Bezpieczne środowisko pracy – kluczowe podczas epidemii

Autor: Medycyna Prywatna
4 lipca 2020

Jak stworzyć bezpieczne środowisko pracy i co ma zrobić pracodawca, gdy wystąpi podejrzenie zakażenia u jego pracownika – o tym między innymi mówił dr n. med. Krzysztof Kurek, członek zarządu ds. medycznych Grupy Lux Med podczas webinarium zorganizowanego przez Pracodawców RP.

Stworzenie w pełni bezpiecznego stanowiska pracy jest bardzo trudne, dlatego Pracodawcy RP w ostatnich tygodniach podejmują wiele działań wspierających przedsiębiorców w tym zakresie. Jest to ważne w przypadku powrotu do funkcjonowania firm po lockdownie.

– Najważniejsza jest higiena osobista, dezynfekcja, środki ochrony oraz utrzymywanie dystansu społecznego. Środki ochrony osobistej powinny być właściwie dobrane do ryzyk występujących na określonych stanowiskach oraz do poszczególnych pracowników, którzy powinni posiadać wiedzę o właściwym korzystaniu z nich czy o ich utylizacji – mówił Krzysztof Kurek.

– Największy wpływ na organizację pracy w przedsiębiorstwach ma dystansowanie społeczne, gdyż wymaga zmian w infrastrukturze, dotyczących chociażby odstępów między stanowiskami pracy – dodał.

Organizacja pracy wyzwaniem

Krzysztof Kurek wskazał na pomieszczenia socjalne, które mogą stanowić miejsca zakażeń, na telepracę, jako model, który częściowo zostanie utrzymany także po epidemii, a także na metodę pracy zespołami stałymi, których członkowie nie stykają się z innymi pracownikami. Minimalizuje to możliwość zakażenia całej załogi.

Mówił też o wyzwaniach związanych z gospodarowaniem częściami wspólnymi, takimi jak toaleta, kuchnia czy szlaki komunikacyjne oraz o psychologicznych konsekwencjach pracy w nowych warunkach, wpływających na stan psychiczny pracowników, którym trzeba zapewnić odpowiednie wsparcie w tym zakresie.

Wyzwaniem dla pracodawców jest identyfikowanie osób zarażonych, zwłaszcza jeśli nie mają one objawów, oraz ich izolacja.

Dr inż. Rafał Hrynyk, przewodniczący zespołu promocji bezpieczeństwa i zdrowia pracy Pracodawców RP, specjalista ds. regulacji i relacji z administracją publiczną Działu Bezpieczeństwa Pracy, 3M Poland mówił o ochronie dróg oddechowych w sytuacji zagrożenia biologicznego SARS-CoV-2 oraz o rodzajach sprzęt i o dobrych praktykach obowiązujących w tym zakresie.

Uporządkowaną  i opartą na badaniach naukowych wiedzę na temat koronawirusa SARS-CoV-2 przedstawił prof. dr hab. n. med. Piotr Kuna, kierownik II Katedry Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, prezydent Polskiego Towarzystwa Chorób Metabolicznych oraz wiceprezydent Prezydent Polskiego Towarzystwa Chorób Cywilizacyjnych.

Profesor przypomniał, że o SARS-CoV-2 wiemy bardzo dużo, a koronawirusy znane są już od lat 70-tych. Wirus ten atakuje przede wszystkim układ oddechowy, a jeśli atakuje osoby z chorobami przewlekłymi i starsze, to powoduje dodatkowe komplikacje.

Według danych na 30 czerwca 2020 roku na całym świecie 10 milionów pacjentów było zarażonych, a ponad 500 tysięcy osób zmarło.

Wirus jest tematem wielu badań i opracowań. Na całym świecie w ciągu 120 dni ukazało się prawie 26,5 tysiąca prac naukowych na temat SARS-CoV-2, ale 90 procent z nich nie zostało zrecenzowanych. Wynika z nich między innymi, że jest to nowy wirus, należy on do rodziny betakoronawirusów i mutuje w nieznacznym stopniu.

Czynniki ryzyka i czynniki genetyczne

Wiadomo, że do czynników zmniejszających ryzyko zarażenia i ciężkiego przebiegu choroby należą – wysiłek fizyczny czy niektóre leki stosowane w leczeniu nadciśnienia, natomiast zwiększają to ryzyko – cukrzyca, nadciśnienie, otyłość, palenie tytoniu, choroba wieńcowa czy nowotwory. Znacznie częściej na COVID19 umierają mężczyźni niż kobiety, co jest związane z poziomem hormonów – estrogenów, które chronią przed zakażeniem.

Znane są także pewne czynniki genetyczne wpływające na zachorowalność i przebieg choroby. Na przykład posiadanie grupy krwi A zwiększa ryzyko ciężkiego przebiegu choroby o półtora raza, a posiadanie grupy krwi 0- zmniejsz o około 35 do 40 procent.

