Rok 2020 pokazał, że tylko wspólnie jesteśmy w stanie ochronić pacjentów

Autor: Medycyna Prywatna
3 lutego 2021

Dr Tomasz Prystacki, prezes zarządu Fresenius Nephrocare Polska i Fresenius Medical Care Polska, członek zarządu Pracodawców Medycyny Prywatnej

Kiedy w marcu 2020 roku zamknięto szkoły, biznesy, a także większość przychodni, Fresenius ze zdwojoną silą kontynuował swoją działalność, ponieważ dializoterapii nie można przerwać, znacząco opóźnić lub przełożyć. Wszystkie nasze stacje dializ, oddziały nefrologiczne, jak również poradnie musiały działać.

Dializa to zabieg ratujący życie, polegający na zewnątrzustrojowym oczyszczaniu krwi pacjenta, kiedy jego nerki nie są w stanie zrobić tego samodzielnie. Większość stacji w Polsce działa ambulatoryjnie – pacjenci co drugi dzień dowożeni są do ośrodka dializ na kilkugodzinną procedurę, a następnie odwożeni z powrotem do domu. Wspólny transport, wspólna sala dializ, ta sama pielęgniarka opiekująca się kilkoma pacjentami to potencjalne bardzo duże ryzyko zakażenia dla pacjentów chorych przewlekle i personelu medycznego.

Dializowani to najczęściej osoby starsze, powyżej 70. roku życia, dotknięte przez wiele chorób współistniejących, takie jakich jak cukrzyca czy choroby układu krążenia. Są więc to chorzy szczególnie narażeni na zakażenie i ciężkie przejście choroby Covid-19 ze względu na obniżona odporność.

Z tego powodu priorytetem było szybkie działanie i wprowadzenie nowego reżimu sanitarnego i organizacji pracy, tak, aby zadbać też o nasz personel.

W naszych ośrodkach od razu wdrożyliśmy wszystkie procedury sanitarne i rekomendacje, a dodatkowo, w niektórych wypadkach, bardziej restrykcyjne procedury korporacyjne. Szybkie wprowadzenie środków zapobiegawczych i odpowiednia organizacja była kluczowa, aby nie dopuścić do rozprzestrzeniania się zakażeń, zwłaszcza w tak wrażliwiej grupie, jaką są pacjenci dializowani oraz wśród naszego personelu.

Zadbaliśmy także o edukację pacjentów – tak, aby byli świadomi zagrożenia i rozumieli, w jaki sposób powinni chronić siebie i innych. Przygotowaliśmy materiały edukacyjne, dotyczące nowego wirusa, w wersji tradycyjnej, ale także dostępne na stronie internetowej, w aplikacji dla pacjentów i grupach smsowych. Prowadziliśmy także cykl webinariów z poradami, jak powinny postępować osoby dializowane w obliczu epidemii. Kontynuujemy te działania, gdyż pandemia jeszcze trochę z nami zostanie.

Wsparcie polskiego systemu ochrony zdrowia

Mimo wielu wprowadzonych procedur sanitarnych, początkowo na rynku brakowało środków ochrony osobistej czy środków odkażających. W wielu miejscach konieczne były niestandardowe działania i niezbędne okazało się wyznaczenie ośrodków dedykowanych dla pacjentów wymagających leczenia w izolacji z powodu Covid-19.

Dwa nasze ośrodki, we Wrocławiu i w Szamotułach, zostały decyzją wojewody dolnośląskiego i wojewody wielkopolskiego wyznaczone jako ośrodki jednoimienne – tzn. leczące tylko pacjentów z podejrzeniem lub potwierdzeniem wirusa.

Nasza firma w ciągu zaledwie kilku dni musiała przekształcić swoje stacje dializ. Wymagało to nie tylko przeprowadzenia prac budowalnych, pozwalających na przykład na utworzenie tzw. śluz, ale całego logistycznego przedsięwzięcia, związanego z przeniesieniem pacjentów z tych ośrodków do okolicznych stacji dializ. Konieczne było wprowadzenie ekspresowych zmian w harmonogramie dializ, transporcie i pracy personelu medycznego oraz uzgodnienie ich z pacjentami, ich rodzinami i personelem.

Inne stacje dializ mogły skierować pacjenta na tymczasowe leczenie w naszym ośrodku jednoimiennym, aby odizolować osoby zakażone i tym samym zapewnić bezpieczne dalsze funkcjonowanie danej placówki. Cieszymy się, że zaangażowanie naszego personelu i sprawne działanie tak znacznie wsparło inne ośrodki i tym samym cały system ochrony zdrowia w Polsce.

