Zmiany, ale czy na pewno na lepsze? Istotne zmiany w roku 2016
Anna Rulkiewicz, prezes Lux Med, prezes Pracodawców Medycyny Prywatnej Rok 2016 przyniósł zapowiedzi istotnych zmian na rynku opieki medycznej, takich jak utworzenie sieci szpitali, przeniesienie finansowania z NFZ do budżetu państwa czy zwiększenie środków przeznaczanych na zdrowie. Choć część wspomnianych inicjatyw jest jak najbardziej zasadna, to wiele z nich wciąż słusznie niepokoi pacjentów i wprawia w konsternację uczestników rynku. Zapowiadane zwiększenie środków na opiekę zdrowotną w relacji do PKB to absolutna konieczność. Niestety projektowane tempo wzrostu jest niewystarczające, a rząd wydaje się w ogóle nie rozważać dodatkowych strumieni finansowania w postaci chociażby ubezpieczeń zdrowotnych. Wiele wskazuje na to, że pacjentów czekają trudne lata, bo luka budżetowa w systemie będzie nieuchronnie rosła. Powodują ją między innymi zmiany demograficzne i brak lekarzy na rynku. Podmioty prywatne mogą przynajmniej w pewnym stopniu wypełniać braki kadrowe, korzystając z nowych technologii i rozwijając takie rozwiązania jak telemedycyna. Ale przy obecnym stanie informatyzacji e-zdrowie w placówkach publicznych w zasadzie nie istnieje. Mam wobec tego nadzieję, że rządowi uda się znaleźć inne skuteczne rozwiązanie problemu braku personelu medycznego. W ostatnich miesiącach 2016 roku obserwowaliśmy żywiołowe dyskusje dotyczące utworzenia sieci szpitali. We wdrażanej formule praktycznie nie ma miejsca na wybór dla pacjenta czy konkurencję. Wiadomo, że premiowane będą głównie wielkie kompleksy szpitalne, ale o interesy pacjentów nikt nie pyta. Szpitale jednodniowe nie mają szans na kontrakt z NFZ, a pacjent wymagający nawet prostego zabiegu będzie kierowany do dużego szpitala. Nie jest to dla pacjenta ani komfortowe, ani bezpieczne, bo hospitalizacje siłą rzeczy niosą za sobą między innymi ryzyko zakażeń. Jest to rozumiane w całej Europie, ale nie w Polsce. Kompleksowość opieki też jest u nas wciąż błędnie rozumiana. Nie chodzi przecież o to, by wszelkie możliwe świadczenia medyczne gwarantować pod jednym dachem, ale by wypracować bezpieczną ścieżkę pacjenta i w ten sposób zapewnić mu kompleksowość w ramach sieci podmiotów. Mam nadzieję, że po przeniesieniu środków z NFZ do budżetu państwa decydenci będą potrafili oprzeć się pokusie, aby pieniądze te wykorzystywać na inne cele, niż leczenie pacjentów i profilaktyka. W związku z tą obawą dotychczasowe finansowanie ochrony zdrowia poprzez fundusz osobiście uważam za bezpieczniejsze rozwiązanie. Życzyłabym też pacjentom w Polsce, aby wobec braku wystarczających środków na ochronę zdrowia więcej uwagi poświęcano właśnie ścieżce pacjenta. Koordynacja leczenia w wielu placówkach pozostawia wiele do życzenia, a medycyna pracy niestety bardzo często jest fikcją. W 2016 roku osobiście bardzo zaangażowałam się w dyskusje dotyczące modelu medycyny pracy, bo jego rewizja pozwoliłaby pełniej wykorzystać potencjał badań profilaktycznych osób aktywnych zawodowo między innymi do skuteczniejszej walki z chorobami cywilizacyjnymi. Cieszę się, że przedstawiciele rządu nie unikają rozmowy na temat projektowanych zmian. Mam jedocześnie nadzieję, że podzielają oni opinię, że dyskusja ta pozostaje jałowa tak długo, jak długo płynące z niej wnioski nie znajdują odzwierciedlenia w postaci korekty planowanych rozwiązań. Wszak gotowość uznania i uwzględnienia racjonalnych argumentów drugiej strony świadczy o sile i dojrzałości dyskutantów. I chyba właśnie tak rozumianej dojrzałości przy podejmowaniu decyzji dotyczących zdrowia Polaków powinniśmy sobie przede wszystkim życzyć na progu Nowego Roku.
