Pracodawcy RP: Czy zdrowie na pewno jest priorytetem rządu?
Kondycja systemu ochrony zdrowia jest zła, a rząd nie ma recepty na odwrócenie tej tendencji. Takie wnioski nasuwają się po czwartkowym (19 stycznia 2017) raporcie, jaki minister Konstanty Radziwiłł przedstawił premier Beacie Szydło w ramach „przeglądu resortów” oraz po debacie jaka tego samego dnia nastąpiła w Radzie Dialogu Społecznego.
Pracodawcy RP bardzo negatywnie oceniają proponowane zmiany. Minister zdrowia nie przedstawił żadnych argumentów przekonujących do tego, że naprawdę poprawią one sytuację pacjentów. Według Pracodawców zmiany wprowadzane są z powodów ideologicznych, a nie z chęci rzeczywistej naprawy systemu. Nie wynikają one z żadnej znanej diagnozy problemów systemu ochrony zdrowia, na które miałaby odpowiadać obecna reforma.
„Nasz brak zgody wynika przede wszystkim z tego, że zupełnie nie rozumiemy, dlaczego celem ministra zdrowia jest zniszczenie wszystkie co udało się w ostatnich 18 latach wypracować w ochronie zdrowia – zarówno tego co dobre jak i tego co złe. Uważamy, że każda zmiana powinna być poprzedzona analizą, a kluczem do sukcesu jest umiejętne eliminowanie tego co się nie udało, a wspieranie tego, co pozytywnie oceniamy” – czytamy w komunikacie Pracodawców RP.
Według organizacji w trakcie debaty w RDS partnerzy zostali potraktowani „jak zwykle - jak piąte koło u wozu”.
„Po co bowiem robić dyskusje nad kierunkami zmian, jeśli wcześniej podjęło się decyzję w tym obszarze i ogłosiło ją już na konferencji prasowej. Przyzwoitość wymagała opóźnienia przeglądu z udziałem Ministra Zdrowia o jeden dzień, aby ogłosić decyzje po, a nie przed dyskusją. Ale czy tak ma wyglądać dialog?” – pytają przedstawiciele pracodawców.
Tymczasem w stosunku do proponowanych zmian pojawia się dużo zastrzeżeń. W trakcie dyskusji na forum RDS Andrzej Mądrala, Wiceprezydent Pracodawców RP zwrócił uwagę, że przejście na system budżetowy spowoduje, że będziemy jedynym państwem na świecie, które w ciągu 20 lat dwukrotnie dokonało kluczowej i fundamentalnej zmiany ustrojowej systemu ochrony zdrowia.
Zdaniem Pracodawców RP w systemie zabezpieczeniowym – który proponuje ministerstwo - jest trudniej o efektywność, a system ten sprawdza się tylko w najbogatszych państwach. Dowodem na to są ostatnie doniesienia z Wielkiej Brytanii, także w kontekście braku lekarzy. Mimo dokładania kolejnych dziesiątków miliardów funtów lekarze emigrują do Nowej Zelandii, Kanady czy Australii, a kolejki do lekarzy rosną.
„Cieszymy się, że Polska aspiruje do grona Państw najbogatszych, szkoda, że robi to z jednym z najniższych budżetów na zdrowie w Europie” – stwierdzają Pracodawcy RP.
– Proponowane zmiany wyeliminują efektywne kosztowo tryby leczenia – czyli na przykład leczenie jednodniowe – podkreślił Andrzej Mądrala. Czy Polskę na to na pewno stać? Szpitale funkcjonujące w systemie ryczałtowym będą przecież wybierały tryb leczenia najlepszy – finansowo - dla nich, a nie optymalny dla pacjenta.
Pracodawcy podkreślają także, że symptomatyczne jest to, że mówiąc o zmianach, nie mówi się o kluczowych problemach dzisiejszej ochrony zdrowia – czyli o braku mierników jakości (jest to odsuwane w przyszłość) ani o radykalnym dofinansowaniu systemu (co również jest odkładane w przyszłość), a reforma jest skupiona jedynie na zwiększeniu roli sektora publicznego kosztem prywatnego.
„Czyli powracamy do podziału na szpital publiczny/prywatny a nie dobry i zły. To zły podział i zła reforma systemu zdrowia” – podsumowuje komunikat.