Wiele szpitali jednoimiennych zdecydowało się stworzyć u siebie niewielkie punkty dializ, przeznaczone dla leczonych w nich pacjentów z koronawirusem. Jednak nie wszystkie posiadały odpowiedni sprzęt do leczenia nerkozastępczego. Tutaj z szybką pomocą przyszła firma Fresenius Medical Care Polska, która zaoferowała specjalne urządzenia do ciągłych terapii nerkozastępczych, najczęściej wykorzystywane do szerokiego zakresu terapii pozaustrojowych na oddziałach intensywnej terapii. Mogą one także wykonywać zabiegi stanowiące odpowiednik klasycznej hemodializy. Od zwykłych maszyn różnią się tym, że są mobilne i nie wymagają dodatkowych urządzeń do uzdatniania wody, jak również przyłącza wody, a dializa może być wykonana w dowolnym miejscu na oddziałach szpitala bezpośrednio przy łóżku pacjenta.

Pandemia Sars-CoV-2 wpłynęła na szybszy rozwój niektórych technologii medycznych. Jedną z nich jest ECMO (ExtraCorporeal Membrane Oxygenation) – pozaustrojowe utlenowanie krwi. Metoda ta, polegająca na utlenowaniu krwi z użyciem krążenia pozaustrojowego, dostępna była w nielicznych ośrodkach. Konieczność ratowania pacjentów z ostrą niewydolnością płuc spowodowała ogromne zainteresowanie szpitali tą technologią.

Obecnie w kilkudziesięciu największych ośrodkach pracują urządzenia pozwalające na leczenie pacjentów w stanie, w którym podłączenie do respiratora byłoby nieskuteczne, i dające płucom czas na regenerację i bezpieczne leczenie. Dzięki zastosowaniu ECMO niejeden pacjent doczekał przeszczepienia płuca i powrotu do normalnego życia. Niewielkie rozmiary urządzenia do ECMO pozwalają na jego transport w karetce lub śmigłowcu i prowadzenie tej terapii podczas przewożenia pacjenta do innego ośrodka, na przykład na zabieg przeszczepienia płuca.

Nie było łatwo

Mimo przestrzegania wszystkich rygorystycznych procedur sanitarnych nie udało się uniknąć zakażeń – zarówno wśród personelu, jak i wśród pacjentów. Pojawiające się absencje wśród pracowników medycznych, związane z kwarantanną czy potrzebą opieki nad dziećmi, po raz kolejny pokazały, że w Polsce brakuje personelu medycznego. Mieliśmy kilka sytuacji, w których trzeba było wspierać dany ośrodek personelem z innej stacji dializ, gdyż trzeba było zrobić wszystko, aby nie pozwolić na zostawienie naszych pacjentów bez leczenia. Teleporady w znaczący sposób przyczyniły się do możliwości bezpiecznej pomocy naszym pacjentom.

W początkowym okresie pandemii w wielu województwach nie zostały wyznaczone ośrodki jednoimienne dla pacjentów dializowanych. Wada systemu nie sprawiła jednak, że nasi pacjenci zostali pozostawieni sami sobie. Nasze zespoły stacji dializ w wielu ośrodkach zdecydowały się same przeprowadzić dializy w izolacji dla pacjentów z COVID-19, mimo że nie były do tego wyznaczone, aby nie narażać ich zdrowia i życia w czasie oczekiwania na przyjęcia do szpitala.

Muszę tutaj podkreślić wyjątkowe zaangażowanie naszego personelu – zarówno medycznego, jak i pracowników centrali firmy. Pandemia wymusiła na nas konieczność szybkiego dostosowania się do zmieniających się warunków i wspierania tych działów lub ośrodków, którego tego potrzebowały. Wszyscy stanęli na wysokości zadania i nie wahali się przyjąć nowych obowiązków. Jestem naprawdę dumny z naszego zespołu, jego jedności i przekonania o wspólnym celu, jakim jest dobro pacjentów.

Rok 2021 pozwoli na zmiany

Świat się zmienił i ochrona zdrowia się zmieniła. Szersze wykorzystanie telemedycyny, większy reżim sanitarny, dodatkowe środki ochrony osobistej zostaną z nami na zawsze.

Wydaje się, że w roku 2021 walka z pandemią będzie nadal głównym priorytetem działań w ochronie zdrowia. Mamy więcej doświadczeń i wiedzy niż w 2020 roku. Udało się dopracować procedury i algorytmy postępowania, które pozwalają ośrodkom na sprawne funkcjonowanie.

