Rok 2013 w ochronie zdrowia: przede wszystkim jakość
Pracodawcy Rzeczypospolitej Polskiej, pragnąc skupić uwagę społeczną na kwestiach jakości opieki zdrowotnej, ogłosili rok 2013 Rokiem Jakości w Ochronie Zdrowia. Należy mieć nadzieję, że szereg działań podejmowanych w tym duchu w najbliższym czasie nada jakości świadczeń rozstrzygającego charakteru w dyskusji o podziale środków publicznych na opiekę zdrowotną.
Rok 2012 w ochronie zdrowia miał być rokiem nowego otwarcia, Stał się tymczasem rokiem niespełnionych oczekiwań, niejasnych komunikatów i wycofywania z dotychczasowych osiągnięć.
Dwa wydarzenia w tej perspektywie odbijają się szczególnym echem – opinia Premiera Rady Ministrów w sprawie kierunków dystrybucji środków publicznych na ochronę opiekę zdrowotną i decyzja Prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w sprawie stosowanej przez dziewięć lubelskich szpitali publicznych praktyki ograniczającej konkurencję. Te z pozoru odległe w czasie i w miejscu wydarzenia łączy jeden temat – stosunek szeroko rozumianego państwa do prywatnej własności w ochronie zdrowia. W wywiadzie telewizyjnym z dnia 15.10.2012 r., udzielonemu jednej z telewizji komercyjnych, pan Premier wyraził wolę, aby „pieniądz publiczny, jeśli będzie inwestowany w placówki, w lekarzy, w procedury, w leki, to żeby pracował w placówkach publicznych”, a nie żeby był dzielony z placówkami prywatnymi. Wypowiedź ta nastąpiła w kulminacyjnym momencie dyskusji o problemach Centrum Zdrowia Dziecka, a zarazem w krótkiej perspektywie zbliżających się decyzji o podziale środków przez Narodowy Fundusz Zdrowia na 2013 rok. Stanowiła zarazem swoistą pointę w wielomiesięcznej debacie skierowanej przeciwko świadczeniodawcom prywatnym, którą zainicjował niesławny nieprofesjonalny Raport Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego dotyczący szpitali prywatnych, którego błędnego wydźwięku nie zmieniły ani rzeczowe opracowania NFZ ani tonujące wypowiedzi samej uczelni.
Rozumiejąc niepokój pana Premiera o niewykorzystaną infrastrukturę publiczną i problemy finansowe, jakich doświadcza znacząca część szpitali publicznych, zastanawia sugestia o możliwym sposobie udzielenia pomocy takim szpitalom. Kierowanie środków publicznych na świadczenia zdrowotne do szpitali publicznych tylko dlatego, że są publiczne i zainwestowano w nie środki publiczne, jest zaprzeczeniem osiągnięć czterech poprzednich lat rządów. Należy przypomnieć, że ustawa o działalności leczniczej zniosła podział na publiczne i niepubliczne zakłady opieki zdrowotnej tworząc fundament dla rynku podmiotów leczniczych, na którym wszystkie podmioty, które uzyskały do niego dostęp, mają równe prawa. Takich zasad broni właśnie Prezes UOKiK decyzją z dnia 18.12.2012 roku nagannie oceniając zmowę szpitali publicznych – członków Konwentu Szpitali Wojewódzkich, Klinicznych i Resortowych miasta Lublin, której celem było wyeliminowanie świadczeniodawców prywatnych z rynku lubelskiego poprzez skoordynowane działanie polegające na wypowiedzeniu im łącznie aż 97 umów w 7 rodzajach badań diagnostycznych. Szpitalami kierowały analogiczne pobudki – „przywrócenie właściwej rangi publicznym ZOZ”, „działalnie w interesie pacjentów”, i wreszcie argument, który bezpośrednio nawiązuje do słów pana Premiera – „efektywniejsze wykorzystanie posiadanych przez szpitale zasobów zarówno kadrowych jak i sprzętowych”. Prezes Urzędu nie przyjął jednak takiej argumentacji i wydal jednoznaczną decyzją uznającą działania szpitali publicznych za niezgodne z prawem.
Ścieranie się dwóch stanowisk w kwestii roli i miejsca prywatnej własności w ochronie zdrowia jest bez wątpienia najważniejszym procesem, które miał miejsce w 2012 roku. Jego rezultat pozostaje nierozstrzygnięty, choć dla świadczeniodawców prywatnych oczywistym jest słuszność stanowiska wyrażonego przez Prezesa UOKiK. Zamiast toczyć spór, o to czy środki publiczne powinny iść do sektora publicznego, czy do prywatnego, decyzję o kierunkach ich dystrybucji należy podejmować kierując się jakością opieki, a nie własnością kapitału. To jakość opieki powinna wygrywać zdrowie pacjenta, a nie publiczny charakter własności szpitali.
