System nie może funkcjonować bez podmiotów niepublicznych

Autor: Medycyna Prywatna
13 marca 2019

40 procent środków przeznaczonych na inwestycje na rynku zdrowia stanowiły w ostatnich latach środki prywatnych inwestorów. 40 procent zatrudnionych w ochronie zdrowia pracuje w sektorze prywatnym. Prywatny sektor jest pionierem we wprowadzaniu nowoczesnych rozwiązań i zmusza publiczne placówki do podnoszenia jakości świadczeń. Możliwości prywatnego sektora nie są jednak w pełni wykorzystane.

Zagadnienia te były tematem panelu „Wkład niepublicznej medycyny w budowanie bezpieczeństwa zdrowotnego Polaków”, który był częścią Kongresu Wyzwań Zdrowotnych. Odbył się on 7 i 8 marca 2019 w Katowicach.

Panel został zorganizowany przez Pracodawców Medycyny Prywatnej i prowadziła go Anna Rulkiewicz, prezes związku. Podczas wprowadzenia do panelu przypomniała główne tematy dotyczące sektora prywatnego, które poruszone zostały podczas sesji otwierającej Kongres.

– Główne wyzwania ochrony zdrowia w Polsce dotyczące sektora prywatnego to współpraca tego sektora z sektorem publicznym, rozwój tej współpracy oraz jak najlepsze wykorzystanie potencjału sektora prywatnego. Można do nich zaliczyć także potrzebę dodatkowego finansowania w ochronie zdrowia, problemy kadrowe, jakość świadczeń i premiowanie efektów leczenia. Z drugiej strony mamy duży potencjał sektora prywatnego, który się rozwija i od czasu transformacji znacznie zwiększył swój potencjał. Obecnie 40 procent zatrudnionych w sektorze ochrony zdrowia to zatrudnieni w sektorze prywatnym, inwestorzy prywatni w ostatnich trzech latach zainwestowali 40 procent wszystkich środków przeznaczonych na inwestycje w ochronie zdrowia – mówiła prezes Rulkiewicz.

– Poza tym ponad 30 procent wszystkich wydatków na zdrowie stanowią wydatki prywatne. Widać więc, że dużo się dzieje w tym sektorze, ale jednocześnie mamy poczucie, że możliwości tego sektora nie są w pełni wykorzystane – dodała.


Prywatny sektor – podstawa równowagi i bezpieczeństwa

Sławomir Gadomski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia, stwierdził, że można mówić o funkcjonujących na rynku podmiotach publicznych, niepublicznych, które jednak realizują większość świadczeń ze środków publicznych, a także o podmiotach, w których świadczenia finansowane są wyłącznie ze środków prywatnych.

– Trzeba podkreślić, że dzisiaj system ochrony zdrowia nie jest w stanie funkcjonować bez podmiotów niepublicznych, jest to oczywiste, i z pewnością wszelkie dyskusje,  które były prowadzone przed wprowadzeniem sieci szpitali, dotyczące czarnych scenariuszy, mówiących o tym, że podmioty prywatne nie będą miały w ogóle miejsca na rynku, nie spełniły się – mówił Gadomski.

– Wystarczy spojrzeć na placówki realizujące usługi POZ i AOS, które są zdominowane przez jednostki niepubliczne. Dzisiaj trudno sobie wyobrazić rynek usług medycznych bez tych podmiotów, stanowią one podstawę równowagi i bezpieczeństwa tego systemu – dodał.

Nieco inaczej jest w lecznictwie szpitalnym.

– Wprowadzenie sieci szpitali wprowadziło pewien okres zawieszenia i niepewności, ale ten okres się skończył i nawet wydaje się, że obecnie prywatni inwestorzy z większą nadzieją i bezpieczeństwem patrzą w przyszłość – zapewniał Gadomski.

– Moim zdaniem powinniśmy zacząć od podstaw, czyli od wyceny procedur i ten kierunek już zaczyna być w resorcie zdrowia realizowany – mówił wiceminister, który wspomniał o uzależnieniu wyceny od stopnia referencyjności szpitala, co nadałoby sens sieci oraz o przeniesieniu ciężaru z leczenia szpitalnego na ambulatoryjną opiekę specjalistyczną.

– Sieć szpitali miała to zagwarantować, ale ten efekt nie został dzisiaj osiągnięty, dlatego trzeba się zastanowić, czy opieka ambulatoryjna musi działać przy szpitalach w sieci, czy nie powinna być oferowana niezależnie od nich – dodał.

Tendencja do rentowności a wyniki leczenia

Adam Kozierkiewicz, odwołując się do danych wynikających z rankingu Health Consumer Index, wskazał na słabą pozycję Polski, która zajmuje w nim czwarte miejsce od końca, pomimo że skala wydatków zarówno sektora publicznego jak i prywatnego rośnie.