Mimo że koronawirus będzie z nami, szczepionka pozwoli nam skoncentrować się także na innych działaniach dla pacjentów, takich jak promowanie profilaktyki chorób nerek i transplantacji, na ciągłym podnoszenia jakości oraz całościowym podejściu do leczenia pacjentów z problemami nefrologicznymi. Wykorzystanie sztucznej inteligencji, międzynarodowa współpraca, czerpanie korzyści z big data i najlepszych światowych praktyk to niewątpliwie kierunki, które będziemy kontynuować.

Mam nadzieje, że nasz personel będzie miał chwilę na regenerację i odpoczynek – zapracowali na niego, jak mało kto. Mam także nadzieje, że żaden pacjent nie zostanie bez pomocy z powodu zamkniętego szpitala lub poradni. Jesteśmy integralną częścią systemu ochrony zdrowia, a pandemia pokazała to jeszcze wyraźniej.

Kontynuujemy inwestycje w sprzęt i infrastrukturę, ale przede wszystkim w nasze najważniejsze dobro – naszych ludzi we wszystkich spółkach grupy. Będziemy ich dalej wspierać w ratowaniu ludzkiego życia.

Inne artykuły

WSPIERANIE DOBROSTANU, ZDROWIA I AKTYWNOŚCI ZAWODOWEJ PRACOWNIKÓW: Bezpłatne szkolenie w formie e-learningu

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 5.12.2024

W imieniu Instytutu Medycyny Pracy im. prof. J. Nofera w Łodzi (organizacji partnerskiej Pracodawców Medycyny Prywatnej) serdecznie zapraszamy pracodawców i profesjonalistów zajmujących się zarządzaniem zdrowiem pracowników do wzięcia udziału w bezpłatnym szkoleniu mającym na celu wsparcie zakładów pracy w tworzeniu warunków pracy i rozwiązań, które sprzyjają wzmacnianiu dobrostanu, zdrowia i zdolności do pracy. 

Szkolenie zostało przygotowane na podstawie dwóch poradników, a zarazem praktycznych narzędzi dla pracodawców i menedżerów zarządzających kwestiami zdrowia i wellbeingu w organizacjach.

Szkolenie obejmuje 8 modułów:

  • promowanie integracji społecznej oraz wsparcie zdolności do pracy osób z chorobami przewlekłymi;
  • 7 głównych wyzwań, z którymi spotykamy się w zakładach pracy:
    • aktywność fizyczna,
    • alkohol i tytoń,
    • atmosfera pracy,
    • ergonomia,
    • odżywianie,
    • regeneracja po pracy,
    • zdrowie psychiczne i dobre samopoczucie.

Każde z tych wyzwań może być skutecznie zaopiekowane w zakładach pracy – z korzyścią dla zdrowia i dobrostanu pracowników, jak również lepszego funkcjonowania organizacji. Można to osiągnąć przez podjęcie i integrację działań z czterech obszarów: 1) wzmacnianie wiedzy i umiejętności, 2) tworzenie wspierającego środowiska pracy, 3) budowanie wewnętrznej polityki prozdrowotnej oraz 4) motywowanie personelu do dbania o zdrowie. Szkolenie przedstawia konkretne propozycje działań w tych obszarach, w odniesieniu do każdego z przywołanych wyzwań.

Projekt jest realizowany w ramach Celu Operacyjnego 5: Wyzwania Demograficzne, Narodowego Programu Zdrowia na lata 2021-2025, finansowanego przez Ministra Zdrowia, Zadanie 10: pn.: „Edukacja w zakresie zarządzania zdrowiem starzejących się pracowników oraz opracowanie i upowszechnienie instrumentów promujących zdrowie i zachowania prozdrowotne w środowisku pracy”.

Przeczytaj teraz

Już 9 certyfikowanych operatorów robota da Vinci w Grupie Mazovia – dwóch kolejnych urologów otrzymało certyfikację

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 4.12.2024

Do grona certyfikowanych operatorów robota chirurgicznego da Vinci w Grupie Mazovia dołączyli dr n. med. Stanisław Szempliński i lek. Wojciech Michalak, uznani specjaliści w dziedzinie urologii. Uzyskanie przez nich certyfikacji to kolejny krok w rozwoju możliwości zastosowania zaawansowanej technologii robotycznej w leczeniu pacjentów.

Obecnie w zespole Grupy Mazovia pracuje 9 certyfikowanych operatorów systemu da Vinci, co stanowi istotny wkład w grono około 200 operatorów w całej Polsce.

