Ministerstwo Zdrowia i NFZ utrudniają działalność
45 proc. zgonów w Polsce jest spowodowanych chorobami sercowo-naczyniowymi, podczas gdy nowotwory powodują 30 proc. zgonów. Stąd ważna rola ośrodków kardiologii inwazyjnej, szczególnie tych prywatnych. Jednak ich działalności nie wspierają Ministerstwo Zdrowia i NFZ, stwierdził Paweł Buszman podczas VII Forum Rynku Zdrowia.
Paweł Buszman, prezes spółki American Heart of Poland, prowadzącej sieć ośrodków kardiologicznych, podkreślił, że wbrew obiegowym opiniom, do prywatnych ośrodków kardiologicznych trafiają nie tylko te proste, ale także cięższe przypadki schorzeń. Obserwowana jest także tendencja, że są to coraz starsi pacjenci, powyżej 70 czy 80 lat. Prezes AHP podał także dane, z których wynika, że spółka, którą kieruje, zainwestowała w ciągu ostatnich 10-ciu lat ponad 300 mln zł w utworzenie ośrodków kardiologii inwazyjnej. Jest to kwota porównywalna ze środkami, jakimi dysponuje Polkard.
Prywatne firmy oferujące usługi w zakresie kardiologii inwazyjnej działają przeważnie w ten sposób, że wydzierżawiają od szpitala pomieszczenia, które wyposażają we własny sprzęt i wykonują zabiegi w ramach szpitalnego (jako podwykonawca) lub własnego kontraktu z NFZ. Do niedawna pomieszczenia takie szpitale wynajmowały najwyżej na 10 lat. Zdarzało się, że po tych dziesięciu latach, wypowiadały umowy prywatnym firmom i same decydowały się na prowadzenie oddziałów kardiologicznych, stwierdzając, że mogą na tym zarobić. Robert Gil, kierownik Kliniki Kardiologii Inwazyjnej Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie stwierdził, że być może ośrodków oferujących takie usługi jest na rynku za dużo i że gdyby było ich mniej, miałyby szansę pozyskać więcej fachowej kadry. O liczbie takich ośrodków, według Witolda Rużyłły powinni decydować konsultanci wojewódzcy.
Paweł Buszman, w odpowiedzi na ten zarzut podał dane, według których ośrodków kardiologii inwazyjnej jest w Polsce wystarczająca liczba, zgodna z normą określającą, że jedna taka placówka powinna służyć 300 tysiącom mieszkańców. - Natomiast można by się zastanowić, czy ich rozmieszczenie jest właściwe - dodał Paweł Buszman.
Witold Rużyłło, dyrektor Instytutu Kardiologii im. Prymasa Tysiąclecia Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Warszawie, stwierdził, że przyszłość kardiologii to telemedycyna.- Stał y kontakt lekarza z pacjentem to podstawa - stwierdził Witold Rużyłło, - Dlatego coraz ważniejszą rolę będzie odgrywała w kardiologii telemedycyna. Jest to perspektywa najbliższych 5-6 lat.
Dyrektor Rużyłło poruszył też temat zmniejszenia przez NFZ stawki finansowania zabiegów kardiologii inwazyjnej. Natomiast Tomasz Zdrojewski z Katedry Nadciśnienia Tętniczego i Diabetologii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego zwrócił uwagę na brak wiarygodnych danych dotyczących liczby zgonów pacjentów, umierających z powodu niewydolności serca. Andrzej Włodarczyk, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia podkreślił, że starzenie się społeczeństwa to tendencja zauważalna w całej Europie i że podjęto w Ministerstwie Zdrowia prace związane z zapewnieniem opieki długoterminowej najstarszej grupie pacjentów.
45 proc. zgonów w Polsce jest spowodowanych chorobami sercowo-naczyniowymi, podczas gdy nowotwory powodują 30 proc. zgonów. Stąd ważna rola ośrodków kardiologii inwazyjnej, szczególnie tych prywatnych. Jednak ich działalności nie wspierają Ministerstwo Zdrowia i NFZ, stwierdził Paweł Buszman podczas VII Forum Rynku Zdrowia.
Paweł Buszman, prezes spółki American Heart of Poland, prowadzącej sieć ośrodków kardiologicznych, podkreślił, że wbrew obiegowym opiniom, do prywatnych ośrodków kardiologicznych trafiają nie tylko te proste, ale także cięższe przypadki schorzeń. Obserwowana jest także tendencja, że są to coraz starsi pacjenci, powyżej 70 czy 80 lat. Prezes AHP podał także dane, z których wynika, że spółka, którą kieruje, zainwestowała w ciągu ostatnich 10-ciu lat ponad 300 mln zł w utworzenie ośrodków kardiologii inwazyjnej. Jest to kwota porównywalna ze środkami, jakimi dysponuje Polkard.
Prywatne firmy oferujące usługi w zakresie kardiologii inwazyjnej działają przeważnie w ten sposób, że wydzierżawiają od szpitala pomieszczenia, które wyposażają we własny sprzęt i wykonują zabiegi w ramach szpitalnego (jako podwykonawca) lub własnego kontraktu z NFZ. Do niedawna pomieszczenia takie szpitale wynajmowały najwyżej na 10 lat. Zdarzało się, że po tych dziesięciu latach, wypowiadały umowy prywatnym firmom i same decydowały się na prowadzenie oddziałów kardiologicznych, stwierdzając, że mogą na tym zarobić. Robert Gil, kierownik Kliniki Kardiologii Inwazyjnej Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie stwierdził, że być może ośrodków oferujących takie usługi jest na rynku za dużo i że gdyby było ich mniej, miałyby szansę pozyskać więcej fachowej kadry. O liczbie takich ośrodków, według Witolda Rużyłły powinni decydować konsultanci wojewódzcy.
Paweł Buszman, w odpowiedzi na ten zarzut podał dane, według których ośrodków kardiologii inwazyjnej jest w Polsce wystarczająca liczba, zgodna z normą określającą, że jedna taka placówka powinna służyć 300 tysiącom mieszkańców. – Natomiast można by się zastanowić, czy ich rozmieszczenie jest właściwe – dodał Paweł Buszman.
Witold Rużyłło, dyrektor Instytutu Kardiologii im. Prymasa Tysiąclecia Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Warszawie, stwierdził, że przyszłość kardiologii to telemedycyna.- Stał y kontakt lekarza z pacjentem to podstawa – stwierdził Witold Rużyłło, – Dlatego coraz ważniejszą rolę będzie odgrywała w kardiologii telemedycyna. Jest to perspektywa najbliższych 5-6 lat.
Dyrektor Rużyłło poruszył też temat zmniejszenia przez NFZ stawki finansowania zabiegów kardiologii inwazyjnej. Natomiast Tomasz Zdrojewski z Katedry Nadciśnienia Tętniczego i Diabetologii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego zwrócił uwagę na brak wiarygodnych danych dotyczących liczby zgonów pacjentów, umierających z powodu niewydolności serca. Andrzej Włodarczyk, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia podkreślił, że starzenie się społeczeństwa to tendencja zauważalna w całej Europie i że podjęto w Ministerstwie Zdrowia prace związane z zapewnieniem opieki długoterminowej najstarszej grupie pacjentów.