NIK krytycznie na temat komisji ds. zdarzeń medycznych

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 5.12.2018

Postępowanie przed komisjami ds. orzekania o zdarzeniach medycznych nie stało się alternatywą dla postępowania sądowego- stwierdziła Najwyższa Izba Kontroli  po przyjrzeniu się działalności ośmiu takich komisji w latach 2014-2018 (I kwartał).

Podstawowym celem, wprowadzonego w 2011 roku, pozasądowego systemu orzekania o zdarzeniach medycznych było usprawnienie i uproszczenie dochodzenia roszczeń przez pacjentów z tytułu szkód wynikłych w następstwie leczenia szpitalnego.

System ten miał być alternatywą dla często długiej i skomplikowanej drogi sądowej. Przed wejściem w życie nowych przepisów, w przypadku wystąpienia błędu medycznego, jedyną możliwą drogą dochodzenia roszczeń był proces sądowy. Od ponad siedmiu lat pacjenci mogą składać wnioski o zadośćuczynienie szkód wynikających z niewłaściwego leczenia do wojewódzkich komisji ds. orzekania o zdarzeniach medycznych. W Polsce działa 16 komisji, w skład każdej z nich wchodzą członkowie powoływani przez wojewodę (14 osób), ministra zdrowia (1 osoba) i Rzecznika Praw Pacjenta (1 osoba).

System ten jednak nie przyniósł spodziewanych efektów, między innymi dlatego, że prace komisji przedłużają się – nawet do dwóch lat – a jej końcowe efekty, jedynie w postaci wydania orzeczenia o zaistnieniu zdarzenia medycznego, nie satysfakcjonują poszkodowanych.

Z informacji NIK wynika, że jednym z powodów przedłużającej się pracy komisji był długi czas oczekiwania na opinie biegłych. Nie sprawdziło się założenie ustawodawcy, że wiedza członków komisji, którzy posiadają wykształcenie i doświadczenie medyczne, pozwoli w dużej mierze na samodzielne rozwiązywanie przez nich zagadnień natury medycznej, a w szczególności istotnie ograniczy konieczność zasięgania w trakcie prowadzonych postępowań opinii biegłych. Z przepisów wynika, że komisje powinny korzystać z biegłych tylko w wyjątkowych okolicznościach. Tymczasem robiły to nawet w przypadku 85 procent wydanych orzeczeń. Poza tym komisje z opóźnieniem zabierały się do pracy nad wnioskami.

Kolejną przyczyną opóźnień w wydawaniu orzeczeń przez komisje była liczba posiedzeń potrzebnych do rozpatrzenia danego wniosku. Niektóre komisje zbierały się aż dziewięć razy. NIK zwraca uwagę, iż zmniejszeniu liczby posiedzeń nie sprzyjał przyjęty sposób wynagradzania członków czterech komisji, którzy za udział w każdym posiedzeniu składu orzekającego otrzymywali stałe stawki wynagrodzenia. W trzech przypadkach była to maksymalna stawka (430 zł).

Czytaj także: NIK: mapy potrzeb zdrowotnych są nierzetelne i nieaktualne>>>

NIK zauważa także, że dochodziło do licznych przypadków naruszania obowiązujących regulacji w zakresie powoływania składów orzekających komisji.

Co piąty z członków komisji został powołany bez rzetelnej weryfikacji spełniania przez niego ustawowych wymogów, a nawet sprzecznie z obowiązującym prawem. Przez to orzekały osoby do tego nieuprawnione. Stwierdzono również cztery przypadki powołania do składu komisji osób zgłoszonych przez instytucje do tego nieuprawnione .

Łączne wydatki na wynagrodzenia członków komisji I kadencji wyniosły ponad 7,5 mln zł, co stanowiło blisko 70 procent kwoty wydanej na ich funkcjonowanie (czyli ponad 11 mln zł).

Zdaniem NIK szwankował także nadzór wojewodów nad pracownikami urzędu realizującymi zadania związane z obsługą komisji.

Poza tym wysokość odszkodowań za zdarzenia medyczne często nie satysfakcjonowała pacjentów, co było spowodowane brakiem jasnego taryfikatora, na podstawie którego można by określać wysokość odszkodowań (określany jest tylko górny pułap, a szpitale proponują jak najniższe stawki).

Poza tym komisja nie ma możliwości egzekwowania od szpitala wypłaty odszkodowania. Jej praca kończy się wydaniem orzeczenia stwierdzającego, czy doszło do zdarzenia medycznego. Dalej pacjent musi walczyć o odszkodowanie sam.

To wszystko spowodowało spadek liczby wniosków kierowanych przez pacjentów do komisji. Jednocześnie w ostatnich latach wzrosła liczba spraw dotyczących błędów medycznych.

W rezultacie liczba spraw rozpatrywanych w sądach, która w wyniku powstania wojewódzkich komisji, miała się zmniejszyć, znacząco wzrosła. Na przykład w 2016 roku prokuratury w całym kraju prowadziły 4963 postępowania, czyli o prawie 46 procent więcej niż w 2015 roku (3394 postępowania).

Najwyższa Izba Kontroli skierowała do ministra zdrowia wniosek o zainicjowanie procesu legislacyjnego mającego na celu wprowadzenie zmian w postępowaniu przed wojewódzkimi komisjami ds. zdarzeń medycznych, a do wojewodów –  o podjęcie działań monitorujących ich działalność.

Przeczytaj teraz