Spada tempo przekształceń własnościowych polskich szpitali

Autor:
21 maja 2014

Szpitale publiczne nie widzą korzyści zmian, brakuje menedżerów – wynika z raportu przedstawionego 15 maja 2014 w PAP. Uczestnicy debaty wskazywali, że sytuacja finansowa szpitali jest stabilna, a ich zadłużenie nie rośnie.

Raport "Sytuacja finansowa szpitali w Polsce - potrzeba racjonalizacji całego systemu opieki medycznej", opracowany przez firmę badawczą PMR we współpracy z firmą Magellan, przedstawiono podczas debaty w siedzibie Polskiej Agencji Prasowej. Raport przygotowano w oparciu o wywiady z kadrą zarządzającą szpitali.

Kierownik działu badań rynku PMR Research Marcin Rzepka, prezentując wyniki, podkreślił, że w porównaniu do planów i deklaracji przekształca się faktycznie znacznie mniej szpitali.
- Obecnie taką chęć deklaruje około 7 procent szpitali publicznych - mówił. - Głównym czynnikiem hamującym przekształcanie jest przekonanie, że szpital znajduje się w miarę dobrej kondycji finansowej - zaznaczył Rzepka.

Według raportu aż 89 procent szpitali publicznych nie ma planu przekształcenia się. Najczęściej uzasadniają to dobrą sytuacją finansową placówki (51 procent). Powołują się też na to, że podmiot tworzący nie przewiduje takiej możliwości (36 procent). Mówią też o zbyt wysokich kosztach społecznych i politycznych przekształceń (11 procent). Rzepka mówił, że brakuje także dobrze przygotowanej kadry menedżerskiej, która chce wziąć odpowiedzialność za proces przekształcenia.

Ekspert ds. zdrowia z Uczelni Łazarskiego Jerzy Gryglewicz zwrócił uwagę, że 2014 rok jest rokiem wyborów samorządowych, co może mieć wpływ na podejmowanie decyzji o przekształceniu szpitali. Według niego takie decyzje zwykle podejmowane są na początku, a nie na końcu kadencji.

Urban Kielichowski z zarządu Magellan S.A. podkreślił, że w ustawie z 2011 roku. były pewne zachęty do przekształcania szpitali, jednak niektóre rozwiązania nie sprawdziły się.
- Samorządy, które są głównie właścicielami szpitali, wolą przekształcać szpitale o dobrej kondycji finansowej, a ustawa wymusza przekształcanie szpitali w złej kondycji finansowej. Samorządy wolą więc pokrywać straty szpitali o złej kondycji, a „puszczać w rynek” te, które sobie poradzą - mówił.

Ustawa o działalności leczniczej, która miała przyspieszyć proces przekształceń, weszła w życie w 2011 roku. Rok 2013 określano nawet jako decydujący dla wielu polskich szpitali. Jednak tempo zmian wyhamowało i wiele wskazuje na to, że w tym roku będzie ono jeszcze wolniejsze - stwierdzają autorzy raportu.

Uczestnicy debaty wskazali jednak, że przekształceń szpitali nie można postrzegać w oderwaniu od całego procesu naprawy systemu ochrony w Polsce. Jak mówił prezes Polskiej Federacji Szpitali Jarosław Fedorowski, "procesy przekształceniowe nie są receptą na sukces szpitali".
- Przekształcenia tak, ale nie dla samych przekształceń i pod warunkiem, że poprawimy też efektywność i narzędzia pracy lekarzy i pielęgniarek, polepszamy współpracę z sektorem prywatnym poprzez maksymalne wykorzystanie dobrodziejstw płynących z ustawy o partnerstwie publiczno-prywatnym - podkreślił.
Jak wskazał, kolejnym z koniecznych czynników jest poprawa koordynacji opieki nad pacjentem - komunikacji między lekarzami szpitalnymi i tymi z ambulatoryjnej opieki specjalistycznej. Według raportu wadą całego systemu jest realizacja zbyt wielu procedur w szpitalach, zamiast "w tańszych w utrzymaniu zakładach opieki ambulatoryjnej".

Wiceprezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Prywatnych Krzysztof Macha  przypomniał, że ponad 90 procent świadczeń medycznych wykonywanych jest poza szpitalami.
- Jeśli nie zreformujemy całości systemu, nie doprowadzimy do sytuacji, że będzie on bardziej efektywny i wydolny - mówił.

Ekspert ds. ochrony zdrowia Dariusz Gilewski ocenił, że niezależnie od sytuacji makroekonomicznej na rynkach finansowych i kryzysu o kondycji placówek publicznych decyduje sprawne zarządzanie.

Uczestnicy debaty wskazywali, że sytuacja finansowa szpitali w Polsce jest stabilna i zadłużenie utrzymuje się na stałym poziomie. Jak mówił Kielichowski, od kilku lat zadłużenie to wynosi około 10 mld zł. Jak mówił, nie można oceniać kondycji finansowej szpitali tylko przez pryzmat długu.
- Dług nie od razu oznacza złą kondycję finansową szpitala, ponieważ zadłużenie często wynika również na przykład z inwestycji - podkreślił.

Z raportu wynika, że w Polsce działają obecnie 924 szpitale (wraz z należącymi do resortu spraw wewnętrznych oraz sprawiedliwości), spośród których procedurę komercjalizacji do końca 2013 roku przeszło 169. Jednak w minionym roku - według danych Ministerstwa Zdrowia - przekształceniu poddano jedynie 27 szpitali publicznych.

Od wejścia w życie ustawy do końca 2013 roku wykorzystano zaledwie 19 procent środków przeznaczonych na ten cel, czyli ponad 269 mln zł. W planie na 2014 rok resort zdrowia na pomoc w przekształceniach zarezerwował kwotę 400 mln zł. Jednak do końca 2013 roku złożono wnioski dotyczące przekształceń na sumę zaledwie 100 mln zł. "Tempo przekształceń istotnie zatem zwolni" - podkreślono w raporcie.

Autorzy raportu twierdzą, że te samorządy, które dysponują środkami na utrzymanie nawet nierentownej placówki, nierzadko wolą dotować szpital, niż przeprowadzać trudny proces komercjalizacji. Z punktu widzenia samorządu komercjalizacja oznacza utratę pełnej kontroli nad placówką (nawet, jeśli właścicielem nowo powstałej spółki pozostaje samorząd), przy ciągłym obowiązku świadczenia usług medycznych dla ludności.