– Byłaby możliwość poprawy tego miejsca i można wykorzystać do tego celu sektor prywatny, który w dużej części działa dla zysku i wybiera takie świadczenia, które generują zysk czyli lepiej wyceniane. Skutkiem tego była próba odsunięcia kilka lat temu sektora prywatnego od realizacji pewnych świadczeń. Rozwiązaniem mogłoby być podejście do kupowania świadczeń w trybie procesowym, czyli  kupowanie cyklu świadczeń składających się na cały proces, którego początkiem byłby określony stan pacjenta, a końcem – spodziewany efekt.  Moglibyśmy wówczas wykorzystać naturalną tendencję sektora prywatnego do uzyskiwania rentowności, a jednocześnie poprawić wyniki leczenia. Wtedy może uzyskalibyśmy lepsze wyniki, na przykład w leczeniu raka piersi, które jest częścią składową Indeksu  – tłumaczył.

Nieco inne zdanie miał na ten temat Tomasz Prystacki, prezes zarządu, Fresenius Nephrocare Polska Sp z o. o., członek zarządu Pracodawców Medycyny Prywatnej.

–  Gdy system będzie premiował efekt końcowy, będzie premiował pacjentów, którzy dadzą lepszy „efekt”, czyli będą lepiej rokować – mówił. – Według mnie, jedyne, co łączy sektor prywatny i publiczny to ocena pacjentów.

Stwierdził też, że wycena świadczeń nie zawsze realnie oddaje ich wartość.

– To nie sektor prywatny decyduje o refundacji, a jeżeli są świadczenia, które zostały wyceniono zbyt wysoko, to trzeba je urealnić – mówił. Wskazał też potencjał prywatnych jednostek z międzynarodowym kapitałem.

– Dostajemy za procedury te same pieniądze, co placówki publiczne, ale działając w ramach dużej międzynarodowej grupy, mamy lepsze narzędzia, mamy większe doświadczenie naszych firm „matek”, możemy je wykorzystać dla dobra całego systemu ochrony zdrowia, mamy także pewien „efekt skali”, co sprawia, że możemy działać oszczędniej  – stwierdził,  dodając, że publikowanie efektów świadczeń oferowanych przez prywatnego placówki może być dopingujące także dla publicznych.

Zwrócił tez uwagę, że są pewne dziedziny, w których państwo bez wsparcia sektora prywatnego nie mogłoby tak dobrze spełnić konstytucyjnego obowiązku zapewnienia opieki zdrowotnej obywatelom. Podał jako przykład dializoterapię, którą oferują prywatne firmy. Pacjentów poddawanych tym zabiegom jest w Polsce o połowę mniej (w odniesieniu do liczby mieszkańców) niż na przykład w Niemczech, co pokazuje potrzeby w tym zakresie.

– Bez inwestycji sektora prywatnego z pewnością nasza pozycja w Indeksie byłaby jeszcze niższa – dodał Prystacki.


Prywatne placówki bardziej dynamiczne

Adam Rozwadowski, założyciel Centrum Medycznego Enel-Med i wiceprezes zarządu Pracodawców Medycyny Prywatnej, podkreślił rolę prywatnego sektora ochrony zdrowia we wdrażaniu nowych technologii.

Przypomniał także, że większość placówek (około 90 procent) działających w obszarze podstawowej opieki zdrowotnej oraz ambulatoryjnej opieki specjalistycznej to placówki prywatne. W opiece szpitalnej stanowią one około 11 procent.

– Jednak sektor prywatny działający w tym sektorze jest bardziej dynamiczny, stosuje nowoczesne metody leczenia, przypomnijmy, że pierwszy gamma-knife funkcjonował właśnie w placówce prywatnej, również prywatne jednostki przodują w obszarze chociażby radioterapii. Prywatni świadczeniodawcy aktywnie włączają się także w  działania dotyczące rozwiązań telemedycznych, w pilotaże dotyczące e-zdrowia –  wyliczał Adam Rozwadowski.

Jakub Swadźba, prezes największej w Polsce sieci laboratoriów diagnostycznych i punktów pobrań – Diagnostyka,  mówił o kolejnym obszarze efektywnej współpracy sektorów – publicznego z prywatnym, jakim jest outsourcing.

–  Publiczne placówki, dzięki współpracy z sektorem prywatnym, rozszerzają zakres oferowanych badań, ale mimo to otrzymują niższy kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia, gdyż w ten sposób Fundusz określa finansowanie dla szpitali, które nie mają własnych laboratoriów – mówił.

Outsourcing – efektywny koszt

Diagnostyka laboratoryjna, oprócz cytologii oraz pewnej grupy badań genetycznych, nie jest finansowana odrębnie przez NFZ. Jest częścią świadczeń oferowanych przez lekarzy POZ lub specjalistów.

– Sprawia to, że jesteśmy „kosztem”, dlatego musimy być efektywni – mówił Swadźba.

100 procent lekarzy rodzinnych korzysta z outsourcingu w zakresie badań laboratoryjnych. Diagnostyka współpracuje także z wieloma prywatnymi szpitalami oraz z sektorem publicznym.

– Mamy duże możliwości, które warto wykorzystać chociażby w celu realizacji różnych programów profilaktycznych – mówił Swadźba.

Przykładem szpitala, który z powodzeniem stosuje od  wielu lat outsourcing jest Szpital Bielański w Warszawie.