Modelowy przykład działania wirusa stanowią pasażerowie statku, który odbywał rejs na Oceanie Atlantyckim, w pobliżu Ameryki Południowej. Wśród jego 217 pasażerów pojawiła się jedna osoba zarażona i w dwudziestym dniu wszyscy pasażerowie zostali przebadani. U 59 procent (128 osób) wykryto wirusa, jednak nie wszyscy byli chorzy. Chorobę wykryto zaledwie u 19 procent z nich, czyli u 24 osób. Spośród nich 8 miało objawy niewydolności oddechowej (6,2 procenta), 4 osoby musiały trafić na OIOM, a jedna osoba zmarła (stanowiła 0,8 procenta zakażonych). Pokazuje to, że nie każdy, kto zetknie się z wirusem, będzie zarażony, i nie każdy, kto jest zarażony, choruje.

Profesor zwrócił także uwagę na prawidłowe pobranie wymazu, gdyż nieprawidłowe może dawać nierzetelne wyniki. Mówił o charakterystycznych objawach, do których należą – suchy kaszel (obecny u 70 procent chorych), gorączka (46 procent) oraz uczucie zmęczenia (38 procent). Pomocnym badaniem w diagnozie jest tomografia komputerowa klatki piersiowej oraz morfologia krwi.

Zapobiegać zarażeniu można przez utrzymywanie dystansu (odległość półtora metra zmniejsza to ryzyka 5 razy), noszenie masek (zmniejszenie ryzyka 6 razy) oraz okularów (zmniejszenie ryzyka 3 razy).

Podkreślił także, że bardzo niebezpieczna jest całkowita izolacja społeczna, gdyż upośledza odporność immunologiczną. Kontakty społeczne, przy zachowaniu wyżej wymienionych zasad, są konieczne.

Ciekawym zagadnieniem, które było tematem opracowań, jest wpływ diety na przebieg zakażenia SARS-CoV-2. Z badań wynika, że w krajach, gdzie się spożywa dużo fermentowanych warzyw (dotyczy to między innymi Polski, Ukrainy, Rosji, Japonii czy Izraela) takich jak kiszona kapusta, ogórki czy buraki notuje się łagodniejszy przebieg choroby. Jest to jedyny stwierdzony czynnik, związany z dietą, który miał wpływ na ryzyko zgonu z powodu tej choroby.

Rzeczywista liczba zarażonych

Profesor Kuna wskazał także, że zgodnie z badaniami z wielu krajów rzeczywista liczba osób zakażonych może być 30 razy wyższa od liczby osób zdiagnozowanych, a najważniejsza jest dobra kontrola chorób przewlekłych oraz dobre rozpoznanie.

Do czynników ryzyka należy wiek (ryzyko zgonu jest 110 razy wyższe u osoby 80-letniej niż u 30-letniej), płeć męska oraz inne choroby.

Jeden z poruszonych przez profesora tematów dotyczył także metod leczenia COVID19 oraz stosowanych w tym celu leków.

Według doktora dr n. med. Pawła Grzesiowskiego, dyrektora Centrum Medycyny Zapobiegawczej i Rehabilitacji w Warszawie, prezesa Fundacji Instytut Profilaktyki Zakażeń, COVID19 wywołał największą od początku roku 2020 liczbę zgonów na świecie (w porównaniu do innych chorób), ale rozłożenie przypadków ciężkiego przebiegu choroby jest różne w poszczególnych krajach.

– Na przykład liczba przypadków jest największa w USA i Brazylii, ale liczba zgonów w stosunku do liczby mieszkańców jest największa w Belgii czy Wielkiej Brytanii. W Polsce poziom niedoszacowania może wynosić 30-krotność stanu stwierdzonych zachorowań. W naszym kraju jest to bardziej endemia niż epidemia, gdyż brak najwyższego punktu zachorowań, mamy niskie natężenie epidemii – mówił doktor Grzesiowski.

Podkreślił też dużą różnicę między przebiegiem choroby u osób powyżej 60. roku życia, a u osób młodszych i wynikającą z tego faktu konieczną politykę celowanej prewencji.

Według eksperta w najbliższym czasie wirus po pierwszym impecie będzie rozwijał się na kolejnych obszarach, ale nic nie wskazuje na to, aby mutował, powodując większe zagrożenie.

Epidemia dwóch prędkości

Z badań wynika, że bardzo wiele osób, które nie mają ma objawów, mniej zaraża. Jednocześnie jednak osoby, które podczas badania nie mają objawów, ale u których pojawiają się one później, mogą zakażać. Natomiast pacjenci bez objawów, którzy przeszli zakażenie, są zakaźni dla innych przez około 2 tygodnie, ale nie wiadomo od kiedy to liczyć.

Z danych naukowych wynika, że osoby w wieku poniżej 20 lat nie stają się ogniskami zakażeń, są przypadkami wtórnymi, nie pierwotnymi, dlatego na przykład w Norwegii po otwarciu szkół i przedszkoli nie odnotowano większej liczby zakażeń.

Pierwsze polskie badania mówią o 3 procentach osób z posiadanymi przeciwciałami. Wynika z tego, że w Polsce 1 200 tysięcy osób przeszło zarażenie. Dane te są odmienne w przypadku innych krajów. Na przykład we włoskiej Lombardii stwierdzono przeciwciała u 57 procent ludzi, w Nowym Jorku – u 20 procent, a w Ischl w Austrii – u 42 procent.

