14 marca br. oficjalnie Gyncentrum stało się właścicielem budynku dawnej Kopalni Niwka-Modrzejów w Sosnowcu. To przełomowy krok, który pozwoli stworzyć najnowocześniejsze laboratorium genetyczne na Śląsku.
– To inwestycja, która otwiera przed Gyncentrum nowe perspektywy rozwoju. W obiekcie o powierzchni 1700 m2 już funkcjonują: Laboratorium Genetyczne, Zakład Inżynierii Genetycznej, w pełni wyposażony oddział szpitalny oraz blok operacyjny – komentuje Agnieszka Kocot, Dyrektor ds. Prawno-Organizacyjnych Gyncentrum.
Jaka jest strategia rozwoju Gyncentrum?
* Rozbudowa laboratorium genetycznego już wyposażonego w sprzęt o wartości ponad 20 mln zł, ukierunkowanego na diagnostykę chorób rzadkich, wad genetycznych oraz nowoczesne badania molekularne.
* Rozwój oddziału chirurgii jednego dnia oraz szpitala, co zwiększy zakres zabiegów i przyspieszy powrót pacjentów do zdrowia.
* Nowe możliwości diagnostyczne i terapeutyczne, szczególnie w obszarze badań klinicznych onkologicznych.
* Stworzenie nowych miejsc pracy dla lekarzy, diagnostów laboratoryjnych i personelu medycznego.
* Poszerzenie oferty szkoleń specjalizacyjnych dla lekarzy.
Lekarz Krzysztof Urban, specjalista medycyny rodzinnej enel-med: to jeszcze nie koniec grypy. Możliwa druga fala infekcji
Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 18.03.2025
Sezon zimowy 2024/2025 przyniósł gwałtowny wzrost zachorowań na infekcje dróg oddechowych–wewnętrzne dane enel-med wskazują, że luty był kolejnym miesiącem zwiększonej liczby przypadków, głównie o podłożu wirusowym, w tym grypy. Ferie zimowe, łagodna pogoda i niski poziom wyszczepialności tylko pogłębiły ten trend. W ostatnich dniach liczba zakażeń zmniejsza się, ale końca epidemii grypy jeszcze ogłosić nie możemy.
Wewnętrzne statystyki enel-med wskazują, że luty był kolejnym miesiącem wzmożonej zachorowalności na infekcje dróg oddechowych, przede wszystkim o etiologii wirusowej, w tym wywołanych wirusami grypy, co potwierdzały wyniki testów antygenowych. Dodatkowo, sezon ferii, zimowisk czy półkolonii sprzyjał spotkaniom rówieśniczym wśród dzieci oraz młodzieży i ułatwiał rozprzestrzenianie zakażeń przenoszonych drogą kropelkową, co trwało również w pierwszych tygodniach po powrocie do szkół. Łagodna zima, duża wilgotność powietrza i temperatury rzadko spadające istotnie poniżej 0 st. C także wspomagały rozwój fali zakażeń grypowych i grypopodobnych.
Jak podaje Główny Inspektor Sanitarny w sezonie zimowym 2024/2025 odnotowano 3 razy więcej infekcji grypowych niż w latach ubiegłych. Ponad 25 tys. osób trafiło do szpitali z rozpoznaniem grypy, a ok. tysiąc osób zmarło. Czasowe braki leków przeciwgrypowych również utrudniały szybkie wdrażanie leczenia przyczynowego i zapobieganie rozwojowi zakażenia i jego powikłań przede wszystkim u pacjentów z obniżoną odpornością czy z wielochorobowością.
To jeszcze nie koniec
Szczyt zachorowań na grypę w Polsce przypadał typowo na okres styczeń-marzec. Od czasu pandemii obserwujemy zmiany tej cykliczności. W obecnym sezonie fala infekcji grypowych rozpoczęła się już w listopadzie, ze szczytem zachorowań na przełomie stycznia i lutego. W ostatnich 2 tygodniach liczba zakażeń zaczyna się zmniejszać, ale wieloletnie obserwacje epidemiologiczne wskazują na możliwość wystąpienia drugiej fali infekcji, więc końca epidemii grypy jeszcze z całą stanowczością ogłosić nie możemy.