Niezależnie od tego, czy szpital jest publiczny, czy już przekształcony, to różnice w strukturze przychodów obu rodzajów placówek są minimalne. W przypadku jednostek publicznych udział środków NFZ wynosi blisko 97 procent, zaś w placówkach przekształconych nieco ponad 94 procent. Większe różnice widać w zadłużeniu szpitali - za 2013 rok koszty przekroczą przychody w 51 procentach szpitali publicznych i w 40 procentach szpitali przekształconych. W przypadku zadłużonych placówek średnio koszty przekraczają przychody o 6,85 procent.

Jest to trzeci raport giełdowej spółki Magellan o sytuacji finansowej polskich szpitali. Skupia się na przekształceniach własnościowych, które są jednym z najbardziej drażliwych tematów dotyczących opieki medycznej w Polsce. Raport przygotowano w oparciu o wywiady z kadrą zarządzająca szpitali. Sto z nich przeprowadzono z przedstawicielami placówek publicznych, a 40 w szpitalach przekształconych.
 

Szpitale publiczne nie widzą korzyści zmian, brakuje menedżerów – wynika z raportu przedstawionego 15 maja 2014 w PAP. Uczestnicy debaty wskazywali, że sytuacja finansowa szpitali jest stabilna, a ich zadłużenie nie rośnie.

Raport „Sytuacja finansowa szpitali w Polsce – potrzeba racjonalizacji całego systemu opieki medycznej”, opracowany przez firmę badawczą PMR we współpracy z firmą Magellan, przedstawiono podczas debaty w siedzibie Polskiej Agencji Prasowej. Raport przygotowano w oparciu o wywiady z kadrą zarządzającą szpitali.

Kierownik działu badań rynku PMR Research Marcin Rzepka, prezentując wyniki, podkreślił, że w porównaniu do planów i deklaracji przekształca się faktycznie znacznie mniej szpitali.
– Obecnie taką chęć deklaruje około 7 procent szpitali publicznych – mówił. – Głównym czynnikiem hamującym przekształcanie jest przekonanie, że szpital znajduje się w miarę dobrej kondycji finansowej – zaznaczył Rzepka.

Według raportu aż 89 procent szpitali publicznych nie ma planu przekształcenia się. Najczęściej uzasadniają to dobrą sytuacją finansową placówki (51 procent). Powołują się też na to, że podmiot tworzący nie przewiduje takiej możliwości (36 procent). Mówią też o zbyt wysokich kosztach społecznych i politycznych przekształceń (11 procent). Rzepka mówił, że brakuje także dobrze przygotowanej kadry menedżerskiej, która chce wziąć odpowiedzialność za proces przekształcenia.

Ekspert ds. zdrowia z Uczelni Łazarskiego Jerzy Gryglewicz zwrócił uwagę, że 2014 rok jest rokiem wyborów samorządowych, co może mieć wpływ na podejmowanie decyzji o przekształceniu szpitali. Według niego takie decyzje zwykle podejmowane są na początku, a nie na końcu kadencji.

Urban Kielichowski z zarządu Magellan S.A. podkreślił, że w ustawie z 2011 roku. były pewne zachęty do przekształcania szpitali, jednak niektóre rozwiązania nie sprawdziły się.
– Samorządy, które są głównie właścicielami szpitali, wolą przekształcać szpitale o dobrej kondycji finansowej, a ustawa wymusza przekształcanie szpitali w złej kondycji finansowej. Samorządy wolą więc pokrywać straty szpitali o złej kondycji, a „puszczać w rynek” te, które sobie poradzą – mówił.

Ustawa o działalności leczniczej, która miała przyspieszyć proces przekształceń, weszła w życie w 2011 roku. Rok 2013 określano nawet jako decydujący dla wielu polskich szpitali. Jednak tempo zmian wyhamowało i wiele wskazuje na to, że w tym roku będzie ono jeszcze wolniejsze – stwierdzają autorzy raportu.

Uczestnicy debaty wskazali jednak, że przekształceń szpitali nie można postrzegać w oderwaniu od całego procesu naprawy systemu ochrony w Polsce. Jak mówił prezes Polskiej Federacji Szpitali Jarosław Fedorowski, „procesy przekształceniowe nie są receptą na sukces szpitali”.
– Przekształcenia tak, ale nie dla samych przekształceń i pod warunkiem, że poprawimy też efektywność i narzędzia pracy lekarzy i pielęgniarek, polepszamy współpracę z sektorem prywatnym poprzez maksymalne wykorzystanie dobrodziejstw płynących z ustawy o partnerstwie publiczno-prywatnym – podkreślił.
Jak wskazał, kolejnym z koniecznych czynników jest poprawa koordynacji opieki nad pacjentem – komunikacji między lekarzami szpitalnymi i tymi z ambulatoryjnej opieki specjalistycznej. Według raportu wadą całego systemu jest realizacja zbyt wielu procedur w szpitalach, zamiast „w tańszych w utrzymaniu zakładach opieki ambulatoryjnej”.

Wiceprezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Prywatnych Krzysztof Macha  przypomniał, że ponad 90 procent świadczeń medycznych wykonywanych jest poza szpitalami.
– Jeśli nie zreformujemy całości systemu, nie doprowadzimy do sytuacji, że będzie on bardziej efektywny i wydolny – mówił.

Ekspert ds. ochrony zdrowia Dariusz Gilewski ocenił, że niezależnie od sytuacji makroekonomicznej na rynkach finansowych i kryzysu o kondycji placówek publicznych decyduje sprawne zarządzanie.

Uczestnicy debaty wskazywali, że sytuacja finansowa szpitali w Polsce jest stabilna i zadłużenie utrzymuje się na stałym poziomie. Jak mówił Kielichowski, od kilku lat zadłużenie to wynosi około 10 mld zł. Jak mówił, nie można oceniać kondycji finansowej szpitali tylko przez pryzmat długu.
– Dług nie od razu oznacza złą kondycję finansową szpitala, ponieważ zadłużenie często wynika również na przykład z inwestycji – podkreślił.

