tym udaru mózgu i śmierci. Właściwe leczenie znacząco zmniejsza to ryzyko.

Długość zwolnień lekarskich wzrosła również z powodu zgłaszanych problemów z układem ruchu. Jedną z przyczyn tego wzrostu może być siedzący tryb życia, brak ergonomicznych warunków w czasie pracy zdalnej i utrudniony dostęp do rehabilitacji w czasie pandemii Covid-19. Pacjenci Medicover wzięli na każdą z chorób z obszaru układu ruchu i urazów średnio więcej dni zwolnienia niż w 2019 roku.

Analiza pokazuje także, że co piąty wynik badania glikemii jest nieprawidłowy. Wskazuje to na konieczność kontroli poziomu cukru i intensyfikację profilaktyki w kierunku cukrzycy. Najistotniejszą rolę w profilaktyce odgrywają zmniejszenie masy ciała, właściwa dieta i aktywność fizyczna.

Czytaj także: Pracodawcy Medycyny Prywatnej wspierają rządowy program Profilaktyka 40 PLUS >>>

-Ponad połowa pracowników ma jeden lub więcej czynników ryzyka prowadzących do problemów zdrowotnych w przyszłości (nadwaga, wysoki poziom cholesterolu, palenie, itd.). Warto zaznaczyć, że nieprawidłowy poziom cholesterolu ma blisko połowa badanych. Odsetek nadwagi i otyłości zwiększył się nieznacznie w 2020 roku – wzrost o 2–3 punkty procentowe wystąpił u obu płci. Jednak jest to trend długoletni, więc stanowi rosnące ryzyko zdrowotne – komentuje dr n. med. Piotr Soszyński, dyrektor ds. strategicznego doradztwa medycznego w Medicover

Dane te wskazują na konieczność wprowadzenie działań w celu profilaktyki chorób. Wiąże to się z między innymi z koniecznością poprawy stylu życia. Aby to zapewnić, Medicover stale rozwija ofertę i wprowadza nowe rozwiązania dla pacjentów.

Aktywność fizyczna jako nieodłączny element zdrowia

Medicover od kilku lat intensywnie rozwija się w kierunku zintegrowanej opieki zdrowotnej i stawia na holistyczne podejście do zdrowia (zgodnie z definicją WHO). W tym podejściu sport i aktywność fizyczna to nieodłączne elementy zdrowego trybu życia. Firma inwestuje we własną sieć klubów fitness i siłowni, a także rozwija ofertę z zakresu profilaktyki zdrowotnej, sportu i rekreacji.

-Wraz z rosnącą świadomością społeczeństwa w obszarze zdrowego trybu życia od lat najbardziej pożądanym i popularnym benefitem pracowniczym jest opieka medyczna. „Zdrowie” staje się pojęciem coraz bardziej holistycznym, również za sprawą WHO, które definiuje jego znaczenie nie jako całkowity brak choroby, lecz jako „stan całkowitego dobrego samopoczucia fizycznego, psychicznego i społecznego”. Dlatego w Medicover stawiamy na zintegrowane podejście do zdrowia, które polega nie tylko na leczeniu konkretnego obszaru, lecz także oznacza kompleks działań, w tym aktywność sportową, mających na celu poprawę stanu zdrowia pacjenta – mówi Artur Białkowski, dyrektor zarządzający ds. usług biznesowych Medicover Polska.

Aktywność fizyczna jest także jednym z ważniejszych elementów „zdrowego trybu życia, dlatego oferta sportowa jest coraz chętniej wybieranym benefitem pracowniczym. W Medicover Sport klienci mogą korzystać z pakietów sportowych oferujących dostęp do 4,5 tysięcy obiektów sportowych czy z pakietów online. Oferta jest zróżnicowana i dostosowana do indywidualnych preferencji. Warto także podkreślić, że w autorskim programie „Zdrowa Firma” kluczową rolę odgrywa oferta sportowa.

Raport „Praca. Zdrowie. Ekonomia. Perspektywa 2020” to kompleksowa analiza stanu zdrowia populacji pracowników znajdujących się pod opieką Medicover Sp. z o.o., opisująca główne problemy zdrowotne i czynniki wpływające na absencję chorobową. Istotną częścią raportu jest uaktualniana kalkulacja kosztów, jakie ponoszą pracodawcy z powodu wybranych chorób pracowników.

Czytaj także: Medicover z dwoma nowymi klubami Calypso Fitness w Łodzi >>>

W 2021 roku ukazała się siódma edycja raportu. Eksperci Medicover przeanalizowali dane za okres 2019–2020 dotyczące 443 329 osób w przedziale wiekowym 20–67 lat. Raport obejmuje wyniki pracowników produkcyjnych, w tym pracujących zmianowo, biurowych, pracujących mobilnie oraz osób na stanowiskach decyzyjnych. W przygotowaniu raportu wykorzystano również ogólnodostępne analizy ZUS i GUS.

Raport pokazuje rzetelny obraz głównych problemów zdrowotnych i czynników wpływających na absencję chorobową, zawiera informację o zagrożeniach dla zdrowia, którym można zapobiegać, aby nie stały się przyczyną poważnych chorób w przyszłości. Autorzy przybliżają także, jak okres pandemii Covid-19 wpłynął na zdrowie pracowników.

Do analizy ekonomicznej wybrano najczęstsze problemy zdrowotne występujące wśród pracowników. Należą do nich choroby przewlekłe: nadciśnienie tętnicze, cukrzyca, bóle pleców, bóle głowy, astma i alergia oraz choroby układu pokarmowego, a także grupa chorób ostrych – infekcje układu oddechowego.

Następnie przeprowadzono standaryzację populacji według wieku, co pozwoliło na porównanie populacji Medicover do populacji ubezpieczonych w ZUS. Wówczas obliczono koszty absencji i nieefektywnej obecności w pracy dla pracowników pod opieką Medicover oraz ogólnej populacji ubezpieczonych w ZUS. Uzyskane wyniki przedstawiają koszty danej choroby, ponoszone przez pracodawcę na jednego statystycznego – a nie tylko chorego – pracownika.

Raport jest elementem programu Zdrowa Firma, którego celem jest wsparcie firm we wszystkich obszarach zdrowia pracowników – fizycznego, psychicznego i społecznego.

Raport jest dostępny na stronie: https://zdrowafirma.medicover.pl/

Przeczytaj teraz

Startupy inwestują w telemedycynę

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 24.03.2021

Więcej nowych firm niż rok temu inwestowało w rozwiązania telemedyczne oraz dotyczące sztucznej inteligencji – wynika z cząstkowych wyników statystycznych raportu „Top Disruptors in Healthcare”, który powstał na podstawie odpowiedzi prawie 100 startupów.

W raporcie, który jest jedynym raportem w Polsce, omawiającym polski sektor medtech, 91 procent startupów wskazało, że pandemia Covid-19 wpłynęła na ich działalność umiarkowanie lub znacznie.

W porównaniu z zeszłorocznym raportem, większy procent startupów oferuje rozwiązania telemedyczne (52 procent vs. 46 procent) oraz sztucznej inteligencji (43 procent vs. 30 procent). Pojawił się natomiast tylko jeden startup zajmujący się blockchainem w ochronie zdrowia, co może wskazywać na niewielkie wykorzystanie tej technologii dla zapewnienia transparentności i bezpieczeństwa przetwarzania danych.

Z danych zawartych w raporcie wynika, że sektor medtech się rozwija – aż 61 procent respondentów wskazuje, że ich organizacja jest na etapie komercjalizacji lub ekspansji, w porównaniu do 56 procent startupów z zeszłego roku. Powtarzalny przychód ze sprzedaży karşıyaka escort jest deklarowany przez 42 procent (Raport 2021) i 43 procent (Raport 2020) respondentów.

Tylko 37 procent startupów deklaruje poziom finansowania niższy niż 1 mln zł, a finansowanie powyżej 10 mln zł dotyczy 15 procent respondentów. Prawie dwa razy więcej startupów w porównaniu z zeszłym rokiem deklaruje finansowanie działalności ze środków własnych.

Czytaj także: Wspólna inwestycja Medicover Stomatologia i Dental Sense>>>

Instytucje, z którymi startupy współpracują najczęściej, to szpitale (67 procent). Z inwestorami współpracuje nieco ponad połowa respondentów, natomiast tylko 23 procent i 22 procent deklaruje kooperację z akceleratorami i inkubatorami.

Prawie wszyscy respondenci już są lub chcą być obecni na rynkach zagranicznych, jednak jednocześnie zmniejszyła się liczba startupów, które rejestrują przychód ze sprzedaży zagranicznej – 16 procent vs. 22 procent, przy jednoczesnym zachowaniu podobnego odsetka respondentów mających podpisane umowy kemalpaşa escort komercyjne z klientami zagranicznymi (16 procent i 15 procent).

Z większą liczbą statystyk oraz końcowymi wynikami będzie można zapoznać się po oficjalnej publikacji raportu w czerwcu 2021 roku, podczas konferencji “AI w zdrowiu”.

Raport jest tworzony przez zespół Młodych Menedżerów Medycyny przy Polskiej Federacji Szpitali. Jego celem jest zebranie najważniejszych informacji o start-upach na różnym poziomie rozwoju, w celu ułatwienia zawieranie efektywnych partnerstw pomiędzy kiraz escort start-upami, a inwestorami i podmiotami leczniczymi oraz pozostałymi partnerami i klientami.

Partnerami głównymi Raportu są: EIT Health, PZU Zdrowie, AstraZeneca i Google for Startups. Partnerami wspierającymi są: Honeywell i Kancelaria DZP.

Źródło: Polska Federacja Szpitali

Przeczytaj teraz

Transparentność, przewidywalność i konsultacje ważne przy tworzeniu prawa

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 10.03.2021

Pracodawcy Rzeczpospolitej Polskiej, na zlecenie Komitetu Farmaceutycznego Amerykańskiej Izby Handlowej (AmCham), przygotowali drugą edycję raportu „Zdrowa Legislacja”. Opracowanie prezentuje analizę sposobu prowadzania procesów legislacyjnych w systemie ochrony zdrowia w Polsce oraz rekomendacje mające na celu stworzenie stabilnego prawa, które sprzyja również nowym inwestycjom.

– W raporcie „Zdrowa legislacja 2”, pragniemy zwrócić uwagę Ministerstwa Zdrowia i parlamentarzystów na potrzebę zapewnienia transparentnego i przewidywalnego procesu legislacyjnego – podkreśla Jacek Graliński, przewodniczący Komitetu Farmaceutycznego AmCham – Tylko współpraca i partnerskie traktowanie zarówno inicjatorów prawa, jak i podmiotów, których ono dotyczy, pozwoli na budowanie zaufania biznesowego, a co za tym idzie – zwiększania skali inwestycji w Polsce.

– Polska ma wiele atutów i przewag konkurencyjnych, w tym, przede wszystkim wyjątkowo zdolnych i dobrze wykształconych specjalistów, którzy mogliby swój potencjał realizować w ramach nowych inwestycji firm z sektora biotechnologicznego. Przewidywalne i stabilne prawo w obszarze ochrony zdrowia znacznie zwiększy skalę bezpośrednich inwestycji zagranicznych w naszym kraju – dodaje Andrzej Dziukała, wiceprzewodniczący Komitetu Farmaceutycznego AmCham.

Czytaj także: Nowe przepisy dotyczące teleporady w POZ>>>

Kompleksowe spojrzenie na proces stanowionego prawa w systemie ochrony zdrowia wymagało szczegółowej analizy aktów prawnych, przygotowanych zarówno przez instytucje posiadające inicjatywę ustawodawczą – szczególnie Ministerstwo Zdrowia w imieniu Rady Ministrów – jak i projektów rozporządzeń i zarządzeń prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia. To właśnie te akty prawne mają moc wykonawczą, a tym samym bezpośredni wpływ na dostęp pacjentów do świadczeń medycznych, działalność podmiotów leczniczych oraz funkcjonujące w Polsce firmy biotechnologiczne i farmaceutyczne.

W analizowanym okresie, czyli od 1 czerwca 2019 roku do 31 maja 2020 roku Ministerstwo Zdrowia przygotowało 17 projektów ustaw, z czego do konsultacji trafiło zaledwie 8 z nich (z tego 2 na okres 14 dni i 6 na okres między 21 a 31 dni) oraz 190 projektów rozporządzeń, z czego 134 było poddanych konsultacjom społecznym (średni czas konsultacji to 18,5 dnia). Poza tym prezes Narodowego Funduszu Zdrowia przygotował 172 projekty zarządzeń.

Najważniejsze rekomendacje z raportu „Zdrowa legislacja 2.0”, mające na celu tworzenie prawa odpowiadającego na wyzwania i problemy w systemie ochrony zdrowia oraz stwarzające środowisko sprzyjające biznesowi i nowym inwestycjom dotyczą tego, aby regulacje prawne były spójne w ramach różnych aktów prawnych, a przepisy – możliwie stabilne i niezmienne. Decyzje powinny być podejmowane w sposób przejrzysty, skonsolidowany i z uwzględnieniem udziału strony społecznej, przeprowadzana powinna być także realna ocena wpływu wprowadzanych rozwiązań.

Czytaj także: NFZ zaleca ograniczenie świadczeń planowych>>>

Autorzy raportu podkreślają potrzebę funkcjonowania jednego organu decyzyjnego i zachowania spójności pomiędzy Ministerstwem Zdrowia a Narodowym Funduszem Zdrowia.

– Z raportu „Zdrowa Legislacja 2” wynika jasno, że w trakcie procedowania ustaw brakuje konsultacji i prekonsultacji. To trzeba naprawić i wyciągnąć z tego wnioski. Prekonsultacje są ważne. Zainteresowani powinni brać udział w tworzeniu prawa – oni się najlepiej na tym znają, gdyż to oni są odbiorcami tego prawa – dodał Dariusz Klimczak, poseł, członek sejmowej Komisji Zdrowia.

Opracowanie zostało uzupełnione o głos strony społecznej – recenzje Naczelnej Rady Lekarskiej, Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych oraz Izby Gospodarczej „Farmacja Polska”. Instytucje te w pełni popierają diagnozę przedstawioną w „Zdrowej Legislacji 2” i same od lat apelują o potrzebę zmian w procesie stanowienia prawa.

Pełna treść raportu Zdrowa Legislacja 2 jest dostępna tutaj>>>

Przeczytaj teraz

Państwowe Ratownictwo Medyczne ciągle z problemami, pomimo reform

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 2.03.2021

System Państwowego Ratownictwa Medycznego, mimo wielu zmian wprowadzanych w ostatnich latach, nie funkcjonuje sprawnie. Główne problemy pozostały w dalszym ciągu takie same, dotyczą one braku lekarzy medycyny ratunkowej, obciążenia SOR-ów pacjentami, których życie i zdrowie nie wymaga interwencji z zakresu medycyny ratunkowej oraz długiego czasu oczekiwania na karetki.

Sytuację w Państwowym Ratownictwie Medycznym zbadała Najwyższa Izba Kontroli, która stwierdziła, że nie stworzono warunków do sprawnego  funkcjonowania tego systemu. Rozbudowa systemu Wspomagania Dowodzenia oraz wprowadzenie  systemu TOPSOR, które miały umożliwić monitoring jakości świadczeń i skrócić czas obsługi pacjentów na SOR-ach, jest opóźniona o kilka lat. Przy  rozbudowie systemu Wspomagania Dowodzenia pojawiły się błędy, które mogły  okazać się groźne dla pacjentów. Wdrażanie tych skomplikowanych i wymagających specjalistycznej wiedzy projektów powierzono Lotniczemu Pogotowiu Ratunkowemu – jednostce nieposiadającej w tym względzie doświadczenia oraz świadczącej inne, istotne dla systemu ratownictwa usługi.

Przepisy regulujące organizację, oraz zasady funkcjonowania i finansowania systemu PRM zmieniały się wielokrotnie. Ostatnie istotne zmiany, wprowadzono w maju 2018 roku i dotyczyły one głównie przeniesienia zarządzania Systemem Wspomagania Dowodzenia Państwowego Ratownictwa Medycznego z resortu spraw wewnętrznych do resortu zdrowia i utworzenia Krajowego Centrum Monitoringu Ratownictwa Medycznego.

Zmiany zakładały także wyeliminowanie z systemu PRM prywatnych podmiotów leczniczych dysponujących karetkami ratowniczymi oraz wprowadzenie segregacji medycznej pacjentów SOR-ów, ustalającej kolejność udzielania pomocy medycznej z uwzględnieniem ich stanu zdrowia.

Czytaj także: Falck: musimy zniknąć z systemu ratownictwa medycznego>>>

Jednak pomimo tych zmian oraz zwiększenia nakładów na funkcjonowanie PRM, nie wyeliminowano najważniejszych, istniejących od wielu lat problemów. NIK ocenia, że w okresie objętym kontrolą, czyli w latach 2018 – 2019, minister zdrowia oraz wojewodowie odpowiedzialni za organizowanie, planowanie, koordynowanie i nadzór nad systemem, nie stworzyli warunków do jego sprawnego funkcjonowania. Między innymi minister zdrowia z opóźnieniem wydał akty wykonawcze do znowelizowanej ustawy o PRM.

Błędy w systemach wspomagających

Użytkownicy SWD PRM (urzędy wojewódzkie i podmioty lecznicze dysponujące zespołami ratowniczymi) w latach 2018-2019 zgłaszali krytyczne uwagi dotyczące jego funkcjonowania, takie jak na przykład  brak funkcjonalności umożliwiającej bieżące aktualizowanie trasy przebiegu karetki, nieprawidłową synchronizację czasu na komputerach stacjonarnych i terminalach, powodującą naruszenie chronologii realizacji zleceń, czy brak ciągłości działania systemu w przypadku łączenia z terminalem mobilnym.

Także w trakcie rozbudowy systemu SWD PRM o nowe funkcjonalności wystąpiły błędy na przykład brak możliwości zalogowania się do systemu, niewykorzystywanie dostępnych Zespołów Ratownictwa Medycznego, brak możliwości wprowadzenia do systemu prawidłowej oceny poziomu przytomności pacjenta. To wszystko mogło zagrozić ich życiu i zdrowiu.