– Zbadane w Polsce zakażenia to 3 procent wszystkich zakażonych – mówił doktor Grzesiowski, który wskazał, że sytuacja się stabilizuje, ale podkreślił istnienie epidemii dwóch prędkości, czyli bezobjawowych zakażeń oraz ciężkich przypadków zachorowań, co będzie być może musiało mieć wpływ na postępowanie epidemiczne (kwaratanna, izolowanie zakażonych itd.).

Webinarium odbyło się 1 lipca 2020 roku. Moderatorem spotkania była: Anna Rulkiewicz, Wiceprezydent Pracodawców RP, prezes Grupy Lux Med, prezes Pracodawców Medycyny Prywatnej.

Transmisję ze spotkania można obejrzeć poniżej.

 

Inne artykuły

Operator Medyczny Świat Zdrowia dołącza do grona Pracodawców Medycyny Prywatnej

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 6.10.2025

Miło nam poinformować, że do Związku Pracodawców Medycyny Prywatnej dołączyła firma Operator Medyczny Świat Zdrowia.

Operator Medyczny Świat Zdrowia to podmiot realizujący opiekę medyczną dla pacjentów indywidualnych w ramach NFZ oraz FFS, dla pracowników w ramach abonamentów, medycyny pracy
i programów profilaktycznych oraz dla pacjentów partnerów biznesowych, tj. zakładów ubezpieczeń,
a także podmiotów medycznych. Jest jedną z największych tego typu firm w kraju, w skład której wchodzi ponad 85 własnych centrów medycznych, 3800 placówek partnerskich, infolinia medyczna, przychodnia cyfrowa i platforma do rezerwacji leków Apteline Świat Zdrowia. Operator realizuje także świadczenia dla TU Zdrowie, oferującego ubezpieczenia zdrowotne.

Więcej informacji na: Świat Zdrowia – Twoje Centrum Medyczne

Przeczytaj teraz

Bonding, nakładki, leczenie biologiczne. Te zabiegi podbijają gabinety stomatologiczne w Polsce

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 18.09.2025

Co drugi Polak nie jest zadowolony ze swojego uśmiechu, a częstym powodem unikania wizyt u dentysty jest strach, do którego przyznaje się co piąty badany, wynika z badania enel-med „Otwieramy usta Polaków”. Choć przez dekady stomatologia kojarzyła się z bólem i przymusowym leczeniem w szkolnych gabinetach, dziś jest to zupełnie inny świat. Rozwój technologii, materiałów i metod sprawił, że większość zabiegów można wykonać całkowicie bezboleśnie lub w narkozie. Eksperci enel-med wskazali najpopularniejsze w ostatnich miesiącach zabiegi, które poprawiają zarówno zdrowie jamy ustnej, jak i estetykę uśmiechu. Szybki bonding i plastyka dziąseł, niewidoczne nakładki ortodontyczne, ratunek zęba bez „kanałówki” to wybrane z nich.

– Jeszcze kilkadziesiąt lat temu wypełnienia wykonywano z amalgamatu, złota, a w odleglejszej przeszłości nawet z tak egzotycznych materiałów jak wosk pszczeli, żywice drzewne, smoła, pasty z popiołu, ziół i roślin, proszki z minerałów, cementy wapienne i gipsowe, wkładki z cyny, srebra i ołowiu. Znieczulenie stosowano rzadko, a pacjenci często musieli znosić ból i dyskomfort, traktując wizytę u dentysty jako konieczne zło. Z badania enel-med stomatologia „Otwieramy usta Polaków” wynika, że 44 proc. osób wciąż nie jest zadowolonych ze stanu swojego uzębienia, a w grupie powyżej 55. roku życia odsetek ten wzrasta do 53 proc. Jednymi z najczęstszych przeszkód okazują się strach przed leczeniem (20 proc.) oraz brak zaufanej placówki lub specjalisty (16 proc.). Dziś dentysta dysponuje nowoczesnym sprzętem diagnostycznym, cyfrowymi skanerami i precyzyjnymi materiałami, które pozwalają odtworzyć naturalny wygląd zębów z niezwykłą dokładnością. Dzięki nowym metodom znieczulenia oraz możliwości leczenia w narkozie wizyta w gabinecie może przebiegać całkowicie bezboleśnie i w pełnym komforcie pacjenta – mówi dr n. med. Marta Markunina, Dyrektor medyczny stomatologii w enel-med.

Eksperci enel-med wskazali zabiegi, którymi w ostatnim czasie interesuje się coraz więcej Polaków. Nic dziwnego, bo z jednej strony poprawiają zdrowie jamy ustnej, z drugiej znacznie zwiększają estetykę uśmiechu.

No. 1: bonding

Bonding to szybki, mało inwazyjny zabieg polegający na nałożeniu na powierzchnię zęba żywicy kompozytowej w kolorze dopasowanym do naturalnego szkliwa pacjenta. Dzięki tej metodzie można skorygować kształt zębów, zlikwidować drobne ukruszenia, szczeliny czy przebarwienia. Efekt jest widoczny natychmiast po zabiegu. Co ważne, bonding jest całkowicie bezbolesny i nie wymaga szlifowania zdrowych tkanek zęba. To doskonałe rozwiązanie dla osób, które chcą szybko poprawić estetykę uśmiechu.