Szczepienia ciągle mają sens
Niestety nadal borykamy się z bardzo niskim poziomem wyszczepialności przeciw grypie. Dla całej populacji wyniósł on ok. 6%, a wśród osób powyżej 60 r.ż., szczególnie narażonych na cięższy przebieg zakażenia i wystąpienie powikłań, sięgnął zaledwie 17%. Trzeba ponowić apel o poddawanie się szczepieniom ochronnym, w tym szczepieniu przeciw grypie.
Aktualny sezon infekcyjny przyniósł również znacząco większą liczbę zachorowań wywołanych krztuścem i RSV. Tutaj również podstawą profilaktyki są szczepienia ochronne. W przypadku krztuśca wykonywane wśród dzieci i młodzieży w ramach programu szczepień ochronnych, wśród dorosłych – w ramach szczepień zalecanych, powtarzanych co 5-10 lat.
Od niedawna dysponujemy również szczepionką przeciw RSV – do stosowania u kobiet ciężarnych jako forma zabezpieczenia przed zachorowaniem noworodków i niemowląt oraz do stosowania u wszystkich dorosłych po 60 r.ż., a u osób z czynnikami ryzyka ciężkiego przebiegu zakażenia RSV od 50 r.ż.
Mężczyźni coraz chętniej poprawiają urodę. 24% więcej mężczyzn zdecydowało się na zabieg medycyny estetycznej, rosną też ich wydatki
Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 10.03.2025
W Polsce mieszka ok. 18 mln mężczyzn i coraz więcej z nich decyduje się na inwestycję w swój wygląd nie tylko poprzez wizyty na siłowni. Jak wynika z danych Estell, w 2024 roku liczba panów korzystających z zabiegów medycyny estetycznej wzrosła o 24% w porównaniu do roku poprzedniego. Mężczyźni nie tylko częściej odwiedzają kliniki, ale także przeznaczają na zabiegi średnio o 20% więcej środków niż w poprzednim roku. Dr Krzysztof Jakubowski zwraca uwagę, że dbanie o wygląd przestało być domeną wyłącznie kobiet, a panowie coraz śmielej sięgają po rozwiązania, które pozwalają im czuć się i wyglądać lepiej.
– Wzrost zainteresowania mężczyzn medycyną estetyczną to efekt kilku czynników. Z jednej strony coraz więcej panów trafia do naszych klinik dzięki rekomendacjom kobiet – to często żony, partnerki czy nawet matki zachęcają ich do skorzystania z zabiegów. Z drugiej strony – nie możemy ignorować wpływu mediów społecznościowych. Platformy takie jak Instagram czy TikTok kreują nowe standardy męskiego piękna, a mężczyźni chcą im sprostać. Dodatkowo, medycyna estetyczna przestaje być postrzegana jako domena kobiet – dziś to po prostu element dbania o siebie, także w aspekcie zdrowotnym, na który decydują się mężczyźni w każdym wieku – podkreśla dr n. med Krzysztof Jakubowski, kierownik medyczny z kliniki Estell.
Mężczyźni inwestują w siebie bardziej niż kiedykolwiek
Liczba mężczyzn decydujących się na zabiegi medycyny estetycznej zwiększyła się o niemal jedną czwartą (+24% r/r) w porównaniu do roku poprzedniego, wynika z najnowszych danych kliniki Estell. To przełożyło się na nieco wyższy udział mężczyzn w strukturze klientów kliniki medycyny estetycznej – w 2024 roku wyniósł już 22% (w 2023 – 20%). To wyraźny sygnał, że panowie coraz śmielej sięgają po rozwiązania, które pomagają im zadbać o wygląd i samopoczucie. Co ciekawe, nie tylko rośnie liczba klientów, ale także ich wydatki. Średnio każdy mężczyzna w ubiegłym roku wydał w klinice o jedną piątą więcej niż w 2023 roku. To wskazuje, że panowie nie tylko częściej korzystają z usług, ale też wybierają bardziej zaawansowane lub dodatkowe zabiegi.