We wszystkich  skontrolowanych szpitalnych oddziałach ratunkowych prowadzona była segregacja medyczna pacjentów dotycząca pierwszeństwa w udzielaniu opieki medycznej. Problemem są różne zasady jej przeprowadzania w poszczególnych jednostkach. Ich ujednoliceniu służyć ma projekt pn. Tryb Obsługi Pacjenta w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym (TOP SOR).

Lotnicze Pogotowie Ratunkowe, która miało wdrażać TOP SOR, popełniło błędy na etapie przygotowania postępowania o udzielenie zamówienia publicznego na realizację tego projektu. Nieprawidłowy opis przedmiotu zamówienia nie pozwolił na porównanie złożonych ofert i w związku z tym rozpoczęty w lipcu 2019 roku przetarg unieważniono. Wdrożenie projektu przesunięto na 2021 rok.

Wydłużony czas dotarcia karetki

Błędy  i opóźnienia dotyczyły także wdrażania Systemu Wspomagania Dowodzenia PRM, a niejednolity sposób wykazywania przez podmioty lecznicze liczby pacjentów będących w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego, powodował, że minister zdrowia nie dysponował rzetelnymi danymi dotyczącymi jakości udzielanych świadczeń ratownictwa medycznego oraz liczby pacjentów ich potrzebujących.

Miernikami funkcjonowania systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego są między innymi mediana czasu dotarcia oraz maksymalny czas dotarcia ratowników na miejsce zdarzenia od przyjęcia zgłoszenia o nim.  Za zapewnienia określonych w ustawie parametrów czasu dotarcia na miejsce zdarzenia odpowiedzialni są wojewodowie. W żadnym ze skontrolowanych województw nie stworzono warunków organizacyjnych pozwalających na uzyskanie przez zespoły ratownictwa medycznego wymaganego czasu dotarcia do osób potrzebujących pomocy medycznej.

Czytaj także: Opieka zdrowotna nakierowana na wartość lepiej zaspokaja potrzeby pacjentów>>>

Mediana czasu dotarcia na miejsce zdarzenia, wskazana w ustawie o PRM, jest nie większa niż 8 minut w miastach powyżej 10 tysięcy mieszkańców i 15 minut poza tymi miastami. A maksymalny czas dotarcia na miejsce zdarzenia od przyjęcia zgłoszenia o nim przez dyspozytora powinien wynosić w miastach powyżej 10 tysięcy mieszkańców  15 minut i 20 minut poza tymi miastami. Udział wyjazdów Zespołów Ratownictwa Medycznego, niespełniających tego parametru w całkowitej liczbie wyjazdów wynosił w 2017 roku – ponad 18 procent, a w 2018 roku – ponad 28 procent.

Poza tym w trzech, z pięciu skontrolowanych, województwach nie zapewniono całodobowych dyżurów koordynatorów ratownictwa medycznego, którzy odpowiedzialni są za współpracę dyspozytorów oraz rozstrzyganie o przyjęciu przez szpital pacjenta transportowanego przez ratowników.

 Braki kadrowe problemem PRM

Stałym od lat problemem Państwowego Ratownictwa Medycznego są niedobory kadrowe. W 2018 roku zatrudnionych było ponad tysiąc lekarzy ze specjalizacją z medycyny ratunkowej, co według konsultanta krajowego w tej dziedzinie, stanowiło zaledwie 39 procent zapotrzebowania na tę grupę specjalistów.

Deficyt lekarzy powodował niepełną obsadę szpitalnych oddziałów ratunkowych i zespołów ratownictwa medycznego. Zatrudnieni w SOR lekarze pełnili kilkudziesięciogodzinne  – nieprzerwanie nawet przez blisko 80 godzin – dyżury bez odpoczynku. Zdarzało się, że na SOR dyżurował tylko jeden lekarz i to nie zawsze specjalista medycyny ratunkowej, albo nieobsadzone było stanowisko ordynatora takiego oddziału. Lekarze w Zespołach Ratownictwa Medycznego pracowali, jedynie z godzinną przerwą, nawet 144 godziny.

Zdarzały się również przypadki, że do zdarzeń wysyłano specjalistyczne zespoły ratownictwa medycznego bez lekarza, co naruszało warunki umów na świadczenie usług medycznych zawartych z NFZ i powodowało nakładanie na podmioty lecznicze kar umownych.

Trudności z zatrudnieniem lekarzy medycyny ratunkowej miało w latach 2018-2019 także Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Niskie stawki wynagrodzeń powodowały dużą rotację personelu.

Pomimo wzrostu, w okresie objętym kontrolą, nakładów – na szpitalne oddziały ratunkowe o ponad 5 procent, a na zespoły ratownictwa medycznego o 10 procent – jednostki te nadal borykały się  problemami finansowymi.  We wszystkich skontrolowanych przez NIK szpitalach występowały problemy z pokryciem, z otrzymywanych z NFZ środków finansowych, kosztów działalności szpitalnych oddziałów ratunkowych. Działalność SOR-ów generowała dla szpitali, w których zostały one utworzone, nawet kilkumilionowe straty.

W ramach Systemu Państwowe Ratownictwo Medyczne w 2019 roku funkcjonowało 1577 zespołów ratownictwa medycznego (369 specjalistycznych i 1208 podstawowych). Doraźnej pomocy medycznej udzielało również Lotnicze Pogotowie Ratunkowe (21 baz) oraz personel medyczny 237 szpitalnych oddziałów ratunkowych. Z systemem PRM współpracowało 155 izb przyjęć, 17 centrów urazowych udzielających świadczeń opieki zdrowotnej pacjentom z mnogimi wielonarządowymi obrażeniami ciała oraz 8 centrów urazowych dla dzieci.

Cały raport NIK na temat funkcjonowania Systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego dostępny jest tutaj>>>

Przeczytaj teraz

Medyczne zawody wspierające receptą na niedobory kadrowe

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 14.02.2021

Z wywiadów przeprowadzonych na potrzeby raportu „Zdrowie Polaków po pandemii. Co możemy zrobić razem” Pracodawców Medycyny Prywatnej i firmy Deloitte, wynika, że istotnym wsparciem dla systemu ochrony zdrowia mogą być przedstawiciele tzw. medycznych zawodów wspierających.

Zatrudnienie takich pracowników mogłoby udrożnić system lecznictwa między innymi poprzez uwolnienie lekarzy od absorbującej i pochłaniającej czas pracy biurowej, którą mogliby wykonywać asystenci medyczni.

Medyczni pracownicy wspierający mogą też zajmować się pacjentami w przypadkach niewymagających bezpośredniej ingerencji lekarza.

Autorzy raportu podkreślają rolę opieki pielęgniarskiej, która bezpośrednio przekłada się na samopoczucie pacjenta, jakość procesu leczenia i szybszy powrót do zdrowia.

Przykład rozwiązania, opartego na bliskiej relacji pacjenta z pielęgniarką prowadzącą, funkcjonuje w warszawskim Szpitalu Lux Med Onkologia. Stosowany jest tutaj model wzorowany  na anglosaskim systemie primary nursing. Zakłada on, że pielęgniarka prowadząca koncentruje się wyłącznie na pacjencie i jego rodzinie (jest osobą identyfikowaną z imienia i nazwiska, znaną pacjentowi i jego rodzinie) i jest za niego odpowiedzialna od chwili przyjęcia do szpitala, aż po wypis.

W procesie opieki nad chorym pielęgniarkę prowadząca wspierają pielęgniarki odcinkowe i opiekunowie medyczni, którzy realizują zlecenia lekarzy i plan opieki opracowany przez pielęgniarkę prowadzącą, która ma również prawo zlecać konsultacje i zabiegi specjalistyczne (psychologa, dietetyka czy fizjoterapeuty). Nie zajmuje się administrowaniem, zarządzaniem i organizacją pracy na oddziale. Praca ta należy do kierownika opieki medycznej.

Raport „Zdrowie Polaków po pandemii. Co możemy zrobić razem” zawiera także inne przykłady dobrych praktyk, których wdrożenie może usprawnić system opieki zdrowotnej.

Przedstawiciele podmiotów medycyny prywatnej, którzy byli zaangażowani w opracowanie raportu, zwracają również uwagę na potrzebę rozwoju farmacji klinicznej, która jest obecnie deficytową specjalizacją. Farmaceuci mogliby zacząć odgrywać dużo większą rolę w leczeniu pacjentów, na przykład poprzez przeprowadzanie kompleksowej analizy interakcji leków i wsparcie tym samym powrotu pacjenta do zdrowia.

Będzie to możliwe, gdy wejdzie w życie Ustawa zawodzie farmaceuty (co będzie miało miejsce w kwietniu 2021) oraz gdy powstaną odpowiednie rozporządzenia, które doprecyzują uprawnienia farmaceutów w tym zakresie.

Dr Izabela Szum ze  spółki Diagnostyka zwraca również uwagę na możliwość usprawnienia procesu badań diagnostycznych poprzez zatrudnianie wyspecjalizowanych flebotomistów, czyli osób odpowiedzialnych za pobieranie krwi od pacjentów.

Czytaj także: Flebotomista – przydatny zawód medyczny>>>

Praktyka zachodnich szpitali pokazuje, że dzięki doskonałej jakości pobieranych przez nich próbek laboratoria wykonują mniej powtórnych badań, co przekłada się na mniejszą liczbę pobrań i efektywność kosztową po stronie szpitala.

W raporcie zawarto listę siedmiu propozycji zmian w systemie ochrony zdrowia, które mogłyby poprawić jego jakość i efektywność, a także takie propozycje zmian, które obejmują optymalne wykorzystanie czasu pracy i kompetencji personelu oraz stały rozwój kadr i technologii.

Autorzy raportu postulują, aby doświadczenia wyniesione z ostatnich miesięcy i związane z nimi zmiany wprowadzane w reakcji na epidemię koronawirusa, na stałe wpłynęły na organizację ochrony zdrowia w Polsce.

Podkreślają też, jak wiele korzyści pacjentom daje między innymi współpraca w zakresie partnerstwa publiczno-prywatnego oraz że rozwiązania proponowane w systemie ochrony zdrowia powinny być skupione na potrzebach pacjenta, wynikach leczenia oraz jakości opieki medycznej.

Raport „Zdrowie Polaków po pandemii. Co możemy zrobić razem” dostępny jest tutaj>>>

Czytaj także: Zdrowa Perspektywa – projekt Grupy Lux Med i SGH>>>

Przeczytaj teraz

Prywatne wydatki na zdrowie w roku 2023 wyniosą 69 mld zł

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 3.02.2021

Około 30 procent funduszy przeznaczanych na ochronę zdrowia w Polsce pochodzi ze środków prywatnych, w roku 2017 prywatne wydatki na opiekę  medyczną w Polsce wyniosły około 49 mld zł. Według przewidywań w roku 2023 wyniosą one około 69 mld zł – wynika z raportu Pracodawców Medycyny Prywatnej i firmy Deloitte „Zdrowie Polaków po pandemii. Co możemy zrobić razem”.

Raport przypomina, że system ochrony zdrowia tworzą łącznie dwa sektory – publiczny i prywatny, a podział ten wynika przede wszystkim z odmiennych sposobów finansowania.

Głównym źródłem finansowania publicznego systemu ochrony zdrowia jest Narodowy Fundusz Zdrowia, który gromadzi środki poprzez system ubezpieczeń społecznych (ZUS, KRUS). Według raportu NIK z 2018 roku NFZ pokrywa ponad 80 procent publicznych wydatków zdrowotnych, a dodatkowe pieniądze zapewniane są z budżetu państwa oraz budżetów samorządowych.

Natomiast finansowanie prywatnej opieki zdrowotnej pochodzi ze środków gospodarstw domowych (tzw. wydatki out of pocket i składki w ramach dobrowolnych ubezpieczeń zdrowotnych) oraz abonamentów medycznych lub ubezpieczeń grupowych wykupywanych przez pracodawców:

Finansowanie prywatne zwiększa się z roku na rok, gdyż coraz więcej osób wybiera abonamenty i ubezpieczenia medyczne lub korzystnie ze świadczeń płatnych jednorazowo (fee for service). Przytoczone w raporcie dane pochodzące z raportu NIK „System ochrony zdrowia w Polsce – stan obecny i pożądane kierunki zmian” z roku 2019, wskazują, że 9 procent Polaków wybrało wyłącznie usługi prywatnej opieki medycznej, a według danych OECD dotyczących roku 2019 około 2 procent PKB stanowiło finansowanie opieki zdrowotnej w Polsce ze środków prywatnych.

Dane OECD potwierdzają także niedofinansowanie publicznego i prywatnego systemu ochrony zdrowia w Polsce. W 2019 roku całkowite wydatki na ten cel stanowiły 6,3 procenta PKB, przy średniej dla krajów OECD na poziomie 8,8 procenta. Największy udział w całkowitych wydatkach na ochronę zdrowia mają w Polsce wydatki publiczne – w 2019 roku było to około 4,5 procenta PKB.

Porównując te wartości do danych dotyczących finansowania ochrony zdrowia w innych krajach OECD, można stwierdzić, że istnieje uzasadnienie wzrostu skali zarówno wydatków publicznych, niskich na tle innych krajów rozwiniętych, jak i wydatków prywatnych.

Czytaj także: Raport „Zdrowie Polaków po pandemii” – postulaty dla systemu ochrony zdrowia>>>

Brak wystarczających środków w systemie ma bezpośredni wpływ na ograniczoną dostępność świadczeń medycznych i wielomiesięczne terminy oczekiwania na ich realizację. W przypadku endokrynologii w 2018 roku pacjenci musieli czekać na wizytę u specjalisty prawie rok (11 miesięcy)  Bardzo długi czas oczekiwania dotyczył również świadczeń stomatologicznych (średnio 8,5 miesiąca), chirurgii plastycznej (niecałych 8 miesięcy) oraz ortopedii i traumatologii narządu ruchu (nieco ponad 7,5 miesiąca).

Biorąc pod uwagę te dane oraz pozostałe omówione w opracowaniu czynniki, Raport „Zdrowie Polaków po pandemii. Co możemy zrobić razem” formułuje kluczowe zadania, jakie stoją przed systemem ochrony zdrowia w Polsce, w szczególności z punktu widzenia potrzeb pacjentów.

Raport podkreśla też, że doświadczenia wyniesione z ostatnich miesięcy i związane z nimi zmiany wprowadzane w reakcji na epidemię koronawirusa mogą i powinny na stałe zmienić organizację ochrony zdrowia w Polsce.

W raporcie zawarto listę 7 propozycji zmian w systemie ochrony zdrowia, które mogłyby poprawić jego jakość i efektywność, a także takie propozycje zmian, które obejmują optymalne wykorzystanie czasu pracy i kompetencji personelu oraz stały rozwój kadr i technologii. Zawarto w nim również dobre praktyki, których wdrożenie może usprawnić system opieki zdrowotnej.

Raport „Zdrowie Polaków po pandemii. Co możemy zrobić razem” dostępny jest tutaj>>>

Przeczytaj teraz

W medycynie czeka nas zmiana priorytetów

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 3.02.2021

Wpływ koronawirusa na medycynę nie skończy się razem z pandemią, a do 2025 roku dokona się zmiana priorytetów i przewartościowanie w podejściu do leczenia. Przyspieszył rozwój telemedycyny, zmieniło też nastawienie naukowców, pacjentów i przedsiębiorstw do tego kto, gdzie i jak powinien się zajmować ochroną zdrowia w przyszłości – wynika z raportu “The Future unmasked: life sciences and healthcare predictions 2025” firmy doradczej Deloitte.

Na początku 2020 roku branża ochrony zdrowia i sektora life science, obejmującego segmenty: farmaceutyczny, biotechnologiczny oraz technologii medycznych, znajdowała się na ścieżce stałego, ale relatywnie powolnego rozwoju.

Czytaj także: Raport „Zdrowie Polaków po pandemii” – postulaty dla systemu ochrony zdrowia>>>

Wybuch pandemii koronawirusa spowodował, że obserwowane w ostatnich latach trendy w sektorze ochrony zdrowia gwałtownie przybrały na sile. Według przewidywań ONZ do 2025 roku 11 procent światowej populacji (21 procent w przypadku Europy) będą stanowiły osoby powyżej 65 roku życia.

Natomiast zdaniem Międzynarodowej Federacji Diabetologicznej liczba osób cierpiących na cukrzycę ma do 2030 roku wzrosnąć do 578 milionów oraz do 700 milionów do roku 2045.

Trendy w medycynie

Zdaniem ekspertów Deloitte w najbliższych latach branża medyczna koncentrować się więc będzie na takich trendach jak starzenie się społeczeństw, wzrost wydatków budżetowych na służbę zdrowia, popularność aplikacji zdrowotnych i fitnessowych, wykorzystanie telemedycyny i wirtualnej diagnostyki, rozprzestrzenianie się chorób cywilizacyjnych i antybiotykoodporności.

Najnowszy raport firmy doradczej Deloitte poświęcony przyszłości branży medycznej w znacznej mierze opiera się na analizie i przewidywaniach długofalowego wpływu koronawirusa na nasze życie. Społeczeństwa na całym świecie zaczęły bowiem doceniać wysiłki podejmowane przez firmy medyczne, a także dostrzegać nowe sposoby współpracy różnych podmiotów dążących do znalezienia i wdrożenia najlepszych możliwych rozwiązań prozdrowotnych.

Osobną kwestią, która będzie miała długofalowe konsekwencje, jest kontynuowanie w pandemii wielu terapii pacjentów przewlekle chorych. Wymuszona izolacja, poczucie zagrożenia ekonomicznego, czy praca zdalna nie pozostały bez wpływu na kondycję psychofizyczną społeczeństw.