No. 2: plastyka dziąseł

Plastyka dziąseł to zabieg z zakresu chirurgii stomatologicznej, implantologii i periodontologii. Polega na modelowaniu kształtu, wielkości i linii dziąseł, aby poprawić ich estetykę i funkcjonalność oraz nadać uśmiechowi harmonijny wygląd. Wykonuje się go m.in. u osób z asymetrią, przerostem lub recesją dziąseł, a także przy nadmiernym eksponowaniu dziąseł podczas uśmiechu. Zabieg przeprowadzany jest w znieczuleniu miejscowym, a użycie lasera dodatkowo skraca czas gojenia i minimalizuje krwawienie. Decyzja o wykonaniu plastyki dziąseł zależy od indywidualnych potrzeb pacjenta i jest podejmowana po konsultacji z chirurgiem stomatologicznym lub periodontologiem.

No. 3: aparaty nakładkowe

Przezroczyste nakładki ortodontyczne to dyskretna alternatywa dla tradycyjnych aparatów stałych. Projektowane indywidualnie na podstawie cyfrowego skanu zębów, stopniowo przesuwają je do pożądanej pozycji. Pacjent wymienia nakładki co 1-2 tygodnie, a cały proces jest przewidywalny i kontrolowany przez lekarza. Nakładki można zdjąć na czas jedzenia czy szczotkowania zębów, co ułatwia higienę i pozwala uniknąć ograniczeń dietetycznych. Leczenie jest wygodne, praktycznie niewidoczne i dobrze tolerowane przez pacjentów w każdym wieku. Metoda ta jest zalecana przy niewielkich wadach ortodontycznych.

No. 4: Implanty na systemie All-on-X

System All-on-X to nowoczesna metoda odbudowy całego łuku zębowego na zaledwie czterech implantach. Dzięki specjalnemu ustawieniu implantów pod kątem można uniknąć przeszczepu kości, co znacznie skraca czas leczenia. W wielu przypadkach w ciągu jednego dnia pacjent przechodzi od usunięcia zębów po założenie tymczasowej odbudowy, co oznacza, że nie musi funkcjonować bez zębów. Efekt jest nie tylko estetyczny, ale też w pełni funkcjonalny. To rozwiązanie trwałe, stabilne i wygodne, a jednocześnie mniej inwazyjne niż klasyczne metody.

No. 5: korony pełnoceramiczne

Korony pełnoceramiczne wykonywane w technologii CAD-CAM to uzupełnienia protetyczne idealnie odwzorowujące naturalny wygląd zęba. Zamiast tradycyjnych, często niekomfortowych wycisków stosuje się cyfrowy skaner wewnątrzustny, który w kilka sekund przenosi obraz zębów do komputera. Na tej podstawie projektuje się koronę dopasowaną do kształtu, koloru i zgryzu pacjenta. Frezowanie z wysokiej jakości ceramiki zapewnia trwałość, odporność na ścieranie i pełną biokompatybilność. Brak metalowej podbudowy sprawia, że korona wygląda naturalnie i nie powoduje przebarwień przy dziąśle.

No. 6: leczenie w narkozie

Leczenie stomatologiczne w znieczuleniu ogólnym dla dzieci i dorosłych to rozwiązanie dla osób, które nie mogą współpracować z lekarzem w tradycyjnych warunkach, np. z powodu lęku, nadwrażliwości czy ograniczeń zdrowotnych. Zabiegi wykonuje doświadczony zespół z udziałem anestezjologa. W trakcie jednego zabiegu można wykonać kompleksowe leczenie, w tym usuwanie zębów, leczenie próchnicy czy zabiegi profilaktyczne. Warto dodać, że w enel-med jest dostępne leczenie w narkozie dla dzieci i osób dorosłych z orzeczeniem o niepełnosprawności w ramach kontraktu NFZ.

No. 7: leczenie biologiczne zęba

Leczenie biologiczne zęba ma na celu zachowanie żywotności miazgi i uniknięcie leczenia kanałowego. Stosuje się je w przypadkach urazów, głębokiej próchnicy lub przy odsłonięciu miazgi, kiedy możliwe jest jeszcze jej uratowanie. W trakcie zabiegu stosuje się specjalne materiały bioaktywne, które wspierają regenerację miazgi oraz wykazują właściwości przeciwbakteryjne. To rozwiązanie szczególnie korzystne dla młodych pacjentów, u których priorytetem jest ochrona naturalnych zębów.

Przeczytaj teraz

Ponad 2 mln zachorowań w ubiegłym sezonie. Czy tym razem Polacy sięgną po szczepionki?

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 16.09.2025

Za pasem nowy sezon infekcyjny, a zeszłoroczny powinien być dla nas przestrogą. Zgodnie z danymi Głównego Inspektoratu Sanitarnego w sezonie 2024/2025 liczba zachorowań na grypę przekroczyła 2 mln, a w porównaniu ze styczniem 2024 roku liczba hospitalizacji w pierwszym miesiącu 2025 roku wzrosła aż o 630 proc. W obliczu rosnącego ryzyka infekcji eksperci enel-med przypominają o konieczności planowania szczepień ochronnych. Polska to raj szczepionkowy, z którego obywatele wciąż nie korzystają. W nadchodzącym sezonie warto rozważyć szczepienia przeciw grypie, COVID-19, krztuścowi, tężcowi i błonicy, a także przygotować ochronę na sezon kleszczowy.