Młodsi mężczyźni dołączają do trendu
Medycyna estetyczna przestaje być domeną starszych mężczyzn. Choć największą grupę klientów stanowią panowie w wieku 41-50 lat (30%), to już co czwarty pacjent ma mniej niż 30 lat (24%). To wyraźny sygnał, że coraz młodsi mężczyźni chcą „coś poprawić” lub „naprawić” w swoim wyglądzie, często zanim pojawią się pierwsze oznaki starzenia.
Biorąc pod lupę najpopularniejsze zabiegi, mężczyźni najczęściej decydują się na leczenie dermatologiczne, takie jak lasery naczyniowe, które pomagają w walce z trądzikiem różowatym czy zaczerwienieniami skóry. Dużym zainteresowaniem cieszy się również toksyna botulinowa, która skutecznie redukuje zmarszczki mimiczne. Podium najpopularniejszych zabiegów zamyka laseroterapia, która poprawia kondycję skóry. Nie można zapomnieć o zabiegach wzmacniających włosy, które są szczególnie popularne wśród mężczyzn borykających się z problemem łysienia.
– Trend wzrostowy wśród mężczyzn korzystających z medycyny estetycznej jest wyraźny i stabilny. W 2021 roku panowie stanowili 16% naszych klientów, w 2022 roku – 18%, a w 2023 roku już 20%. Ta tendencja pokazuje, że medycyna estetyczna przestaje być męskim tematem tabu. Spodziewamy się, że w kolejnych latach odsetek mężczyzn będzie nadal rósł, a zabiegi takie jak: mezoterapia skóry głowy, botoks czy laseroterapia będą cieszyć się jeszcze większą popularnością – podsumowuje dr n. med. Krzysztof Jakubowski, kierownik medyczny z kliniki Estell.
55 proc. Polaków chciałoby zrezygnować z obowiązkowej składki zdrowotnej
Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 5.03.2025
Ponad połowa Polaków (55 proc.) deklaruje, że gdyby miała wybór, zrezygnowałaby z obowiązkowej składki zdrowotnej i samodzielnie finansowała leczenie – wynika z badania enel-med. Już teraz dwa razy więcej osób wybiera prywatną opiekę zdrowotną zamiast publicznej (36 proc. vs. 17 proc.), a wśród młodszych pacjentów, od 18. do 30. r.ż., ten odsetek sięga 46 proc. Prywatnie najczęściej leczymy się u stomatologa (65 proc.), okulisty (44 proc.), dermatologa (29 proc.) i psychologa (19 proc.). Eksperci enel-med podkreślają, że dziś często za leczenie płacimy podwójnie, ale dyskusja o przyszłości systemu ochrony zdrowia nie może pomijać roli Narodowego Funduszu Zdrowia. Mimo rosnącej popularności prywatnej opieki, NFZ pozostaje kluczowy dla finansowania kosztownych usług, takich jak: hospitalizacje i operacje.
– Podmioty z prywatnego sektora medycznego, takie jak enel-med, prowadzą pacjenta profilaktycznie, zapewniając kompleksową opiekę ambulatoryjną i nowoczesną diagnostykę. Dzięki temu możliwe jest wczesne wykrywanie schorzeń i zapobieganie ich dalszemu rozwojowi, co zmniejsza ryzyko hospitalizacji i obniża koszty leczenia ponoszone przez NFZ. Publiczna ochrona zdrowia angażuje się głównie wtedy, gdy konieczne jest leczenie zaawansowanych przypadków i kosztowna hospitalizacja. Pacjenci, którzy na co dzień koncentrują się na profilaktyce i regularnych konsultacjach, dostrzegają braki Narodowego Funduszu Zdrowia w tym zakresie. Potwierdzają to wyniki badań CBOS – aż 60 proc. ankietowanych negatywnie ocenia działanie publicznej opieki zdrowotnej. Długie kolejki do specjalistów, ograniczony dostęp do diagnostyki i trudności w umawianiu wizyt powodują, że coraz więcej osób rozważa prywatne leczenie. Płacąc za konkretne usługi, pacjenci mają zdecydowanie większą pewność, że otrzymują je na czas i w wysokiej jakości. Nie dziwi zatem fakt, że ponad połowa badanych deklaruje gotowość do samodzielnego finansowania leczenia, gdyby miała taką możliwość – podkreśla Jacek Rozwadowski, Prezes Zarządu Centrum Medycznego ENEL-MED.