– Od 28 lat stosujemy outsourcing usług, od 19 lat – także medycznych – mówiła podczas dyskusji panelowej Dorota Gałczyńska-Zych, dyrektor placówki. – Prowadzimy 21 oddziałów, oferujemy także szereg dodatkowych usług, w rezultacie szpital składa się z około 30 małych jednostek-przedsiębiorstw, którymi trzeba zarządzać. Oddanie części w nich w outsourcing sprawia, że możemy skupić się na naszej głównej działalności, dlatego taka forma współpracy jest dla nas korzystna – dodała.

Szpital Bielański w ramach umów zawartych z firmami zewnętrznymi zapewnił sobie między innymi wymianę co 5 lat sprzętu w pracowni radiologicznej.

– Trudno byłoby nam samodzielnie dokonywać tak często takich inwestycji. Standardy obowiązują wszystkich, więc tam samo są one wymagane w przypadku prywatnych jak i publicznych pracowni diagnostycznych – mówiła Gałczyńska-Zych.

Prywatne jednostki elementem procesu

Według dyrektor Szpitala Bielańskiego w sektorze publicznym i  niepublicznym istnieje duża strefa działań wspólnych.

Zgodził się z tym także Krzysztof Przyśliwski, dyrektor ds. jakości i NFZ Szpitala Medicover, który podkreślił, że konieczna jest przy takiej współpracy stabilność finansowa.

– Zamiast przekazywać środki finansowe szpitalom publicznym, lepiej wykorzystać infrastrukturę placówek prywatnych, które posiadają duży potencjał i możliwości – mówił.  – W tym celu można podzielić opiekę nad pacjentem na elementy, które będą realizowali poszczególni uczestnicy procesu, i będą mogły to być zarówno jednostki publiczne jak i prywatne.

Sławomir Gadomski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia podał przykład leczenia raka piersi, jako dziedziny, w której już odbywa się kupowanie procesowe świadczeń. Pokreślił także znaczenie prywatnego sektora dla zabezpieczenia infrastruktury oraz wymuszania działań dotyczących podnoszenia jakości w publicznych placówkach.

Podkreślił to również wiceminister Cieszyński, mówiąc, że prywatny sektor generuje presję ze strony pacjentów, od których nie raz można usłyszeć opinie – „zróbcie tak jak w prywatnej przychodni”.

Adam Kozierkiewicz podkreślił rolę pacjenta i jego oceny systemu i funkcjonujących w  nim jednostek, zarówno publicznych jak i prywatnych oraz oferowanych w nim świadczeń, a Krzysztof Przyśliwski – rolę prywatnego sektora w inwestowaniu w ochronie zdrowia.

Natomiast dyrektor Gałczyńska-Zych zauważyła, że wprowadzenie 1 października 2017 roku sieci szpitali, spowodowało rozłam pomiędzy sektorami: publicznym i prywatnym, dotychczas z powodzeniem ze sobą współpracującymi.

– Jednak ciągle jest dostępny dla prywatnego sektora „duży kawałek tortu”, ponieważ sektor publiczny nie poradzi sobie bez sektora prywatnego – przekonywała. – Do tego potrzebne jest określenie celu współpracy, na przykład przy pomocy partnerstwa publiczno-prywatnego, o którym mówi się od dawna, ale które praktycznie w naszym kraju nie funkcjonuje.

Prezes Pracodawców Medycyny Prywatnej Anna Rulkiewicz wspomniała natomiast o potrzebie dodatkowego finansowania, które byłoby przeznaczone także na leczenie szpitalne.

W panelu na temat wkładu niepublicznej medycyny w budowanie bezpieczeństwa zdrowotnego Polaków wzięli udział: Janusz Cieszyński, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia, Sławomir Gadomski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia, Dorota Gałczyńska-Zych, dyrektor Szpitala Bielańskiego im. ks. J. Popiełuszki SP ZOZ-u w Warszawie, Adam Kozierkiewicz, ekspert ochrony zdrowia, Tomasz Prystacki, prezes zarządu, Fresenius Nephrocare Polska Sp z o. o., członek zarządu Pracodawców Medycyny Prywatnej, Krzysztof Przyśliwski, dyrektor ds. jakości i NFZ Szpitala Medicover, Adam Rozwadowski, założyciel Enel-Med,  wiceprezes zarządu, Pracodawców Medycyny Prywatnej, Anna Rulkiewicz, prezes zarządu Grupy Lux Med., prezes zarządu Pracodawców Medycyny Prywatnej oraz Jakub Swadźba prezes zarządu Diagnostyka Sp. z o.o., członek zarządu, Pracodawców Medycyny Prywatnej.

Panel był częścią Kongresu Wyzwań Zdrowotnych, którego partnerem byli Pracodawcy Medycyny Prywatnej, a partnerem wspierającym – między innymi Grupa Lux Med. Organizatorem była Grupa PTWP.

Inne artykuły

Gyncentrum: i𝗻𝘄𝗲𝘀𝘁𝘆𝗰𝗷𝗮 𝗻𝗮 𝗽𝗿𝗮𝘄𝗶𝗲 𝟲 𝗺𝗹𝗻 𝘇ł!