Grypa ponownie stała się jednym z największych zagrożeń zdrowotnych w Polsce. W sezonie 2024/2025 zachorowało ponad 2 mln osób, z tygodniowymi szczytami sięgającymi nawet 300 tys. nowych przypadków. Hospitalizacji wymagało ponad 25 tys. chorych, a ok. 1 tys. osób zmarło głównie seniorzy powyżej 60. roku życia, jak wynika z danych Głównego Inspektoratu Sanitarnego.

– Niepokojącym zjawiskiem jest jednoczesny spadek zainteresowania szczepieniami ochronnymi, mimo rosnącej liczby zachorowań. W poprzednim sezonie infekcyjnym wykonano o 7 proc. mniej szczepień przeciw grypie w porównaniu z rokiem poprzednim, a całkowita liczba zaszczepionych spadła poniżej 2 mln. W obliczu rosnącego ryzyka infekcji szczególnie ważne jest, aby szczepieniami objąć osoby najbardziej narażone, czyli dzieci i seniorów. Wszystkie obecne na rynku szczepionki zarówno typu „split” 9 z rozszczepionym wirionem czy „subunit” z antygenami wirusa charakteryzują się podobnym wysokim poziomem bezpieczeństwa oraz wysoką skutecznością. Dodatkowo, od 22 września, w oddziałach POZ i wybranych aptekach, będzie można bezpłatnie zaszczepić się przeciw COVID-19 – mówi lek. Piotr Grzyb, nefrolog i specjalista chorób wewnętrznych enel-med.

Nie tylko grypa i COVID-19

Według raportu NIZP PZH-PIB w 2024 roku liczba przypadków krztuśca wzrosła z niespełna tysiąca (922) do blisko 32,5 tys., co oznacza gwałtowny wzrost, jakiego nie notowano od dekad. Ze względu na ten „renesans” krztuśca warto rozważyć połączenie szczepienia przeciw grypie ze szczepieniem przeciw błonicy, tężcowi i krztuścowi. Dorosłym zaleca się dawkę przypominającą raz na 10 lat, jednak wielu z nich nie pamięta, kiedy było ostatnio szczepionych. Dzieci, dzięki obowiązkowemu kalendarzowi szczepień, mają zapewnioną lepszą ochronę. Nadchodząca jesień to dobry moment, aby także dorośli zaplanowali swoje szczepienia i zadbali o odporność całej rodziny.

Równocześnie liczba przypadków inwazyjnych chorób pneumokokowych (IChP) stale rośnie. W 2024 roku było ich ponad 20 proc. więcej niż w 2023, a w pierwszych trzech miesiącach 2025 roku zarejestrowano 1,3 tys. przypadków, czyli o 7 proc. więcej niż rok wcześniej (dane KOROUN). Pneumokoki mogą prowadzić do poważnych infekcji, takich jak zapalenie płuc, zapalenie opon mózgowych czy sepsa, szczególnie u małych dzieci i seniorów powyżej 65 lat.

W nadchodzącym sezonie warto rozważyć szczepienia ochronne nie tylko przeciw pneumokokom, ale także przeciw RSV i meningokokom. Wirus RSV może powodować u dzieci i seniorów ciężkie infekcje układu oddechowego, w tym zapalenie oskrzelików i płuc, które często wymagają hospitalizacji. Z kolei meningokoki wywołują inwazyjne choroby meningokokowe, w tym sepsę i zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, które mogą prowadzić do poważnych powikłań, a nawet zagrażać życiu. Szczepienia przeciw tym patogenom zapewniają skuteczną ochronę, zmniejszając ryzyko ciężkiego przebiegu chorób i powikłań – dodaje lek. Piotr Grzyb, nefrolog i specjalista chorób wewnętrznych enel-med.

Zaplanowana profilaktyka

Już teraz można zaplanować szczepienie przeciw kleszczowemu zapaleniu mózgu (KZM), które wymaga podania trzech dawek w ciągu 6-12 miesięcy. Rozpoczynając szczepienie już teraz, można zapewnić sobie maksymalną ochronę, gdy aktywność kleszczy wzrośnie wiosną. Dodatkowo, w okresie świąteczno-noworocznym wielu Polaków wybiera się na egzotyczne wyjazdy. Warto wtedy skonsultować się z lekarzem w sprawie zalecanych szczepień przed podróżą, aby uniknąć ryzyka zachorowania na choroby charakterystyczne dla odwiedzanych regionów i nieprzyjemnych „pamiątek” z wakacji.

Przeczytaj teraz

Śniadaniówka z superbohaterem zamiast 10 złotych. Jak z lunchboxu zrobić atrakcyjny i pełnowartościowy posiłek dla dziecka

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 8.09.2025

Pierwsze dzwonki na lekcje już wybrzmiały, a wraz z nimi wrócił temat szkolnych śniadaniówek. Kanapka z serem wrzucona w pośpiechu do plecaka czy atrakcyjny lunchbox z bohaterem ulubionej bajki, po który dziecko sięgnie z apetytem? Dietetyczka enel-med podkreśla, że to właśnie domowe śniadaniówki dają rodzicom kontrolę nad tym, co trafia do żołądka ucznia. Dobrze skomponowany zestaw to nie tylko sycący posiłek, ale także zdrowe przekąski, butelka wody i nawet pudełko, które zachęca do jedzenia.