Z raportu wynika, że w Polsce działają obecnie 924 szpitale (wraz z należącymi do resortu spraw wewnętrznych oraz sprawiedliwości), spośród których procedurę komercjalizacji do końca 2013 roku przeszło 169. Jednak w minionym roku – według danych Ministerstwa Zdrowia – przekształceniu poddano jedynie 27 szpitali publicznych.

Od wejścia w życie ustawy do końca 2013 roku wykorzystano zaledwie 19 procent środków przeznaczonych na ten cel, czyli ponad 269 mln zł. W planie na 2014 rok resort zdrowia na pomoc w przekształceniach zarezerwował kwotę 400 mln zł. Jednak do końca 2013 roku złożono wnioski dotyczące przekształceń na sumę zaledwie 100 mln zł. „Tempo przekształceń istotnie zatem zwolni” – podkreślono w raporcie.

Autorzy raportu twierdzą, że te samorządy, które dysponują środkami na utrzymanie nawet nierentownej placówki, nierzadko wolą dotować szpital, niż przeprowadzać trudny proces komercjalizacji. Z punktu widzenia samorządu komercjalizacja oznacza utratę pełnej kontroli nad placówką (nawet, jeśli właścicielem nowo powstałej spółki pozostaje samorząd), przy ciągłym obowiązku świadczenia usług medycznych dla ludności.

Niezależnie od tego, czy szpital jest publiczny, czy już przekształcony, to różnice w strukturze przychodów obu rodzajów placówek są minimalne. W przypadku jednostek publicznych udział środków NFZ wynosi blisko 97 procent, zaś w placówkach przekształconych nieco ponad 94 procent. Większe różnice widać w zadłużeniu szpitali – za 2013 rok koszty przekroczą przychody w 51 procentach szpitali publicznych i w 40 procentach szpitali przekształconych. W przypadku zadłużonych placówek średnio koszty przekraczają przychody o 6,85 procent.

Jest to trzeci raport giełdowej spółki Magellan o sytuacji finansowej polskich szpitali. Skupia się na przekształceniach własnościowych, które są jednym z najbardziej drażliwych tematów dotyczących opieki medycznej w Polsce. Raport przygotowano w oparciu o wywiady z kadrą zarządzająca szpitali. Sto z nich przeprowadzono z przedstawicielami placówek publicznych, a 40 w szpitalach przekształconych.
 

Inne artykuły

Badania obrazowe w Grupie Diagnostyka

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 13.06.2025

Grupa Diagnostyka dynamicznie rozwija swoją ofertę badań obrazowych, obecnie tego typu badania można zrealizować w 20 placówkach na terenie całego kraju, a ich liczba będzie się zwiększać. Temu obszarowi działalności dedykowany jest nowy serwis internetowy www.obrazowa.diag.pl.

Gdzie zrealizujemy badania

W Grupie Diagnostyka wykonamy następujące badania obrazowe: tomografię komputerową, rezonans magnetyczny, ultrasonografię, badania rentgenowskie, mammografię i densytometrię. Podmioty realizujące badania to: Diagnostyka Wyrobek, Diagnostyka Obrazowa Bielsko-Biała i Livmed. Placówki sieci Diagnostyka Wyrobek znajdują się w: Kazimierzy Wielkiej (1), Krakowie (6), Myślenicach (2), Opolu (1), Raciborzu (1), Skawinie (1), Tarnowie (1), Warszawie (2) oraz Wodzisławiu Śląskim (1). Diagnostyka Obrazowa Bielsko-Biała działa na terenie Bielska-Białej, Livmed na terenie Wielkopolski – w Jarocinie (1), Kościanie (1) i Nowym Tomyślu (1).

Płatność za badania jest możliwa w trzech różnych trybach: odpłatnie, w ramach prywatnego ubezpieczenia oraz w ramach świadczeń Narodowego Funduszu Zdrowia.

Strona internetowa

Z myślą o pacjentach powstała strona internetowa https://obrazowa.diag.pl/, która dostarcza informacji na temat badań obrazowych, zakresu oferowanych usług oraz umożliwia umawianie wizyt. Oznaczenie „NFZ” na mapie lokalizacji pozwala szybko znaleźć placówki, które realizują badania w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia. W każdym z oddziałów istnieje również możliwość wykonania badań prywatnie. Najkrótsze terminy dostępne są w pięciu lokalizacjach: w Warszawie przy ul. Jutrzenki 100, w Tarnowie przy ul. Lwowskiej 197, w Krakowie przy ul. Koło Strzelnicy 3, w Bielsku-Białej przy ul. Oświęcimskiej 39 i w Opolu przy ul. Wróblewskiego 46. Wizytę można umówić telefonicznie lub za pomocą formularza online (formularz dotyczy pięciu placówek z najkrótszymi terminami).

Synergia działań

Grupa Diagnostyka wspiera także podmioty medyczne, oferując usługę teleradiologii oraz wynajem mobilnych pracowni diagnostyki obrazowej. Synergia tych działań harmonizuje z realizacją wizji i misji firmy, której celem jest ustanawianie najwyższych standardów w sektorze profilaktyki zdrowotnej oraz wspomaganie ludzi w dążeniu do dłuższego i lepszego życia.

Przeczytaj teraz

Nowa przychodnia POZ na medycznej mapie Poznania. Co to oznacza dla pacjentów?

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 11.06.2025

Nowa placówka to miejsce, w którym pacjenci mogą zapisać się m.in. do lekarza rodzinnego, skorzystać z opieki pielęgniarki i położnej środowiskowej, realizować programy profilaktyczne oraz uzyskać kompleksową pomoc w ramach opieki koordynowanej.

Centrum Medyczne Scanmed American Heart of Poland oferuje nie tylko świadczenia POZ, ale również opiekę w ramach Programu „Moje Zdrowie” oraz Opieki Koordynowanej. To oznacza, że pacjenci objęci są ciągłą, wielospecjalistyczną opieką – od diagnostyki, przez leczenie, po kontrolę stanu zdrowia. W placówce dostępne są również konsultacje z zakresu kardiologii, ginekologii, pediatrii, ortopedii i reumatologii.