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 22.03.2025

14 marca br. oficjalnie Gyncentrum stało się właścicielem budynku dawnej Kopalni Niwka-Modrzejów w Sosnowcu. To przełomowy krok, który pozwoli stworzyć najnowocześniejsze laboratorium genetyczne na Śląsku.

– To inwestycja, która otwiera przed Gyncentrum nowe perspektywy rozwoju. W obiekcie o powierzchni 1700 m2 już funkcjonują: Laboratorium Genetyczne, Zakład Inżynierii Genetycznej, w pełni wyposażony oddział szpitalny oraz blok operacyjny – komentuje Agnieszka Kocot, Dyrektor ds. Prawno-Organizacyjnych Gyncentrum.

Jaka jest strategia rozwoju Gyncentrum?

* Rozbudowa laboratorium genetycznego już wyposażonego w sprzęt o wartości ponad 20 mln zł, ukierunkowanego na diagnostykę chorób rzadkich, wad genetycznych oraz nowoczesne badania molekularne.

* Rozwój oddziału chirurgii jednego dnia oraz szpitala, co zwiększy zakres zabiegów i przyspieszy powrót pacjentów do zdrowia.

* Nowe możliwości diagnostyczne i terapeutyczne, szczególnie w obszarze badań klinicznych onkologicznych.

* Stworzenie nowych miejsc pracy dla lekarzy, diagnostów laboratoryjnych i personelu medycznego.

* Poszerzenie oferty szkoleń specjalizacyjnych dla lekarzy.

Przeczytaj teraz

Lekarz Krzysztof Urban, specjalista medycyny rodzinnej enel-med: to jeszcze nie koniec grypy. Możliwa druga fala infekcji

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 18.03.2025

Sezon zimowy 2024/2025 przyniósł gwałtowny wzrost zachorowań na infekcje dróg oddechowych wewnętrzne dane enel-med wskazują, że luty był kolejnym miesiącem zwiększonej liczby przypadków, głównie o podłożu wirusowym, w tym grypy. Ferie zimowe, łagodna pogoda i niski poziom wyszczepialności tylko pogłębiły ten trend. W ostatnich dniach liczba zakażeń zmniejsza się, ale końca epidemii grypy jeszcze ogłosić nie możemy.

Wewnętrzne statystyki enel-med wskazują, że luty był kolejnym miesiącem wzmożonej zachorowalności na infekcje dróg oddechowych, przede wszystkim o etiologii wirusowej, w tym wywołanych wirusami grypy, co potwierdzały wyniki testów antygenowych. Dodatkowo, sezon ferii, zimowisk czy półkolonii sprzyjał spotkaniom rówieśniczym wśród dzieci oraz młodzieży i ułatwiał rozprzestrzenianie zakażeń przenoszonych drogą kropelkową, co trwało również w pierwszych tygodniach po powrocie do szkół. Łagodna zima, duża wilgotność powietrza i temperatury rzadko spadające istotnie poniżej 0 st. C także wspomagały rozwój fali zakażeń grypowych i grypopodobnych.

Jak podaje Główny Inspektor Sanitarny w sezonie zimowym 2024/2025 odnotowano 3 razy więcej infekcji grypowych niż w latach ubiegłych. Ponad 25 tys. osób trafiło do szpitali z rozpoznaniem grypy, a ok. tysiąc osób zmarło. Czasowe braki leków przeciwgrypowych również utrudniały szybkie wdrażanie leczenia przyczynowego i zapobieganie rozwojowi zakażenia i jego powikłań przede wszystkim u pacjentów z obniżoną odpornością czy z wielochorobowością.

To jeszcze nie koniec

Szczyt zachorowań na grypę w Polsce przypadał typowo na okres styczeń-marzec. Od czasu pandemii obserwujemy zmiany tej cykliczności. W obecnym sezonie fala infekcji grypowych rozpoczęła się już w listopadzie, ze szczytem zachorowań na przełomie stycznia i lutego. W ostatnich 2 tygodniach liczba zakażeń zaczyna się zmniejszać, ale wieloletnie obserwacje epidemiologiczne wskazują na możliwość wystąpienia drugiej fali infekcji, więc końca epidemii grypy jeszcze z całą stanowczością ogłosić nie możemy.

Szczepienia ciągle mają sens

Niestety nadal borykamy się z bardzo niskim poziomem wyszczepialności przeciw grypie. Dla całej populacji wyniósł on ok. 6%, a wśród osób powyżej 60 r.ż., szczególnie narażonych na cięższy przebieg zakażenia i wystąpienie powikłań, sięgnął zaledwie 17%. Trzeba ponowić apel o poddawanie się szczepieniom ochronnym, w tym szczepieniu przeciw grypie.

Aktualny sezon infekcyjny przyniósł również znacząco większą liczbę zachorowań wywołanych krztuścem i RSV. Tutaj również podstawą profilaktyki są szczepienia ochronne. W przypadku krztuśca wykonywane wśród dzieci i młodzieży w ramach programu szczepień ochronnych, wśród dorosłych w ramach szczepień zalecanych, powtarzanych co 5-10 lat.