– Cieszymy się, że nasz zespół rozwija się i nieustannie podnosi kompetencje. Wiedza i doświadczenie dr. Szemplińskiego i dr. Michalaka pozwolą nam leczyć schorzenia urologiczne, jak nowotwory prostaty, za pomocą tej małoinwazyjnej metody jeszcze większej liczbie pacjentów – mówi lek. Jan Powróźnik, urolog i operator robota da Vinci, który nadzorował proces tej certyfikacji z ramienia Grupy Mazovia.

Uzyskanie certyfikacji dla operatora robota da Vinci jest procesem wymagającym intensywnego szkolenia teoretycznego i praktycznego. Lekarze przechodzą szczegółowe kursy, które obejmują zarówno naukę obsługi systemu robota na symulatorach, jak i bezpośrednią asystę przy zabiegach przeprowadzanych przez doświadczonych operatorów. Następnie, po odbyciu odpowiedniej liczby procedur chirurgicznych, lekarze przystępują do egzaminu, który ma na celu potwierdzenie ich umiejętności i gotowości do samodzielnego wykonywania operacji przy użyciu systemu da Vinci.

Zespół Grupy Mazovia od lat jest liderem w stosowaniu chirurgii robotycznej w Polsce. W 2017 roku w Szpitalu Mazovia w Warszawie przeprowadzono pierwszą w kraju operację robotyczną w urologii, otwierając tę zaawansowaną metodę leczenia dla szerokiej grupy pacjentów. Do tej pory w Grupie Mazovia wykonano już ponad 2 tysiące zabiegów w asyście robota da Vinci.

– W naszych szpitalach obecnie korzystamy z trzech systemów robotycznych. Zabiegi te charakteryzują się wysokim poziomem bezpieczeństwa, krótszym czasem rekonwalescencji oraz mniejszym ryzykiem wystąpienia skutków ubocznych. Przykładowo, po operacji raka prostaty w asyście robota, aż 70% pacjentów nie doświadcza problemów z nietrzymaniem moczu po usunięciu cewnika. Wkrótce robot da Vinci będzie także wykorzystywany w Grupie Mazovia w zabiegach ginekologicznych, co pozwoli nam jeszcze bardziej poszerzyć ofertę małoinwazyjnych operacji, tym razem dla pacjentek – wskazuje prof. Igal Mor, Prezes Zarządu Grupy Mazovia.

Grupa Mazovia to sieć szpitali urologiczno-ginekologicznych zlokalizowanych w Warszawie, Katowicach i Częstochowie, specjalizujących się w diagnostyce i innowacyjnym leczeniu schorzeń układu moczowo-płciowego. W ofercie placówek znajdują się m.in. zabiegi leczenia nowotworów urologicznych, łagodnego przerostu gruczołu krokowego, kamicy moczowej oraz nietrzymania moczu. Każdy ze szpitali należących do Grupy Mazovia posiada kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia oraz należy do Krajowej Sieci Onkologicznej.

Przeczytaj teraz

Nowa siedziba Diagnostyki w Łodzi

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 29.11.2024

19 listopada 2024 roku przy ulicy Niciarnianej 47 nastąpiło uroczyste otwarcie nowej siedziby Diagnostyki w Łodzi. Poza punktem pobrań i przestrzenią biurową znalazły się tam centralne laboratorium analityczne oraz największy w Polsce zakład patomorfologii.

Oddział Diagnostyki w Łodzi powstał w 2005 roku wraz z otwarciem pierwszego laboratorium przy ulicy Spornej. Obecnie region obsługują cztery laboratoria: w Brzezinach, Kutnie, Skierniewicach i w Łodzi, które realizują 750 tys. badań miesięcznie. Dzięki otwarciu nowego centrum analitycznego miesięczny wolumen może zostać zwiększony do 2 mln badań miesięcznie. W tym samym budynku mieści się także największy niepubliczny zakład patomorfologii realizujący badania z całej Polski. 

Wyposażenie nowego laboratorium dostarcza firma Roche, wieloletni partner technologiczny Diagnostyki, poza tym firmy Sysmex, Diasorin i Siemens. Roche instaluje tzw. moduły, które są odpowiedzialne za poszczególne etapy badania: sortery – rozdzielacze próbek oraz  zaawansowane technologicznie urządzenia do ich analizy, które w wysokim stopniu usprawniają pracę diagnostów laboratoryjnych, zastępując manualne procesy automatycznymi. Wszystkie urządzenia laboratoryjne mają podajniki próbek, co bardzo ułatwia i przyśpiesza obsługę laboratorium. Pracy urządzeń towarzyszy pełny monitoring informatyczny za pomocą systemu informatycznego e-Lab, który daje możliwość zarówno bezpośredniego śledzenia statusu pracy, jak i czuwania nad prawidłową procedurą kontroli jakości, zapewniając pełne bezpieczeństwo i wiarygodność wykonywanych analiz, znacznie przyspiesza też czas wydania wyników badań. Rozwiązania modułowe firmy Roche tworzą w pełni zautomatyzowaną linię technologiczną.