– Otwarcie Centrum Medycznego Scanmed w Poznaniu to dla nas ważny moment i zarazem przykład realnej synergii między Grupą American Heart of Ponad a Scanmed. Placówka dotychczas działająca jako I-KAR Centrum Chorób Serca i Układu Krążenia przekształca się w Centrum Medyczne Scanmed i rozszerza swoją działalność m.in. o podstawową opiekę zdrowotną. Ta synergia pozwala nam nie tylko poszerzać ofertę medyczną, ale również skutecznie odpowiadać na realne potrzeby pacjentów i społeczności lokalnych. Dzięki efektywnemu wykorzystaniu zasobów obu Grup pacjenci zyskują dostęp do kompleksowej opieki – blisko swojego miejsca zamieszkania – informuje Adam Szlachta, Prezes Zarządu American Heart of Poland i Scanmed.

– Łączymy siły, bo wiemy, jak istotne jest zapewnienie pacjentom w Poznaniu dostępu do kompleksowej opieki. Planujemy sukcesywnie rozszerzać zakres usług o kolejne specjalizacje. Chcemy czerpać doświadczenia z obu organizacji – American Heart of Poland oraz Scanmed – i budować rozwiązania, które pozwolą nam oferować pacjentom opiekę na jak najlepszym poziomie – powiedział dr n. med. Paweł Kaźmierczak, Dyrektor medyczny i Członek Zarządu American Heart of Poland i Scanmed.

 – W nowo otwartej placówce w Poznaniu realizujemy świadczenia z zakresu Podstawowej Opieki Zdrowotnej. W ramach Opieki Koordynowanej i Programu „Moje Zdrowie” nasi lekarze rodzinni otaczają pacjentów kompleksową opieką medyczną. Dodatkowo świadczymy usługi m.in. z zakresu kardiologii, ginekologii, pediatrii, ortopedii, reumatologii – wyjaśniła Marzena Binek, Dyrektor Centrów Medycznych Scanmed i AHP.

Placówka zlokalizowana jest w miejscu dawnego I-KAR Centrum Chorób Serca i Układu Krążenia i przeszła gruntowną modernizację. Podczas symbolicznego otwarcia, które odbyło się 5 czerwca, goście mogli zwiedzić wnętrze przychodni, zapoznać się z zakresem dostępnych usług oraz poznać założenia opieki koordynowanej.

Aby zapisać się do Centrum Medycznego Scanmed AHP, wystarczy wypełnić deklarację wyboru lekarza podstawowej opieki zdrowotnej. Formularz dostępny jest na miejscu w przychodni oraz na stronie internetowej Narodowego Funduszu Zdrowia. Ważną informacją dla pacjentów jest to, że nie trzeba samodzielnie wypisywać się z dotychczasowej przychodni – złożenie nowej deklaracji automatycznie anuluje poprzednią.

Przeczytaj teraz

53% Polaków woli pracę w najmniejszych firmach. Nowy raport enel-med obala mit korporacyjnej przewagi

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 10.06.2025

Najnowszy raport enel-med wyraźnie pokazuje, że preferencje pracowników kierują się ku mniejszym, bardziej elastycznym organizacjom. Aż 53% Polek i Polaków, gdyby otrzymało identyczną ofertę zatrudnienia od mikro/małej firmy oraz dużej firmy/korporacji, wybrałoby tę pierwszą. Dużą organizację wskazało jedynie 24% badanych – wynika z raportu enel-med „Łączy nas zdrowie. W MŚP”. Co więcej, 66% osób obecnie zatrudnionych w dużych firmach deklaruje, że zmieniłoby pracodawcę na mniejszego pracodawcę, jeśli ten zaproponowałby lepsze wynagrodzenie. Eksperci zwracają uwagę, że rynek pracy może przechylić się w stronę MŚP, jeśli odpowiedzą oni nie tylko na rosnące oczekiwania finansowe pracowników, ale także w zakresie kultury organizacyjnej, benefitów i zdrowia.

– Małe firmy, uwzględniając pełną perspektywę gospodarczą, tylko z nazwy są „małe”. W rzeczywistości stanowią 99,8% wszystkich przedsiębiorstw w Polsce, zatrudniają prawie 7 milionów osób i generują ponad połowę naszego PKB. A cały czas to korporacje dominują w debacie o rynku pracy. Nasz raport pokazuje, że nie do końca słusznie. Gdyby Polacy mieli do wyboru identyczną ofertę zatrudnienia od małej i dużej organizacji, ponad połowa wybrałaby tą pierwszą. To wyraźny sygnał, że mniejsze firmy są realną alternatywą dla dużych pracodawców i mają mocne argumenty, by przyciągać pracowników. A ich oczekiwania są coraz bardziej sprecyzowane. Na liście najważniejszych powodów, dla których osoby zatrudnione w korporacjach rozważyłyby przejście do mniejszych firm, tuż obok wyższego wynagrodzenia, znalazły się: lepszy zestaw benefitów i rozbudowana opieka medyczna. Zatem mniejsi pracodawcy muszą tylko dobrze wykorzystać swoje atuty i zadbać o to, co dla ludzi najważniejsze: zdrowie, relacje i poczucie wpływu – mówi Jacek Rozwadowski, Prezes Zarządu enel-med.

Duża przewaga małych firm

Zgodnie z wynikami najnowszego raportu enel-med „Łączy nas zdrowie. W MŚP”, gdyby Polacy otrzymali taką samą ofertę pracy od mikro/małej firmy (1-49 pracowników) oraz dużej firmy/korporacji (powyżej 250 pracowników), aż 53% wybrałoby małą organizację, a ponad dwa razy mniej osób, 24%, zdecydowałoby się na dużą firmę.

Preferencje pracowników są silnie skorelowane z miejscem ich obecnego zatrudnienia. Największą lojalność wobec małych struktur deklarują osoby pracujące już w mikrofirmach – 74% z nich przy identycznej ofercie pracy ponownie wybrałoby mikro lub małą firmę. Tylko 8% tej grupy skłoniłoby się ku dużej firmie lub korporacji. Wśród pracowników średnich firm (50-249 zatrudnionych), 43% wskazało mikro/małą firmę, a 31% dużą organizację. Największe poparcie dla dużych firm utrzymuje się wśród osób już tam zatrudnionych – 43% z nich wybrałoby ponownie dużą firmę, ale jednocześnie 27% byłoby gotowych przejść do mniejszej organizacji.