Od niedawna dysponujemy również szczepionką przeciw RSV – do stosowania u kobiet ciężarnych jako forma zabezpieczenia przed zachorowaniem noworodków i niemowląt oraz do stosowania u wszystkich dorosłych po 60 r.ż., a u osób z czynnikami ryzyka ciężkiego przebiegu zakażenia RSV od 50 r.ż.

Przeczytaj teraz

Mężczyźni coraz chętniej poprawiają urodę. 24% więcej mężczyzn zdecydowało się na zabieg medycyny estetycznej, rosną też ich wydatki

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 10.03.2025

W Polsce mieszka ok. 18 mln mężczyzn i coraz więcej z nich decyduje się na inwestycję w swój wygląd nie tylko poprzez wizyty na siłowni. Jak wynika z danych Estell, w 2024 roku liczba panów korzystających z zabiegów medycyny estetycznej wzrosła o 24% w porównaniu do roku poprzedniego. Mężczyźni nie tylko częściej odwiedzają kliniki, ale także przeznaczają na zabiegi średnio o 20% więcej środków niż w poprzednim roku. Dr Krzysztof Jakubowski zwraca uwagę, że dbanie o wygląd przestało być domeną wyłącznie kobiet, a panowie coraz śmielej sięgają po rozwiązania, które pozwalają im czuć się i wyglądać lepiej.

Wzrost zainteresowania mężczyzn medycyną estetyczną to efekt kilku czynników. Z jednej strony coraz więcej panów trafia do naszych klinik dzięki rekomendacjom kobiet – to często żony, partnerki czy nawet matki zachęcają ich do skorzystania z zabiegów. Z drugiej strony – nie możemy ignorować wpływu mediów społecznościowych. Platformy takie jak Instagram czy TikTok kreują nowe standardy męskiego piękna, a mężczyźni chcą im sprostać. Dodatkowo, medycyna estetyczna przestaje być postrzegana jako domena kobiet – dziś to po prostu element dbania o siebie, także w aspekcie zdrowotnym, na który decydują się mężczyźni w każdym wieku – podkreśla dr n. med Krzysztof Jakubowski, kierownik medyczny z kliniki Estell.

Mężczyźni inwestują w siebie bardziej niż kiedykolwiek

Liczba mężczyzn decydujących się na zabiegi medycyny estetycznej zwiększyła się o niemal jedną czwartą (+24% r/r) w porównaniu do roku poprzedniego, wynika z najnowszych danych kliniki Estell. To przełożyło się na nieco wyższy udział mężczyzn w strukturze klientów kliniki medycyny estetycznej – w 2024 roku wyniósł już 22% (w 2023 – 20%). To wyraźny sygnał, że panowie coraz śmielej sięgają po rozwiązania, które pomagają im zadbać o wygląd i samopoczucie. Co ciekawe, nie tylko rośnie liczba klientów, ale także ich wydatki. Średnio każdy mężczyzna w ubiegłym roku wydał w klinice o jedną piątą więcej niż w 2023 roku. To wskazuje, że panowie nie tylko częściej korzystają z usług, ale też wybierają bardziej zaawansowane lub dodatkowe zabiegi.

Młodsi mężczyźni dołączają do trendu

Medycyna estetyczna przestaje być domeną starszych mężczyzn. Choć największą grupę klientów stanowią panowie w wieku 41-50 lat (30%), to już co czwarty pacjent ma mniej niż 30 lat (24%). To wyraźny sygnał, że coraz młodsi mężczyźni chcą „coś poprawić” lub „naprawić” w swoim wyglądzie, często zanim pojawią się pierwsze oznaki starzenia.

Biorąc pod lupę najpopularniejsze zabiegi, mężczyźni najczęściej decydują się na leczenie dermatologiczne, takie jak lasery naczyniowe, które pomagają w walce z trądzikiem różowatym czy zaczerwienieniami skóry. Dużym zainteresowaniem cieszy się również toksyna botulinowa, która skutecznie redukuje zmarszczki mimiczne. Podium najpopularniejszych zabiegów zamyka laseroterapia, która poprawia kondycję skóry. Nie można zapomnieć o zabiegach wzmacniających włosy, które są szczególnie popularne wśród mężczyzn borykających się z problemem łysienia.

Trend wzrostowy wśród mężczyzn korzystających z medycyny estetycznej jest wyraźny i stabilny. W 2021 roku panowie stanowili 16% naszych klientów, w 2022 roku – 18%, a w 2023 roku już 20%. Ta tendencja pokazuje, że medycyna estetyczna przestaje być męskim tematem tabu. Spodziewamy się, że w kolejnych latach odsetek mężczyzn będzie nadal rósł, a zabiegi takie jak: mezoterapia skóry głowy, botoks czy laseroterapia będą cieszyć się jeszcze większą popularnością – podsumowuje dr n. med. Krzysztof Jakubowski, kierownik medyczny z kliniki Estell.