Polacy coraz częściej leczą się prywatnie
Publiczna ochrona zdrowia w Polsce od lat boryka się z problemami. Kolejki do specjalistów liczone w miesiącach, trudności z dostępem do badań diagnostycznych i przeciążone szpitale powodują, że coraz więcej pacjentów szuka ratunku w prywatnych placówkach. Jak wynika z raportu enel-med „Łączy nas zdrowie” aż 55 proc. Polaków deklaruje, że gdyby mieli wybór, zrezygnowaliby z obowiązkowej składki zdrowotnej (30 proc. zdecydowanie tak, 25 proc. raczej tak). Opinie w tym temacie są podobne niezależnie od pokolenia pacjentów.
Niezadowolenie z publicznej opieki zdrowotnej potwierdza fakt, że dwa razy więcej Polaków woli korzystać z prywatnej opieki niż publicznej (36 proc. vs. 17 proc.). 34 proc. osób korzysta z obu dostępnych form. Jednak tutaj widać różnice pokoleniowe – młodsi pacjenci częściej wybierają leczenie prywatne. 46 proc. przedstawicieli pokolenia Z (18-30 lat) woli korzystać z płatnych usług medycznych, podczas gdy wśród osób powyżej 50. roku życia odsetek ten wynosi 30 proc. Starsze pokolenia są bardziej przywiązane do NFZ – w ich przypadku wynika to z przyzwyczajenia, jak i realiów sprzed lat, gdy prywatna medycyna nie była tak rozwinięta.
Polacy zapytani o przewagi prywatnej opieki zdrowotnej w pierwszej kolejności wskazali na krótsze kolejki do lekarzy (66 proc.), w drugiej na wyższą jakość usług (55 proc.), a 37 proc. osób zwraca uwagę na lepszą dostępność specjalistów. Co czwarty respondent (28 proc.) uważa, że prywatne placówki dysponują nowocześniejszym sprzętem medycznym.
Za leczenie płacimy podwójnie
Polacy mogą korzystać z konsultacji różnych lekarzy niemal zawsze w ramach NFZ. Jednak w praktyce, w przypadku większości specjalizacji, więcej pacjentów decyduje się na wizytę prywatną niż bezpłatną. Z raportu enel-med wynika, że w stomatologii aż 65 proc. pacjentów decyduje się na leczenie prywatne (także w ramach pakietów medycznych), podczas gdy jedynie 22 proc. korzysta z NFZ. Podobnie w okulistyce zdecydowanie więcej Polaków wybiera prywatne wizyty lub w ramach pakietu medycznego, niż korzysta z leczenia w sektorze publicznym (odpowiednio 40 proc. i 30 proc. wskazań). W dermatologii prywatne wizyty są częściej wybierane przez 29 proc. pacjentów, w porównaniu do 22 proc. korzystających z opieki publicznej. W przypadku psychologów różnica jest dwukrotna – 19 proc. Polaków woli wizytę prywatną, a jedynie 8 proc. korzysta z NFZ. Jedynie w przypadku lekarza rodzinnego i pediatry Polacy częściej wybierają publiczną opiekę zdrowotną. Z usług lekarza rodzinnego w ramach NFZ korzysta 67 proc. pacjentów, a prywatnie tylko 21 proc. W przypadku pediatry jest to 24 proc. na NFZ i 15 proc. prywatnie.
– Dyskusja o przyszłości systemu ochrony zdrowia nie może pomijać roli Narodowego Funduszu Zdrowia, który wciąż zapewnia dostęp do leczenia w obszarach, gdzie koszty są bardzo wysokie, takich jak: hospitalizacje, leczenie przewlekłych chorób, operacje czy porody. W ramach Funduszu dostępne są także operacje zaćmy, kolonoskopie czy konsultacje w placówkach Podstawowej Opieki Zdrowotnej i Ambulatoryjnej Opieki Specjalistycznej, z których Polacy coraz chętniej korzystają. Te usługi świadczą także prywatne placówki, które mają kontrakty z systemem publicznej opieki zdrowotnej, jak np. enel-med, i widzimy duże zainteresowanie pacjentów taką formą leczenia. Często pacjenci nie są świadomi rzeczywistych kosztów tych zabiegów, a dopiero analiza wydatków dostępna na Internetowym Koncie Pacjenta pozwala dostrzec ich pełną skalę. To jasny dowód na to, jak istotne jest połączenie obu sektorów w zapewnianiu kompleksowej opieki zdrowotnej – wyjaśnia Jacek Rozwadowski, Prezes Zarządu Centrum Medycznego ENEL-MED.
