NIK o systemie informacyjnym ochrony zdrowia
Według Najwyższej Izby Kontroli, budowa elektronicznego systemu informacyjnego ochrony zdrowia może nie zakończyć się w wyznaczonym terminie. Według założeń, system powinien ruszyć w pełnym zakresie pod koniec 2014 roku. Nieco wcześniej - latem 2014 roku - świadczeniodawcy powinni rozpocząć prowadzenie i wymianę dokumentacji medycznej w formie elektronicznej.
System ma odciążyć lekarzy, udoskonalić opiekę medyczną, zapobiegać wyłudzeniom oraz usprawnić sprawozdawczość. NIK ostrzega jednak, że uruchomienie systemu może się znacznie opóźnić w stosunku do zakładanych terminów. Ustawa wprowadzająca system została uchwalona w bardzo ogólnym kształcie i z założenia wymagała uzupełnienia rozporządzeniami. Jednak w ciągu 15 miesięcy od jej wejścia w życie Ministerstwo Zdrowia nie wydało wszystkich niezbędnych aktów prawnych. Nie ma kluczowych dla działania systemu rozporządzeń, na przykład takich, które dotyczą formatu wymiany danych, choć powinny być gotowe równocześnie z ustawą.
Pierwsze prace nad budową systemu rozpoczęto już w 2008 roku. Jednak do końca roku 2012 nie udało się rozstrzygnąć przetargu na budowę kluczowego podsystemu. Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia (CSIOZ) przekazywało Ministerstwu dane powoli, z opóźnieniami i w szczątkowej formie.
Wybrane moduły obsługujące pojedyncze obszary, na przykład ratownictwo medyczne, powinny działać od listopada 2012 roku. Żaden z nich nie został jednak uruchomiony. Centrum do tej pory nie wie, jaki jest stan wyposażenia szpitali i innych świadczeniodawców w systemy i sprzęt niezbędny do współpracy z CSIOZ. Z ustaleń NIK wynika, że w przeważającej części szpitali działają tylko podstawowe programy, obsługujące na przykład ruch chorych. Im bardziej specjalistyczne rozwiązania, tym mniej placówek może się nimi pochwalić. Zaledwie 23 procent szpitali wykorzystuje Internet w kontakcie z pacjentami (np. przy rejestracji czy ustalaniu terminu przyjęcia do szpitala). 20 procent szpitali nie posiada podstawowych systemów do obsługi ruchu chorych.
Szefowie poszczególnych placówek są zdezorientowani, bo z powodu braku rozporządzeń nie wiedzą co i jak powinni przygotować, by rozpocząć wdrażanie systemu. Niektórzy zaczęli działania na własną rękę. Budują niezależne, lokalne systemy, które obejmują jedynie chętnych świadczeniodawców. NIK ostrzega, że grozi to niespójnością lub powieleniem systemów, a w konsekwencji kłopotami z rozliczeniem unijnych funduszy.
Według Najwyższej Izby Kontroli, budowa elektronicznego systemu informacyjnego ochrony zdrowia może nie zakończyć się w wyznaczonym terminie. Według założeń, system powinien ruszyć w pełnym zakresie pod koniec 2014 roku. Nieco wcześniej – latem 2014 roku – świadczeniodawcy powinni rozpocząć prowadzenie i wymianę dokumentacji medycznej w formie elektronicznej.
System ma odciążyć lekarzy, udoskonalić opiekę medyczną, zapobiegać wyłudzeniom oraz usprawnić sprawozdawczość. NIK ostrzega jednak, że uruchomienie systemu może się znacznie opóźnić w stosunku do zakładanych terminów. Ustawa wprowadzająca system została uchwalona w bardzo ogólnym kształcie i z założenia wymagała uzupełnienia rozporządzeniami. Jednak w ciągu 15 miesięcy od jej wejścia w życie Ministerstwo Zdrowia nie wydało wszystkich niezbędnych aktów prawnych. Nie ma kluczowych dla działania systemu rozporządzeń, na przykład takich, które dotyczą formatu wymiany danych, choć powinny być gotowe równocześnie z ustawą.
Pierwsze prace nad budową systemu rozpoczęto już w 2008 roku. Jednak do końca roku 2012 nie udało się rozstrzygnąć przetargu na budowę kluczowego podsystemu. Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia (CSIOZ) przekazywało Ministerstwu dane powoli, z opóźnieniami i w szczątkowej formie.
Wybrane moduły obsługujące pojedyncze obszary, na przykład ratownictwo medyczne, powinny działać od listopada 2012 roku. Żaden z nich nie został jednak uruchomiony. Centrum do tej pory nie wie, jaki jest stan wyposażenia szpitali i innych świadczeniodawców w systemy i sprzęt niezbędny do współpracy z CSIOZ. Z ustaleń NIK wynika, że w przeważającej części szpitali działają tylko podstawowe programy, obsługujące na przykład ruch chorych. Im bardziej specjalistyczne rozwiązania, tym mniej placówek może się nimi pochwalić. Zaledwie 23 procent szpitali wykorzystuje Internet w kontakcie z pacjentami (np. przy rejestracji czy ustalaniu terminu przyjęcia do szpitala). 20 procent szpitali nie posiada podstawowych systemów do obsługi ruchu chorych.
Szefowie poszczególnych placówek są zdezorientowani, bo z powodu braku rozporządzeń nie wiedzą co i jak powinni przygotować, by rozpocząć wdrażanie systemu. Niektórzy zaczęli działania na własną rękę. Budują niezależne, lokalne systemy, które obejmują jedynie chętnych świadczeniodawców. NIK ostrzega, że grozi to niespójnością lub powieleniem systemów, a w konsekwencji kłopotami z rozliczeniem unijnych funduszy.