Zbyt mało rynku w ochronie zdrowia
Marcin Szulwiński, prezes Grupy Nowy Szpital
Konstanty Radziwiłł, wiceprezes Naczelnej Izby Lekarskiej, stwierdził, że ochrona zdrowia to nie jest miejsce na konkurencję oraz że wprowadzono w tej dziedzinie zbyt dużo rynku i mechanizmów rynkowych. Moim zdaniem wolnego rynku w ochronie zdrowia jest za mało.
Od wielu lat, jako podmiot niepubliczny leczymy pacjentów w ramach powszechnego ubezpieczenia. Staramy się to robić jak najlepiej. Szanując poglądy pana Radziwiłła, chciałbym jednak wyrazić swoje zdanie na temat wolnego rynku w ochronie zdrowia.
W służbie zdrowia trzeba liczyć pieniądze, ponieważ po pierwsze są to publiczne pieniądze pochodzące ze składek obywateli. Po drugie ich suma jest ograniczona, dlatego tym bardziej jesteśmy zobowiązani do racjonalnego ich wydawania.
Chyba wszyscy cieszymy się, że bezpowrotnie minęły czasy, gdy kupowaliśmy w jednej sieci państwowych sklepów spożywczych, w mieście działała jedna piekarnia, a w mieszkaniach mieliśmy te same meblościanki.
Na wolnym rynku decyduje pacjent. Takie przed laty było założenie reformy służby zdrowia. To pacjent miał decydować, gdzie chciałby się leczyć. To znaczy, że wszyscy muszą się bardziej starać. Wbrew temu, co mówił Konstanty Radziwiłł, konkurencja w ochronie zdrowia jest ograniczona. Publiczne podmioty ciesząc się większą przychylnością władz, mają większe przywileje. Płacą niższe podatki, otrzymują większe kontrakty i dodatkowe dotacje. Ograniczając jeszcze bardziej konkurencję w ochronie zdrowia, pozbawimy pacjenta prawa wyboru, zatrzymamy rozwój. Mam na myśli nie tylko rozwój oferty medycznej ale także zmiany, jakie muszą zajść w podejściu do pacjenta. A tutaj mamy jeszcze dużo do zrobienia.
W opinii Konstantego Radziwiłła pacjenci w Polsce nie czują się bezpiecznie, często nie wiedzą dokąd pójść. To niestety prawda. Szkoda, że Pan Doktor nie wspomina jednak o roli lekarza rodzinnego, który miał zapewnić swoim pacjentom opiekę i pomoc przez 24 godziny na dobę. Dzisiaj jego rola sprowadza się do kilkugodzinnego dyżuru w przychodni.
W jednym się zgadzam z Konstantym Radziwiłłem. Nie można dyskutować o zmianach w służbie zdrowia na podstawie dramatycznych wypadków. Za dużo przy tym emocji i politycznych gier.
Marcin Szulwiński, prezes Grupy Nowy Szpital
Konstanty Radziwiłł, wiceprezes Naczelnej Izby Lekarskiej, stwierdził, że ochrona zdrowia to nie jest miejsce na konkurencję oraz że wprowadzono w tej dziedzinie zbyt dużo rynku i mechanizmów rynkowych. Moim zdaniem wolnego rynku w ochronie zdrowia jest za mało.
Od wielu lat, jako podmiot niepubliczny leczymy pacjentów w ramach powszechnego ubezpieczenia. Staramy się to robić jak najlepiej. Szanując poglądy pana Radziwiłła, chciałbym jednak wyrazić swoje zdanie na temat wolnego rynku w ochronie zdrowia.
W służbie zdrowia trzeba liczyć pieniądze, ponieważ po pierwsze są to publiczne pieniądze pochodzące ze składek obywateli. Po drugie ich suma jest ograniczona, dlatego tym bardziej jesteśmy zobowiązani do racjonalnego ich wydawania.
Chyba wszyscy cieszymy się, że bezpowrotnie minęły czasy, gdy kupowaliśmy w jednej sieci państwowych sklepów spożywczych, w mieście działała jedna piekarnia, a w mieszkaniach mieliśmy te same meblościanki.
Na wolnym rynku decyduje pacjent. Takie przed laty było założenie reformy służby zdrowia. To pacjent miał decydować, gdzie chciałby się leczyć. To znaczy, że wszyscy muszą się bardziej starać. Wbrew temu, co mówił Konstanty Radziwiłł, konkurencja w ochronie zdrowia jest ograniczona. Publiczne podmioty ciesząc się większą przychylnością władz, mają większe przywileje. Płacą niższe podatki, otrzymują większe kontrakty i dodatkowe dotacje. Ograniczając jeszcze bardziej konkurencję w ochronie zdrowia, pozbawimy pacjenta prawa wyboru, zatrzymamy rozwój. Mam na myśli nie tylko rozwój oferty medycznej ale także zmiany, jakie muszą zajść w podejściu do pacjenta. A tutaj mamy jeszcze dużo do zrobienia.
W opinii Konstantego Radziwiłła pacjenci w Polsce nie czują się bezpiecznie, często nie wiedzą dokąd pójść. To niestety prawda. Szkoda, że Pan Doktor nie wspomina jednak o roli lekarza rodzinnego, który miał zapewnić swoim pacjentom opiekę i pomoc przez 24 godziny na dobę. Dzisiaj jego rola sprowadza się do kilkugodzinnego dyżuru w przychodni.
W jednym się zgadzam z Konstantym Radziwiłłem. Nie można dyskutować o zmianach w służbie zdrowia na podstawie dramatycznych wypadków. Za dużo przy tym emocji i politycznych gier.