Zmiany proponowane w ustawie to wzrost kosztów i ograniczenie dostępności in vitro
Dr n. med. Tomasz Rokicki, specjalista ginekolog-położnik, dyrektor medyczny klinik leczenia niepłodności InviMed
Dyskusje o ograniczaniu dostępu do leczenia metodą in vitro toczą się od lat, a kolejne projekty zmian obowiązującej ustawy mierzą się ze zdecydowanym sprzeciwem środowiska medycznego. Proponowane obecnie zmiany mogą doprowadzić do paraliżu w stosowaniu tej metody.
Po swojej stronie mamy konkretne liczby, rzetelną wiedzę oraz poparcie większości Polek i Polaków. Mimo to środowiska anti-choice nadal próbują przeforsować zmiany w Ustawie z 25 czerwca 2015 roku o leczeniu niepłodności. Kolejna próba właśnie została podjęta.
7 listopada 2018 roku do Sejmu wpłynęła propozycja ustawy ograniczającej możliwość stosowania pozaustrojowej metody leczenia niepłodności – in vitro. Jest to odświeżona wersja projektu z 2016 roku, który został skrytykowany nie tylko pod względem medycznym, ale też formalnym przez Sąd Najwyższy. Zmiany, w stosunku do już odrzuconego projektu, są kosmetyczne. Nowa propozycja dla medycyny rozrodu i embriologii jest zapowiedzią niemal absolutnego paraliżu.
W zamyśle wnioskodawców nowa ustawa eliminowałaby możliwość stosowania metody zapłodnienia pozaustrojowego dla par w związkach nieformalnych, ograniczałaby liczbę komórek rozrodczych, które mogą zostać zapłodnione, tylko do jednej, likwidowałaby możliwość kriokonserwacji oraz w dużej mierze ograniczyłaby lub nawet zamknęłaby programy dawstwa komórek rozrodczych ze względu na zniesienie anonimowości dawców.
Pierwsza z zaproponowanych zmian dotyczy ograniczenia możliwości stosowania metody zapłodnienia pozaustrojowego wyłącznie do małżeństw. Obecnie metodę tę mogą stosować również pary w związkach nieformalnych, które podpisują oświadczenie potwierdzające, że „pozostają we wspólnym pożyciu” i biorą na siebie pełną odpowiedzialność za procedurę i przyszłe rodzicielstwo. Na mocy tego dokumentu partner staje się ojcem dziecka i przyjmuje na siebie pełnię praw rodzicielskich, łącznie z obowiązkiem alimentacyjnym. De facto obecne prawodawstwo gwarantuje dzieciom urodzonym dzięki metodzie in vitro większy zakres ochrony niż dzieciom poczętym naturalnie poza związkiem małżeńskim.
Ograniczenie liczby komórek jajowych możliwych do zapłodnienia do jednej to faktyczna likwidacja programu in vitro. Obecnie w ramach cyklu IVF można zapłodnić 6 lub, w przypadkach określonych w ustawie, więcej komórek jajowych. Przy założeniu, że w każdej sytuacji można będzie uzyskać tylko jeden zarodek, embriolog nie będzie miał możliwości wyboru tego, który ma największe szanse na zagnieżdżenie się w macicy i prawidłowy rozwój.
Czytaj także: Kliniki InviMed jako pierwsze spełniły założenia ustawy o leczeniu niepłodności>>>
Niemożność wykonania najlepszego wyboru, wywoła konsekwencje podobne do tych, jakie zaobserwowano we Włoszech. Tam, podczas obowiązywania podobnie restrykcyjnego prawa, duży odsetek z trudem uzyskanych ciąż nie rozwijał się prawidłowo i dochodziło do ich częstej utraty. Odnotowano też wzrost liczby pacjentek, które przychodziły do włoskich szpitali z powikłaniami po zabiegach in vitro przeprowadzanych poza granicami kraju.
W takiej sytuacji skuteczność procedur in vitro może spaść nawet do poziomu poniżej 5 procent (aktualnie w klinikach InviMed osiągamy skuteczność na poziomie 54 procent na wykonany i zakończony cykl IVF). Do spadku skuteczności przyczyni się też spadek liczby możliwych transferów nawet o 40 procent. Aktualnie średnia statystyczna pokazuje, że z 6 powstałych zarodków tylko 4 rozwijają się prawidłowo i mogą być użyte do transferu. Tylko 5 procent transferów nie dochodzi do skutku i dzieje się tak ze względu na brak komórek jajowych, zapłodnienia bądź prawidłowo rozwijających się zarodków.
W przypadku zakazu kriokonserwacji zarodków powstałych w procedurze zapłodnienia pozaustrojowego będziemy mierzyć się z brakiem materiału do kolejnych transferów. Aktualnie zamrożone zarodki wykorzystywane są w kolejnych transferach w ramach tego samego cyklu, co zwiększa szansę na urodzenie dziecka. Zamrożone zarodki dają identyczne szanse na uzyskanie potomstwa co zarodki niekriokonserwowane. Co więcej, czasami wręcz zalecane jest, by zarodek zamrozić i przetransferować go do macicy dopiero w kolejnym cyklu pacjentki. To zwiększa szanse na prawidłowe zagnieżdżenie się zarodka.
Ustawodawcy chcieliby również zlikwidować anonimowość dawców komórek rozrodczych i choć na świecie jest teraz taki trend, jest on dyskusyjny. Obecnie dzieci urodzone z dawstwa mogą po osiągnięciu pełnoletności uzyskać wybrane dane: datę i miejsce urodzenia dawcy oraz stan zdrowia. Po zmianie będą mogły poznać również imię i nazwisko oraz PESEL. Argumentuje się to prawem dzieci poczętych metodą in vitro do poznania swoich rodziców.
Istnieje jednak uzasadniona obawa, że konieczność podania imienia, nazwiska oraz numeru PESEL przez dawców może prowadzić do spadku ich liczby, a tym samym do ograniczenia możliwości leczenia niepłodności przy pomocy adoptowanych komórek rozrodczych. Możemy spodziewać się odmów samych dawców, jak i niechęci biorców do tego, aby ich dzieci kontaktowały się w przyszłości z dawcą nasienia lub dawczynią komórki jajowej.
Pod uwagę trzeba też brać to, że już zamrożone zarodki, które mogłyby trafić do adopcji, ale ich dawcy postanowili zachować anonimowość, będą skazane na bezcelowe przechowywanie. W obecnie obowiązującej ustawie zapisano zakaz niszczenia zarodków. Są one mrożone i wykorzystywane do kolejnych transferów, a jeśli w ciągu kolejnych 20 lat nie zostają wykorzystane przez daną parę, trafiają do adopcji.
Wszystkie skutki wprowadzenia ustawy w takim kształcie, w jakim zaproponowano ją w tym roku, doprowadzą także do dramatycznego wzrostu kosztów wynikających z konieczności wielokrotnego powtarzania procedur, a w konsekwencji do znacznego zmniejszenia dostępności leczenia niepłodności za pomocą technik wspomaganego rozrodu.
Dziś szacuje się, że w Polce leczenia niepłodności metodą in vitro potrzebuje nawet 25 tysięcy par. To dla nich jedyna szansa na macierzyństwo i ojcostwo. Szansa, której nikt nie powinien im odbierać.