Od ochrony zdrowia do zdrowej starości

Zdaniem ekspertów Deloitte, doświadczenia ostatnich miesięcy skłonią ludzi do częstszego i bardziej świadomego brania odpowiedzialności za własne wybory zdrowotne i styl życia. Pandemia wymusiła pogłębienie wiedzy na temat zagrożeń, które wynikają z osłabienia ludzkiego systemu odpornościowego, spowodowanego niekontrolowanym rozwojem cywilizacyjnym.

Jednocześnie na to wszystko nałożyło się powstanie nowych i przyspieszenie rozwoju dotychczasowych rozwiązań technologicznych, dzięki którym możliwa jest stała kontrola własnej kondycji, tak fizycznej, jak i psychicznej, ale też śledzenie potencjalnych zagrożeń dla zdrowia.

Czytaj także: Prywatne wydatki na zdrowie w roku 2023 wyniosą 69 mld zł>>>

– Wiele wskazuje na to, że przyszłość przyniesie bardziej świadome podejście człowieka do kwestii jego własnego zdrowia, jak i ogólnego dobrostanu. Zamiast podejmować doraźne aktywności dotyczące zwalczania pojawiających się chorób czy zakażeń, ludzie coraz częściej będą swoją kondycję monitorować w trybie ciągłym. W ten sposób łatwiej im będzie podejmować najlepsze dla siebie decyzje dotyczące diety, stylu życia i aktywności. Miejmy więc nadzieję, że odejdziemy od modelu chwilowego leczenia na rzecz przemyślanej, długofalowej i sprawnie kontrolowanej prewencji, która ma nam zapewnić witalność i zdrowie na starość – mówi Krzysztof Wilk, partner associate w dziale Doradztwa Podatkowego Deloitte.

„4P” medycyny

Do roku 2025 w medycynie dokona się zasadnicza zmiana priorytetów i sposobów podejmowania decyzji w zakresie rekomendowanego leczenia oraz przewartościowanie podejścia do diagnostyki. Zgodnie z ideą „4P” (z ang. predictive, preventative, personalised, participatory) medycyna ma być przewidująca, prewencyjna, spersonalizowana i partycypacyjna.

Dzięki wykorzystaniu najnowszych zdobyczy technologicznych w zakresie analityki zbiorów danych, genomiki, sztucznej inteligencji, nanotechnologii, komputerów kwantowych czy komunikacji 5G możliwe będzie szybsze diagnozowanie i lepsze jego dopasowanie do indywidualnych potrzeb pacjentów, a także sprawniejsze prowadzenie procedur badawczych i rozwojowych.

– Konieczność jak najszybszego znalezienia szczepionki na Covid-19 spowodowała współpracę wielu przedsiębiorstw sektora medycznego oraz instytucji państwowych i naukowych na niespotykaną wcześniej skalę. Takie podejście z pewnością znacząco ułatwiły też dostępne narzędzia komunikacyjne i analityczne. Wykorzystanie zaawansowanych technologii może nie tylko bezpośrednio poprawić rezultaty leczenia, ale mieć wpływ na obniżenie kosztów związanych z opieką zdrowotną, ułatwić dostęp do usług medycznych, poprawić dokładność diagnostyki, umożliwić lepsze dopasowanie produktów oraz efektywniejszą kontrolę bezpieczeństwa danych pacjentów – mówi Maciej Dalecki, dyrektor w dziale Doradztwa Finansowego Deloitte.

Pandemia podkreśliła znaczenie szerokiego zakresu współpracy w mobilizowaniu i koordynowaniu publicznych i prywatnych wysiłków, zmierzających do opanowania światowych zagrożeń zdrowotnych.

SI i analityka danych

Według przewidywań ekspertów Deloitte, do roku 2025 firmy medyczne uzyskają dostęp do wielkich zbiorów danych medycznych oraz możliwości ich złożonej analizy. Tam, gdzie do tej pory biznes skupiał się na rozwoju aspektów sprzętowych, w przyszłości będzie koncentrować się na efektywnym wykorzystaniu skomplikowanych rozwiązań programistycznych. W efekcie sektor zdrowotny w znacznie większym stopniu niż obecnie będzie funkcjonował w modelu dostawcy oprogramowania jako usługi (Software as a Service – SaaS).

Technologie wykorzystujące sztuczną inteligencję pozwolą też przyspieszyć procesy opracowywania nowych leków oraz ograniczyć czas trwania testów klinicznych, co przyczyni się do odwrócenia trendu spadających zysków z działalności badawczo-rozwojowej.

– Bazując na doświadczeniach uzyskanych w czasie pandemii, w 2025 r. instytucje ochrony zdrowia oraz sektora life sciences aktywnie będą wymieniać się danymi, tworząc silniejsze połączenia między sektorami publicznym i prywatnym a systemem ochrony zdrowia. Pozwolą aktywnie dostarczać prewencyjną i spersonalizowaną ochronę, zmieniać modele obsługi pacjentów, zrewolucjonizują proces dochodzenia do innowacyjnych medycznych rozwiązań – czy to w obszarze leków, urządzeń, czy usług – mówi Wiesław Kotecki, partner w Deloitte Digital.

Pobierz raport Pracodawców Medycyny Prywatnej i Deloitte Zdrowie Polaków
po pandemii Co możemy zrobić razem. Raport dostępny jest tutaj>>>

Przeczytaj teraz

NIK: krótsze kolejki, ale słabszy dostęp do świadczeń

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 31.12.2020

Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła, w jaki sposób Narodowy Fundusz Zdrowia wypełniał swoje ustawowe zadania w roku 2019. Z analizy wynika, że kolejki na niektóre zabiegi się zmniejszyły, ale pogorszyła się dostępność do świadczeń ambulatoryjnych. Ciągle także zbyt niski był udział leczenia ambulatoryjnego w porównaniu do szpitalnego.

W 2019 roku NFZ przeznaczył na świadczenia zdrowotne ponad 90 mld zł, czyli o ponad 9 mld zł (11,2 procenta) więcej niż rok wcześniej. Spowodowało to, że można było zmniejszyć liczbę osób oczekujących na świadczenia, ale nie dotyczyło to wszystkich świadczeń.

W kosztach świadczeń wzrósł udział wydatków  przeznaczonych na dodatkowe wynagrodzenia personelu medycznego, wzrost ten wyniósł w roku 2019 – 45,5 procenta. Dodatkowe wynagrodzenia stanowiły 7,4 procenta kosztów świadczeń (6,5 mld zł).

W roku 2019 Fundusz rozszerzył katalog świadczeń objętych nielimitowanym finansowaniem o świadczenia diagnostyki obrazowej i zabiegi usunięcia zaćmy, zwiększył też dofinansowanie endoprotezoplastyki stawu biodrowego i stawu kolanowego. Dzięki temu wzrosła liczba tych świadczeń, a kolejki do nich zostały skrócone. Najlepsze efekty dało to w przypadku zabiegów usuwania zaćmy, gdzie czas oczekiwania został skrócony o 203 dni (spadek o 53 procent).

Z raportu Izby wynika, że największą część kosztów świadczeń stanowiły koszty leczenia szpitalnego, ich udział wzrósł o 0,2 punktu procentowego i wyniósł w 2019 roku 52,6 procenta.

Czytaj także: Codziennie toczymy walkę o zdrowie i życie pacjentów>>>

Ciągle zbyt  mały był udział leczenia ambulatoryjnego w porównaniu do leczenia szpitalnego. Jednocześnie raport NIK stwierdza, że w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej czas oczekiwania na świadczenia był dłuższy w przypadku aż 59,2 procenta świadczeń, a liczba oczekujących na te świadczenia o 15,3 procenta.

W opiece psychiatrycznej i leczeniu uzależnień liczba oczekujących wzrosła o 32,3 procenta.

NIK podkreśla, że jedną z głównych przyczyn długich kolejek byli pacjenci niezgłaszający się na umówione wizyty. Tylko wśród czekających na wizyty do poradni kardiologicznych, onkologicznych, ortopedycznych i endokrynologicznych w 2019 roku było ponad 200 tysięcy osób, które nie zjawiły się na umówioną wizytę.

Nie do końca sprawdził się program KOS-Zawał, gdyż tylko 15,5 procenta kwalifikujących się pacjentów skorzystało z kompleksowej opieki w ramach tego programu, a 8 procent odbyło rehabilitację kardiologiczną. W dodatku na koniec 2019 roku opieka KOS-Zawał nadal nie była dostępna dla pacjentów w województwach – warmińsko-mazurskim i świętokrzyskim.

Czytaj także: Rok 2020 był dla nas sprawdzianem>>>

NIK podkreśliła także w raporcie, że plan pracy Centrali NFZ, który miał stanowić jedno z narzędzi kontroli zarządczej, przygotowano z opóźnieniem i nie objął on całego roku. Z opóźnieniem ukonstytuowała się nowa Rada Funduszu i nie zostało w terminie zatwierdzone sprawozdanie z wykonania planu finansowego za rok 2019.

NFZ nie określił również wymagań wobec świadczeniodawców co do jakości i dostępności świadczeń.

Postulaty NIK skierowane do NFZ dotyczą między innymi przeprowadzenia analizy wzrostu liczby oczekujących na świadczenia w zakresie onkologii w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej i podjęcie w oparciu o jej wyniki działań ograniczających ten wzrost, zwiększenia dostępności opieki kompleksowej nad pacjentami po zawale mięśnia sercowego, w szczególności w województwach, w których dotąd nie była zapewniona a także podjęcia działań zmierzających do tego, aby zwrot kosztów za wykonane świadczenia zdrowotne na rzecz obywateli krajów objętych przepisami o koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego uwzględniał koszty dodatkowych wynagrodzeń personelu medycznego.

Cały raport NIK dostępny jest tutaj>>>

Przeczytaj teraz

Opieka zdrowotna przynosi ponad tysiąc złotych oszczędności rocznie na pracownika

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 27.09.2020

Opieka zdrowotna to benefit zarówno z punktu widzenia pracownika jak i pracodawcy – pokazuje raport Medicover pt. „Praca. Zdrowie. Ekonomia. Perspektywa 2020”. Pracownicy pod opieką Medicover mniej odczuwają skutki chorób i o połowę krócej przebywają na zwolnieniu, co niesie za sobą oszczędności dla firmy w postaci 1.005 zł na pracownika w skali roku.

Medicover opublikował właśnie wyniki raportu, na którego potrzeby przeanalizowano przypadki chorobowe 347 000 pacjentów – pracowników firm. Analizy oparte są na danych z lat 2018-2019.

Jednym z wniosków jest to, że dostęp do dobrej opieki zdrowotnej przynosi mierzalne oszczędności dla firm. Raport jest elementem programu Zdrowa Firma, którego celem jest wsparcie firm we wszystkich obszarach zdrowia pracowników – fizycznego, psychicznego i społecznego.

Dobra opieka zdrowotna =  lepsza produktywność

Pracownik, objęty opieką zdrowotną w Medicover, przebywa na zwolnieniu średnio 5,5 dnia w ciągu roku – czyli o połowę krócej niż w przypadku ogółu pracowników, gdzie wskaźnik ten wynosi blisko 11 dni. Najczęstszą przyczyną zwolnień z pracy, nie licząc absencji związanych z opieką położniczą w ciąży, są ostre zakażenia dróg oddechowych, a także bóle pleców, urazy oraz reakcja na ciężki stres. Poza tym pracownicy pod opieką Medicover mniej odczuwają skutki choroby i wiążący się z tym spadek produktywności, czyli tzw. prezenteizm.

Interesujące są także dane pokazujące, że najczęstszym powodem konsultacji lekarskich w Medicover, z których korzystają pracownicy firm, jest profilaktyka – z jakiejś formy wizyty profilaktycznej (wliczając medycynę pracy) skorzystało w ciągu roku ponad 70 procent analizowanej populacji. To dwukrotnie więcej niż w ogólnej populacji.

Czytaj także: Medycyna pracy i edukacja pacjentów – kluczowe w profilaktyce>>>

– Profilaktyka, dostęp do opieki zdrowotnej – w tym rozwiązania z zakresu e-zdrowia i telemedycyny, które systematycznie rozwijamy – oraz właściwe postępowanie przekładają się na krótszą nieobecność pacjentów Medicover w porównaniu z ogólną populacją w Polsce – mówi koordynator raportu, dr n. med. Piotr Soszyński, dyrektor ds. strategicznego doradztwa medycznego w Medicover Polska.

 Zdrowie pracownika = zysk dla pracodawcy

– Zdrowie to lepsza jakość życia, a w perspektywie rynku pracy – wyższa produktywność. Każdy pracodawca ponosi koszty, związane z nieobecnością pracowników lub ich mniejszą wydajnością, w tym tzw. prezenteizmem – czyli pracą podczas choroby. Wybór modelu opieki zdrowotnej ma istotny wpływ na biznes i może być benefitem nie tylko dla pracownika, ale i pracodawcy –  mówi Artur Białkowski, dyrektor zarządzający ds. usług biznesowych Medicover Polska

Eksperci Medicover oszacowali, że opieka firmy nad pracownikiem przynosi pracodawcy 1.005 zł oszczędności rocznie w porównaniu z pracownikami korzystającymi z innego modelu opieki.

Przy wyliczeniu wzięto pod uwagę fakt, że koszty choroby są uwarunkowane czynnikami zewnętrznymi, takimi jak częstość wystąpienia choroby czy struktura populacji. Istnieje też wiele czynników związanych z organizacją i jakością opieki, które mogą mieć wpływ na wymiar absencji i prezenteizmu. Należą do nich między innymi: współpraca na linii pacjent-lekarz, dostęp do koordynowanej opieki zdrowotnej, czas uzyskania adekwatnej pomocy, skuteczność leczenia i przestrzeganie zaleceń przez pacjenta.

Czytaj także: Pracodawcy Medycyny Prywatnej działają na rzecz systemu opieki zdrowotnej>>>

Do analizy ekonomicznej wybrano najczęstsze problemy zdrowotne występujące wśród pracowników. Należą do nich choroby przewlekłe: nadciśnienie tętnicze, cukrzyca, bóle pleców, bóle głowy, astma i alergia oraz choroby układu pokarmowego, a także grupa chorób ostrych – infekcje układu oddechowego. Następnie przeprowadzono standaryzację populacji według wieku, co pozwoliło na porównanie populacji Medicover do populacji ubezpieczonych w ZUS. Wówczas obliczono koszty absencji i nieefektywnej obecności w pracy dla pracowników pod opieką Medicover oraz ogólnej populacji ubezpieczonych w ZUS. Uzyskane wyniki przedstawiają koszty danej choroby, ponoszone przez pracodawcę na jednego statystycznego – a nie tylko chorego – pracownika.

– Odpowiedzią Medicover na potrzeby pracowników i pracodawców, wyrażone w raporcie, jest koncept Zdrowej Firmy. To rozwiązania wspierające zdrowie fizyczne, psychiczne i społeczne pracowników, poprawiające odporność i kondycję, zaangażowanie, a także bezpieczeństwo w pracy – dodaje Artur Białkowski.

Palenie papierosów, nadwaga, cholesterol, nadciśnienie

Z raportu wynika, że przeciętny pracownik boryka się z co najmniej jednym czynnikiem ryzyka, prowadzącym do problemów zdrowotnych w przyszłości. Wśród zatrudnionych powszechna jest nadwaga, wysoki poziom cholesterolu, nadciśnienie. Ważnym czynnikiem ryzyka jest palenie papierosów.

Ponad połowa zatrudnionych ma nadwagę, a co piąty mężczyzna i co dziesiąta kobieta to osoby otyłe. Tylko 34 procent pracowników i niemal dwukrotnie więcej pracownic (61 procent) ma prawidłową masę ciała. Waga wzrasta wraz z wiekiem – największe problemy mają pracownicy obojga płci po 65. roku życia, ale problem narasta zdecydowanie wcześniej, już po 40. roku życia.

U prawie połowy pracowników stwierdzono nieprawidłowe stężenie cholesterolu całkowitego. Najgorsze wyniki mają osoby w wieku 50 – 59 lat. Jednocześnie co trzeci zatrudniony cierpi z powodu nieprawidłowego ciśnienia tętniczego, tu w najgorszej sytuacji są pracownicy w wieku 60 – 64 lat.

14,5 procent pali papierosy – to przyczyna zwiększonego ryzyka chorób układu krążenia, takich jak zawał serca, udar mózgu, nowotworów złośliwych, takich jak rak płuc i inne, czy też choroby zakrzepowo-zatorowej, chorób płuc, takich jak przewlekła obturacyjna choroba płuc POChP (rozedma) i przewlekle zapalenie oskrzeli.

Raport „Praca. Zdrowie. Ekonomia. Perspektywa 2020” to kompleksowa analiza stanu zdrowia populacji pracowników znajdujących się pod opieką Medicover Sp. z o.o., opisująca główne problemy zdrowotne i czynniki wpływające na absencję chorobową. Istotną częścią raportu jest uaktualniana kalkulacja kosztów, jakie ponoszą pracodawcy z powodu wybranych chorób pracowników.

W 2020 roku ukazała się szósta edycja raportu. Eksperci Medicover przeanalizowali dane za okres 2018-2019 dotyczące 347 311 osób w wieku 18-67 lat. Raport obejmuje wyniki pracowników produkcyjnych, w tym pracujących zmianowo, biurowych, pracujących mobilnie oraz osób na stanowiskach decyzyjnych. W przygotowaniu raportu wykorzystano również ogólnodostępne analizy ZUS i GUS.

Materiał do pobrania: https://zdrowafirma.medicover.pl/

Przeczytaj teraz

Pracodawcy Medycyny Prywatnej przygotowują raport na temat prywatnej opieki zdrowotnej

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 22.08.2020

Pracodawcy Medycyny Prywatnej wspólnie z partnerem – firmą Deloitte  pracują nad przygotowanie raportu, którego celem będzie pokazanie roli jaką, odgrywa w polskim systemie opieki zdrowotnej prywatna opieka medyczna.

Celem raportu ma być pokazanie, w jaki sposób prywatny system ochrony zdrowia odpowiada swoją ofertą na potrzeby pacjentów i jaką inwestycją w ochronę zdrowia jest opieka zdrowotna oparta na wynikach leczenia.