Duże finanse lub małe formalności

Analiza odpowiedzi pracowników wskazuje, że wielkość firmy determinuje postrzeganie jej atutów. Polki i Polacy najbardziej cenią w pracy w korporacji lub dużej firmie wyższe wynagrodzenie podstawowe (32%). Drugie miejsce zajął bogaty wybór benefitów pracowniczych (28% wskazań), a podium zamyka rozbudowana opieka medyczna (20%). Istotną część respondentów stanowią osoby, które nie lubią pracy w korporacji, ale nie widzą lepszej alternatywy – tak odpowiedziało aż 18% ogółu badanych. 

Pracę w mikro i małych firmach pracownicy najbardziej lubią za kameralną atmosferę (58% wskazań). Szczególnie często podkreślają to kobiety (64% wobec 49% mężczyzn). Na drugim miejscu znalazło się mniej sformalizowane środowisko pracy (43%), które daje większą elastyczność i mniej biurokracji. Trzecią najczęściej wymienianą korzyścią jest brak zagrożeń związanych z automatyzacją i rozwojem AI – czynnik ten wskazuje 22% pracowników. 

Pieniądze odgrywają kluczową rolę

Polacy obecnie zatrudnieni w dużych firmach zapytani o to, co mogłoby skłonić do rozważenia zmiany pracy na rzecz małej firmy, na pierwszym miejscu wskazali wyższe wynagrodzenie podstawowe (66%). To najczęściej wskazywany czynnik, który mógłby zmienić decyzję pracowników i to niezależnie od wieku czy stażu pracy. Ten element, jak wynika z wcześniejszych pytań, jest również główną przewagą korporacji nad mniejszymi pracodawcami. 

Na drugim miejscu uplasowała się oferta benefitów pracowniczych (24%). Podium zamyka szybka możliwość awansu (23%). Warto zauważyć, że co piąty pracownik (20%) wskazuje na rozbudowaną opiekę medyczną. Na dalszych miejscach jest możliwość przebranżowienia się lub zmiany ścieżki zawodowej (19%), polecenie osoby, którą dobrze zna (17%) oraz obecność w firmie osób, które dobrze znam (16%). 

Andrzej Kubisiak z Polskiego Instytutu Ekonomicznego wskazuje, że choć preferencje kandydatów dotyczące wielkości firmy, w której chcą pracować, wynikają z szerokiego wachlarza czynników, to w rzeczywistości decydujące okazują się mierzalne i łatwe do porównania aspekty finansowe. 

Dane GUS wskazują, że mediana wynagrodzeń w firmach zatrudniających powyżej 10 osób jest aż o 64% wyższa niż w mikroprzedsiębiorstwach (1-9 pracowników). Równie znacząca, choć nieco niższa, jest różnica w średnich wynagrodzeniach – sięga 55%. Warto jednak pamiętać, że statystyki te nie uwzględniają w pełni zjawisk nieformalnych. Według szacunków Polskiego Instytutu Ekonomicznego z 2021 r., tzw. płacenie pod stołem dotyczy nawet 12% rynku pracy, a w przypadku prywatnych mikrofirm – aż 31%. Oznacza to, że realna atrakcyjność wynagrodzeń w najmniejszych podmiotach może być inna niż wskazują oficjalne dane, ale wiąże się z istotnym ryzykiem prawnym i brakiem zabezpieczeń społecznych. Ostateczna decyzja o wyborze pracodawcy coraz częściej uwzględnia także stabilność zatrudnienia i możliwości rozwoju. W warunkach niepewności gospodarczej większe firmy mogą oferować wyższy poziom zabezpieczeń i szerszy dostęp do szkoleń. Potwierdzają to dane GUS – ponad 40% firm prowadzi ustawiczne szkolenia zawodowe, przy czym aktywność ta rośnie wraz z wielkością przedsiębiorstwa – mówi Andrzej Kubisiak, wicedyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Pełna wersja raportu jest dostępna tutaj.

Przeczytaj teraz

Co Polacy wiedzą o chorobach otępiennych?

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 9.06.2025

Ponad połowa Polaków (65%) uważa, że trudności z pamięcią i koncentracją to naturalny proces starzenia się – tymczasem mogą to być pierwsze sygnały chorób otępiennych.

Szpital Medicover przeprowadził ankietę dotyczącą świadomości Polaków w zakresie chorób otępiennych i zaburzeń pamięci. Jej celem było sprawdzenie, jakie choroby są rozpoznawane przez społeczeństwo, jak oceniana jest rola wczesnej diagnostyki oraz czy według Polaków pozwala ona realnie wpływać na jakość leczenia i opóźniać rozwój choroby. Wyniki ujawniają zarówno obszary, w których świadomość społeczna jest wysoka, jak i te, które wymagają jeszcze edukacji.

Badanie pokazało brak świadomości respondentów w zakresie najczęstszych przyczyn otępienia, poza chorobą Alzheimera. Otępienie czołowo-skroniowe wskazało jako znaną chorobę tylko 14% udzielających odpowiedzi, chociaż jest to czwarta najczęstsza przyczyna zaburzeń poznawczych i może dotyczyć nawet co 20 osoby z otępieniem. Jeszcze gorszy wynik miał miejsce w przypadku otępienia z ciałkami Lewy’ego, które szacunkowo stanowi od 5 do 20% przyczyn otępienia, a wiedzę o nazwie tego schorzenia miało zaledwie 6% pytanych – tłumaczy neurolog lek. Piotr Ślifirczyk. – Największy niepokój wzbudza brak wiedzy o otępieniu naczyniowym, które jest drugą najczęstszą przyczyną otępienia, a wskazało je zaledwie 12% osób z badanej grupy. Ten rodzaj otępienia jest bardzo ważny, ponieważ można skutecznie zatrzymać lub zahamować jego postępowanie, eliminując czynniki ryzyka chorób sercowo-naczyniowych. Pokazuje to jak bardzo konieczne jest zwiększenie wiedzy ludzi na temat problemów z pamięcią i zaburzeń poznawczych – dodaje.