– Śniadaniówka to nie tylko kwestia wygody czy oszczędności, ale przede wszystkim zdrowia dziecka. Z dostępnych badań wynika, że średnio co piąte dziecko wykazuje nieprawidłowe wzorce żywieniowe, co w dłuższej perspektywie może prowadzić do rozwoju zaburzeń odżywiania i poważnych problemów zdrowotnych. Dlatego tak ważne jest, by rodzice mieli kontrolę nad tym, co trafia na talerz dziecka. Najlepiej zrobić to właśnie poprzez przygotowywanie posiłków w domu. Kolorowa, różnorodna i zbilansowana śniadaniówka sprawia, że młody człowiek chętniej sięga po zdrowe jedzenie, a jednocześnie buduje prawidłowe nawyki żywieniowe na przyszłość – mówi Monika Langier-Frąckiewicz, dietetyczka enel-med.

Fundamenty śniadaniówki

Podstawą dobrze skomponowanej śniadaniówki jest sycący posiłek, który dostarcza dziecku energii na pierwszą część dnia. Może to być klasyczna kanapka, ale najlepiej przygotowana na pełnoziarnistym pieczywie i urozmaicona dodatkami, tj. pastą jajeczną, hummusem, pieczonym mięsem czy twarożkiem z warzywami. Świetnie sprawdzą się także wrapy, tortille, naleśniki na słono czy domowe placuszki, które można podać na zimno i łatwo zjeść podczas krótkiej przerwy. To właśnie taki posiłek powinien stanowić fundament lunchboxa.

Nie samą kanapką dziecko żyje

Obok sycącego posiłku w śniadaniówce powinno znaleźć się też miejsce na drobne przekąski, po które dziecko chętnie sięgnie między zajęciami. To właśnie one pomagają utrzymać stabilny poziom energii i koncentracji przez cały dzień. Najlepiej sprawdzają się proste, naturalne produkty, jak świeże owoce, warzywa pokrojone w słupki, garść orzechów lub pestek. Dobrym pomysłem są też domowe ciasteczka owsiane, mus owocowy czy bakalie. Dzięki takim dodatkom śniadaniówka staje się różnorodna i atrakcyjna, a jednocześnie skutecznie konkuruje z mniej zdrową ofertą sklepiku szkolnego.

Napoje bez cukru

Równie istotne jak zawartość lunchboxa jest to, co dziecko pije w ciągu dnia. Woda powinna być zawsze pierwszym wyborem, bo najlepiej gasi pragnienie, wspiera procesy metaboliczne i nie dostarcza zbędnych kalorii. Tymczasem wielu uczniów nadal sięga po słodzone soki czy napoje gazowane, które nie tylko sprzyjają nadwadze i problemom z koncentracją, ale też poważnie wpływają na zdrowie jamy ustnej.

Wyniki ankiet przeprowadzonych w placówkach enel-med w 2023 roku w ramach akcji „Rozdajemy uśmiechy na zdrowie” pokazują, że aż 90% dzieci przyznało się do regularnego spożywania słodyczy, a 77% do picia napojów słodzonych i gazowanych. To alarmujące dane, które jasno wskazują, że nadmiar cukru w diecie najmłodszych jest realnym problemem zdrowotnym. Dlatego tak ważne jest, aby w szkolnej śniadaniówce nie zabrakło butelki wody. To najprostsza i najskuteczniejsza alternatywa dla słodzonych napojów.

Jemy oczami

Dziecko chętniej sięga po śniadaniówkę, jeśli ta jest atrakcyjna nie tylko pod względem smaku, ale i wyglądu. Warto więc zadbać zarówno o opakowanie, kolorowe pudełko z ulubionym superbohaterem, dobrze zamykane i wygodne w użyciu, jak i o samą zawartość. Posiłki powinny wyglądać atrakcyjnie, czyli być kolorowe, różnorodne i podane w formie, którą łatwo zjeść bez sztućców. Małe kanapki, wrapy w kawałkach, warzywa w słupkach czy placuszki na zimno to rozwiązania, które są nie tylko zdrowe, ale też „poręczne” i atrakcyjne dla dziecka.

Na horyzoncie alarm

Batony, cukierki, chipsy, chrupki czy słodzone napoje – tego w śniadaniówce zdecydowanie nie powinno być. Takie produkty nie tylko dostarczają pustych kalorii, ale też zaburzają koncentrację i sprzyjają nadwadze. Lepiej zainwestować czas w przygotowanie prostego, zdrowego posiłku, a symboliczne „10 zł na sklepik” przeznaczyć na coś, co dziecko naprawdę doceni, np. odkładanie na wymarzoną atrakcję czy drobiazg.

Nadmiar słodyczy w diecie to wciąż poważny problem. To nie tylko psujące się zęby, ale także większe ryzyko nadwagi, a nawet rozwoju cukrzycy w młodym wieku. Dlatego tak ważne jest, by zachęcać dzieci do zdrowego jedzenia. W mojej opinii wszystkie chwyty dozwolone od kolorowego, urozmaiconego posiłku po pudełko z ulubionym bohaterem. Tylko wtedy zdrowa śniadaniówka może skutecznie konkurować ze słodkościami i budować dobre nawyki na przyszłość – dodaje Monika Langier-Frąckiewicz z enel-med.