Kondycja systemu ochrony zdrowia jest zła, a rząd nie ma recepty na odwrócenie tej tendencji. Takie wnioski nasuwają się po czwartkowym (19 stycznia 2017) raporcie, jaki minister Konstanty Radziwiłł przedstawił premier Beacie Szydło w ramach „przeglądu resortów” oraz po debacie jaka tego samego dnia nastąpiła w Radzie Dialogu Społecznego.
Pracodawcy RP bardzo negatywnie oceniają proponowane zmiany. Minister zdrowia nie przedstawił żadnych argumentów przekonujących do tego, że naprawdę poprawią one sytuację pacjentów. Według Pracodawców zmiany wprowadzane są z powodów ideologicznych, a nie z chęci rzeczywistej naprawy systemu. Nie wynikają one z żadnej znanej diagnozy problemów systemu ochrony zdrowia, na które miałaby odpowiadać obecna reforma.
„Nasz brak zgody wynika przede wszystkim z tego, że zupełnie nie rozumiemy, dlaczego celem ministra zdrowia jest zniszczenie wszystkie co udało się w ostatnich 18 latach wypracować w ochronie zdrowia – zarówno tego co dobre jak i tego co złe. Uważamy, że każda zmiana powinna być poprzedzona analizą, a kluczem do sukcesu jest umiejętne eliminowanie tego co się nie udało, a wspieranie tego, co pozytywnie oceniamy” – czytamy w komunikacie Pracodawców RP.
Według organizacji w trakcie debaty w RDS partnerzy zostali potraktowani „jak zwykle – jak piąte koło u wozu”.
„Po co bowiem robić dyskusje nad kierunkami zmian, jeśli wcześniej podjęło się decyzję w tym obszarze i ogłosiło ją już na konferencji prasowej. Przyzwoitość wymagała opóźnienia przeglądu z udziałem Ministra Zdrowia o jeden dzień, aby ogłosić decyzje po, a nie przed dyskusją. Ale czy tak ma wyglądać dialog?” – pytają przedstawiciele pracodawców.
Tymczasem w stosunku do proponowanych zmian pojawia się dużo zastrzeżeń. W trakcie dyskusji na forum RDS Andrzej Mądrala, Wiceprezydent Pracodawców RP zwrócił uwagę, że przejście na system budżetowy spowoduje, że będziemy jedynym państwem na świecie, które w ciągu 20 lat dwukrotnie dokonało kluczowej i fundamentalnej zmiany ustrojowej systemu ochrony zdrowia.
Zdaniem Pracodawców RP w systemie zabezpieczeniowym – który proponuje ministerstwo – jest trudniej o efektywność, a system ten sprawdza się tylko w najbogatszych państwach. Dowodem na to są ostatnie doniesienia z Wielkiej Brytanii, także w kontekście braku lekarzy. Mimo dokładania kolejnych dziesiątków miliardów funtów lekarze emigrują do Nowej Zelandii, Kanady czy Australii, a kolejki do lekarzy rosną.
„Cieszymy się, że Polska aspiruje do grona Państw najbogatszych, szkoda, że robi to z jednym z najniższych budżetów na zdrowie w Europie” – stwierdzają Pracodawcy RP.
– Proponowane zmiany wyeliminują efektywne kosztowo tryby leczenia – czyli na przykład leczenie jednodniowe – podkreślił Andrzej Mądrala. Czy Polskę na to na pewno stać? Szpitale funkcjonujące w systemie ryczałtowym będą przecież wybierały tryb leczenia najlepszy – finansowo – dla nich, a nie optymalny dla pacjenta.
Pracodawcy podkreślają także, że symptomatyczne jest to, że mówiąc o zmianach, nie mówi się o kluczowych problemach dzisiejszej ochrony zdrowia – czyli o braku mierników jakości (jest to odsuwane w przyszłość) ani o radykalnym dofinansowaniu systemu (co również jest odkładane w przyszłość), a reforma jest skupiona jedynie na zwiększeniu roli sektora publicznego kosztem prywatnego.
„Czyli powracamy do podziału na szpital publiczny/prywatny a nie dobry i zły. To zły podział i zła reforma systemu zdrowia” – podsumowuje komunikat.