Z badania wynika, że aż 82% Polaków zdecydowałoby się na przebadanie pod kątem zdrowia mózgu. To pozytywny sygnał pokazujący gotowość do działania. Jeśli chodzi o źródła informacji, do których Polacy zwróciliby się w pierwszej kolejności, niemal połowa badanych wymienia swojego lekarza rodzinnego, co podkreśla rolę podstawowej opieki zdrowotnej w kierowaniu pacjentów na odpowiednie badania.

Jedno z badań w Wielkiej Brytanii wskazało, że kliniczna ocena GP (odpowiednika polskich lekarzy pierwszego kontaktu) miała czułość tylko 56% i specyficzność 89%, co oznacza, że lekarze pierwszego kontaktu częściej nie rozpoznają otępienia niż je nadinterpretują. W wielu krajach lekarze rodzinni przyznają, że nie mają wystarczającej wiedzy o wczesnym rozpoznawaniu otępienia i nie zawsze uważają je za przydatne, co zmniejsza szansę na wczesną interwencję. Skierowanie pacjenta do neurologa lub specjalistycznej poradni pamięci znacząco poprawia jakość i trafność diagnozy, zwłaszcza przy zastosowaniu neuroobrazowania i testów neuropsychologicznych – komentuje lek. Piotr Ślifirczyk.

Lekarze pierwszego kontaktu odgrywają kluczową rolę w procesie rozpoznawania otępienia, ale ich skuteczność w wykrywaniu wczesnych objawów jest ograniczona głównie z powodu braku wiedzy, czasu i narzędzi. Konieczne jest poszerzenie ich wiedzy i skuteczności w przekierowaniu pacjentów do specjalistycznej diagnostyki – tłumaczy.

Jakie objawy nas niepokoją?

Jednym z ciekawszych wniosków badania jest to, jakie objawy uważane są za na tyle niepokojące, by podjąć działania – zarówno względem siebie, jak i bliskich. Najczęściej wskazywanym były zaburzenia orientacji, takie jak dezorientacja w czasie i miejscu czy problemy z rozpoznawaniem znajomych osób i otoczenia. Aż 63% respondentów deklarowało, że w takim przypadku zdecydowaliby się na badanie, przy czym kobiety wykazują w tej kwestii większą czujność niż mężczyźni, a największy odsetek odpowiedzi pochodził od osób w wieku 50-59 lat. Zaraz po zaburzeniach orientacji wskazywano problemy z pamięcią – zapominanie niedawnych wydarzeń, trudności w przypominaniu sobie informacji czy powtarzanie tych samych pytań. Kolejne były zaburzenia myślenia i rozumowania, obejmujące trudności w planowaniu, rozwiązywaniu problemów czy spowolnione myślenie. Najmniej niepokoju wywoływały natomiast problemy z oceną sytuacji, zaburzenia percepcji i osądu, a także zmiany nastroju i zachowania.

W mojej ocenie wskazane objawy nie są pierwszymi objawami, które powinny zaniepokoić. Objawy podawane przez respondentów wskazują już na otępienie, które można ocenić na stopień lekki. Konieczne jest większe uświadomienie społeczeństwa na dyskretne objawy, żeby jak najwcześniej rozpoznawać zaburzenia poznawcze. Czym wcześniej zostaną rozpoznane, tym większa szansa na ograniczenie ich skutków w przyszłości – mówi lek. Piotr Ślifirczyk.

Wzrost wiedzy na temat zdrowia mózgu i zaburzeń jego funkcji zwiększa czujność ludzi wobec obserwowanych u siebie trudności poznawczych oraz ewentualnych obciążeń rodzinnych związanych z przypadkami otępienia. Najczęstszym, a zarazem najbardziej rozpoznawalnym objawem poznawczym są zaburzenia pamięci, niejednokrotnie utożsamiane przez pacjentów z zaburzeniami poznawczymi w ogóle. Najczęstsze są zatem skargi na pamięć, takie jak: zapominanie niedawnych rozmów lub wydarzeń, trudności w pamiętaniu o umówionych spotkaniach, powtarzanie tych samych wypowiedzi, pytań lub czynności, gubienie i poszukiwanie różnych przedmiotów, potrzeba powracania do przeczytanych fragmentów książek. Często pojawiają się również skargi na trudności z przypominaniem sobie nazw przedmiotów, imion i nazwisk znanych osób czy utratę wątku wypowiedzi – tłumaczy dr hab. n. med. Katarzyna Polanowska, neuropsycholog. – Niepokój pacjentów i ich rodzin budzi także dezorientacja w znanym otoczeniu lub trudność w przypomnieniu sobie układu dobrze wcześniej znanych ulic, na przykład podczas jazdy samochodem. Pytani o inne zmiany w funkcjonowaniu, mogą dodatkowo wskazywać na mniejszą chęć do działania, pogorszenie samopoczucia psychicznego, trudności w załatwianiu spraw czy wykonywaniu różnych czynności – dodaje.

Co jest naturalną częścią procesu starzenia się?

Warto podkreślić, że ponad połowa badanych – aż 65% – uznaje, że trudności z pamięcią lub koncentracją to naturalna część procesu starzenia się. Co więcej, aż 58% respondentów uważa, że problemy z pamięcią są typowe dla starszego wieku i nie muszą świadczyć o chorobie otępiennej. Podobnie postrzegane są problemy z koncentracją oraz wykonywaniem codziennych czynności. Z kolei za sygnały ostrzegawcze, mogące świadczyć o rozwijającej się chorobie, Polacy uznają przede wszystkim problemy z mową i językiem, zaburzenia myślenia oraz zaburzenia orientacji.

Boimy się trudności w codziennym życiu

Zapytani o to, jakich objawów obawiają się najbardziej, respondenci wskazywali przede wszystkim problemy z wykonywaniem codziennych czynności, a także zaburzenia myślenia i pamięci. Jednocześnie badanie pokazało, że Polacy mają świadomość działań, które mogą wpłynąć na spowolnienie rozwoju objawów otępiennych. Wśród najczęściej wymienianych znalazły się ćwiczenia fizyczne, zdrowy, regularny sen, trening poznawczy (np. gry pamięciowe, łamigłówki, nauka nowych rzeczy) oraz aktywność społeczna, taka jak utrzymywanie kontaktów towarzyskich czy rozmowy. Paradoksalnie dieta i leki były wskazywane jako czynniki mniej istotne.