Robert Mołdach,
Pracodawcy Medycyny Prywatnej
Pracodawcy Rzeczypospolitej Polskiej, pragnąc skupić uwagę społeczną na kwestiach jakości opieki zdrowotnej, ogłosili rok 2013 Rokiem Jakości w Ochronie Zdrowia. Należy mieć nadzieję, że szereg działań podejmowanych w tym duchu w najbliższym czasie nada jakości świadczeń rozstrzygającego charakteru w dyskusji o podziale środków publicznych na opiekę zdrowotną.
Rok 2012 w ochronie zdrowia miał być rokiem nowego otwarcia, Stał się tymczasem rokiem niespełnionych oczekiwań, niejasnych komunikatów i wycofywania z dotychczasowych osiągnięć.
Dwa wydarzenia w tej perspektywie odbijają się szczególnym echem – opinia Premiera Rady Ministrów w sprawie kierunków dystrybucji środków publicznych na ochronę opiekę zdrowotną i decyzja Prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w sprawie stosowanej przez dziewięć lubelskich szpitali publicznych praktyki ograniczającej konkurencję. Te z pozoru odległe w czasie i w miejscu wydarzenia łączy jeden temat – stosunek szeroko rozumianego państwa do prywatnej własności w ochronie zdrowia. W wywiadzie telewizyjnym z dnia 15.10.2012 r., udzielonemu jednej z telewizji komercyjnych, pan Premier wyraził wolę, aby „pieniądz publiczny, jeśli będzie inwestowany w placówki, w lekarzy, w procedury, w leki, to żeby pracował w placówkach publicznych”, a nie żeby był dzielony z placówkami prywatnymi. Wypowiedź ta nastąpiła w kulminacyjnym momencie dyskusji o problemach Centrum Zdrowia Dziecka, a zarazem w krótkiej perspektywie zbliżających się decyzji o podziale środków przez Narodowy Fundusz Zdrowia na 2013 rok. Stanowiła zarazem swoistą pointę w wielomiesięcznej debacie skierowanej przeciwko świadczeniodawcom prywatnym, którą zainicjował niesławny nieprofesjonalny Raport Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego dotyczący szpitali prywatnych, którego błędnego wydźwięku nie zmieniły ani rzeczowe opracowania NFZ ani tonujące wypowiedzi samej uczelni.
Rozumiejąc niepokój pana Premiera o niewykorzystaną infrastrukturę publiczną i problemy finansowe, jakich doświadcza znacząca część szpitali publicznych, zastanawia sugestia o możliwym sposobie udzielenia pomocy takim szpitalom. Kierowanie środków publicznych na świadczenia zdrowotne do szpitali publicznych tylko dlatego, że są publiczne i zainwestowano w nie środki publiczne, jest zaprzeczeniem osiągnięć czterech poprzednich lat rządów. Należy przypomnieć, że ustawa o działalności leczniczej zniosła podział na publiczne i niepubliczne zakłady opieki zdrowotnej tworząc fundament dla rynku podmiotów leczniczych, na którym wszystkie podmioty, które uzyskały do niego dostęp, mają równe prawa. Takich zasad broni właśnie Prezes UOKiK decyzją z dnia 18.12.2012 roku nagannie oceniając zmowę szpitali publicznych – członków Konwentu Szpitali Wojewódzkich, Klinicznych i Resortowych miasta Lublin, której celem było wyeliminowanie świadczeniodawców prywatnych z rynku lubelskiego poprzez skoordynowane działanie polegające na wypowiedzeniu im łącznie aż 97 umów w 7 rodzajach badań diagnostycznych. Szpitalami kierowały analogiczne pobudki – „przywrócenie właściwej rangi publicznym ZOZ”, „działalnie w interesie pacjentów”, i wreszcie argument, który bezpośrednio nawiązuje do słów pana Premiera – „efektywniejsze wykorzystanie posiadanych przez szpitale zasobów zarówno kadrowych jak i sprzętowych”. Prezes Urzędu nie przyjął jednak takiej argumentacji i wydal jednoznaczną decyzją uznającą działania szpitali publicznych za niezgodne z prawem.
Ścieranie się dwóch stanowisk w kwestii roli i miejsca prywatnej własności w ochronie zdrowia jest bez wątpienia najważniejszym procesem, które miał miejsce w 2012 roku. Jego rezultat pozostaje nierozstrzygnięty, choć dla świadczeniodawców prywatnych oczywistym jest słuszność stanowiska wyrażonego przez Prezesa UOKiK. Zamiast toczyć spór, o to czy środki publiczne powinny iść do sektora publicznego, czy do prywatnego, decyzję o kierunkach ich dystrybucji należy podejmować kierując się jakością opieki, a nie własnością kapitału. To jakość opieki powinna wygrywać zdrowie pacjenta, a nie publiczny charakter własności szpitali.
Robert Mołdach,
Pracodawcy Medycyny Prywatnej