Wydatki na zdrowie to najlepsza inwestycja
Adam Rozwadowski, prezes zarządu Centrum Medycznego Enel-Med Ostatnio stało się modne hasło, że wydatki na opiekę medyczną to jest najlepiej zrealizowana inwestycja. W skali mikro widać to od dawna w firmach, gdzie świadomi menadżerowie zapewniają pracownikom dodatkową opiekę medyczną w postaci systemu abonamentowego lub dodatkowych ubezpieczeń. Wiąże się to ze zwiększeniem produktywności i opłaca się zarówno przedsiębiorstwu jak i jego pracownikom. Taki sam problem istnieje w skali makro, gdzie poziom zdrowia kapitału ludzkiego decyduje o rozwoju gospodarczym kraju i wzroście PKB Niestety hasło o inwestycji w zdrowie nie dociera do decydentów. Rozciągnięcie terminu wzrostu nakładów do 2025 roku jest zdecydowanie za wolne. Należałoby jak najszybciej w Ministerstwie Rozwoju przeprowadzić symulację pokazującą, w jaki sposób tempo wzrostu nakładów na opiekę medyczną wpływa na wzrost PKB. Niestety w ostatnich wypowiedziach premier Szydło usłyszeliśmy, że odchodzimy od prywatyzacji i ekonomizacji opieki zdrowotnej. A przecież podnoszenie nakładów na opiekę medyczną bez stosowania zasad ekonomii prowadzi do marnotrawstwa zasobów i braku efektywności działania. To obserwowaliśmy przez ostatnie 25 lat. Główny problem systemu opieki zdrowotnej leży w jej ciągłym, nieprofesjonalnym reformowaniu. Poziom zdrowia populacji jest kategorią ekonomiczną i zasadniczą rolę w jego reformowaniu winni odgrywać ekonomiści a nie lekarze. Doraźne pomysły Ministerstwa Zdrowia nie poparte żadną analizą ekonomiczną, takie jak likwidacja NFZ, sieć szpitali, upaństwowienie ratownictwa, likwidacja outsourcingu itd. powodują jedynie zamęt wśród pacjentów i świadczeniodawców. Wstrzymanie przekształceń SP ZOZ-ów w spółki i brak możliwości ich prywatyzacji jest utrwalaniem anachronicznych rozwiązań z brakiem poszanowania zasad ekonomii. Mamy nadzieję, że słuszne postulaty rezydentów zostaną zrealizowane i że w szerokim zakresie prywatna infrastruktura szpitalna, dla dobra pacjentów, zostanie włączona do finansowania z NFZ. Trawestując znaną wypowiedź Jerzego Urbana, że „rząd się sam wyżywi” - teraz możemy przyjąć, że „rząd się leczy bez problemu”. W istocie członkowie rządu i wielu szczebli administracji nie mieli nigdy problemów z opieką medyczną. Wystarczył telefon sekretarki prominentnego urzędnika i drzwi do gabinetów lekarskich stały otworem. Jak w takiej sytuacji władza może mieć pojęcie o problemach przeciętnego pacjenta. Mało realny w tej sytuacji jest niestety pomysł wprowadzenia „strajku włoskiego”, gdzie prominenci i ich rodziny czekają w NFZ-owskiej kolejce do świadczeń medycznych. Zapewne w takim przypadku wzrost nakładów na opiekę zdrowotną do postulowanych 6,8 procenta PKB przyspieszyłby do 3 lat.
Adam Rozwadowski, prezes zarządu Centrum Medycznego Enel-Med
Ostatnio stało się modne hasło, że wydatki na opiekę medyczną to jest najlepiej zrealizowana inwestycja. W skali mikro widać to od dawna w firmach, gdzie świadomi menadżerowie zapewniają pracownikom dodatkową opiekę medyczną w postaci systemu abonamentowego lub dodatkowych ubezpieczeń.
Wiąże się to ze zwiększeniem produktywności i opłaca się zarówno przedsiębiorstwu jak i jego pracownikom. Taki sam problem istnieje w skali makro, gdzie poziom zdrowia kapitału ludzkiego decyduje o rozwoju gospodarczym kraju i wzroście PKB
Niestety hasło o inwestycji w zdrowie nie dociera do decydentów. Rozciągnięcie terminu wzrostu nakładów do 2025 roku jest zdecydowanie za wolne. Należałoby jak najszybciej w Ministerstwie Rozwoju przeprowadzić symulację pokazującą, w jaki sposób tempo wzrostu nakładów na opiekę medyczną wpływa na wzrost PKB. Niestety w ostatnich wypowiedziach premier Szydło usłyszeliśmy, że odchodzimy od prywatyzacji i ekonomizacji opieki zdrowotnej.
A przecież podnoszenie nakładów na opiekę medyczną bez stosowania zasad ekonomii prowadzi do marnotrawstwa zasobów i braku efektywności działania. To obserwowaliśmy przez ostatnie 25 lat.
Główny problem systemu opieki zdrowotnej leży w jej ciągłym, nieprofesjonalnym reformowaniu. Poziom zdrowia populacji jest kategorią ekonomiczną i zasadniczą rolę w jego reformowaniu winni odgrywać ekonomiści a nie lekarze.
Doraźne pomysły Ministerstwa Zdrowia nie poparte żadną analizą ekonomiczną, takie jak likwidacja NFZ, sieć szpitali, upaństwowienie ratownictwa, likwidacja outsourcingu itd. powodują jedynie zamęt wśród pacjentów i świadczeniodawców. Wstrzymanie przekształceń SP ZOZ-ów w spółki i brak możliwości ich prywatyzacji jest utrwalaniem anachronicznych rozwiązań z brakiem poszanowania zasad ekonomii.
Mamy nadzieję, że słuszne postulaty rezydentów zostaną zrealizowane i że w szerokim zakresie prywatna infrastruktura szpitalna, dla dobra pacjentów, zostanie włączona do finansowania z NFZ.
Trawestując znaną wypowiedź Jerzego Urbana, że „rząd się sam wyżywi” – teraz możemy przyjąć, że „rząd się leczy bez problemu”. W istocie członkowie rządu i wielu szczebli administracji nie mieli nigdy problemów z opieką medyczną. Wystarczył telefon sekretarki prominentnego urzędnika i drzwi do gabinetów lekarskich stały otworem.
Jak w takiej sytuacji władza może mieć pojęcie o problemach przeciętnego pacjenta. Mało realny w tej sytuacji jest niestety pomysł wprowadzenia „strajku włoskiego”, gdzie prominenci i ich rodziny czekają w NFZ-owskiej kolejce do świadczeń medycznych. Zapewne w takim przypadku wzrost nakładów na opiekę zdrowotną do postulowanych 6,8 procenta PKB przyspieszyłby do 3 lat.