Pracodawcy RP: centralizacja systemu ochrony zdrowia to kontrowersyjna zmiana
W opinii Pracodawców RP poziom ogólności prezentowanych 26 lipca 2016 roku przez Konstantego Radziwiłła propozycji zmian systemu ochrony zdrowia nie pozwala na w pełni merytoryczną dyskusję na ich temat. W zależności od szczegółów mogą one mieć bardzo różne, skrajne wręcz, skutki dla jakości opieki zdrowotnej w Polsce.
Najbardziej kontrowersyjną kwestią jest silna centralizacja systemu, tymczasem jak pokazują dotychczasowe doświadczenia, jednoosobowa odpowiedzialność za funkcjonowanie służby zdrowia się nie sprawdziła.
Według Pracodawców RP likwidacja NFZ jest tylko „papierowa”, dlatego że Fundusz tak naprawdę spełnia wszystkie przesłanki prawne, aby móc już uznać go za państwowy funduszu celowy. Można przyjąć, że oddziały wojewódzkie NFZ staną się automatycznie Wojewódzkimi Urzędami Zdrowia w dodatku z podwójną podległością – poziomą w stosunku do wojewody i pionową w stosunku do Ministerstwa Zdrowia.
„Z naszego punktu widzenia najważniejszym jest, aby system nie był droższy w zarządzeniu niż dzisiejsza struktura NFZ. Ta zmiana nie ma znaczenia, a jej koszty będą liczone w milionach złotych – zmiana druków urzędowych itd.” – czytamy w stanowisku.
Według opinii Pracodawców RP, powszechny dostęp do opieki zdrowotnej może okazać się jednym z czynników zachęcających Polaków do przejścia do szarej strefy – dzisiaj każdy pracujący dba o opłacenie składki od co najmniej jednej umowy, po to aby on i jego rodzina miała prawo do świadczeń. W praktyce posiada więc jedną umowę o pracę z minimalną stawką oraz drugą niepisaną i nielegalną, dzięki której otrzymuje nieoskładkowany zasadniczy zarobek. Po wprowadzeniu proponowanych zmian tej motywacji już nie będzie, co finalnie zmniejszy skłonność do ujawniania dochodów i płacenia podatków.
Pojawia się także pytanie, kto będzie miał prawo do korzystania z opieki medycznej? Czy to będzie każdy Polak, czy także osoby mające status rezydenta? Czy polscy migranci niepłacący w Polsce podatków bezpośrednich i pośrednich również otrzymają takie prawo? Pracodawcy RP chcieliby otrzymać analizy ekonomiczne, które pokażą, jak ta zmiana wpłynie na dodatkowe koszty i spływ składki do państwowego funduszu celowego „Zdrowie”.
Godna poparcia według opinii pracodawców, jest propozycja zwiększenia nakładów na zdrowie, jednak aż 9-letni okres dochodzenia jest zdecydowanie zbyt długi .
„Niestety Minister Zdrowia nie wskazał źródła finansowania tej propozycji. Jednak zdawkowe zaznaczenie, że sfinansuje to budżet, jest próbą uniknięcia powiedzenia obywatelom prawdy, że to oni muszą zapłacić wyższe podatki, aby te pieniądze w budżecie się znalazły. Ponadto warto mieć na uwadze, że do 2025 roku do grupy osób w wieku 75 plus wejdzie cały powojenny wyż demograficzny, co spowoduje istotny wzrost kosztów leczenia. Można przypuszczać, że ten wzrost co prawda nie spowoduje załamania systemu zdrowia, ale też nie pozwoli na istotną poprawę dostępności do leczenia i do terapii lekowych – a także nie zmniejszy istotnie poziomu współpłacenia” – stwierdzają Pracodawcy RP.
Budżetowanie szpitali to, według autorów stanowiska, propozycja, o której najmniej wiadomo o w związku z tym najtrudniej ją ocenić. Rozwiązanie takie może powodować dalsze zadłużanie placówek, a brak konieczności konkurowania zmniejszy nacisk na jakość opieki medycznej i efektywności funkcjonowania. Natomiast przeznaczanie puli środków na dany zakres bez wskazania nazw procedur może spowodować wiele wypaczeń w systemie i utrudnień dla pacjentów.