Niskoobsługowe laboratoria to przyszłość diagnostyki analitycznej. Cieszymy się, że będziemy mogli mieszkańcom Łodzi i całego regionu łódzkiego zagwarantować dostęp do szerokiego wyboru badań, które dzięki nowemu laboratorium jesteśmy w stanie realizować jeszcze szybciej, a jak wiadomo – w wypadku badań czas gra dużą rolę. Pacjent, dzięki automatyzacji procesu sortowania, analizy i archiwizacji zyskuje pewność, że jego materiał jest pod ścisłą kontrolą – podkreśla Wojciech Onufrowicz, Dyrektor Regionu  Centralno-Zachodniego Diagnostyki.

W przestrzeni laboratorium przy Niciarnianej będą działały pracownie analityki ogólnej, biochemii i  immunochemii, hematologii z koagulologią (procesy krzepnięcia krwi), serologii i mikrobiologii.

W nowej siedzibie Diagnostyki na powierzchni 3 tys. m² działa także największy niepubliczny zakład patomorfologii w Polsce – Diagnostyka Consilio, która zatrudnia 80 wysokiej klasy specjalistów. Patomorfolodzy realizują badania na tzw. tkankach ludzkich pobranych przyżyciowo i pośmiertnie, są to m.in. badania histopatologiczne, cytologiczne, biopsje cienkoigłowe, badania śródoperacyjne, badania histo-i immunohistochemiczne, z zakresu genetyki nowotworów i badania sekcyjne.

Zakład przy Niciarnianej jest wyposażony w najnowocześniejsze stoły formalinowe do pobierania wycinków tkankowych wyposażone w system MacroPath do wizualizacji pobranych wycinków oraz hybrydowe procesory tkankowe, które znacznie skracają proces przygotowania preparatów. Procesory pozwalają także zadbać o środowisko naturalne – Diagnostyka Consilio znacznie ogranicza używanie szkodliwego ksylenu.

– Rola diagnostyki patomorfologicznej jest ważna dla wielu dziedzin medycyny, a kluczowa w wypadku leczenia chorób nowotworowych. Tu wynik badania decyduje o prognozach i wyborze metod leczenia pacjenta, a czas w przypadku pacjentów onkologicznych ma zasadnicze znaczenie. Dzięki temu, że korzystamy z najnowszych systemów do pobierania tkanek – jesteśmy w stanie znacznie przyspieszyć proces analizy, zwiększając liczbę badań do 80-100 tysięcy miesięcznie – podsumowuje Hanna Makowska, Prezes Zarządu Diagnostyki Consilio.

Przeczytaj teraz

Prezes Artur Białkowski z nagrodą Instytutu Medycyny Pracy im. prof. Jerzego Nofera

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 28.11.2024

Podczas uroczystej gali jubileuszowej z okazji 70-lecia Instytutu Medycyny Pracy im. prof. dr med. Jerzego Nofera, która odbyła się 21 listopada 2024 r. w Filharmonii Łódzkiej im. Artura Rubinsteina, Artur Białkowski – Prezes Zarządu Pracodawców Medycyny Prywatnej – został uhonorowany Nagrodą Instytutu Medycyny Pracy im. prof. dr med. Jerzego Nofera za działania na rzecz ochrony zdrowia pracowników.

Statuetki i dyplomy wręczyły prof. dr hab. n. med. Jolanta Walusiak-Skorupa – Dyrektor Instytutu, prof. dr hab. n. med. Marta Wiszniewska – Zastępca Dyrektora ds. Medycznych, prof. dr hab. Joanna Jurewicz – Zastępca Dyrektora ds. Naukowych oraz prof. dr hab. Kinga Polańska – Kierownik Zakładu Środowiskowych i Zawodowych Zagrożeń Zdrowia.

„Obchody Jubileuszu 70–lecia Instytutu Medycyny Pracy były nie tylko okazją do wspominania bogatej historii i osiągnięć, ale także do wyrażenia wdzięczności osobom oraz instytucjom, które przez lata wspierały naszą misję. Instytut zrealizował wiele zadań mających na celu ochronę zdrowia pracowników, a sukces tych działań nie byłby możliwy bez zaangażowania oraz wsparcia partnerów.”