Przeczytaj teraz

55 proc. Polaków chciałoby zrezygnować z obowiązkowej składki zdrowotnej

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 5.03.2025

Ponad połowa Polaków (55 proc.) deklaruje, że gdyby miała wybór, zrezygnowałaby z obowiązkowej składki zdrowotnej i samodzielnie finansowała leczenie – wynika z badania enel-med. Już teraz dwa razy więcej osób wybiera prywatną opiekę zdrowotną zamiast publicznej (36 proc. vs. 17 proc.), a wśród młodszych pacjentów, od 18. do 30. r.ż., ten odsetek sięga 46 proc. Prywatnie najczęściej leczymy się u stomatologa (65 proc.), okulisty (44 proc.), dermatologa (29 proc.) i psychologa (19 proc.). Eksperci enel-med podkreślają, że dziś często za leczenie płacimy podwójnie, ale dyskusja o przyszłości systemu ochrony zdrowia nie może pomijać roli Narodowego Funduszu Zdrowia. Mimo rosnącej popularności prywatnej opieki, NFZ pozostaje kluczowy dla finansowania kosztownych usług, takich jak: hospitalizacje i operacje.

– Podmioty z prywatnego sektora medycznego, takie jak enel-med, prowadzą pacjenta profilaktycznie, zapewniając kompleksową opiekę ambulatoryjną i nowoczesną diagnostykę. Dzięki temu możliwe jest wczesne wykrywanie schorzeń i zapobieganie ich dalszemu rozwojowi, co zmniejsza ryzyko hospitalizacji i obniża koszty leczenia ponoszone przez NFZ. Publiczna ochrona zdrowia angażuje się głównie wtedy, gdy konieczne jest leczenie zaawansowanych przypadków i kosztowna hospitalizacja. Pacjenci, którzy na co dzień koncentrują się na profilaktyce i regularnych konsultacjach, dostrzegają braki Narodowego Funduszu Zdrowia w tym zakresie. Potwierdzają to wyniki badań CBOS – aż 60 proc. ankietowanych negatywnie ocenia działanie publicznej opieki zdrowotnej. Długie kolejki do specjalistów, ograniczony dostęp do diagnostyki i trudności w umawianiu wizyt powodują, że coraz więcej osób rozważa prywatne leczenie. Płacąc za konkretne usługi, pacjenci mają zdecydowanie większą pewność, że otrzymują je na czas i w wysokiej jakości. Nie dziwi zatem fakt, że ponad połowa badanych deklaruje gotowość do samodzielnego finansowania leczenia, gdyby miała taką możliwość – podkreśla Jacek Rozwadowski, Prezes Zarządu Centrum Medycznego ENEL-MED.

Polacy coraz częściej leczą się prywatnie

Publiczna ochrona zdrowia w Polsce od lat boryka się z problemami. Kolejki do specjalistów liczone w miesiącach, trudności z dostępem do badań diagnostycznych i przeciążone szpitale powodują, że coraz więcej pacjentów szuka ratunku w prywatnych placówkach. Jak wynika z raportu enel-med „Łączy nas zdrowie” aż 55 proc. Polaków deklaruje, że gdyby mieli wybór, zrezygnowaliby z obowiązkowej składki zdrowotnej (30 proc. zdecydowanie tak, 25 proc. raczej tak). Opinie w tym temacie są podobne niezależnie od pokolenia pacjentów.

Niezadowolenie z publicznej opieki zdrowotnej potwierdza fakt, że dwa razy więcej Polaków woli korzystać z prywatnej opieki niż publicznej (36 proc. vs. 17 proc.). 34 proc. osób korzysta z obu dostępnych form. Jednak tutaj widać różnice pokoleniowe – młodsi pacjenci częściej wybierają leczenie prywatne. 46 proc. przedstawicieli pokolenia Z (18-30 lat) woli korzystać z płatnych usług medycznych, podczas gdy wśród osób powyżej 50. roku życia odsetek ten wynosi 30 proc. Starsze pokolenia są bardziej przywiązane do NFZ – w ich przypadku wynika to z przyzwyczajenia, jak i realiów sprzed lat, gdy prywatna medycyna nie była tak rozwinięta.

Polacy zapytani o przewagi prywatnej opieki zdrowotnej w pierwszej kolejności wskazali na krótsze kolejki do lekarzy (66 proc.), w drugiej na wyższą jakość usług (55 proc.), a 37 proc. osób zwraca uwagę na lepszą dostępność specjalistów. Co czwarty respondent (28 proc.) uważa, że prywatne placówki dysponują nowocześniejszym sprzętem medycznym.

Za leczenie płacimy podwójnie

Polacy mogą korzystać z konsultacji różnych lekarzy niemal zawsze w ramach NFZ. Jednak w praktyce, w przypadku większości specjalizacji, więcej pacjentów decyduje się na wizytę prywatną niż bezpłatną. Z raportu enel-med wynika, że w stomatologii aż 65 proc. pacjentów decyduje się na leczenie prywatne (także w ramach pakietów medycznych), podczas gdy jedynie 22 proc. korzysta z NFZ. Podobnie w okulistyce zdecydowanie więcej Polaków wybiera prywatne wizyty lub w ramach pakietu medycznego, niż korzysta z leczenia w sektorze publicznym (odpowiednio 40 proc. i 30 proc. wskazań). W dermatologii prywatne wizyty są częściej wybierane przez 29 proc. pacjentów, w porównaniu do 22 proc. korzystających z opieki publicznej. W przypadku psychologów różnica jest dwukrotna – 19 proc. Polaków woli wizytę prywatną, a jedynie 8 proc. korzysta z NFZ. Jedynie w przypadku lekarza rodzinnego i pediatry Polacy częściej wybierają publiczną opiekę zdrowotną. Z usług lekarza rodzinnego w ramach NFZ korzysta 67 proc. pacjentów, a prywatnie tylko 21 proc. W przypadku pediatry jest to 24 proc. na NFZ i 15 proc. prywatnie.