Anna Rulkiewicz,
prezes Lux Med,
prezes Pracodawców Medycyny Prywatnej
Rok 2016 przyniósł zapowiedzi istotnych zmian na rynku opieki medycznej, takich jak utworzenie sieci szpitali, przeniesienie finansowania z NFZ do budżetu państwa czy zwiększenie środków przeznaczanych na zdrowie. Choć część wspomnianych inicjatyw jest jak najbardziej zasadna, to wiele z nich wciąż słusznie niepokoi pacjentów i wprawia w konsternację uczestników rynku.
Zapowiadane zwiększenie środków na opiekę zdrowotną w relacji do PKB to absolutna konieczność. Niestety projektowane tempo wzrostu jest niewystarczające, a rząd wydaje się w ogóle nie rozważać dodatkowych strumieni finansowania w postaci chociażby ubezpieczeń zdrowotnych. Wiele wskazuje na to, że pacjentów czekają trudne lata, bo luka budżetowa w systemie będzie nieuchronnie rosła. Powodują ją między innymi zmiany demograficzne i brak lekarzy na rynku.
Podmioty prywatne mogą przynajmniej w pewnym stopniu wypełniać braki kadrowe, korzystając z nowych technologii i rozwijając takie rozwiązania jak telemedycyna. Ale przy obecnym stanie informatyzacji e-zdrowie w placówkach publicznych w zasadzie nie istnieje.
Mam wobec tego nadzieję, że rządowi uda się znaleźć inne skuteczne rozwiązanie problemu braku personelu medycznego.
W ostatnich miesiącach 2016 roku obserwowaliśmy żywiołowe dyskusje dotyczące utworzenia sieci szpitali. We wdrażanej formule praktycznie nie ma miejsca na wybór dla pacjenta czy konkurencję. Wiadomo, że premiowane będą głównie wielkie kompleksy szpitalne, ale o interesy pacjentów nikt nie pyta. Szpitale jednodniowe nie mają szans na kontrakt z NFZ, a pacjent wymagający nawet prostego zabiegu będzie kierowany do dużego szpitala. Nie jest to dla pacjenta ani komfortowe, ani bezpieczne, bo hospitalizacje siłą rzeczy niosą za sobą między innymi ryzyko zakażeń. Jest to rozumiane w całej Europie, ale nie w Polsce.
Kompleksowość opieki też jest u nas wciąż błędnie rozumiana. Nie chodzi przecież o to, by wszelkie możliwe świadczenia medyczne gwarantować pod jednym dachem, ale by wypracować bezpieczną ścieżkę pacjenta i w ten sposób zapewnić mu kompleksowość w ramach sieci podmiotów.
Mam nadzieję, że po przeniesieniu środków z NFZ do budżetu państwa decydenci będą potrafili oprzeć się pokusie, aby pieniądze te wykorzystywać na inne cele, niż leczenie pacjentów i profilaktyka. W związku z tą obawą dotychczasowe finansowanie ochrony zdrowia poprzez fundusz osobiście uważam za bezpieczniejsze rozwiązanie. Życzyłabym też pacjentom w Polsce, aby wobec braku wystarczających środków na ochronę zdrowia więcej uwagi poświęcano właśnie ścieżce pacjenta. Koordynacja leczenia w wielu placówkach pozostawia wiele do życzenia, a medycyna pracy niestety bardzo często jest fikcją.
W 2016 roku osobiście bardzo zaangażowałam się w dyskusje dotyczące modelu medycyny pracy, bo jego rewizja pozwoliłaby pełniej wykorzystać potencjał badań profilaktycznych osób aktywnych zawodowo między innymi do skuteczniejszej walki z chorobami cywilizacyjnymi.
Cieszę się, że przedstawiciele rządu nie unikają rozmowy na temat projektowanych zmian. Mam jedocześnie nadzieję, że podzielają oni opinię, że dyskusja ta pozostaje jałowa tak długo, jak długo płynące z niej wnioski nie znajdują odzwierciedlenia w postaci korekty planowanych rozwiązań. Wszak gotowość uznania i uwzględnienia racjonalnych argumentów drugiej strony świadczy o sile i dojrzałości dyskutantów. I chyba właśnie tak rozumianej dojrzałości przy podejmowaniu decyzji dotyczących zdrowia Polaków powinniśmy sobie przede wszystkim życzyć na progu Nowego Roku.