Serdecznie gratulujemy!

Przeczytaj teraz

Implanty zębowe w Polsce: osoby 50+ doceniają zalety, hamują ich koszty

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 25.11.2024

Prawie 98% Polaków w wieku 50+ słyszało o implantach zębów, 49,3% rozważało leczenie z ich zastosowaniem, a 70% wybrałoby protezę na implantach, gdyby inne czynniki (np. zdrowie czy finanse) nie były przeszkodą. Medicover Stomatologia publikuje wyniki pierwszej takiej sondy.

Choć na świecie implanty zębów nie są niczym nowym, to w Polsce popularność sukcesywnie zdobywają od początku XXI wieku za sprawą m.in. postępującej komercjalizacji w stomatologii. Implanty są obecnie oferowane w setkach placówek stomatologicznych w całym kraju, ale dane o tym, ile osób faktycznie je posiada, są trudne do oszacowania. Medicover Stomatologia postanowiło przeprowadzić sondę, pytając, jakie jest zdanie dojrzałych Polaków o implantach zębów i czy w ogóle jest im to pojęcie znane.

O implantach słyszał (niemal) każdy

98% ankietowanych przyznało, że słyszało o implantach zębów, a około 9 na 10 zdecydowało się nawet wskazać, jakie według nich są największe zalety i wady tego rozwiązania.

– Z jednej strony zaskakujące, a z drugiej motywujące jest to, że aż tyle osób już słyszało o implantach zębów. Duża w tym zasługa wykwalifikowanych lekarzy dentystów, którzy podnoszą kwalifikacje w tej dziedzinie i rozmawiają z pacjentami o możliwościach leczenia w przypadku braków zębowych – mówi lek. dent. Marta Siewert, chirurg szczękowo-twarzowy z Medicover Stomatologia.

Ankietowani jako zaletę najczęściej wskazywali odpowiedź: „brak konieczności wyjmowania protezy” (71,2%), a jako wadę (poza finansami): „zabieg chirurgiczny” (48,4%). Respondenci pozytywnie oceniali także estetykę protetyki na implantach (51,9%), ale też możliwość odzyskania pełnej siły żucia (37,8%) i naśladowanie anatomii (38,8%).

– Dla wielu osób na pewno źródłem dyskomfortu jest niedopasowana proteza, jej niestabilność, a nawet możliwość przypadkowego wypadnięcia, jeśli nie jest właściwie osadzona. W przypadku implantów możemy taką protezę zamocować na stałe, czyli pacjent sam nie będzie mógł jej wyjąć. Druga opcja, czyli ruchoma, pozwala wyjmować ją w celu na przykład codziennej higieny, ale jej mocowanie na implantach jest nieporównywalnie stabilniejsze. Naśladując anatomię, implanty dają możliwość odzyskania pełnej siły żucia. Szacunki naukowców mówią o zaledwie 20% pierwotnej siły przy protezie osiadającej – opisuje dentystka.

Wady implantów? Ankietowani wskazali na koszty (84,4%), konieczność przeprowadzenia zabiegu (48,4) i obawę o ból (25,1%).

– Odbudowa uśmiechu z wykorzystaniem implantów stomatologicznych wiąże się z przeprowadzeniem zabiegu chirurgicznego, do którego kwalifikujemy po dokładnej diagnostyce, przeglądzie stanu zdrowia jamy ustnej i wywiadzie z pacjentem. Sam zabieg też jest drobiazgowo planowany z wykorzystaniem technologii cyfrowych. To daje nam dużą pewność poprawnego przeprowadzenia leczenia i minimalizację ewentualnych komplikacji. Po stronie pacjenta na pewno powstaje obawa o właściwą pielęgnację pozabiegową czy dolegliwości bólowe. Uspokajam jednak, że w dużym stopniu da się je ograniczyć dzięki przestrzeganiu zaleceń dentysty i stosowaniu przepisanych leków. Postęp w tej dziedzinie jest niezwykle szybki i sprawia, że okres rekonwalescencji jest coraz krótszy, a liczba przeciwwskazań coraz mniejsza – wyjaśnia ekspertka Medicover Stomatologia.

Implanty stomatologiczne to rozwiązanie kosztowne, bo odbudowa pojedynczego zęba to przedział kwotowy w okolicach kilku tysięcy złotych, a całego uzębienia – nawet kilkudziesięciu. Potrzebne nakłady finansowe uzależnione są od wielu czynników, jak liczba i rodzaj braków do odbudowania, warunki anatomiczne, stan zdrowia jamy ustnej, zastosowane w leczeniu rozwiązania, marka wykorzystanych produktów medycznych, renoma lekarza przeprowadzającego zabieg, region kraju czy prestiż placówki oferującej leczenie.