***

Źródło:
López-Gil, J. F., García-Hermoso, A., Yuste Lucas, J. L., Adherence to the Mediterranean Diet and Eating Disorders in Children and Adolescents: A Systematic Review and Meta-Analysis. Nutrients, 2023; 15(4): 1005.

Przeczytaj teraz

Ta choroba oczu dotknie większość Polaków. Ale jest też dobra wiadomość

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 3.09.2025

Zaćma to najpowszechniejsza choroba oczu w skali globalnej. Również w Polsce jest uznawana za jedną z głównych przyczyn pogorszenia wzroku, dotykając w znacznym odsetku osoby po 60. r. ż. Postęp choroby polega na stopniowej utracie przejrzystości soczewki oka, w konsekwencji do upośledzenia widzenia, a nawet ślepoty. Jednak w zasięgu wzroku są nowoczesne metody leczenia, polegające na wszczepieniu implantu soczewkowego w miejsce zmętniałej soczewki własnej. W centrum medycznym enel-med specjaliści wszczepiają implanty o wydłużonym ognisku w ramach świadczeń NFZ. Tylko od stycznia do maja tego roku wykonano tu aż o 45 proc. więcej takich zabiegów niż w tym samym okresie rok wcześniej.

Z danych Światowej Organizacji Zdrowia wynika, że zaćma dotyka ok. 65,2 miliona ludzi, a w ponad 80 proc. przypadków prowadzi do umiarkowanej lub ciężkiej utraty wzroku. Wraz z procesem starzenia się społeczeństwa i wydłużaniem się średniej długości życia na całym globie, liczba osób dotkniętych zaćmą będzie nadal wzrastać.

– Badanie oczu ma kluczowe znaczenie, zwłaszcza w kontekście diagnostyki i leczenia każdego pogorszenia widzenia. Zatem warto regularnie monitorować stan oczu i zdecydować się na operację zaćmy, jeśli to ona stanowi istotę problemu. Przede wszystkim to wczesne wykrywanie zaćmy pozwala na jej skuteczne i bezpieczne leczenie. Operacja umożliwia usunięcie zmętniałej soczewki i przywrócenie prawidłowego  widzenia, co może znacznie poprawić jakość życia pacjenta – podkreśla dr n. med. Marcin Jezierski, okulista, mikrochirurg oka i Kierownik okulistyki w szpitalu enel-med.

Miej oko na klinikę i soczewkę

Dokonując wyboru miejsca, gdzie przeprowadzana jest operacja zaćmy, warto zwrócić uwagę na doświadczenie kadry specjalistycznej, jak i jakość stosowanych implantów soczewkowych w danym ośrodku. Istotne są również udogodnienia w przygotowaniu do zabiegu i czas oczekiwania na operację. Wszystkie te elementy mają kluczowy wpływ na ostateczny rezultat i satysfakcję pacjenta.

– Pacjenci korzystający z usług centrum medycznego enel-med w Warszawie mają możliwość skorzystania z nowoczesnych rozwiązań dostępnych na rynku. Tylko w ciągu pierwszych pięciu miesięcy tego roku nasi specjaliści wykonali o 45 proc. więcej zabiegów niż rok wcześniej. Zapotrzebowanie na implanty nowej generacji rośnie wraz ze świadomością pacjentów. enel-med oferuje w ramach refundacji NFZ soczewkę nowej generacji, o tak zwanym wydłużonym ognisku. Ideą zastosowania tych implantów jest polepszenie widzenia nie tylko do dali, ale także w odległościach pośrednich. Dzięki temu mogą one uniezależnić pacjentów od stosowania okularów na przykład podczas przygotowywania posiłków, sprzątania czy pracy
 z komputerem. Mogą pozwalać na odczytanie godziny na zegarku czy telefonie komórkowym bez dodatkowej korekcji
– mówi dr n. med. Marcin Jezierski, okulista, mikrochirurg oka i Kierownik okulistyki w szpitalu enel-med.

Przygotowania do zabiegu zorganizowane są tak, by były nieobciążające dla pacjentów i ich bliskich – zwykle obejmują konsultację okulistyczną i anestezjologiczną, podczas których wykonywane są potrzebne badania.

Dziś, dzięki postępowi w medycynie, standardowa operacja zaćmy jest zabiegiem praktycznie zupełnie nieobciążającym. W rękach doświadczonego mikrochirurga trwa zwykle nie dłużej niż 10 minut. Procedura wykonywana jest w pozycji leżącej chorego, w znieczuleniu miejscowym, co oznacza, że pacjent cały czas pozostaje w kontakcie z personelem medycznym. Prawie wszystkie operacje zaćmy wykonywane są w trybie jednodniowym, czyli pobyt w szpitalu trwa zaledwie kilka godzin.