Wymienione przez respondentów działania profilaktyczne są bardzo ważne, lecz nie obejmują wszystkich aspektów, o które należy zadbać. Oprócz aktywności fizycznej, umysłowej i społecznej, zdrowa dieta i kontrola chorób przewlekłych są również bardzo istotne. Zbilansowane odżywianie, szczególnie dieta śródziemnomorska, bogata w warzywa, owoce, ryby, oliwę z oliwek i orzechy w połączeniu z ograniczeniem spożycia czerwonego mięsa, tłustych potraw i cukru, pomaga utrzymać prawidłową masę ciała. Otyłość zwiększa ryzyko rozwoju otępienia – mówi dr hab. n. med. Katarzyna Polanowska. – Konieczne jest także leczenie chorób przewlekłych, takich jak: nadciśnienie, cukrzyca czy hipercholesterolemia (podwyższony poziom cholesterolu we krwi), ponieważ mogą one prowadzić do uszkodzeń naczyń krwionośnych w mózgu i w konsekwencji do pogorszenia funkcji poznawczych. Zależności te zostały potwierdzone w badaniach nad otępieniem naczyniowym. – kontunuuje. – Nie można również zapomnieć o leczeniu zaburzeń psychicznych, w tym depresji, która zwiększa ryzyko otępienia, zwłaszcza u osób starszych, a także zaburzeń lękowych czy przewlekłego stresu. Ważne jest też ograniczenie, a najlepiej całkowita rezygnacja z używek i alkoholu. Długotrwałe spożywanie alkoholu ma toksyczny wpływ na mózg i może prowadzić do zaburzeń poznawczych. Warto także zadbać o sprawność wzroku i słuchu, ponieważ trudności percepcyjne mogą dodatkowo pogarszać funkcje poznawcze oraz utrudniać ich kompensację – podsumowuje dr hab. n. med. Katarzyna Polanowska.

Tylko 18% deklaruje, że ma osoby z chorobami otępiennymi w swoim otoczeniu

Co ciekawe, aż 82% respondentów deklarowało, że w ich najbliższym otoczeniu nie ma osób z chorobami otępiennymi, co może sugerować niedostrzeganie lub nieidentyfikowanie takich przypadków w rodzinie czy wśród znajomych.

Duża część osób podaje zaburzenia pamięci, problemy z koncentracją, problemy z wykonywaniem codziennych czynności jako objawy związane z naturalnym procesem starzenia się człowieka. Jednocześnie te same objawy wskazywane są jako objawy niepokojące w zakresie własnej osoby, które miałby skłonić do poddania się badaniu w kierunku problemów z pamięcią. Widać tutaj rozdzielenie pomiędzy spostrzeganiem objawów u starzejących się członków rodziny, gdzie ma miejsce większa akceptacja nieprawidłowości, w stosunku do objawów odnoszących się do własnej osoby, gdzie taka tolerancja jest dużo mniejsza. Nie można jednak liczyć na zachowanie świadomości objawów przy początkowych stadiach otępienia, ponieważ szacuje się, że nawet 30-40% osób nie spostrzega problemów poznawczych przy rozwijającej się chorobie. Konieczne jest wsparcie najbliższego otoczenia i członków rodziny w rozpoznawaniu zaburzeń poznawczych. Konieczna jest większa świadomość procesów dotyczących starzenia się i większa umiejętność rozpoznawania objawów będących podstawą do kontaktu ze specjalistą – podsumowuje lek. Piotr Ślifirczyk.

Według szacunków choroba Alzheimera dotyka w Polsce około 357 tysięcy osób. Wraz ze starzeniem się społeczeństwa liczba ta będzie rosła. Tymczasem wczesna diagnoza oznacza szansę na dłuższe zachowanie samodzielności, poprawę jakości życia i zmniejszenie obciążenia, jakie choroba nakłada na rodzinę.

Przeczytaj teraz

Światowy standard leczenia zaćmy w ramach NFZ. Szpital enel-med pierwszym Centrum Referencyjnym Rayner na Mazowszu

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 7.06.2025

30 maja br. w szpitalu enel-med w Warszawie otwarto pierwsze w stolicy Centrum Referencyjne Rayner – miejsce, w którym pacjenci w ramach świadczeń refundowanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia zyskują dostęp do najnowocześniejszych technologii leczenia zaćmy. To ważny krok dla całego sektora ochrony zdrowia w Polsce, gdzie co roku przeprowadza się ponad 350 tys. operacji usunięcia zaćmy.

Centrum Referencyjne Rayner, otwarte w warszawskim szpitalu enel-med, to pierwsza tego typu placówka w stolicy. Powstało jako odpowiedź na rosnące potrzeby pacjentów oraz dynamiczny rozwój technologii wykorzystywanych w chirurgii okulistycznej.

Nie interesuje nas przeciętność ani kopiowanie rozwiązań innych placówek. W enel-med stawiamy na wyprzedzanie trendów i realną zmianę standardów opieki okulistycznej. Leczenie zaćmy to nie tylko szybki zabieg – to kompleksowy proces, w którym liczy się każdy etap: od precyzyjnej diagnostyki, przez najwyższej klasy soczewki, aż po długoterminową opiekę. Dzięki współpracy z Rayner jesteśmy pierwszym szpitalem w Warszawie, który oferuje soczewki ponadstandardowe w ramach NFZ – i to nie jest pusty slogan, tylko konkretna przewaga dla naszych pacjentów. Tworzymy miejsce, gdzie leczenie okulistyczne nie tylko odpowiada na potrzeby, ale je wyprzedza. Chcemy, by pacjenci, niezależnie od tego, czy korzystają z usług prywatnych, czy refundowanych, mieli dostęp do światowej klasy technologii i opieki na poziomie, który dotąd zarezerwowany był dla klinik zagranicznych. To nasz kierunek i nasza ambicja – rozwijać ofertę, która naprawdę zmienia jakość życia ludzi – podkreśla Jacek Rozwadowski, Prezes Zarządu enel-med.