„Szpital w tej roli nie będzie koordynatorem opieki medycznej (ma nim być POZ), więc nie będzie miał motywacji do działania proefektywnościowego. To także uniemożliwi restrukturyzację szpitali, która wynika z Map Potrzeb Zdrowotnych. Uważamy, że ta propozycja zakonserwuje system opieki medycznej w dzisiejszym – raczej złym – stanie. Powstaje pytanie, czy do sieci będą wchodziły tylko szpitale już istniejące, bowiem nowe nie mają historycznie żadnych budżetów. Bez odpowiedzi pozostaje także zagadnienie, czy w sieci będą także prywatne szpitale’ – czytamy w komunikacie.
Minister zapowiedział też, że 20 procent środków wydawanych na leczenie szpitalne będzie nadal kontraktowane. Według pracodawców to dobra propozycja, jednak również bardzo enigmatyczna.
„Uważamy, że te środki powinny być skierowane przede wszystkim na tańsze, jednodniowe leczenie. To zagwarantowałoby wzrost dostępności do świadczeń i większą efektywność systemu. Uważamy, że propozycja budżetowania musi się wiązać z ujawnieniem jakości i skuteczności leczenia danego szpitala i ewentualny budżet byłby od niego zależny, w tym także kontrakt szpitali jednodniowych, powinien być zależny od jakości” – stwierdzają pracodawcy.
W opinii Pracodawców RP wadą zaprezentowanej koncepcji jest brak nastawienia nowego systemu na pacjenta. Przykładem może być budżetowanie szpitali – pacjenci będą się musieli leczyć tam, gdzie wojewoda skieruje pieniądze, a nie tam, gdzie jakość jest najlepsza. Brak nastawienia propacjenckiego spowoduje zły odbiór społeczny tego modelu i zapewne przyniesie w niedługim czasie konieczność wprowadzania kolejnych zmian.
W opinii Pracodawców RP poziom ogólności prezentowanych 26 lipca 2016 roku przez Konstantego Radziwiłła propozycji zmian systemu ochrony zdrowia nie pozwala na w pełni merytoryczną dyskusję na ich temat. W zależności od szczegółów mogą one mieć bardzo różne, skrajne wręcz, skutki dla jakości opieki zdrowotnej w Polsce.
Najbardziej kontrowersyjną kwestią jest silna centralizacja systemu, tymczasem jak pokazują dotychczasowe doświadczenia, jednoosobowa odpowiedzialność za funkcjonowanie służby zdrowia się nie sprawdziła.
Według Pracodawców RP likwidacja NFZ jest tylko „papierowa”, dlatego że Fundusz tak naprawdę spełnia wszystkie przesłanki prawne, aby móc już uznać go za państwowy funduszu celowy. Można przyjąć, że oddziały wojewódzkie NFZ staną się automatycznie Wojewódzkimi Urzędami Zdrowia w dodatku z podwójną podległością – poziomą w stosunku do wojewody i pionową w stosunku do Ministerstwa Zdrowia.
„Z naszego punktu widzenia najważniejszym jest, aby system nie był droższy w zarządzeniu niż dzisiejsza struktura NFZ. Ta zmiana nie ma znaczenia, a jej koszty będą liczone w milionach złotych – zmiana druków urzędowych itd.” – czytamy w stanowisku.
Według opinii Pracodawców RP, powszechny dostęp do opieki zdrowotnej może okazać się jednym z czynników zachęcających Polaków do przejścia do szarej strefy – dzisiaj każdy pracujący dba o opłacenie składki od co najmniej jednej umowy, po to aby on i jego rodzina miała prawo do świadczeń. W praktyce posiada więc jedną umowę o pracę z minimalną stawką oraz drugą niepisaną i nielegalną, dzięki której otrzymuje nieoskładkowany zasadniczy zarobek. Po wprowadzeniu proponowanych zmian tej motywacji już nie będzie, co finalnie zmniejszy skłonność do ujawniania dochodów i płacenia podatków.