– Przede wszystkim całe leczenie rozłożone jest w czasie. Zależnie od stosowanych rozwiązań i pacjenta, może to być kilka tygodni lub nawet miesięcy, więc nie będzie to jednorazowy, duży wydatek. Innym ważnym aspektem jest komercyjne kredytowanie usług medycznych, dostępne na miejscu w wielu centrach stomatologicznych. Ponadto część firm i sieci udostępnia tzw. abonamenty na leczenie implantologiczne, które dodatkowo pomagają odciążyć budżet. Nie bez znaczenia jest na pewno szeroki zakres diagnostyki i specjalistów przyjmujących w jednym centrum, co oszczędza czas, z ominięciem wykonywania badań w innych miejscach i zewnętrznych konsultacji. Dla lekarzy to także wygodniejsze, gdy całą dokumentację mają w jednym miejscu – zauważa lek. dent. Marta Siewert.

Implanty – chętnie, ale potrzebujemy więcej informacji?

70,8% ankietowanych zdecydowałoby się na protezę na implantach, gdyby finanse i stan zdrowia nie były ograniczeniem. Na pytanie, co obecnie powstrzymuje ich przed wszczepieniem implantów, 22,1% odpowiedziało, że nie wie, czy ich stan zdrowia jest odpowiedni, a 10,3% stwierdziło, że wie o nich zbyt mało.

– Zabieg chirurgiczny jest przeprowadzany po kwalifikacji. Pacjenci powinni być w ogólnie dobrym stanie zdrowia, z kontrolowanymi chorobami przewlekłymi, jak cukrzyca czy nadciśnienie. Tak, one nie wykluczają z zabiegu, ale należy je kontrolować i monitorować. Zabieg nie będzie wskazany natomiast u osób ze złym stanem zdrowia jamy ustnej, bo tu najpierw będzie potrzebne leczenie, u kobiet w ciąży, ale też u pacjentów w trakcie leczenia onkologicznego i ze znacznym obniżeniem odporności – tłumaczy dentystka.

Pacjenci decydujący się na implanty zębów muszą być świadomi, że nie można zapominać o ich właściwej higienie. Nie grozi im próchnica, ale gromadząca się płytka nazębna może sprzyjać tzw. periimplantitis, czyli stanom zapalnym przyzębia okalającego „nowy ząb”.

Ilu Polaków 50+ ma implanty?

Niebezpośrednio wskazali to ankietowani. W pytaniu o to, co ich obecnie powstrzymuje przed leczeniem implantologicznym, 37 osób wybrało odpowiedź „już mam implanty zębów”. Daje to skalę 3,7% z całej grupy badanej.  

–  Nie jest to zły wynik, ale trudno go porównać z innymi wskaźnikami, bo dane globalne czy europejskie są znikome. Przykładowo American Academy of Implant Dentistry podaje, że implanty ma 3 mln Amerykanów, co przy populacji ponad 300 mln wskazuje na niecały 1%. Na pewno popularność tego rozwiązania jest większa w zamożniejszych krajach europejskich, jak Niemcy, Szwajcaria, Francja, Włochy, Szwecja, oraz w krajach azjatyckich, gdzie według statystyk prym wiedzie Korea Południowa. Tam rocznie wszczepia się ponad 1,5 mln implantów (implants/abutments) przy populacji niecałych 52 mln – wylicza ekspertka Medicover Stomatologia i podsumowuje: – potrzeby w zakresie protetyki i odbudowy uzębienia na implantach są wśród społeczeństwa na pewno sporo większe. Wystarczy wspomnieć, że statystyka mówi o ponad 90% osób z próchnicą, ale też żniwo zbiera paradontoza. Wśród pięćdziesięciolatków niewiele jest osób, które mają pełny garnitur uzębienia. Na szczęście świadomość na temat profilaktyki próchnicy i chorób dziąseł jest coraz lepsza, ale z drugiej strony przystępność leczenia implantologicznego także rośnie.

***

Źródło danych: Sonda przeprowadzona w ogólnopolskim panelu badawczym na zlecenie Medicover Stomatologia w terminie od września do października 2024 na grupie 1000 osób w wieku ≥ 50.