Dyskusja o przyszłości systemu ochrony zdrowia nie może pomijać roli Narodowego Funduszu Zdrowia, który wciąż zapewnia dostęp do leczenia w obszarach, gdzie koszty są bardzo wysokie, takich jak: hospitalizacje, leczenie przewlekłych chorób, operacje czy porody. W ramach Funduszu dostępne są także operacje zaćmy, kolonoskopie czy konsultacje w placówkach Podstawowej Opieki Zdrowotnej i Ambulatoryjnej Opieki Specjalistycznej, z których Polacy coraz chętniej korzystają. Te usługi świadczą także prywatne placówki, które mają kontrakty z systemem publicznej opieki zdrowotnej, jak np. enel-med, i widzimy duże zainteresowanie pacjentów taką formą leczenia. Często pacjenci nie są świadomi rzeczywistych kosztów tych zabiegów, a dopiero analiza wydatków dostępna na Internetowym Koncie Pacjenta pozwala dostrzec ich pełną skalę. To jasny dowód na to, jak istotne jest połączenie obu sektorów w zapewnianiu kompleksowej opieki zdrowotnej – wyjaśnia Jacek Rozwadowski, Prezes Zarządu Centrum Medycznego ENEL-MED.

I dodaje: – Choć prywatna opieka staje się coraz bardziej popularna, całkowita rezygnacja z Narodowego Funduszu Zdrowia nie byłaby rozwiązaniem dla wszystkich, dlatego konieczne jest znalezienie równowagi między obiema formami finansowania leczenia, ponieważ dziś często płacimy podwójnie, szczególnie w obszarze ambulatoryjnej opieki specjalistycznej. Na horyzoncie nie widać wciąż koniecznych zmian systemowych, a czasami niewiele potrzeba. Na przykład dobrym krokiem rządu byłoby przywrócenie odpisu od podatku wydatków na leczenie. Jednocześnie uzyskalibyśmy pozytywny efekt fiskalny – faktury potrzebne pacjentom do rozliczenia PIT wpłynęłyby w pewnym stopniu na ograniczenie szarej strefy w prywatnym lecznictwie i zwiększyły wpływy z podatków – wyjaśnia Jacek Rozwadowski, Prezes Zarządu Centrum Medycznego ENEL-MED.

Przeczytaj teraz

John Stubbington od 1 maja 2025 roku obejmie funkcję CEO Medicover

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 17.02.2025

Rada Dyrektorów Medicover AB (publ) („Medicover”) ogłosiła, że od 1 maja 2025 r. John Stubbington zastąpi Fredrika Rågmarka w funkcji globalnego CEO grupy Medicover i będzie zarządzał całościowo międzynarodową grupą.

Po 30 latach pracy w Medicover, w tym 25 latach jako CEO, Fredrik Rågmark ustąpi ze swojej zarządczej funkcji z końcem kwietnia 2025 roku i będzie współpracował z Medicover przez cały 2025 rok.

– W imieniu Rady Dyrektorów i całej firmy chciałbym podziękować Fredrikowi za jego wyjątkowy wkład w rozwój Medicover i wybitne przywództwo przez te wszystkie lata. Fredrik odegrał kluczową rolę w budowaniu sukcesu Medicover, a także w rozwoju potencjału firmy jako wiodącego dostawcy usług zdrowotnych i diagnostycznych. Co więcej, mamy silnego wewnętrznego następcę w osobie Johna, który z dużym sukcesem rozwinął Dywizję Healthcare Services – mówi Fredrik Stenmo, Przewodniczący Rady Dyrektorów Medicover.

– Wspólnie z Radą Dyrektorów doszliśmy do wniosku, że to właściwy moment dla firmy i dla mnie na ustąpienie z funkcji CEO. Jestem bardzo dumny z rozwoju Medicover na przestrzeni tych lat, z naszych pracowników i naszej kultury organizacyjnej oraz nieustająco rentownego wzrostu organicznego naszej firmy. Wierzę, że mamy bardzo dobrego następcę – Johna Stubbingtona, który istotnie przyczynił się do sukcesu naszego biznesu – mówi Fredrik Rågmark, CEO Medicover.

John Stubbington, obecnie Chief Operating Officer Dywizji Healthcare Services, jednej z dwóch linii biznesowych Medicover, dołączył do Medicover w 2010 roku. Wcześniej zajmował różne stanowiska w BUPA, globalnej firmie oferującej ubezpieczenia zdrowotne, w tym przez dziewięć lat pracował w ich dywizji biznesów międzynarodowych.