Leczenie zaćmy na światowym poziomie – także w ramach NFZ

Pacjenci operowani w szpitalu enel-med mają dostęp do najwyższej klasy soczewek premium Rayner, a w przyszłości także do najnowszych modeli wprowadzanych na rynek. Enel-med jako jedyny warszawski szpital oferuje pacjentom soczewki ponadstandardowe w ramach operacji refundowanych przez NFZ, co stanowi unikalne połączenie najwyższej jakości leczenia z wsparciem publicznego systemu opieki zdrowotnej. To olbrzymia korzyść dla pacjentów, która wyróżnia szpital enel-med spośród innych placówek oferujących podobne usługi. Stosowana w operacjach zaćmy soczewka poprawia jakość widzenia nie tylko do dali, ale także w odległościach pośrednich – co przekłada się na większą swobodę w codziennym funkcjonowaniu, bez konieczności sięgania po okulary podczas gotowania, sprzątania czy pracy przy komputerze. Dodatkowym atutem jest krótki czas oczekiwania na zabieg – do jednego miesiąca, co pozwala znacząco przyspieszyć proces leczenia. Zabieg przebiega szybko i małoinwazyjnie, co sprzyja sprawnej rekonwalescencji oraz szybkiemu powrotowi do codziennych aktywności. Co więcej, pacjenci objęci są wieloletnią opieką pozabiegową – efekty leczenia oraz poziom satysfakcji są monitorowane nawet przez trzy lata. Takie podejście umożliwia ciągłe doskonalenie metod leczenia i utrzymanie najwyższych standardów.

Centrum Referencyjne Rayner w enel-med to dla nas nie tylko ważny projekt, ale także wyraźny sygnał, że Warszawa dołącza do grona europejskich miast oferujących pacjentom okulistykę na światowym poziomie. Udostępniamy nasz najbardziej zaawansowany sprzęt i soczewki premium, ale równie istotne jest dla nas to, że trafiają one w ręce doświadczonego zespołu, w nowoczesnym i świetnie przygotowanym szpitalu. Taka współpraca daje realną wartość – pacjentom, lekarzom i całemu systemowi. Cieszymy się, że wspólnie z enel-med tworzymy miejsce, które stawia na jakość, precyzję i przyszłość leczenia zaćmy – wyjaśnia Jarosław Pawliński, Country Manager Rayner Polska.

Kierunek: chirurgia refrakcyjna

Otwarcie Centrum Referencyjnego Rayner to początek szerszego rozwoju okulistyki w enel-med. W najbliższym czasie planowane jest poszerzenie oferty o zabiegi z zakresu chirurgii refrakcyjnej, umożliwiające trwałą korekcję wad wzroku, takich jak krótkowzroczność, dalekowzroczność czy astygmatyzm. To alternatywa dla okularów i soczewek kontaktowych, dająca pacjentom większą niezależność, komfort i swobodę w codziennym życiu. Zabiegi są szybkie, bezpieczne i skuteczne, a efekty widoczne niemal od razu.

Kierunki rozwoju, które obrano – to odpowiedź na rosnące potrzeby okulistyczne pacjentów i dynamicznie zmieniający się rynek usług medycznych. Firma stawia na rozwiązania, które realnie poprawiają jakość życia.

Przeczytaj teraz

Grupa Diagnostyka na 44. Kongresie Polskiego Lekarskiego Towarzystwa Radiologicznego

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 4.06.2025

W dniach 29-31 maja 2025 roku Grupa Diagnostyka wzięła udział w jednym z najważniejszych wydarzeń medycznych w Polsce – 44. Kongresie Polskiego Lekarskiego Towarzystwa Radiologicznego (PLTR), który w tym roku odbył się w Poznaniu. Wydarzenie to miało szczególny charakter – zbiegło się z obchodami 100-lecia istnienia PLTR. To właśnie podczas tej edycji Kongresu Grupa Diagnostyka po raz pierwszy zaprezentowała swoją ofertę w zakresie diagnostyki obrazowej, pokazując zaangażowanie i strategiczne podejście do rozwoju tej dziedziny w Polsce.

Kompleksowe podejście do medycyny, poprzez rozwój diagnostyki obrazowej

Grupa Diagnostyka jako jedyny podmiot w Polsce przedstawiła tak kompleksowy model działania w sektorze usług radiologicznych, oparty na trzech kluczowych filarach:

  • Teleradiologia – oparta na nowoczesnych rozwiązaniach technologicznych w ramach projektów Teleradiologia 24 oraz TeleDiagnostyka, umożliwiających szybki, zdalny dostęp do opisów badań obrazowych, niezależnie od lokalizacji pacjenta.
  • Stacjonarna diagnostyka obrazowa – realizowana w 20 placówkach w całym kraju, m.in. w ramach takich podmiotów jak: Diagnostyka WyrobekDiagnostyka Obrazowa Bielsko-Biała oraz Livmed, co zapewnia szeroki dostęp do zaawansowanej diagnostyki lokalnie, w miastach i regionach.
  • Mobilne pracownie diagnostyczne – działające w ramach Eurodiagnostic, umożliwiające realizację badań obrazowych tam, gdzie dostęp do stacjonarnych placówek jest ograniczony – w małych miejscowościach, ośrodkach wiejskich czy w ramach programów profilaktycznych.

Diagnostyka obrazowa – jedna z kluczowych gałęzi współczesnej medycyny

Diagnostyka obrazowa to jeden z fundamentów nowoczesnej medycyny. Dzięki niej możliwa jest szybka i precyzyjna ocena stanu zdrowia pacjenta, rozpoznanie chorób na wczesnym etapie oraz monitorowanie skuteczności leczenia. Rozwój technologii radiologicznych – od klasycznego RTG, przez tomografię komputerową i rezonans magnetyczny, po nowoczesne metody hybrydowe – stwarza ogromne możliwości dla lekarzy i pacjentów.

Grupa Diagnostyka rozwija tę dziedzinę, inwestując zarówno w infrastrukturę i nowoczesny sprzęt, jak i w cyfryzację procesów oraz współpracę z najlepszymi specjalistami w kraju. Rozwojowi towarzyszy wiara, że dostęp do wysokiej jakości diagnostyki obrazowej powinien być równy, szybki i bezpieczny – niezależnie od miejsca zamieszkania pacjenta.

Przeczytaj teraz