Przeczytaj teraz

Mężczyźni wykonują USG jąder ponad 10 razy rzadziej niż kobiety USG piersi. Ale różnice maleją

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 23.11.2024

W Polsce co roku diagnozuje się ponad tysiąc przypadków nowotworów jąder, najczęściej wśród mężczyzn w wieku 15-40 lat. Właśnie trwa Movember, czyli miesiąc poświęcony szerzeniu świadomości nowotworów męskich. Z wewnętrznych danych enel-med wynika, że w ciągu ostatnich 5 lat liczba wykonanych USG jąder wśród Polaków wzrosła o 84%. Również PSA całkowity, służący wykrywaniu raka prostaty, zyskało na popularności, ponad dwukrotnie. Mimo zauważalnego wzrostu świadomości zdrowotnej wśród mężczyzn, liczba realizowanych badań profilaktycznych wciąż pozostaje znacznie niższa niż u kobiet. Kobiety w 2024 roku wykonały USG piersi aż 12,5 razy częściej niż mężczyźni USG jąder.

– Mężczyźni po 40. roku życia najczęściej zgłaszają się na badania urologiczne dopiero wtedy, gdy ktoś z ich otoczenia zachoruje – członek rodziny, przyjaciel lub znajomy. Niestety, nadal główną motywacją do wykonania badań profilaktycznych jest strach, a nie świadomość konieczności dbania o własne zdrowie. Taka reakcja często wynika z niewiedzy, braku edukacji zdrowotnej lub zwykłego unikania myśli o potencjalnym zagrożeniu. Dopiero zetknięcie się z realnym przypadkiem choroby skłania mężczyzn do zastanowienia się nad sobą. Dlatego tak ważne są kampanie edukacyjne, które pokazują, że wczesna diagnostyka nie tylko zwiększa szanse na pełne wyleczenie, ale przede wszystkim pozwala uniknąć późniejszych powikłań – mówi lekarz Nelson Aponte Navas, urolog enel-med.

Męskie kolejki do badań coraz dłuższe

Na podstawie danych z 2024 roku widać wyraźny wzrost zainteresowania badaniami profilaktycznymi u Polaków, szczególnie w zakresie badania laboratoryjnego PSA całkowitego, czyli testu pomagającego w diagnozie raka prostaty. Jak wynika z wewnętrznych danych sieci enel-med, biorąc pod uwagę tylko dziesięć pierwszych miesięcy tego roku, liczba badania PSA wzrosła o 21% w porównaniu do całego 2023 roku. W przypadku USG jąder wynik po 10 miesiącach tego roku jest zbliżony do wyniku za cały 2023 rok, co również wskazuje na rosnącą świadomość Polaków i potrzebę wykonywania przez nich badań.

Jednak dopiero przy analizie danych z ostatnich pięciu lat (2020-2024) widać, jak ogromny postęp zrobili mężczyźni w zakresie profilaktyki pod kątem nowotworów. Liczba wykonywanych USG jąder w 2024 (styczeń-październik) wzrosła o niemal 84% w porównaniu do 2020 roku, a liczba badań PSA całkowitego, zwiększyła się w tym czasie aż o 140%.

Jeszcze pięt nie depczą

Mimo zauważalnego wzrostu świadomości zdrowotnej wśród mężczyzn, liczba realizowanych badań profilaktycznych wciąż pozostaje znacznie niższa niż u kobiet. Statystyki pokazują, że panie dużo częściej korzystają z regularnych badań, co widoczne jest szczególnie przy porównaniu wykonywania USG. Kobiety w 2024 roku (styczeń-październik) wykonały USG piersi aż 12,5 razy częściej niż mężczyźni USG jąder. Różnica jest nieco mniejsza w przypadku PSA całkowitego, które panowie w tym roku wykonali prawie dwa razy rzadziej niż panie cytologię. Taka dysproporcja wskazuje na potrzebę dalszej edukacji mężczyzn w zakresie profilaktyki zdrowotnej, szczególnie w kontekście nowotworów.

– Każdy mężczyzna po 18. roku życia powinien wyrobić w sobie nawyk regularnego samobadania jąder, tak jak kobiety od lat uczą się samobadania piersi. To prosty, kilkuminutowy proces, który warto przeprowadzać co 3-4 tygodnie, najlepiej po kąpieli, gdy skóra moszny jest rozluźniona. Jeśli zauważymy coś niepokojącego, należy bezzwłocznie umówić się na konsultacje z urologiem. Dodatkowo mężczyźni powinni również raz w roku wykonywać test PSA całkowity, by profilaktyka była naturalnym procesem, a nie czymś, co odkładamy w nieskończoność – dodaje lekarz Nelson Aponte Navas, urolog enel-med.

Przeczytaj teraz