Deloitte to firma doradcza, zajmująca się takimi dziedzinami jak administracja i sektor publiczny, dobra konsumenckie, energetyka, surowce i przemysł, sektor finansowy, technologia, media i telekomunikacja a także Life Sciences i ochrona zdrowia.

Przygotowuje raportu, analizy, a także organizuje wirtualne spotkania z ekspertami.

Na temat raportu Deloitte dotyczącego telemedycyny czytaj tutaj: Telemedycyna rewolucjonizuje tradycyjne modele opieki zdrowotnej>>>

Do podzielenia się swoimi danymi i doświadczeniami, które pomogą w przygotowaniu raportu, zachęcani są wszyscy członkowie Pracodawców Medycyny Prywatnej, ponieważ większa ilość informacji przełoży się na bogatsze i bardziej wartościowe opracowanie.

Zainteresowanych zapraszamy to tworzenia raportu i prosimy o kontakt pod adresem biuro@medycynaprywatna.pl.

Na kontakt w tej sprawie czekamy do 28 sierpnia 2020 roku.

Czytaj także: Koronawirus wpłynie na rozwój branży biotechnologicznej>>>

Przeczytaj teraz

60 procent Polaków będzie korzystać z prywatnej opieki medycznej po epidemii

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 29.04.2020

Prawie 60 procent Polaków zadeklarowało, że po epidemii będzie korzystać z prywatnej opieki medycznej, spośród tych osób 13 procent nie korzystało dotąd z takiej opieki, ale ma zamiar zacząć – wynika z raportu przygotowanego przez Instytut Badań Zmian Społecznych.

Dane zebrane w raporcie wskazują, że 46,1 procenta Polaków obecnie korzysta z prywatnej opieki medycznej i planuje korzystać z niej dalej, a 13 procent nie korzysta obecnie, ale zamierza zacząć.

Natomiast 40 procent respondentów raportu po epidemii swoje zdrowie powierzy publicznej służbie zdrowia, wśród nich 36,6 procenta nie korzysta i nie zamierza korzystać z prywatnej opieki medycznej, a 4,3 procenta korzysta, ale zamierza z tego zrezygnować.

Zarówno wśród kobiet, jak i mężczyzn, którzy po epidemii planują się leczyć prywatnie, 80 procent stanowią osoby, które już wcześniej korzystały z prywatnej opieki medycznej i zamierzają to kontynuować, a 20 procent to osoby, które nie leczyły się prywatnie, ale planują zacząć.

Najwyższy odsetek osób, planujących po epidemii korzystanie z prywatnej opieki medycznej to Polacy w grupie wiekowej od 30 do 39 lat – co druga osoba w tym wieku leczy się prywatnie i zamierza to kontynuować, a 13,5 procenta planuje zacząć.

Natomiast najwyższy odsetek tylko spośród planujących zacząć korzystać z prywatnej opieki medycznej stanowią osoby najmłodsze – 16,2 procenta osób w wieku 18-29 lat ma takie plany.

Czytaj także: Niepubliczne laboratoria medyczne aktywnie wspierają walkę z pandemią COVID-19>>>

Spośród osób, które mieszkają w miastach, 65 procent planuje po epidemii korzystać z prywatnej opieki medycznej (60 procent z nich stanowią osoby, które już korzystają i planują to kontynuować, a 5 procent – to osoby, które mają w planach zacząć korzystać z takiej opieki). Z prywatnej opieki medycznej także zamierza zacząć korzystać co piąty mieszkaniec małego miasta.

Raport wskazuje, że trochę więcej kobiet niż mężczyzn ma w planach dalej leczyć się prywatnie po epidemii. Wśród kobiet najwyższy odsetek z takim zamiarem stanowią panie w wieku 30-39 lat (57,5 procenta), a najniższy w wieku 60-69 lat (34,5 procenta).

Natomiast pośród mężczyzn najwyższy odsetek osób, które korzystają i mają w planach dalej korzystać z prywatnej opieki medycznej, stanowią panowie pomiędzy 60. a 69. roku życia,  a najniższy zanotowano wśród najmłodszej grupy respondentów (40,3 procenta).

60 procent zarówno kobiet, jak i mężczyzn w bardzo dużych miastach leczy się prywatnie i po epidemii nie zamierza rezygnować. Natomiast najniższy odsetek wśród kobiet, które planują kontynuować leczenie prywatne stanowią panie z dużych miast (37,8 procenta) – pośród mężczyzn, panowie z małych miast (38,4 procenta). Natomiast na wsi blisko co drugi Polak i Polka leczy się prywatnie i zamierza dalej korzystać z prywatnej opieki medycznej.

Trochę więcej mężczyzn niż kobiet ma w planach po epidemii zacząć korzystać z prywatnej opieki medycznej. Wśród kobiet najwyższy odsetek z takim zamiarem stanowią panie w wieku 50-59 lat (17,5 procenta), a najniższy w wieku 30-39 lat (8,9 procenta).

Natomiast pośród mężczyzn najwyższy odsetek osób, które chcą zacząć korzystać z prywatnej opieki medycznej, stanowią panowie pomiędzy 18. a 29. rokiem życia  (19,4 procenta), a najniższy panowie w wieku powyżej 70 lat(4,3 procenta).

Czytaj także: Bierzemy odpowiedzialność za zdrowie pacjentów>>>

Zarówno wśród kobiet, jak i pośród mężczyzn, najwyższy odsetek osób planujących zacząć korzystać z prywatnej opieki medycznej, stanowią mieszkańcy małych miast (co czwarty mężczyzna i 17,5 procenta kobiet). Natomiast najmniejszą grupę osób mających podobne zamiary, stanowią osoby zamieszkujące bardzo duże miasta (6 procent mężczyzn i 4,2 procenta kobiet ma w planach rozpoczęcie prywatnego leczenia).

Rezygnację z korzystania z prywatnej opieki medycznej deklaruje prawie taki sam odsetek kobiet jak i mężczyzn. Wśród Polek najwyższy odsetek osób z takimi planami, stanowią panie w wieku 18-29 lat (8,1 procenta), natomiast pośród Polaków, co dziesiąty mężczyzna w wieku 40-49 lat ma takie plany.

Raport „Jaka będzie Polska po epidemii?” został przygotowany przez Instytut Badań Zmian Społecznych (Ogólnopolska Grupa Badawcza) na zlecenie portalu ZmianySpoleczne.pl. IBZS w swoim badaniu zapytał Polaków między innymi o to, jak skutki epidemii wpłyną na ich decyzje w pięciu branżach: w nieruchomościach, ochronie zdrowia, transporcie, turystyce oraz usługach bankowych. W raporcie przedstawiono wyniki z badania przeprowadzonego na przełomie marca i kwietnia 2020 roku.

Raport dostępny jest na stronie: www.zmianyspoleczne.pl

 

Przeczytaj teraz

Rok 2020 będzie trudny dla diagnostyki laboratoryjnej

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 4.04.2020

Wartość rynku usług diagnostyki laboratoryjnej w Polsce wyniosła w 2019 roku prawie 7 mld zł, obejmuje to zarówno segment publiczny jak i prywatny. Oznacza to wzrost o około 5 procent w porównaniu do roku 2018 –  wynika z najnowszego raportu PMR, który wskazuje, że rok 2020 będzie trudny dla tego segmentu ochrony zdrowia.

Według założeń PMR na podstawie danych dostępnych na dzień 24 marca 2020 roku, występujące ograniczenia w otoczeniu zewnętrznym, zarówno po stronie popytu, jak i podaży, zakłócone łańcuchy dostaw, jak i ogólny wzrost niepewności, odzwierciedlający się między innymi we wzroście zmienności indeksów giełdowych stanowią istotną barierę rozwoju ekonomicznego w 2020 roku. W efekcie, PMR spodziewa się niemal całkowitego wyhamowania krajowego wzrostu gospodarczego w 2020 roku, który wedle aktualnych szacunków może wynieść około 0,2 procenta r/r.

Spadek liczby badań w 2020 roku

Według raportu pt. “Rynek usług diagnostyki laboratoryjnej w Polsce 2020. Analiza rynku i perspektywy rozwoju” rok 2020 będzie trudnym okresem dla segmentu diagnostyki laboratoryjnej, podobnie jak dla wielu innych segmentów branży medycznej.

Wprowadzenie najpierw stanu zagrożenia epidemiologicznego, a później epidemii i idące za tym ograniczenia mają wpływ również na segment usług diagnostyki laboratoryjnej. Liczba wykonywanych badań zmniejszy się między innymi ze względu na przejście placówek ambulatoryjnych w tryb telemedycyny, wstrzymanie przyjęć planowych w szpitalach, czy też wstrzymanie przez niektóre laboratoria wykonywania badań komercyjnych.

Czytaj także: Kolejne prywatne laboratoria wykonują testy na koronawirusa>>>

Na skutek pogorszenia się sytuacji gospodarczej firmy mogą rezygnować z dodatkowych ubezpieczeń i abonamentów medycznych lub mogą modyfikować ich zakres w kierunku produktów mniej kompleksowych. Osoby fizyczne mogą rezygnować z badań finansowanych z własnej kieszeni.

Na wartość rynku usług laboratoryjnych pozytywnie wpłynie natomiast przeprowadzanie testów diagnostycznych w kierunku koronawirusa. Na chwilę obecną są to testy molekularne, ale Polska zakupi również najprawdopodobniej testy serologiczne do szybkiej diagnostyki. W ocenie PMR, nie zrównoważy to jednak w całości negatywnych efektów działań opisanych powyżej.

W drugiej połowie roku – powrót do normalności

PMR spodziewa się, że w drugiej połowie 2020 roku polski system opieki medycznej wróci do stosunkowo normalnego funkcjonowania. Odrobienie przestoju spowodowanego koronawirusem (zaległe operacje, zabiegi i wizyty lekarskie, a co za tym idzie, badania diagnostyczne) nie będzie jednak możliwe do końca 2020 roku, z racji ograniczeń w przepustowości. Dlatego też, dynamika rynku w 2020 w ocenie PMR będzie ujemna.

Jednocześnie PMR szacuje, że będzie to mieć pozytywny wpływ na rynek w 2021 roku. Poza tym na wzrost liczby badań w 2021 roku wpłynie również wprowadzenie programu Profilaktyka 40 Plus, w ramach którego planowane jest przeprowadzanie badań laboratoryjnych nawet u 11 milionów Polaków w ciągu pięciu lat.

Na wzrost rynku diagnostyki laboratoryjnej pozytywnie wpływać będzie zwiększanie się świadomości pacjentów. PMR przewiduje ogólny wzrost świadomości badań diagnostycznych w społeczeństwie – w wyniku epidemii uwaga całego społeczeństwa i władz zwróciła się w kierunku działań profilaktycznych i diagnostycznych.

Czynnikiem wzrostu będzie również epidemiologia (choroby cywilizacyjne, wieku podeszłego i wirusowe), poszerzająca się oferta badań i zlecanie coraz większej ich liczby przez lekarzy.

Przy modelowym założeniu braku pandemii koronawirusa, rynek osiągnąłby dodatnią dynamikę wzrostu w latach 2020-2021 i na koniec 2021 roku byłby wart blisko 7,7 mld zł. Warto jednak zaznaczyć, że nawet przy braku pandemii, wzrost byłby jednak niższy niż w roku 2019 ze względu na osłabienie prognoz makroekonomicznych.

Źródło: PMR

Przeczytaj teraz

Wzrasta liczba prywatnych domów opieki nad seniorami

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 8.03.2020

Rośnie zapotrzebowanie na prywatne domy opieki dla seniorów – wynika z najnowszego raportu PMR. Obecnie prywatne placówki stanowią 33 procent ośrodków opieki geriatrycznej w Polsce. Wzrost liczby prywatnych ośrodków w ostatnich latach dotyczy głównie placówek opieki całodobowej, które stanowią większość z prawie 700 prywatnych placówek opiekuńczych działających w Polsce.

Z raportu wynika, że 53 procent ośrodków opieki geriatrycznej to ośrodki publiczne, 5 procent natomiast prowadzą spółki z udziałem Skarbu Państwa lub jednostek samorządu terytorialnego, a 9 procent prowadzonych jest przez inne podmioty, takie jak fundacje, kościoły, związki wyznaniowe lub stowarzyszenia.

Domy pomocy społecznej (DPS) stanowią 43 procent całkowitej liczby placówek długoterminowego pobytu osób starszych i znajduje się w nich ponad 60 procent łóżek. Oznacza to, że są to przeważnie duże placówki. Jednak, jak wskazuje raport, wielkość w tym przypadku nie zawsze idzie w parze z jakością usług.

Z tego też powodu liczba placówek, w których pacjenci muszą płacić za pobyt z własnej kieszeni (a nie za pośrednictwem NFZ czy z emerytury), rośnie dynamicznie w ostatnich latach. Dzięki opłatom klienci tych placówek zyskują między innymi mniejszy pokój oraz takie udogodnienia i usługi jak strefy relaksu i urody, apartamenty małżeńskie urządzone w formie mieszkania.

Raport podkreśla jednak, że duża część osób przebywających w DPS nie stanie się nigdy klientami prywatnych placówek ze względu na ograniczone środki finansowe, jakimi dysponują.

Czytaj także: Lux Med: infolinia na temat koronawirusa dostępna 7 dni w tygodniu>>>

Z analizy przeprowadzonej przez PMR na placówkach świadczących usługi komercyjne dla seniorów wynika, że najmniejsze ośrodki pod względem liczby łóżek znajdują w północno-wschodniej Polsce, w województwach pomorskim, warmińsko-mazurskim i podlaskim (36-37 miejsc na placówkę).

Jednocześnie, jak wynika z prognoz agencji, są to województwa, w których liczba ludności będzie wzrastała najszybciej do roku 2030. W województwach tych może w przyszłości wystąpić znaczny problem z opieką nad osobami starszymi.

Największa średnia liczba miejsc w ośrodkach występuje w województwie lubuskim (61). W województwie tym występuje stosunkowo mało placówek opieki całodobowej (32 procent ośrodków w porównaniu do 47 procent średniej dla Polski), które charakteryzują się małą liczbą miejsc.

 

 

 

Źródło: Raport PMR „Rynek opieki geriatrycznej w Polsce 2020. Plany inwestycyjne i analiza porównawcza według województw”.

Przeczytaj teraz

Systemy opieki zdrowotnej  muszą zmienić strategię

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 2.03.2020

Pacjenci stają się bardziej wymagający i świadomi swoich potrzeb, oczekują personalizacji, wygody oraz wysokiej jakości usług medycznych. Dlatego tak ważne dla systemów opieki zdrowotnej jest, aby odpowiednio zmieniały swoje strategie – radzą eksperci Deloitte.

Stąd rozwiązania, które przenoszą procedury medyczne poza mury szpitala do centrów ambulatoryjnych lub nawet do domów pacjentów, tak aby ci w jak najmniejszym stopniu odczuli trudy leczenia. Pomagają w tym między innymi nowoczesne technologie, które pozwalają monitorować stan zdrowia i w czasie rzeczywistym przekazywać dane do lekarza prowadzącego. Technologie takie jak przetwarzanie w chmurze, 5G, sztuczna inteligencja (AI), naturalne przetwarzanie języka (NLP) i Internet Rzeczy mogą pomóc w zapewnieniu odpowiedniej jakości usług medycznych oraz przyspieszyć i ulepszyć proces leczenia.

– Jesteśmy świadkami nowego etapu rewolucji technologicznej, w którym zarządzanie danymi może zmienić opiekę medyczną na całym świecie. Wyciąganie wniosków z danych medycznych, które są już dziś zbierane i przechowywane będzie dużym wsparciem w procesie zarządzania zdrowiem i budowaniu opieki opartej na wartości – mówi Maciej Dalecki, dyrektor w Dziale Doradztwa Finansowego Deloitte.

Spersonalizowana i innowacyjna opieka medyczna to jedno z wyzwań, jakie czekają w najbliższym czasie systemy opieki zdrowotnej. Inne to, jak wynika z kolejnej edycji raportu Deloitte „2020 global health care outlook – Laying a foundation for the future”,  rosnące koszty i presja na zwiększoną efektywność, digitalizacja, a także zmiana warunków pracy lekarzy, pielęgniarek oraz pozostałych specjalistów medycznych.

Czytaj także: Prywatne placówki to pionierzy innowacji w medycynie>>>

W roku 2019 wydatki na opiekę zdrowotną w skali globalnej rosły w tempie 3,2 procenta. Oznacza to spadek o 2 procent w porównaniu do 2018 roku. Raport wskazuje, że w ciągu najbliższych trzech lat wydatki na ochronę zdrowia na świecie będą rosły średnio o 5 procent rocznie.

Zdaniem ekspertów istotnym czynnikiem wpływającym na wysokość nakładów na opiekę zdrowotną będzie także walka z rozprzestrzenianiem się koronawirusa.

Wzrost wydatków

Wzrost wydatków na ochronę zdrowia na poziomie 5 procent rocznie w latach 2019-2023 jest wyższy od tego w latach 2014-2018, kiedy sięgał corocznie średnio 2,7 procenta (CAGR) w skali globalnej.

– W ostatnim roku byliśmy świadkami zmniejszenia tempa wzrostu wydatków na opiekę medyczną z 5,2 procenta w 2018 roku do 3,2 procenta w roku 2019. Był to efekt przede wszystkim wydarzeń geopolitycznych, w tym wojny handlowej pomiędzy USA i Chinami czy planowanym opuszczeniem Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię – mówi Maciej Dalecki.

Innymi czynnikami, które także wpłyną na zwiększenie nakładów finansowych, są: starzenie się społeczeństwa, rozwój systemów opieki medycznej w krajach rozwijających się, rozwój technologii medycznych oraz rosnące koszty pracy w tym sektorze. Szacunki pokazują, że wszystkie regiony, oprócz Ameryki Północnej, odnotują średni przyspieszony wzrost wydatków, przy największej rocznej dynamice na Bliskim Wschodzie/Afryce (7,4 procenta) oraz w Azji (7,1 procenta).