Światowe metody leczenia dostępne na NFZ

enel-med oferuje pacjentom soczewki z wydłużonym ogniskiem w ramach operacji refundowanych przez NFZ, co może stanowić unikalne połączenie wysokiej jakości leczenia z wsparciem publicznego systemu opieki zdrowotnej. Stosowana w operacjach zaćmy soczewka poprawia jakość widzenia nie tylko do dali, ale także w odległościach pośrednich – co przekłada się na większą swobodę w codziennym funkcjonowaniu, bez konieczności sięgania po okulary podczas gotowania, sprzątania czy pracy przy komputerze. Dodatkowym atutem jest krótki czas oczekiwania na zabieg – do jednego miesiąca, co pozwala znacząco przyspieszyć proces leczenia. Standardowa operacja zaćmy zwykle przebiega szybko i małoinwazyjnie, co sprzyja sprawnej rekonwalescencji oraz szybkiemu powrotowi do codziennych aktywności. Co więcej, pacjenci objęci są wieloletnią opieką pozabiegową – efekty leczenia oraz poziom satysfakcji są monitorowane nawet przez trzy lata. Takie podejście umożliwia ciągłe doskonalenie metod leczenia i utrzymanie odpowiednich standardów.

Rekonwalescencja po zabiegu jest szybka, a nieliczne ograniczenia w aktywności zwykle nie są kłopotliwe. Następnego dnia po zabiegu możemy czytać, oglądać telewizję, chodzić na zakupy. Klika dni po operacji, kiedy widzenie uległo poprawie, możemy prowadzić auto. Podstawowym zaleceniem jest wpuszczanie odpowiednich kropli i zgłoszenie się na refundowane przez NFZ wizyty kontrolne.

Przeczytaj teraz

Otwarcie dziennej rehabilitacji kardiologicznej w Tomaszowie Mazowieckim – bezpłatnie w ramach NFZ. O 50 procent więcej pacjentów skorzysta z programu KOS-zawał.

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 30.08.2025

W Przychodni MirMed w Tomaszowie Mazowieckim otwarto dzienną rehabilitację kardiologiczną – pierwszą tego typu placówkę w mieście. Pacjenci Centrum Kardiologii Scanmed American Heart of Poland po zawale serca będą mogli korzystać z kompleksowej opieki w ramach programu KOS-zawał na NFZ, bez konieczności dojazdu do Łodzi. Dotychczas właśnie tam kierowano pacjentów Centrum Kardiologii Scanmed American Heart of Poland po zawale serca.

KOS-zawał to program, który ratuje życie
Rehabilitacja została uruchomiona w ramach programu kompleksowej opieki po zawale serca – KOS-zawał. Jego głównym celem jest zmniejszenie śmiertelności i zapobieganie kolejnym incydentom sercowo-naczyniowym.

W Centrum Kardiologii Scanmed w Tomaszowie Mazowieckim hospitalizujemy miesięcznie średnio 30 pacjentów po zawale serca

– Dobra medycyna naprawcza nie może funkcjonować bez dobrej rehabilitacji. Powstanie takich miejsc jest ważne dla skutecznego leczenia naszych pacjentów. Wyniki są spektakularne – pacjenci charakteryzują się istotnie mniejszym ryzykiem umieralności – mówił dr n. med. Paweł Kaźmierczak, Dyrektor medyczny i Członek Zarządu Grupy American Heart of Poland, Scanmed.

Dzięki otwarciu rehabilitacji kardiologicznej o 50 procent więcej pacjentów skorzysta z programu KOS-zawał

– Rehabilitacja kardiologiczna jest ważnym elementem terapii pacjentów po przebytym zawale serca. Może odbywać się stacjonarnie albo w sposób ambulatoryjny. Dotychczas mieszkańcy Tomaszowa Mazowieckiego i okolicy musieli korzystać z placówek w innych miastach. To jest szczególnie trudne dla pacjenta po zawale serca, aby codziennie przez 2-3 tygodnie jeździć do Łodzi. Dzięki uruchomieniu dziennej rehabilitacji kardiologicznej nasz ośrodek będzie mógł objąć opieką koordynowaną o 50 procent więcej pacjentów niż dotychczas – powiedział lek. Piotr Paliński, Ordynator Centrum Kardiologii Scanmed w Tomaszowie Mazowieckim.

Na czym polega rehabilitacja

– Pacjenci będą tu przede wszystkim odbywać ćwiczenia rehabilitacyjne, dostosowane indywidualnie do ich możliwości i stanu zdrowia. O intensywności i rodzaju zajęć decyduje fizjoterapeuta. Do dyspozycji mamy pięć cykloergometrów połączonych ze stacją diagnostyczną umożliwiającą m.in. przeprowadzenie próby wysiłkowej. Badanie to wykonujemy na początku terapii – opisuje je kardiolog, a jego wyniki stanowią podstawę do dalszej rehabilitacji. Oprócz ćwiczeń w strefie cardio przygotowaliśmy także strefę wolnych ćwiczeń, gdzie pacjenci mogą korzystać z treningów oddechowych, ćwiczeń z oporem własnego ciała, z gumami oporowymi oraz wzmacniających przy użyciu niewielkich ciężarków. Rehabilitacja może trwać maksymalnie 25 dni. W tym czasie pacjenci mają również możliwość konsultacji z dietetykiem i psychologiem, co stanowi ważne uzupełnienie procesu leczenia – mówił Wojciech Szymczak, Wiceprezes Przychodni MirMed.

Przeczytaj teraz