Pojawia się także pytanie, kto będzie miał prawo do korzystania z opieki medycznej? Czy to będzie każdy Polak, czy także osoby mające status rezydenta? Czy polscy migranci niepłacący w Polsce podatków bezpośrednich i pośrednich również otrzymają takie prawo? Pracodawcy RP chcieliby otrzymać analizy ekonomiczne, które pokażą, jak ta zmiana wpłynie na dodatkowe koszty i spływ składki do państwowego funduszu celowego „Zdrowie”.
Godna poparcia według opinii pracodawców, jest propozycja zwiększenia nakładów na zdrowie, jednak aż 9-letni okres dochodzenia jest zdecydowanie zbyt długi .
„Niestety Minister Zdrowia nie wskazał źródła finansowania tej propozycji. Jednak zdawkowe zaznaczenie, że sfinansuje to budżet, jest próbą uniknięcia powiedzenia obywatelom prawdy, że to oni muszą zapłacić wyższe podatki, aby te pieniądze w budżecie się znalazły. Ponadto warto mieć na uwadze, że do 2025 roku do grupy osób w wieku 75 plus wejdzie cały powojenny wyż demograficzny, co spowoduje istotny wzrost kosztów leczenia. Można przypuszczać, że ten wzrost co prawda nie spowoduje załamania systemu zdrowia, ale też nie pozwoli na istotną poprawę dostępności do leczenia i do terapii lekowych – a także nie zmniejszy istotnie poziomu współpłacenia” – stwierdzają Pracodawcy RP.
Budżetowanie szpitali to, według autorów stanowiska, propozycja, o której najmniej wiadomo o w związku z tym najtrudniej ją ocenić. Rozwiązanie takie może powodować dalsze zadłużanie placówek, a brak konieczności konkurowania zmniejszy nacisk na jakość opieki medycznej i efektywności funkcjonowania. Natomiast przeznaczanie puli środków na dany zakres bez wskazania nazw procedur może spowodować wiele wypaczeń w systemie i utrudnień dla pacjentów.
„Szpital w tej roli nie będzie koordynatorem opieki medycznej (ma nim być POZ), więc nie będzie miał motywacji do działania proefektywnościowego. To także uniemożliwi restrukturyzację szpitali, która wynika z Map Potrzeb Zdrowotnych. Uważamy, że ta propozycja zakonserwuje system opieki medycznej w dzisiejszym – raczej złym – stanie. Powstaje pytanie, czy do sieci będą wchodziły tylko szpitale już istniejące, bowiem nowe nie mają historycznie żadnych budżetów. Bez odpowiedzi pozostaje także zagadnienie, czy w sieci będą także prywatne szpitale’ – czytamy w komunikacie.
Minister zapowiedział też, że 20 procent środków wydawanych na leczenie szpitalne będzie nadal kontraktowane. Według pracodawców to dobra propozycja, jednak również bardzo enigmatyczna.
„Uważamy, że te środki powinny być skierowane przede wszystkim na tańsze, jednodniowe leczenie. To zagwarantowałoby wzrost dostępności do świadczeń i większą efektywność systemu. Uważamy, że propozycja budżetowania musi się wiązać z ujawnieniem jakości i skuteczności leczenia danego szpitala i ewentualny budżet byłby od niego zależny, w tym także kontrakt szpitali jednodniowych, powinien być zależny od jakości” – stwierdzają pracodawcy.
W opinii Pracodawców RP wadą zaprezentowanej koncepcji jest brak nastawienia nowego systemu na pacjenta. Przykładem może być budżetowanie szpitali – pacjenci będą się musieli leczyć tam, gdzie wojewoda skieruje pieniądze, a nie tam, gdzie jakość jest najlepsza. Brak nastawienia propacjenckiego spowoduje zły odbiór społeczny tego modelu i zapewne przyniesie w niedługim czasie konieczność wprowadzania kolejnych zmian.