W omawianym okresie nie należy spodziewać się zniwelowania różnic pomiędzy poszczególnymi krajami, jeżeli chodzi o wysokość wydatków na opiekę medyczną w przeliczeniu per capita. W USA w 2023 roku będzie to niemal 12,3 tys. dolarów, a dla porównania w Pakistanie jedynie 45 dolarów.

W tej chwili globalna populacja liczy 7,7 mld osób. Za dziesięć lat będzie to już 8,5 mld. Czynnik demograficzny w połączeniu ze zwiększoną siłą ekonomiczną i wysiłkami na rzecz rozszerzenia publicznych systemów opieki zdrowotnej spowodują prawdopodobnie wzrost wydatków na zdrowie.

Starzenie się i choroby cywilizacyjne

Jednak największym problemem wydaje się być zapewnienie opieki medycznej powiększającej się grupie ludzi starszych. Przewiduje się, że ogólna długość życia wzrośnie z szacunkowych 73,7 lat w 2018 roku do 74,7 lat w 2023 roku. Liczba osób w wieku powyżej 65 lat sięgnie ponad 686 milionów, czyli 11,8 procenta całkowitej populacji. Trend ten od lat jest najbardziej zauważalny w Japonii, gdzie odsetek seniorów w 2023 roku wyniesie prawie 29 procent. Z kolei w Europie Zachodniej będzie to 22 procent. Do 2023 roku wydatki na opiekę geriatryczną prawdopodobnie przekroczą 1,4 bln dolarów w skali globalnej.

Starzenie się społeczeństwa wiąże się z chorobami cywilizacyjnymi. Od 2017 do 2045 roku liczba cukrzyków na świecie ma wzrosnąć o 48 procent, czyli do 629 milionów osób. Istotnym problemem jest także zdrowie psychiczne. Około 450 milionów ludzi na świecie cierpi na różnego rodzaju zaburzenia czy problemy o podłożu mentalnym. To wyzwanie nie tylko dla systemu opieki zdrowotnej, ale także rynku pracy i całych gospodarek. Według ekspertów Deloitte coraz większe znaczenie w zarządzaniu opieką zdrowotną będzie odgrywać  tzw. Smart Health Communities, czyli współpraca organizacji publicznych, non-profit i podmiotów komercyjnych, które będą skupiać się na walce z chorobami, zapobieganiu im oraz staraniach o dobre samopoczucie społeczności, w których funkcjonują.

Eksperci Deloitte wyróżnili kilka trendów i wyzwań, które będą decydować o kierunku rozwoju systemów opieki medycznej w tym roku oraz w latach następnych. Podstawowym są rosnące koszty i jednocześnie presja na większą efektywność.

– Celem jest osiągnięcie stabilności finansowej poprzez ograniczenie kosztów przy jednoczesnym zapewnieniu coraz bardziej świadomym pacjentom usług wysokiej jakości. Z wyzwaniem tym borykają się wszystkie kraje, zarówno rozwinięte, jak i rozwijające się – mówi Krzysztof Wilk, partner associate w Dziale Doradztwa Podatkowego Deloitte. Deficyt brytyjskich szpitali i placówek medycznych w latach 2018-2019 wyniósł 551 milionów funtów. W Niemczech 12 procent szpitali boryka się z kłopotami finansowymi. Z kolei, jak informuje Ministerstwo Zdrowia, zadłużenie szpitali w Polsce wynosi ponad 14 miliardów złotych. Przyczyn tego stanu jest wiele: coraz większa liczba pacjentów, w tym z chorobami przewlekłymi, kosztowna w utrzymaniu infrastruktura oraz kadra medyczna, a także konieczność inwestycji w nowoczesne technologie.

Partnerstwo publiczno-prywatne

– Wszystkie kraje szukają skutecznej recepty na poprawę stanu finansów w służbie zdrowia. Wydaje się, że dziś największej efektywności należy doszukiwać się w reformie dotychczasowego systemu finansowania, zarządzaniu całym ekosystemem medycznym oraz w partnerstwie publiczno-prywatnym – mówi Krzysztof Wilk. Reformom finansowania służby zdrowia powinna przyświecać przede wszystkim jakość i wartość, a nie ilość. Coraz więcej krajów decyduje się na model refundacji opartej na wynikach. Ubezpieczyciele państwowi i komercyjni coraz częściej wymagają dowodów efektywności leczenia dostarczonych przed zwrotem jego kosztów.

Czytaj także: Działamy na rzecz rozszerzenia kompetencji pielęgniarek>>>

W pracy lekarza na każdą godzinę z pacjentem przypadają dwie spędzone nad dokumentami. 78 procent z nich doświadcza lub doświadczyło wypalenia zawodowego. Niemal połowa myśli o zmianie kariery, a 12 procent chciałoby znaleźć zajęcie, w którym nie będą mieli do czynienia z pacjentami. Nawet najbardziej rozwinięte i nowoczesne technologie nie uzdrowią systemów opieki medycznej bez rozwiązania problemu braków kadrowych. Zbyt szybko rosnąca luka popytu i podaży wykwalifikowanych pracowników opieki medycznej jest jednym z największych wyzwań zarówno dla publicznych, jak i prywatnych systemów opieki zdrowotnej. W Niemczech w 2030 roku będzie brakowało 1,3 mln lekarzy, pielęgniarek i pozostałych specjalistów zawodów medycznych. W Polsce natomiast już teraz brakuje około 70 tysięcy lekarzy. Dlatego w wielu krajach podejmowane są działania mające na celu poprawę warunków zatrudnienia, w tym minimalizowanie obowiązków administracyjnych oraz inwestycje w uczelnie medyczne, które kształcą przyszłych lekarzy. Rozwiązaniem jest też zatrudnianie lekarzy i pielęgniarek z zagranicy. W tym celu niektóre z państw wdrożyły lub planują liberalizację przepisów dopuszczających obcokrajowców do pracy w zawodach medycznych.

Przeczytaj teraz

NFZ: 250 mln zł na refundację leczenia depresji

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 23.02.2020

W roku 2018 wartość refundacji świadczeń zdrowotnych udzielanych z powodu depresji wyniosła 250 mln zł i była wyższa o 30 mln zł (czyli o 14 procent) od wartości refundacji tych świadczeń w roku 2013 – wynika z najnowszego raportu Narodowego Funduszu Zdrowia „NFZ o zdrowiu – Depresja”.

W przeliczeniu na pacjenta wartość refundacji świadczeń wzrosła z 69 zł w 2013 roku do 86 zł w 2018 roku, co oznacza wzrost o 25 procent.

Raport wskazuje, że w 2018 roku 1,28 miliona osób zrealizowało receptę na leki przeciwdepresyjne, zrefundowane przez NFZ (stosowane w depresji, ale również w zaburzeniach lękowych i innych chorobach psychicznych). Liczba pacjentów realizujących recepty stale rosła w latach 2013–2018 (wzrost ten wyniósł 35 procent). Szczególnie zauważalny był wzrost liczby osób poniżej 18 roku życie, dla których zrealizowano recepty na refundowane leki przeciwdepresyjne (wzrost z 16 tysięcy w 2013 roku do 34 tysięcy w 2018 roku, czyli o 113 procent).

Czytaj także: Prywatne podmioty uzupełniają ofertę świadczeń w zakresie zdrowia psychicznego>>>

Dane z dokumentów realizacji recept wskazują, że w 2019 roku recepty na leki przeciwdepresyjne (refundowane i nierefundowane) zrealizowało 3,8 miliona osób.

Liczba zwolnień z powodu dużej depresji wyniosła w 2018 roku 300 tysięcy i utrzymywała się w latach 2013–2018 na podobnym poziomie. Zwolnienia średnio trwały 19 dni.

Z danych Institute for Health Metrics and Evaluation wynika, że w Polsce w 2017 roku na depresję chorowało milion osób i Polska była krajem europejskim o najniższym odsetku osób cierpiących na tę chorobę (w Polsce było to 2,8 procenta populacji, a w Unii Europejskiej – 4,2 procenta).

OECD wskazuje, że różnice pomiędzy krajami mogą wynikać ze stopnia świadomości problemu zaburzeń psychicznych, poziomu stygmatyzacji chorych oraz dostępu do opieki psychiatrycznej.

Dane NFZ wskazują, że w 2018 roku świadczenia z rozpoznaniem (głównym lub współistniejącym) depresji udzielono 631,6 tysiącu osobom—wartość ta pozostawała od 2013 roku na zbliżonym poziomie. W populacji pacjentów pod względem płci dominowały kobiety (73 procent), a pod względem wieku – osoby mające 55–64 lata (24 procent).

Z raportu wynika, że pacjenci z powodu depresji najczęściej korzystali ze świadczeń w podstawowej opiece zdrowotnej (POZ) i w poradniach psychiatrycznych.

Raport dostępny jest na stronie NFZ.

Przeczytaj teraz

Główne bolączki to brak empatii i nieuwzględnianie pacjentów

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 4.10.2019

Brak komfortu, nieuwzględnianie głosu pacjenta i opiekuna w decyzjach i niewystarczające zainteresowanie stanem emocjonalnym pacjentów – to największe bolączki, które zgłaszali uczestnicy badania Siemens Healthineers pt. „Doświadczenia pacjenta w Polsce”.

Raport ten to pierwsza w naszym kraju próba szerszej oceny systemu ochrony zdrowia z punktu widzenia koncepcji patient experience.

Dokonano w nim pogłębionej analizy i oceny systemu ochrony zdrowia w Polsce z punktu widzenia jego użytkowników: pacjentów i ich opiekunów. O doświadczenia związane z usługami zdrowotnymi zapytano prawie dwa tysiące osób.

Ocenie zostały poddane szpitale, ambulatoryjna opieka specjalistyczna (AOS) oraz podstawowa opieka zdrowotna (POZ). Na podstawie badań ilościowych i jakościowych autorzy raportu ustalili, co w polskim systemie lecznictwa boli pacjentów, a co zasługuje na ich pochwałę. Celem raportu Siemens Healthineers było także wprowadzenie perspektywy doświadczeń pacjenta do dyskusji na temat opieki medycznej w Polsce.

– Z badania wynika rozdźwięk pomiędzy opinią pacjentów i opiekunów na temat systemu ochrony zdrowia w Polsce a tym, jak oceniają swoje własne doświadczenia. O ile jesteśmy generalnie silnie uprzedzeni do służby zdrowia jako całości, to nasze kontakty ze świadczeniodawcami nie zostawiają w nas aż tak negatywnych wspomnień – ocenia Joanna Miłachowska, prezes polskiego oddziału Siemens Healthineers.

Zaledwie 18 procent pacjentów i opiekunów ocenia polski system ochrony zdrowia pozytywnie, a aż 39 procent– źle lub bardzo źle. Tymczasem ocena ich ostatnich kontaktów z placówką medyczną wypada lepiej. Polacy najbardziej zadowoleni są z przychodni POZ (lekarze pierwszego kontaktu, rodzinni) – 37 procent respondentów było w pełni usatysfakcjonowanych doświadczeniami w tych placówkach. Nieco gorzej wyglądają doświadczenia związane z przychodniami AOS (np. okuliści czy kardiolodzy) – usatysfakcjonowanych było 32 procent. Najgorsze doświadczenia pacjenci wynoszą ze szpitali, gdzie w pełni zadowolony był tylko co czwarty z nich (26 procent), przy 36 procentach niezadowolonych.

Patient experience – uwzględnić potrzeby pacjentów

Zrozumienie, co stoi za pozytywnymi i negatywnymi ocenami świadczeniodawców wymaga pogłębionej analizy doświadczeń, które mieli pacjenci i opiekunowie.

– Patient experience, czyli doświadczenia pacjenta, to wszystko co wydarza się i zostaje spostrzeżone, zrozumiane i zapamiętane przez pacjenta i jego bliskich podczas kontaktów z systemem ochrony zdrowia, czy nawet szerzej – podczas wszystkich aktywności związanych z troską o zdrowie – podkreśla autor raportu Piotr Kuskowski, dyrektor ds. komunikacji polskiego oddziału Siemens Healthineers.

W badaniu Siemens Healthineers doświadczenia pacjenta i opiekuna zostały podzielone na trzy podstawowe kategorie: niezawodność systemu, zaangażowanie oraz dobrostan. Pytano o 29 szczegółowych czynników, takich jak dostępność usług medycznych, sprawność ich dostarczania czy skuteczność leczenia, jakość kontaktów z personelem lekarskim, pielęgniarskim i administracyjnym, dbałość o poczucie godności, szacunek dla pacjenta, warunki w placówkach ochrony zdrowia, a także troska o dobrostan fizyczny i psychiczny.

– Prawdziwie dobre doświadczenie to takie, kiedy w pełni spełniono oczekiwania pacjenta lub opiekuna lub wręcz je przekroczono. Badanie Siemens Healthineers wskazuje, że takim doświadczeniem są przede wszystkim relacje między pacjentem a personelem medycznym. Interakcje z personelem administracyjnym oceniano gorzej – zauważa prof. Dorota Cianciara z Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego, konsultantka naukowa raportu Siemens Healthineers.

Dobrze oceniana jest szeroko rozumiana komunikacja i edukacja ze strony personelu. Pacjenci i opiekunowie podczas ostatniej interakcji ze świadczeniodawcą otrzymywali w pełni zrozumiałe informacje w 38 procentach przypadków w przychodni i 32 procentach w szpitalu.

Komunikacja z administracją – do poprawy

W razie wątpliwości pacjenci zwykle mieli nieskrępowaną możliwość zadawania pytań (odpowiednio 39 procent i 31 procent). Bardzo dobrze wypada przygotowanie pacjenta do dalszej ścieżki leczenia. Około połowy badanych uzyskało w pełni zrozumiałe wytyczne odnośnie kolejnych kroków do podjęcia, zaś 44 procent– wskazówki dotyczące dbania o zdrowie. W szpitalach pilnej poprawy wymagają jednak interakcje z pracownikami administracyjnymi. Prawie 30 procent pacjentów i ich bliskich uważa, że komunikacja ze strony personelu administracyjnego jest całkowicie niezrozumiała, co przekłada się na poczucie zagubienia w placówce, jej przestrzeni i procesach.

Dobre doświadczenia wiążą się z poszanowaniem godności. W przychodniach 46 procent pacjentów zdecydowanie pozytywnie oceniło poziom prywatności podczas zabiegów i badań, a 44 procent – podczas rozmów z lekarzami. W szpitalach te odsetki były jednak niższe: odpowiednio 35 i 34 procent. Badani uważają także, że są traktowani przez personel z szacunkiem (38 procent doskonałych doświadczeń w przychodniach i 35 procent w szpitalach).

Ważnym elementem doświadczeń pacjenta jest także czas poświęcony przez personel. Jest to jeden ze stosunkowo dobrze ocenionych czynników – doskonałe doświadczenia pod tym względem miało 38 procent użytkowników w przychodniach i 33 procent w szpitalach.

Zastrzeżenia do czasu oczekiwania i podejścia do pacjenta

Prawie połowa badanych (48 procent) miała złe doświadczenia z wyżywieniem podczas pobytu w szpitalu. Problemem jest czas oczekiwania na termin usługi, który jest złym doświadczeniem dla 28 procent pacjentów i opiekunów w lecznictwie otwartym i 30 procent w lecznictwie szpitalnym. Często zawodzi także poziom komfortu w placówce (odpowiednio 18 procent i 28 procent złych doświadczeń). Pozostałe czynniki w negatywnym rankingu dotyczą jednak kwestii podmiotowości pacjentów i niedostatecznej empatii personelu.

W przychodniach na niedostateczne informowanie o ryzykach zdrowotnych związanych z lekami narzekało 31 procent badanych, w szpitalach – nawet 38 procent. Zbyt często zawodzi również informacja o ryzykach związanych z procedurami medycznymi – złe doświadczenia miało pod tym względem 26 procent pacjentów przychodni i 28 procent hospitalizowanych. Wiąże się to także z brakiem udziału w podejmowanych decyzjach, z czym zderzyło się 24 procent badanych w przychodniach i 31 procent w szpitalach.

Czytaj także: Innowacje służą polepszaniu opieki nad pacjentem>>>

Negatywne doświadczenia pacjenci wiążą także z brakiem empatii i zainteresowania ich stanem emocjonalnym ze strony personelu medycznego. W pogłębionych wywiadach padało często w odniesieniu do lekarzy i pielęgniarek słowo „znieczulica”. Aż 31 procent pacjentów i opiekunów uważa, że personel medyczny szpitala nie interesował się ich stanem emocjonalnym, zaś 32 procent wskazywało na brak wsparcia emocjonalnego.

-Lepiej oceniana jest dbałość o dobrostan fizyczny pacjenta, ale i tak czasem doświadczenia są – bardzo dosłownie – bolesne. Aż 20 procent pacjentów i ich bliskich sygnalizowało, że personel medyczny szpitala nie interesował się poziomem ich bólu – komentuje prof. Dorota Cianciara z Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego, konsultantka naukowa raportu Siemens Healthineers.

Raport Siemens Healthineers wyraźnie pokazuje, że zadowolenie z usług ochrony zdrowia rośnie wraz z wiekiem. Najgorsze oceny wystawiają młodzi dorośli: osoby w wieku 18-29 lat w 46 procentach przypadków są krytykami szpitala, z którego korzystali (dla lecznictwa otwartego ten odsetek wynosi 40 procent). Źle oceniają długość oczekiwania na usługę i czas poświęcany przez lekarzy. Są także bardziej niż inni wyczuleni na zrozumiałość informacji przekazywanych ze strony personelu.

Grupą, która opiekę medyczną ocenia jeszcze surowiej, są opiekunowie niesamodzielnych dorosłych osób. Aż 58 procent z nich krytykuje szpital, w którym leczono ich podopiecznych. Doskwiera im zwłaszcza brak możliwości własnego zaangażowania w proces leczenia oraz nieliczenie się z ich głosem. Opiekunowie skarżą się na brak partnerstwa ze strony personelu medycznego, a także na zbyt słabe wsparcie fizyczne i emocjonalne.