– Jestem bardzo wdzięczny za zaufanie Rady Dyrektorów i zaszczycony możliwością budowania dalszego rozwoju Medicover na fundamencie, który Fredrik i nasz zespół zarządzający rozwijali przez wiele lat. Z niecierpliwością wyczekuję kontynuacji naszej drogi do sukcesu wraz z wszystkimi zespołami Medicover – mówi John Stubbington, nadchodzący CEO Medicover.


Przeczytaj teraz

Centrum Medyczne MML realizuje program leczenia biologicznego pacjentów z przewlekłym zapaleniem zatok z polipami nosa

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 15.02.2025

Warszawskie Centrum Medyczne MML, wiodący ośrodek otorynolaryngologiczny w Polsce, realizuje program lekowy dla pacjentów z ciężkim, przewlekłym zapaleniem błony śluzowej nosa i zatok przynosowych z polipami nosa (B.156). Uczestnictwo w programie daje chorym możliwość leczenia nowoczesnymi lekami biologicznymi. Dzięki kontraktowi z Narodowym Funduszem Zdrowia (NFZ) leczenie jest bezpłatne dla pacjentów.

Na przewlekłe zapalenie zatok przynosowych z polipami nosa skarży się około 3% populacji krajów zachodnich. Najczęściej chorują młodzi dorośli i osoby w średnim wieku. Schorzenie objawia się m.in. blokadą nosa, zaburzeniami węchu, katarem, spływaniem wydzieliny po tylnej ścianie gardła, bólami w obrębie twarzoczaszki, bólami głowy czy chrapaniem. Choroba znacząco pogarsza jakość życia – ma wpływ na jakość snu, zdrowie psychiczne i funkcjonowanie społeczne. U wielu pacjentów, mimo regularnego leczenia donosowymi glikokortykosteroidami, schorzenie pozostaje niekontrolowane i wymaga okresowego leczenia zabiegowego oraz doustnymi glikokortykosteroidami.

Rewolucja w terapii przewlekłego zapalenia zatok z polipami nosa

Chorzy na przewlekłe zapalenie zatok przynosowych z polipami nosa, którzy nie odnoszą korzyści ze standardowego leczenia farmakologicznego i zabiegów chirurgicznych, zyskali obecnie możliwość terapii lekami biologicznymi. Stanowią one przełom w leczeniu tego schorzenia. Ich działanie jest przyczynowe. Polega na blokowaniu mechanizmów prowadzących do procesu zapalnego. Terapia lekami biologicznymi zmniejsza objawy przewlekłego zapalenia zatok przynosowych, hamuje rozwój polipów nosa oraz ogranicza konieczność poddawania się zabiegom operacyjnym. Dzięki temu przywraca dobrą jakość życia.

Program lekowy z użyciem leków biologicznych

Od niedawna polscy pacjenci z ciężkim, przewlekłym zapaleniem błony śluzowej nosa i zatok przynosowych z polipami nosa mogą korzystać z programu lekowego, w którym stosowane jest leczenie biologiczne dupilumabem i mepolizumabem (B.156). Program jest skierowany do dorosłych pacjentów, którzy nie odnieśli korzyści ze standardowego leczenia farmakologicznego i zabiegowego. W październiku ubiegłego roku do realizacji programu przystąpiło również warszawskie Centrum Medyczne MML. Dzięki kontraktowi MML z Narodowym Funduszem Zdrowia udział w programie lekowym jest bezpłatny dla pacjenta.

– Cieszymy się, że możemy zaoferować pacjentom z przewlekłym zapaleniem zatok z polipami nosa nowoczesne leczenie biologiczne. Udział w programie lekowym jest szansą dla chorych, u których standardowe leczenie farmakologiczne i zabiegowe nie wystarcza do kontroli choroby. Pozwoli na przywrócenie dobrej jakości życia pacjentów, którzy przez lata zmagali się z objawami schorzenia i przechodzili, niekiedy wiele razy, leczenie zabiegowe – powiedział dr hab. n. med. Michał Michalik, założyciel Centrum Medycznego MML, specjalista otorynolaryngologii, chirurgii głowy i szyi oraz medycyny lotniczej.

Jak skorzystać z programu leczenia biologicznego w MML?

Pacjenci zainteresowani udziałem w programie leczenia biologicznego przewlekłego zapalenia zatok z polipami nosa mogą się zgłaszać do Centrum Medycznego MML na konsultacje kwalifikacyjne. Odbywają się one w ramach kontraktu z NFZ. Zapisy przyjmowane są pod numerem 22 406 54 22. Na początku przeprowadzana jest diagnostyka, która pozwala potwierdzić wskazania do leczenia biologicznego. Program lekowy jest przeznaczony dla dorosłych pacjentów, u których leczenie doustnymi glikokortykosteroidami i przebyte co najmniej 2 zabiegi operacyjne zatok (lub przeciwwskazania do zabiegu) nie zapewniają kontroli choroby. Od pacjenta wymaga się dokumentacji medycznej potwierdzającej nieskuteczność standardowych metod terapii.

Przeczytaj teraz