Pacjenci ambasadorami placówek

Badanie pokazało, że niektóre typy placówek – jak szpitale kliniczne i prywatne przychodnie – dzięki dostarczaniu lepszych doświadczeń zyskują prawdziwych ambasadorów wśród swoich użytkowników.

– Wydaje się, że stoją za tym nie tyle większe budżety, co bardziej propacjencka kultura organizacyjna – podkreśla autor raportu Piotr Kuskowski, dyrektor ds. komunikacji polskiego oddziału Siemens Healthineers.

W lecznictwie szpitalnym zdecydowanie wyróżniają się szpitale kliniczne, które zyskują aż 49 procent promotorów wśród swoich użytkowników – znacznie więcej niż ogólnoprofilowe szpitale miejskie i powiatowe (22 procent), czy szpitale wojewódzkie i specjalistyczne (28%). Stoją za tym nie tylko efekty leczenia, ale także atuty procesowe i interpersonalne. Choćby przywołana wcześniej przejrzystość planu leczenia: w przypadku szpitali miejskich i powiatowych pozytywnie oceniło ją 21 procent badanych, w szpitalach klinicznych odsetek pozytywnych ocen wyniósł już 37 procent. W szpitalach miejskich i powiatowych aż 18 procent pacjentów spotkało się z traktowaniem pozbawionym szacunku – w klinicznych było to zjawisko marginalne (3 procent).

Czytaj także: Innowacje medyczne motorem rozwoju prywatnego sektora>>>

W lecznictwie otwartym pacjenci i opiekunowie mają lepsze doświadczenia w placówkach prywatnych – w porównaniu z publicznymi oceny były lepsze praktycznie w każdym z analizowanych czynników. Korzystnie wypadają nie tylko kwestie lokalowe i sprzętowe wynikające z możliwości finansowych prywatnych placówek, ale także relacje personelu z pacjentem. Dla przykładu, w przypadku prywatnych placówek 53 procent badanych dobrze oceniało możliwość zadawania pytań lekarzom oraz czuło się wysłuchanymi. W przypadku placówek publicznych te odsetki były niższe o kilkanaście punktów procentowych.

W efekcie prywatne przychodnie zyskują wśród użytkowników 42 procent promotorów, podczas gdy publiczne – 36 procent.

– Nasz raport ma dwa wymiary: poznawczy i praktyczny – tłumaczy Joanna Miłachowska, prezes polskiego oddziału Siemens Healthineers. – Jako pierwsi w Polsce tak przekrojowo zbadaliśmy doświadczenia pacjentów i ich bliskich w zetknięciu z usługami zdrowotnymi. Dlatego nasz raport można traktować także jako zbiór praktycznych wskazówek dla osób odpowiedzialnych za organizację ochrony zdrowia na poziomie poszczególnych jednostek i całego systemu. Powinien zainteresować też samych lekarzy czy personel pielęgniarski – podkreśla prezes Siemens Healthineers.

Źródło: Raport Siemens Healthineers „Doświadczenia pacjenta w Polsce”

Przeczytaj teraz

NIK: potrzebne są standardy opieki paliatywnej i hospicyjnej

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 21.09.2019

Najwyższa Izba Kontroli przeanalizowała system opieki paliatywnej i hospicyjnej i wystąpiła do ministra zdrowia w sprawie opracowania standardów tej opieki jako narzędzia zapewniającego jakość udzielonych świadczeń.

Z analizy przeprowadzonej przez Izbę wynika, że nie wszyscy potrzebujący mają dostęp do odpowiedniej opieki paliatywnej i hospicyjnej, czego powodem jest wąska lista chorób – głównie nowotworowych – kwalifikujących do takiej opieki i mała jej dostępność na wsiach oraz wprowadzone przez NFZ limity w finansowaniu tego typu świadczeń. Z tego powodu część chorych umiera nie otrzymawszy opieki hospicyjnej.

NIK przestrzega, że sytuacja nie poprawi się dopóki między innymi nie zostanie opracowana strategia rozwoju opieki paliatywnej i hospicyjnej oraz jej standardów. Dotychczasowe działania na rzecz poprawy jej jakości i dostępności były nieskoordynowane i fragmentaryczne. Mimo znacznego wzrostu nakładów na opiekę paliatywną, hospicjom nadal brakuje środków na prowadzenie działalności.

Brakuje także miejsc w hospicjach. W większości województw nie zapewniono minimalnej liczby łóżek w paliatywnej opiece stacjonarnej, zalecanej przez Europejskie Towarzystwo Opieki Paliatywnej (EAPC) – wynoszącej 80-100 łóżek na 1 milion mieszkańców. Mimo, że ich liczba w latach 2015-2018 zwiększyła się o 23 procent, to w 2018 roku w 10 województwach brakowało aż 443 łóżek.

Oprócz tego NIK zauważa, że wpływ na dostęp do opieki paliatywnej i hospicyjnej ma miejsce zamieszkania. Przeprowadzona przez Izbę analiza dostępności (na podstawie liczby pacjentów przypadających na 10 tysięcy mieszkańców) wykazała, że ze świadczeń korzystało o ponad 30 procent mniej pacjentów z gmin wiejskich niż miejskich. Prawie 80 procent sięgała różnica liczby pacjentów w poszczególnych województwach (na 10 tysięcy mieszkańców).

Najlepszy dostęp do opieki paliatywnej i hospicyjnej mieli mieszkańcy województw kujawsko-pomorskiego i świętokrzyskiego, a najtrudniejszy – mazowieckiego, lubelskiego i podlaskiego.

Poza tym w sześciu województwach NFZ nie zapewnił perinatalnej opieki paliatywnej. W trzech w ogóle nie przeprowadzono konkursów na te świadczenia, a w pozostałych trzech nie wyłoniono świadczeniodawcy. Działo się tak pomimo że od początku 2017 roku perinatalna opieka paliatywna stała się świadczeniem gwarantowanym.

Na ograniczony dostęp do świadczeń opieki paliatywnej wpływ ma również to, że nie mogą być one finansowane przez NFZ ponad limit określony w kontrakcie, ponieważ przepisy przewidują taką możliwość jedynie w odniesieniu do świadczeń ratujących życie.

Tymczasem świadczenia opieki paliatywnej to świadczenia szczególne, gdyż nie są ukierunkowane na ratowanie życia, lecz na zapewnienie godnych warunków umierania. Ograniczenie to powoduje powstawanie kolejek do hospicjów i sprawia, że część pacjentów nie doczekuje takiej pomocy

Wśród postulatów przedstawionych resortowi zdrowia przez Izbę są zmiany obowiązujących regulacji w celu zapewnienia dostępu do opieki paliatywnej i hospicyjnej (OPH) wszystkim potrzebującym, niezależnie od rodzaju choroby, w celu doprecyzowania wymogu częstotliwości wizyt i porad w warunkach domowych oraz zaktualizowania wymagań dotyczących personelu dopuszczonego do wykonywania rehabilitacji.

Czytaj także: Air Liquide Healthcare rozwija zakres świadczeń na Mazowszu>>>

NIK wnioskuje też o wprowadzenie do rozporządzenia w sprawie OPH obowiązku sporządzania indywidualnych planów opieki, określających zadania różnych opiekunów zaangażowanych w opiekę oraz o zmianę rozporządzenia w sprawie kryteriów wyboru ofert, tak aby premiowane były podmioty oferujące najlepszej jakości warunki dodatkowe świadczeń.

Wnioski Izby dotyczą także określenia kierunków rozwoju opieki paliatywnej i hospicyjnej oraz docelowego modelu funkcjonowania tej opieki oraz przeanalizowanie możliwości systemu opieki zdrowotnej pod kątem finansowania świadczeń OPH w sposób nielimitowany, wprowadzenia szpitalnych zespołów lub konsultantów medycyny paliatywnej oraz skoordynowania – we współpracy z ministrem ds. społecznych – opieki paliatywnej z pomocą społeczną, podstawową opieką zdrowotną oraz opieką długoterminową.

Według NIK konieczne jest tez przeprowadzenie analizy co do wymaganego poziomu zatrudnienia i kwalifikacji pielęgniarek, jak również katalogu wymaganego sprzętu z uwzględnieniem faktycznych potrzeb pacjentów i racjonalizacji kosztów jego utrzymania.

NIK ustaliła, że w 80 procentach skontrolowanych hospicjów wystąpiły nieprawidłowości dotyczące organizacji udzielania świadczeń. Kontrola wykazała, że w 10 hospicjach nie we wszystkich miesiącach objętych badaniem zapewniono obecność wymaganego personelu. Licząc łączny czas opieki należnej chorym, ograniczono go o ponad 200 godzin – w przypadku lekarzy, 250 godzin – w przypadku psychologów, 70 godzin – w przypadku fizjoterapeutów, a o 20 godzin – w przypadku pielęgniarek. W stosunku do pacjentów przebywających w domach, czterech świadczeniodawców nie zachowało wymaganej przepisami minimalnej częstotliwości wizyt pielęgniarskich, a w dwóch z nich również porad lekarskich.

Roczne nakłady NFZ na opiekę paliatywną i hospicyjną wyniosły od 414 mln zł w 2015 roku do 668 mln zł w 2017 roku. Najwięcej przeznaczano na opiekę w warunkach stacjonarnych (880 mln zł) i domowych dla dorosłych (759 mln zł). Na opieką domową dla dzieci wydano 117 mln zł, na poradnie – prawie 10 mln zł, a na opiekę perinatalną 154 tys. zł. Największe nakłady poniesiono w województwach śląskim i mazowieckim, a najniższe w lubuskim, opolskim, podlaskim i zachodniopomorskim.

Cały raport dostępny jest na stronie: www.nik.gov.pl

Przeczytaj teraz

Szpitale prywatne muszą zbudować nowy model działalności

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 21.09.2019

Szpitale prywatne, które nie mają gwarancji otrzymania środków z Narodowego Funduszu Zdrowia, muszą zredefiniować model swojej działalności. Zmiana modelu finansowania powinna iść w kierunku prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych – postulują autorzy raportu „Stan sektora szpitali prywatnych w Polsce” przygotowanego przez Ogólnopolskie Stowarzyszenie Szpitali Prywatnych.

Z wniosków zawartych w raporcie wynika, że w przeciwnym razie potencjał prywatnego sektora nie zostanie wykorzystany, a jego udział w sektorze ochrony zdrowia w Polsce będzie stopniowo malał.

Raport, przygotowany na podstawie informacji i dokumentów finansowych szpitali prywatnych, członków OSSP, zawierający dane z roku 2017, pokazuje, że sektor szpitali w Polsce kurczy się z roku na rok.  Zmniejsza się zarówno liczba placówek i łóżek  jak i skraca się czas pobytu pacjenta w szpitalu. Jest to tendencja europejska i zjawisko to będzie w Polsce postępować, czego dowodem jest na przykład rozbieżność pomiędzy wskaźnikami obłożenia łóżek: w Polsce 65,8 procenta (2017 rok), a w Unii Europejskiej 77 procent (2016 rok).

W 2017 roku udział szpitali niepublicznych w sektorze ochrony zdrowia w Polsce wynosił 44 procent. Działalność szpitali prywatnych w 59 procentach finansowana była przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Udział pacjentów w opłatach za świadczenia stanowił jedynie 36 procent.

Czytaj także: Innowacje w zakresie badań genetycznych umożliwiają precyzyjną diagnostykę i leczenie>>>

Od 2016 roku ilość szpitali prywatnych, które podpisywały kontrakt z narodowym płatnikiem, zmniejsza się co roku.

Zmiany w sektorze szpitali potwierdza wprowadzona w październiku 2017 roku sieć szpitali, do której zakwalifikowano 594 szpitale, z czego tylko 78 szpitali niepublicznych, wśród których znalazło się 61 szpitali prywatnych.

Z danych zawartych w raporcie wynika, że przeciętny szpital prywatny będący członkiem OSSP to podmiot o rocznych przychodach ze sprzedaży rzędu 16 mln zł z marżą netto 4 procent. Niskie marże wynikają z wysokich kosztów operacyjnych. Głównym ich składnikiem są koszty wynagrodzeń kadry medycznej, które z roku na rok rosną, niezależnie od szpitali. Problemem jest polityka państwa, które walczy z emigracją lekarzy, a także niedobór pielęgniarek i położnych przy rosnącym wieku aktualnie pracującego personelu medycznego.

Na wielkość przychodów ze sprzedaży szpitali prywatnych duży wpływ ma wartość kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia, która systematycznie się zmniejsza.

Szpitalom znajdującym się w sieci NFZ zagwarantowano umowę i środki na działalność w postaci ryczałtu. Takie preferencyjne podejście przekłada się na zmiany w sektorze szpitali w Polsce.

Do sieci szpitali nie weszło tylko 3 procent szpitali publicznych, ale aż 81 procent szpitali niepublicznych. Od strony finansowej reforma ta przekłada się na skalę prowadzonej działalności szpitalnej.

Raport podkreśla, że w 2017 roku przeciętny szpital prywatny nie miał problemów z terminowym regulowaniem własnych zobowiązań bieżących. Dobra płynność wynikała z właściwej struktury aktywów obrotowych i krótkoterminowych zobowiązań. Szpitale prywatne korzystały z kapitału obcego w niewielkim zakresie, stąd niski wskaźnik ogólnego zadłużenia. To jednak pozbawiało je pozytywnego efektu dźwigni finansowej, który znacznie poprawiłby efektywność kapitałów własnych mierzoną wskaźnikiem ROE. Rentowność ta jest bardzo zmienna w przypadku szpitali prywatnych, a dynamika zmian pokrywa się z dynamiką zmian zysku netto. Poziom zysku netto osiągany przez przeciętny szpital prywatny, nawet przy jego akumulacji, nie zwiększa znacząco kapitałów własnych. Dokapitalizowanie wymaga jednak stabilnych warunków prowadzenia działalności, a tych nie gwarantują właścicielom szpitali prywatnych rozwiązania stosowane w ramach sieci szpitali.

Tymczasem sektor szpitali prywatnych dysponuje infrastrukturą, sprzętem medycznym i personelem, dzięki którym możliwe jest przyjęcie nawet ponad 20 procent więcej pacjentów niż obecnie. Wykorzystanie posiadanego sprzętu medycznego sięga 70 procent, a obłożenie łóżek szpitalnych wyniosło 51,3 procenta w 2017 roku.

Zasady wprowadzonej w 2017 roku. sieci szpitali gwarantowały finansowanie ryczałtowe przez NFZ tylko szpitalom zakwalifikowanym do projektu. Pozostałe szpitale miały być kontraktowane w ramach dostępnej puli środków.

Stanowi to wyzwanie dla szpitali prywatnych, które muszą zbudować nowy model swojej działalności i finansowania. Jego podstawą mogłyby być prywatne ubezpieczenia zdrowotne.

Cały raport dostępny jest na stronie www.szpitale.org

 

Przeczytaj teraz

Działalność Grupy Lux Med elementem relacji między Polską i Wielką Brytanią

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 8.09.2019

Raport firmy Deloitte pod tytułem „Relacje gospodarcze pomiędzy Polską i Wielką Brytanią – wyjątkowe i trwałe partnerstwo”  zawiera przykłady firm z brytyjskim kapitałem działające na polskim rynku. Jedną z nich jest Grupa Lux Med.

Raport powstał jako element obchodów 100-lecie odnowienia relacji dyplomatycznych pomiędzy Polską i Wielką Brytanią.

– Ostatnie stulecie, zwłaszcza okres po upadku komunizmu, to epoka rozkwitu naszych stosunków handlowych, których szybki rozwój przynosi korzyści obu krajom. Najlepszym dowodem rozwoju dwustronnej współpracy gospodarczej jest dynamicznie rosnąca wymiana handlowa, której wartość w latach 1995-2018 wzrosła ponad pięciokrotnie – komentuje raport Jonathan Knott, Ambasador Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej.

Raport podkreśla, że firmy z Wielkiej Brytanii były piątą największą grupą inwestorów, lokując w naszym kraju bezpośrednie inwestycje o wartości 48,1 mld złotych. Dzięki nim polski PKB w 2017 roku był nawet o 15 mld złotych wyższy w porównaniu ze scenariuszem, w którym ten kapitał nie zostałby ulokowany.

Obecnie działa w Polsce około 400 brytyjskich przedsiębiorstw niefinansowych, zatrudniających łącznie ponad 110 tysięcy osób, najwięcej w przetwórstwie i handlu. Uwzględniając brytyjskie przedsiębiorstwa finansowe działające w Polsce, które zatrudniają ponad 4 tysiące osób, łączne zatrudnienie w brytyjskich firmach sięga około 115 tysięcy osób.

Brytyjscy inwestorzy planują dalszy rozwój w Polsce, a więc ich wpływ na gospodarkę i społeczeństwo będzie się zwiększał. Wyniki ankiety przeprowadzonej przez Deloitte wśród wybranych brytyjskich firm działających w Polsce wskazują, że 63 procent planuje zwiększenie zatrudnienia w najbliższych 5 latach, a 73 procent deklaruje, że podniesie nakłady inwestycyjne.

Czytaj także: Grupa Lux Med nagrodzona za inwestycje na rynku zdrowia>>>

Brytyjskie firmy działające w Polsce aktywnie wspierają realizację Celów Zrównoważonego Rozwoju, a brytyjska administracja publiczna jest gotowa dzielić się wiedzą i dobrymi praktykami w zakresie polityk publicznych. Trwałe fundamenty dla współpracy przekładające się na korzyści ekonomiczne, a także wspólne wartości na czele ze zrównoważonym rozwojem sprawiają, że jest to wyjątkowe partnerstwo.

Grupa Lux Med w kwietniu 2013 roku, w wyniku  transakcji przejęcia od Mid Europa Partners, weszła w skład Bupa, międzynarodowej grupy działającej na rynku opieki zdrowotnej, obsługującej 22 miliony klientów, zatrudniającej 70 000 osób, obecnej między innymi w Wielkiej Brytanii, Australii, Hiszpanii, Nowej Zelandii oraz Stanach Zjednoczonych, a także w Arabii Saudyjskiej, Hongkongu, Indiach, Tajlandii, Chinach i w krajach Ameryki Łacińskiej. Grupa rozwinęła swoją działalność dzięki przejęciom i tworzeniu nowych placówek. Obecnie jest ich ponad 230, w tym 9 szpitali. Grupa zapewnia opiekę 2,3 milionom pacjentów. Zatrudnia ponad 15 tysięcy osób.

Raport podkreśla działalność Lux Med w zakresie innowacji w obszarze e-zdrowia, które Grupa wprowadza i dzięki którym pacjenci mają szybszy, wygodniejszy i bardziej spersonalizowany dostęp do opieki medycznej. Stale rozwija między innymi Portal Pacjenta, dostępny w postaci strony internetowej i aplikacji mobilnej. Umożliwia on rezerwowanie wizyt, e-czaty z lekarzami, przegląd wystawionych skierowań czy odbiór wyników badań.

Innowacyjną funkcjonalnością na Portalu Pacjenta jest możliwość zamawiania recept w wersji elektronicznej. Grupa Lux Med jest pierwszą prywatną grupą medyczną w Polsce, która umożliwiła pacjentom takie rozwiązanie.

W ramach przeglądu dobrych praktyk we współpracy polsko-brytyjskiej znalazł się przykład działań Lux Med dotyczących partnerstwa medycznego dla sportowców i parasportowców.

Ponieważ zdrowie i sport są ze sobą ściśle związane Grupa Lux Med przez cały rok zapewnia sportowcom – zawodowym i amatorom – profesjonalną, kompleksową opiekę zdrowotną: od profilaktyki, przez szczepienia i diagnostykę obrazową po leczenie.

Grupa jest Głównym Partnerem Medycznym Polskiego Komitetu Olimpijskiego i Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego. Poza tym, niezależnie od partnerstwa z całym Ruchem Olimpijskim, wspiera medycznie wybrane związki sportowe. Angażuje się również w działania statutowe organizacji propagujących wartości olimpijskie oraz szerzące ducha sportu. Jest też partnerem akcji „Gramy Fair, mówimy #NIEdladopingu”, organizowanej przez Polską Agencję Antydopingową pod patronatem honorowym PKOl.

Firma prowadzi także programy profilaktyki sportowej: Medycyna dla Sportu i Aktywnych, zainicjowany z myślą o osobach, które chcą rozpocząć aktywny tryb życia lub kontynuować go w bardziej świadomy sposób, oraz „Zdrowi – gotowi – sport!”, przypominający o konieczności stałej kontroli stanu zdrowia, która jest podstawą bezpiecznego uprawiania sportu.

Lux Med rozwija też sieć placówek medycyny sportowej na terenie całego kraju. Wysokie kompetencje jednej z nich, szpitala Carolina Medical Center zostały potwierdzone przyznaniem mu tytułu FIFA Medical Clinic of Excellence. Grupa systematycznie zapewnia też zabezpieczenia medyczne podczas wydarzeń sportowych, takich jak  Warszawska Triada Biegowa.

Do 2019 roku firma wykonała procedury medyczne dla 3159 osób związanych z PKOl, PKPar i należących do 35 związków sportowych.

Założenia idei zrównoważonego rozwoju Grupa Lux Med konsekwentnie łączy z dzieleniem się wiedzą. Całościowe opracowanie strategii CSR dopełniają analizy potrzeb lokalnych społeczności, z których wynika, że część młodych ludzi boi się udzielać pierwszej pomocy głównie ze względu na brak wiedzy oraz z obawy o bezpieczeństwo własne i poszkodowanego.

Umiem Pomóc to kampania edukacyjna, w ramach której wykwalifikowani instruktorzy Akademii Ratownictwa Lux Med z wieloletnim stażem przekazują dzieciom i młodzieży wiedzę o tym, jak prawidłowo przeprowadzić resuscytację krążeniowo-oddechową, pokazują schematy postępowania w przypadku drgawek lub zakrztuszeń oraz uczą obsługi defibrylatora zewnętrznego AED. Ideą zajęć prowadzonych w formie wykładów i warsztatów w ramach projektu Umiem Pomóc jest nie tylko wyposażenie dzieci w konkretną wiedzę, ale także rozwijanie empatii i budowanie świadomości konieczności reakcji, gdy są świadkami sytuacji, w której ktoś potrzebuje pomocy.

Inna inicjatywa edukacyjna z zakresu pierwszej pomocy to bezpłatna aplikacja Pierwsza Pomoc przygotowana z myślą o świadkach nagłych wypadków i zdarzeń. Zawiera wiele cennych wskazówek i ilustracji ułatwiających udzielanie pierwszej pomocy poszkodowanym.

Kampania Umiem Pomóc jest realizowana od 2011 roku. Do tej pory odbyło się 8 odsłon projektu, w ramach których wiedzę o pierwszej pomocy przekazano ponad 5 tysiącom uczniów między innymi z Warszawy, Krakowa, Katowic, Wrocławia, Trójmiasta, Poznania, Torunia, Rzeszowa i Olsztyna. Aplikacja Pierwsza Pomoc została pobrana na urządzenia mobilne ponad milion razy.

Część danych oraz informacje do opisu dobrych praktyk zawartych w raporcie dostarczyły oprócz Grupy Lux Med także firmy: Arriva, Grupa Aviva, BP, Diageo, GlaxoSmithKline Provident, Sage, Tesco oraz inne.

Raport jest dostępny na stronie www2.deloitte.com

Przeczytaj teraz

NIK: sieć nie poprawiła sytuacji szpitali

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 25.08.2019

Według raportu Najwyższej Izby Kontroli sieć szpitali nie poprawiła sytuacji placówek. Spośród 29 szpitali zbadanych przez NIK na koniec września 2018 roku 23 odnotowały ujemny wynik finansowy.

W porównaniu z wrześniem 2017 roku pogorszyła się także sytuacja ekonomiczna 22 szpitali.

NIK stwierdziła, że łączna kwota zobowiązań wzrosła najbardziej w szpitalach zakwalifikowanych do I stopnia zabezpieczenia – o 36,5 procenta w stosunku do roku poprzedniego (dla szpitali II stopnia był to wzrost o 11,5 procenta, zaś III stopnia – o 4,6 procenta).

Największe straty miały na koncie 2 placówki z II poziomu zabezpieczenia:  Szpital Miejski Nr 4 w Gliwicach Sp. z o.o. (ok.18,5 mln zł strat) i Szpital Czerniakowski Sp. z o.o. w  Warszawie (ok. 17 mln zł strat), a także placówka zakwalifikowana do pierwszego poziomu – Szpital w Piekarskim Centrum Medycznym Sp. z o.o.  (ok. 13,5 mln zł strat).

Zdaniem Izby, tworząc sieć nie brano pod uwagę ani społecznych potrzeb, ani możliwości diagnostycznych i terapeutycznych konkretnego szpitala. Nie uwzględniono jego znaczenia w zapewnieniu bezpieczeństwa zdrowotnego w regionie – nie kierowano się sytuacją demograficzną i epidemiologiczną na obszarze funkcjonowania placówki, ani stopniem dostosowania jej infrastruktury do obowiązujących przepisów.

Nie miała też znaczenia jakość, liczba i wartość udzielanych przez szpital świadczeń, czy stopień wykorzystania łóżek na poszczególnych oddziałach, a to m.in. przekładało się na nieuzasadnione i nadmierne koszty.

Wraz z utworzeniem sieci szpitali, istotnie zmienił się sposób finansowania tych placówek – teraz jest oparty przede wszystkim na ryczałcie wypłacanym przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Placówki zakwalifikowane do sieci mają zagwarantowane umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia na kolejne cztery lata, a wysokość ryczałtu jest uzależniona między innymi od rodzaju i liczby świadczeń udzielonych przez konkretną placówkę w poprzednim okresie rozliczeniowym.

Jak ustaliła NIK w IV kwartale 2017 roku kontrolowane szpitale dostały ryczałt w wysokości niemal 269 mln zł, a zrealizowały świadczenia o wartości blisko 276 mln zł.

Sieć szpitali została wprowadzona w październiku 2017 roku. Jednym z jej najważniejszych celów było poprawienie dostępu pacjentów do świadczeń specjalistycznych – chodziło o to, by chory był leczony kompleksowo i w skoordynowany sposób. To placówka, do której został skierowany, miała mu zapewnić nie tylko świadczenia szpitalne, ale także po zabiegach czy badaniach – leczenie ambulatoryjne i rehabilitacyjne. Udzielanie takich świadczeń miało być podyktowane przede wszystkim potrzebami zdrowotnymi tych osób, a nie stanem finansów szpitala.

W sieci znalazło się prawie 600 szpitali, 10 procent z nich stanowiły placówki niepubliczne.

Czytaj na ten temat: 59 prywatnych placówek w sieci szpitali>>>

Do sieci weszły jednak także takie placówki, które choć miały wymagane oddziały, to pacjentom niektórych z nich nie były w stanie zapewnić leczenia ambulatoryjnego. NIK stwierdziła, że tak było w przypadku 6 z 29 kontrolowanych szpitali, a jednym z powodów mógł być brak zapisu w ustawie, który wskazywałby na konieczność uruchomienia przez nie nowych poradni.

Do szczegółowych badań kontrolerzy wytypowali 80 pacjentów każdej z 29 kontrolowanych placówek (z dwóch oddziałów), wypisanych w listopadzie 2017 roku i w kwietniu 2018 roku. Z zebranych danych wynika, że zalecane im świadczenia pohospitalizacyjne otrzymało prawie 70 procent chorych, ale mniej niż połowa uzyskała porady ambulatoryjne lub miała wyznaczony ich termin.

Wbrew założeniom, po uruchomieniu podstawowego szpitalnego zabezpieczenia świadczeń opieki zdrowotnej żadna z kontrolowanych placówek zakwalifikowanych do sieci nie wprowadziła istotnych zmian w swoich strukturach wewnętrznych. Jedynie w ośmiu (27,6 procenta badanych) zmienił się zakres świadczeń szpitalnych lub ambulatoryjnych. Powodem było rezygnowanie z ich udzielania np. w związku z brakiem lekarzy, ale także wygaśnięcie umowy z NFZ czy zawarcie nowej.

NIK sprawdziła, jak system podstawowego szpitalnego zabezpieczenia świadczeń opieki zdrowotnej funkcjonował od początku swojego istnienia do końca września 2018 roku, a także jak wyglądała sytuacja w placówkach tuż przed jego uruchomieniem (od stycznia 2015 roku do października 2017 roku).

Kontrola objęła 29 placówek w 6 województwach – lubuskim, dolnośląskim, mazowieckim, podlaskim, pomorskim i śląskim.

Cały raport Najwyższej Izby Kontroli na temat sieci szpitali dostępny jest na stronie www.nik.gov.pl

Przeczytaj teraz

NIK: system ochrony zdrowia jest nieefektywny i nieprzyjazny dla pacjenta

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 5.06.2019

System ochrony zdrowia w Polsce nie jest przyjazny dla pacjenta, nie zapewnia efektywnego wykorzystania środków publicznych i jest źródłem problemów dla osób kierujących podmiotami leczniczymi – tak wynika ze zbiorczego raportu dotyczącego polskiego systemu ochrony zdrowia, opublikowanego przez NIK.

Najwyższa Izba Kontroli przeanalizowała funkcjonowanie polskiego systemu ochrony zdrowia opierając się na ustaleniach ponad 70 kontroli oraz na opiniach ekspertów.

– Pod względem nakładów publicznych na służbę zdrowia zajmujemy trzecie miejsce od końca spośród wszystkich państw w Europie – zauważa Prezes NIK. – Przez to jesteśmy w grupie absolutnie kilku państw, których sami obywatele najwięcej dokładają do procesu leczenia ze swoich prywatnych pieniędzy – komentuje raport prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski

Według opublikowanych w 2018 roku badań CBOS 66 procent dorosłych Polaków negatywnie ocenia funkcjonowanie służby zdrowia w naszym kraju, w tym aż 27 procent – zdecydowanie negatywnie. Przeciwnego zdania jest 30 procent respondentów. Równocześnie ponad 57 procent Polaków uważa, że zachowanie dobrego zdrowia, obok szczęścia rodzinnego, należy do najważniejszych wartości w ich życiu.

Główne medycyna interwencyjna

Według NIK, negatywne oceny systemu ochrony zdrowia wynikają przede wszystkim z długiego oczekiwania na uzyskanie świadczenia, a zła organizacja systemu ochrony zdrowia nie zapewnia wczesnego wykrycia choroby. Opiera się na, z natury droższej, medycynie interwencyjnej i marginalizuje prewencję. Ponadto brakuje skutecznej edukacji kształtującej poczucie osobistej odpowiedzialności obywateli za swoje zdrowie, a także powszechnej świadomości, że zdrowie stanowi fundament rozwoju społeczeństwa.

Pacjenci nie mają dostępu do informacji o jakości leczenia w poszczególnych placówkach. Jakość ta nie jest odpowiednio premiowana w systemie finansowania świadczeń ze środków publicznych. Brak koordynacji i ciągłości leczenia powoduje, że niejednokrotnie jego efekty są zaprzepaszczane.

 Brak koordynacji

Jednym z problemów jest według NIK niewystarczająca koordynacja działań dotyczących tworzenia i funkcjonowania podmiotów leczniczych, co powoduje funkcjonowanie na danym terenie wielu podmiotów leczniczych, podlegających różnym organom tworzącym, udzielających często identycznych świadczeń, co skutkuje nieefektywnym wykorzystaniem zasobów sprzętowych i kadrowych systemu.

Inwestycje dokonywane są bez koordynacji z pozostałymi uczestnikami systemu ochrony zdrowia, a zaspokajanie potrzeb zdrowotnych odbywa się na wyższych, kosztowniejszych poziomach systemu (np. hospitalizacja pacjenta w celu wykonania badań diagnostycznych, które mogą być wykonane w trybie ambulatoryjnym).

Koordynacji brakuje także w opiece nad pacjentem, co powoduje nieefektywny i nieskuteczny przepływ informacji o procesie leczenia i jego efektach, i generuje nieuzasadnione koszty dla systemu. Niejednoznacznie sformułowane są kompetencje i zakresy zadań poszczególnych podmiotów.

Problemem są braki kadrowe w relacji do potrzeb zdrowotnych ludności, co przejawia się powstawaniem kolejek osób oczekujących na udzielenie deficytowych świadczeń zdrowotnych oaz migracją pacjentów pomiędzy poszczególnymi regionami kraju.

Nieefektywne finansowanie

W zakresie finansowania systemu ochrony zdrowia NIK wskazuje na niskie, w porównaniu z innymi krajami UE, nakłady publiczne na ochronę zdrowia, przy jednoczesnym wysokim współudziale nakładów ponoszonych ze środków prywatnych. Uzależnia to dostęp do usług medycznych od sytuacji ekonomicznej pacjenta.

Problemem jest też, według Izby, niekorzystna struktura finansowania świadczeń zdrowotnych. Ponad połowę kosztów świadczeń finansowanych przez NFZ stanowią koszty leczenia szpitalnego, które jest leczeniem najdroższym. Niewielka zaś cześć środków Funduszu przeznaczana jest na profilaktykę i zapobieganie powstawaniu chorób.

NIK wskazuje też na  brak jednolitego standardu rachunku kosztów dla wszystkich podmiotów leczniczych korzystających ze środków publicznych oraz przekazywanie środków ze składek ubezpieczeniowych nie na zakup świadczeń dla osób uprawnionych, lecz na podwyżki wynagrodzeń personelu medycznego.

Zagrożenia dla pacjentów

Kontrole NIK wykazały też szereg problemów w obszarze dotyczącym bezpieczeństwa pacjentów i jakości udzielanych świadczeń, takich jak miedzy innymi wykonywanie określonych zabiegów medycznych przez podmioty, które nie mają wystarczającego doświadczenia w tym zakresie, podejmowanie leczenia bez przeprowadzania pełnej diagnostyki umożliwiającej zastosowanie bardziej spersonalizowanego leczenia, wzrost liczby zakażeń szpitalnych, w tym szczepami bakterii lekoopornych, przede wszystkim w wyniku nieefektywnego działania systemu przeciwdziałania tym zakażeniom oraz brak powszechnie dostępnych wskaźników jakości udzielania świadczeń przez poszczególne podmioty lecznicze.

Z przeprowadzonych kontroli wynika, że system ochrony zdrowia cechuje też ograniczony i nierównomierny terytorialnie dostęp do świadczeń zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych.

Potrzebna strategia

Według Najwyższej Izby Kontroli pierwszym krokiem reformy systemu powinno być opracowanie długookresowej strategii rozwoju systemu ochrony zdrowia, która musi uzyskać powszechną akceptację społeczną i wyznaczyć wizję rozwoju systemu. Przyjęcie strategii pozwoli zerwać z powszechną, w ciągu ostatnich 20 lat, praktyką dokonywania często przypadkowych i doraźnych zmian powodujących np. tworzenie sprzecznych przepisów i trudności w ich interpretowaniu.

Jak wskazywali niektórzy eksperci zewnętrzni uczestniczący w panelach, organizowanych przez NIK, należy rozważyć przeniesienie prawa własności szpitali powiatowych oraz miejskich (gminnych) na jednostki samorządu województwa.

Konsolidacja uprawnień właścicielskich, w przypadku szpitali samorządowych, umożliwi koordynację i optymalizację wykorzystania bazy materialnej i kadrowej systemu, której jak pokazują kontrole NIK brakuje.

Relacje z prywatnym sektorem

Według Izby należy określić relacje pomiędzy publicznym systemem ochrony zdrowia, a sektorem prywatnym.

W dyskusjach dotyczących ochrony zdrowia pojawia się temat pracy personelu medycznego w prywatnych placówkach ochrony zdrowia, pracy w publicznym szpitalach oraz braku przejrzystości na styku tych dwóch obszarów. W placówce prywatnej uzyskuje się na przykład odpłatną poradę, ale kosztowne badania pacjenta, czy zabiegi wykonywane są przez tego samego lekarza w podmiocie publicznym, a prywatna wizyta warunkuje specjalne traktowanie.

Czytaj także: Środki publiczne nie mogą być głównym źródłem finansowania opieki zdrowotnej>>>

Potrzebne są także „bariery wejścia” oraz „mechanizmy wyjścia” z systemu dla podmiotów chcących uczestniczyć w publicznym systemie ochrony zdrowia.

Podmioty, które chcą uczestniczyć w publicznym systemie ochrony zdrowia, powinny spełniać wymogi odnoszące się nie tylko do wskaźników ilościowych (np. liczby łóżek, personelu o określonych kwalifikacjach, wyposażenia), ale również kryteria jakościowe (np. doświadczenie w wykonywaniu określonych zabiegów). Z kolei ograniczenie działalności w systemie, w tym np. zbyt mała liczba wykonywanych zabiegów, powinno skutkować zaprzestaniem finansowania działalności placówki ze środków publicznych, przy utrzymaniu dostępu pacjentów do świadczeń zdrowotnych na niepogorszonym poziomie.

Do innych sugestii należą między innymi: poprawa wykorzystania zasobów systemu,  w szczególności zasobów kadrowych, zwiększenie roli podstawowej oraz ambulatoryjnej specjalistycznej opieki zdrowotnej w procesie leczenia, wprowadzenie mechanizmów promujących podejmowanie profilaktyki oraz system oceny jakości udzielanych świadczeń.

W zakresie finansowania ochrony zdrowia NIK rekomenduje wprowadzenie jednolitego standardu rachunku kosztów dla podmiotów leczniczych korzystających ze środków publicznych.

Proponowane jest także wydzielenie z systemu ochrony zdrowia usługi o charakterze opiekuńczym, rozwijanie telemedycyny oraz ustalenie standardów organizacyjnych udzielania świadczeń ze środków publicznych.

Proponuje się także objąć obowiązkiem sprawozdawczym zjawisk epidemiologicznych również podmioty prywatne. Coraz większa część środków wydatkowana jest bowiem poza systemem publicznym, a tak szerokie korzystanie z usług prywatnych świadczeniodawców ogranicza wiedzę organizatorów systemu na temat zjawisk epidemiologicznych. Niepełna informacja o zachodzących w systemie zjawiskach utrudnia organom państwa planowanie i podejmowanie decyzji organizacyjnych w skali całego systemu – stwierdza NIK.

Cały raport dostępny jest na stronie www.nik.gov.pl

Przeczytaj teraz

Dbanie o dobrostan pracowników opłaca się

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 27.03.2019

Pracodawcy inwestujący w przedsięwzięcia zdrowotne adresowane do pracowników mogą liczyć na 2,5 krotny zwrot z inwestycji – tak wynika z badań Uniwersytetu Harvarda, które przytaczają autorzy raportu pt. „Na zdrowie! Jak dbać o kondycję zdrowotną pracowników”.

Raport, który przygotowali eksperci Well.hr, a którego partnerem jest firma PWC, dotyczy programów wellbeing i wspierania zdrowia pracowników.

Wynika z niego, że najlepszym sposobem na utrzymanie pracowników w firmie jest przyjazna kultura organizacyjna, na którą składa się między innymi dbałość o ich dobrostan.

Raport przytacza dane CBOS, z którego wynika, że o 27 procent wzrósł w Polsce w ciągu 23 lat odsetek osób deklarujących dbanie o właśnie zdrowie i 80 procent kandydatów wybierając pracodawcę za 10 lat, jako decydujący czynnik poda posiadanie przez niego strategii wellbeing.

Gdy dodamy  do tego, fakt, że w roku 2025 można na polskim rynku brakować 1,5 miliona osób, zagadnienia te nabierają dużego znaczenia.

Także w związku ze starzeniem się społeczeństwa, aby utrzymać w organizacji starszych pracowników i optymalnie wykorzystać ich potencjał, firmy coraz częściej sięgać będą po narzędzia, które pozwolą zadbać o dobre zdrowie pracowników do późnego wieku

Z badań firmy Willis Towers Watson, przytaczanych w raporcie, wynika, że pracownicy, którzy mają kłopoty ze zdrowiem ponad dwa razy częściej korzystają ze zwolnień lekarskich oraz częściej niż pozostali przychodzą do pracy pomimo choroby.

Bardzo niebezpieczne i kosztowne dla organizacji jest zwłaszcza to drugie zjawisko zwane prezentyzmem. Pociąga ono za sobą szereg negatywnych konsekwencji – wydłużenie się okresu choroby pracownika, spadek wydajności pracy, ryzyko rozszerzenia się choroby na innych członków zespołu. Jeden chory pracownik może zarazić nawet kilka osób.

Czytaj także: 15,6 mld zł można zaoszczędzić dzięki inwestycji w zdrowie pracowników>>>

Kłopoty ze zdrowiem, to także najważniejszy czynnik wypychający ludzi z rynku pracy. Niska ocena własnego stanu zdrowia ponad 3,5-krotnie, a choroby przewlekłe – ponad 2-krotnie zwiększają ryzyko przejścia pracownika na rentę.

Promocja zdrowia w miejscu pracy wpływa pozytywnie na ograniczenie tych zjawisk. Z badań wynika, że powoduje ona spadek poziomu absencji przeciętnie o 25 procent. W rezultacie pracodawcy mogą liczyć na 2,5-krotny zwrot z inwestycji w przedsięwzięcia zdrowotne.

Firmy, które dbają o dobrostan pracowników są uważane za bardzo dobrych pracodawców i nie mają większych problemów z przyciąganiem kandydatów. Dzięki temu ponoszą niższe koszty rekrutacji. Nie są też narażone na utratę wartościowych osób – programy promujące zdrowie wpływają pozytywnie na stabilizację zespołu.

Niższy poziom rotacji po wdrożeniu programu wellbeing odnotowało aż 33 procent firm w Wielkiej Brytanii.

Programy prozdrowotne nie pozostają też bez wpływu na satysfakcję i zaangażowanie pracowników, relacje w zespole, a w końcu także na produktywność. Dbając o dobrą kondycję pracownika, wpływamy na wyniki firmy.

Ogólny wzrost produktywności po wdrożeniu programu wellbeing odnotowało 13 procent brytyjskich pracodawców. W Polsce wyniki badań  przeprowadzonych na próbie 1000 firm przez Instytut Medycyny Pracy im. prof. J. Nofera są jeszcze bardziej optymistyczne. Połowa firm po wdrożeniu programów prozdrowotnych odnotowała wyższą wydajność pracy, 49 procent – poprawę stanu zdrowia pracowników, 47 procent – wzrost identyfikacji pracowników z firmą, 43 procent – ograniczenie absencji chorobowej, 42 procent – zmianę stylu życia pracowników na zdrowszy, a 40 procent pracodawców zauważyło, że łatwiej jest im pozyskać nowych pracowników.

Przez pracodawców wellbeing został uznany za jeden z najważniejszych trendów HR w 2018 roku w Polsce, a programy wspierające dobrostan pracowników – za najlepszą inwestycję.

W ciągu najbliższych 3 lat wdrożenie elementów programu wellbeing rozważa 54 procent firm w naszym kraju.

Raport „Na zdrowie! Jak dbać o kondycję zdrowotną pracowników” zawiera ponad 60 stron informacji i inspiracji dotyczących zdrowia i dobrostanu pracowników, opis zagrożeń zdrowotnych doświadczanych przez pracowników należących do 10 grup, w tym między innymi pracowników na stanowiskach decyzyjnych, pracowników biurowych, pracowników produkcyjnych i pracowników mobilnych, ale także kobiet w ciąży, millenialsów i pracowników starszych.

Opisuje także 8 studiów przypadku – PwC, Medicover, Grupa Żywiec, Provident, Sii, Volkswagen Poznań, Nest Bank, Spark & Mortar, prawie 50 dobrych praktyk oraz zawiera komentarze ekspertów z Polski, Niemiec, Holandii i Wielkiej Brytanii.

Czytaj na temat działań Medicover: Kampanie wellbeingowe Medicover>>>

Znajdziemy w nim także analizę trendów w obszarze wellbeing w krajach Unii Europejskiej.

Raport „Na zdrowie! Jak zadbać o dobrostan pracowników?” otwiera cykl opracowań eksperckich portalu Well.hr poświęconych różnym sposobom dbania o pracowników.

Raport można pobrać ze strony www.well.hr

 

Przeczytaj teraz

15,6 mld zł można zaoszczędzić dzięki inwestycji w zdrowie pracowników

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 20.03.2019

1004 zł – tyle można zaoszczędzić na kosztach choroby pracowników (na osobę) w skali roku, zapewniając im wysokiej jakości kompleksową opiekę zdrowotną – wynika z najnowszego raportu  „Praca. Zdrowie. Ekonomia. Perspektywa 2013-2017” przygotowanego przez Medicover Polska.

Jest to kwota o 278 zł wyższa w porównaniu z danymi z poprzedniego raportu. Ponad trzy czwarte tej kwoty można uzyskać dzięki inwestycjom w terapię infekcji dróg oddechowych oraz bólów pleców – dolegliwości generujących największe wydatki na leczenie wśród osób czynnych zawodowo.

– To już piąta odsłona raportu prezentującego stan zdrowia pracujących Polaków. Tegoroczna analiza objęła ponad 295 000 osób w wieku 18-67 lat, z czego 40 procent stanowiły osoby pomiędzy 30. a 39. rokiem życia. Raport pokazuje konieczność inwestowania w zdrowie osób aktywnych zawodowo, których problemy zdrowotne niosą ze sobą ryzyko obniżenia wydajności pracy, a co za tym idzie rosnące koszty pracodawcy – komentuje Artur Białkowski, wiceprezes zarządu Medicover Polska.

Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w czwartym kwartale 2017 roku, liczba osób zatrudnionych w Polsce przekroczyła 17 milionów. W oparciu o te dane autorzy raportu „Praca. Zdrowie. Ekonomia. Perspektywa 2013-2017” wyliczyli, że można zaoszczędzić przeszło 15,6 mld zł rocznie, gdyby umożliwić pracownikom dostęp do koordynowanej opieki ambulatoryjnej. To wzrost w porównaniu z poprzednim raportem o 4,6 mld zł.

– Wyniki dobitnie pokazują, że oszczędności pracodawcy, mogą z tego tytułu wynosić niemal 28 procent więcej, w porównaniu z poprzednim raportem przybliżającym perspektywę 2012-2016 – dodaje Artur Białkowski.

Czytaj także: Model medycyny pracy trzeba zmodyfikować>>>

Infekcje oddechowe oraz przewlekłe choroby układu ruchu (w tym bóle pleców) są jednymi  z najczęstszych przyczyn nieobecności w pracy – odpowiednio 26 procent i 8 procent osób otrzymuje od lekarza zwolnienie lekarskie z powodu tych dolegliwości. To właśnie one generują największe koszty opieki zdrowotnej.

Jednak eksperci Medicover Polska podkreślają, że właściwie dopasowana opieka medyczna umożliwia zredukowanie wydatków ponoszonych zarówno przez pracodawców, jak i cały system zdrowotny.

– Koszt leczenia infekcji dróg oddechowych przypadający na jednego pracownika objętego efektywną opieką lekarską można zredukować o 187 zł. Natomiast w przypadku bólów pleców jest to jeszcze bardziej zauważalna oszczędność. Doświadczenie Medicover Polska pokazuje, że koszt tego rodzaju dolegliwości przypadający na jednego pracownika pozostającego pod naszą opieką może być nawet 4 razy niższy niż w przypadku przeciętnego pracownika w Polsce. Tymczasem redukcja środków przeznaczanych na leczenie osób czynnych zawodowo jest istotna dla nas wszystkich, ponieważ to właśnie budżet państwa jest źródłem finansowania ich absencji w miejscu pracy oraz kosztów leczenia – komentuje dr n. med. Katarzyna Gorzelak-Kostrzewska – ekspert Medicover Polska, kierownik ds. profilaktyki i medycyny pracy, współautorka raportu.

Kluczowym aspektem, na który zwracają uwagę autorzy raportu, jest jakość oferowanej opieki zdrowotnej.

– Brak lub niewłaściwe leczenie nadciśnienia tętniczego, na które w Polsce cierpi blisko 4,5 miliona osób powyżej 50 roku życia, może doprowadzić do innych chorób układu sercowo-naczyniowego lub udaru mózgu – komentuje dr n. med. Katarzyna Gorzelak-Kostrzewska.

Tymczasem, jak wynika z raportu, pacjenci Medicover Polska są skutecznej leczeni na nadciśnienie od pacjentów z innych placówek ochrony zdrowia w Polsce – aż 62 procent z nich osiąga prawidłowe wartości ciśnienia tętniczego (o 22 procent więcej od pacjentów z innych placówek).

Czytaj także: Medicover Polska partnerem raportu Nordic Insights>>>

Autorzy raportu wskazują, że spadek wydajności pracy spowodowany problemami zdrowotnymi może zostać zahamowany dzięki wdrażaniu długofalowych i wielowymiarowych programów profilaktyczno-leczniczych.

Specjaliści Medicover – po zdiagnozowaniu najczęstszych przyczyn absencji w pracy – zaoferowali swoim pacjentom rozwiązania adresowane do ich najpilniejszych potrzeb, czyli Medicover Express przeznaczony dla osób z prostymi infekcjami oddechowymi, poradnie bólu pleców, gdzie pacjent trafia pod opiekę fizjoterapeutów, oraz poradnie układu ruchu zajmujące się chorobami stawów.

– Zwłaszcza skoordynowana opieka nad pracownikami z bólami pleców wdrożona w Medicover trzy lata temu okazała się być istotnym czynnikiem wpływającym na redukcję kosztów leczenia – podsumowuje dr n. med. Katarzyna Gorzelak-Kostrzewska.

Raport „Praca. Zdrowie. Ekonomia. Perspektywa 2013-2017” został przygotowany w oparciu o dane Medicover  Polska oraz ogólnodostępne raporty ZUS i GUS.

Przeczytaj teraz

GUS:  prywatne wydatki na ochronę zdrowia finansują głównie AOS

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 22.02.2019

W przypadku ambulatoryjnej opieki specjalistycznej udział środków prywatnych w finansowaniu świadczeń wynosi ponad 42 procent – wynika z raportu GUS „Zdrowie i ochrona zdrowia w 2017 roku”.

Najmniejszy udział finansowania prywatnego był w przypadku leczenia szpitalnego. Szpitale, według raportu były w 94,8 procenta finansowane ze środków publicznych, a w 5,2 procenta – przez sektor prywatny.

Natomiast w przypadku kategorii „Sprzedawcy detaliczni i inni dostawcy dóbr medycznych” 34,1 procenta środków finansowych pochodziło ze źródeł publicznych, 65,4 procenta było finansowane bezpośrednio przez gospodarstwa domowe a 0,5 procenta pochodziło z innych prywatnych opłat za opiekę zdrowotną.

Z raportu wynika, że udział sektorów publicznego i prywatnego w finansowaniu poszczególnych funkcji ochrony zdrowia był różny, w zależności od rodzaju usługi. Na przykład „Usługi lecznicze” w 79,6 procenta były finansowane ze środków publicznych a w 20,4 procenta z sektora prywatnego, natomiast udział finansowania z funduszy publicznych „Długoterminowej opieki (zdrowotnej)” wyniósł 96,5 procenta, a tylko 3,5 procenta z funduszy prywatnych.

Czytaj także: Raport GUS: wzrosła liczba diagnostów laboratoryjnych>>>

Natomiast w przypadku kategorii „Artykuły medyczne (nie określone przez funkcję)” proporcje układały się odmiennie, mianowicie 34,7 procenta funduszy pochodziło ze źródeł publicznych, 64,8 procenta było finansowane przez gospodarstwa (dane dotyczą roku 2016).

Wydatki bieżące na ochronę zdrowia a w 2016 roku wyniosły 121,1 mld zł i były wyższe niż 2015 roku o około 6,6 mld zł. Nakłady te stanowiły 6,52 procenta PKB (6,36 procenta w 2015 roku). Wzrost wydatków zaobserwowano zarówno w przypadku wydatków publicznych jak i wydatków prywatnych. Bieżące wydatki publiczne poniesione na zdrowie i ochronę zdrowia wynosiły w 2016 roku 84,6 mld zł i stanowiły 4,55 procenta PKB (4,46 procenta w 2015 roku), natomiast bieżące wydatki prywatne wyniosły 36,5 mld zł i stanowiły 1,96 procent PKB (1,90 procenta w 2015 roku).

Największy strumień wydatków bieżących na ochronę zdrowia w roku 2016 dotyczył usług leczniczych 57,3 procenta – (57,6 procenta w 2015 roku.), w tym głównie leczenia szpitalnego – 31,5 procenta całości wydatków (31,9 procenta w 2015 roku), oraz leczenia ambulatoryjnego – 22,3 procenta (22,0 procent w 2015 roku).

Kolejne miejsce pod względem przypisanych wydatków zajmowały wydatki na artykuły medyczne (między innymi leki) – 23,2 procenta (23,3 procenta w 2015 roku), oraz nakłady na długoterminową opiekę zdrowotną – 5,8 procenta (tyle damo w roku 2015).

Najmniejsze wydatki poniesiono na usługi rehabilitacyjne – 3,4 procenta (3,5 procenta w 2015 roku), zarządzanie i administrację finansowaniem ochrony zdrowia – 2,0 procent (1,9 procenta w 2015 roku), oraz na profilaktykę i zdrowie publiczne – 3,1 procenta (2,7 procenta w 2015 roku) całości nakładów.

Raport Głównego Urzędu Statystycznego „Zdrowie i ochrona zdrowia w 2017 roku” przedstawia wyniki badań kondycji zdrowotnej ludności Polski oraz badań dotyczących infrastruktury i funkcjonowania systemu opieki zdrowotnej, prowadzonych w ramach Polskiej Statystyki Publicznej.

Raport dostępny jest na stronie www.stat.gov.pl

Przeczytaj teraz
Page 2 of 3
1 2 3