I dodaje: – Choć prywatna opieka staje się coraz bardziej popularna, całkowita rezygnacja z Narodowego Funduszu Zdrowia nie byłaby rozwiązaniem dla wszystkich, dlatego konieczne jest znalezienie równowagi między obiema formami finansowania leczenia, ponieważ dziś często płacimy podwójnie, szczególnie w obszarze ambulatoryjnej opieki specjalistycznej. Na horyzoncie nie widać wciąż koniecznych zmian systemowych, a czasami niewiele potrzeba. Na przykład dobrym krokiem rządu byłoby przywrócenie odpisu od podatku wydatków na leczenie. Jednocześnie uzyskalibyśmy pozytywny efekt fiskalny – faktury potrzebne pacjentom do rozliczenia PIT wpłynęłyby w pewnym stopniu na ograniczenie szarej strefy w prywatnym lecznictwie i zwiększyły wpływy z podatków – wyjaśnia Jacek Rozwadowski, Prezes Zarządu Centrum Medycznego ENEL-MED.
John Stubbington od 1 maja 2025 roku obejmie funkcję CEO Medicover
Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 17.02.2025
Rada Dyrektorów Medicover AB (publ) („Medicover”) ogłosiła, że od 1 maja 2025 r. John Stubbington zastąpi Fredrika Rågmarka w funkcji globalnego CEO grupy Medicover i będzie zarządzał całościowo międzynarodową grupą.
Po 30 latach pracy w Medicover, w tym 25 latach jako CEO, Fredrik Rågmark ustąpi ze swojej zarządczej funkcji z końcem kwietnia 2025 roku i będzie współpracował z Medicover przez cały 2025 rok.
– W imieniu Rady Dyrektorów i całej firmy chciałbym podziękować Fredrikowi za jego wyjątkowy wkład w rozwój Medicover i wybitne przywództwo przez te wszystkie lata. Fredrik odegrał kluczową rolę w budowaniu sukcesu Medicover, a także w rozwoju potencjału firmy jako wiodącego dostawcy usług zdrowotnych i diagnostycznych. Co więcej, mamy silnego wewnętrznego następcę w osobie Johna, który z dużym sukcesem rozwinął Dywizję Healthcare Services – mówi Fredrik Stenmo, Przewodniczący Rady Dyrektorów Medicover.
– Wspólnie z Radą Dyrektorów doszliśmy do wniosku, że to właściwy moment dla firmy i dla mnie na ustąpienie z funkcji CEO. Jestem bardzo dumny z rozwoju Medicover na przestrzeni tych lat, z naszych pracowników i naszej kultury organizacyjnej oraz nieustająco rentownego wzrostu organicznego naszej firmy. Wierzę, że mamy bardzo dobrego następcę – Johna Stubbingtona, który istotnie przyczynił się do sukcesu naszego biznesu – mówi Fredrik Rågmark, CEO Medicover.
John Stubbington, obecnie Chief Operating Officer Dywizji Healthcare Services, jednej z dwóch linii biznesowych Medicover, dołączył do Medicover w 2010 roku. Wcześniej zajmował różne stanowiska w BUPA, globalnej firmie oferującej ubezpieczenia zdrowotne, w tym przez dziewięć lat pracował w ich dywizji biznesów międzynarodowych.
– Jestem bardzo wdzięczny za zaufanie Rady Dyrektorów i zaszczycony możliwością budowania dalszego rozwoju Medicover na fundamencie, który Fredrik i nasz zespół zarządzający rozwijali przez wiele lat. Z niecierpliwością wyczekuję kontynuacji naszej drogi do sukcesu wraz z wszystkimi zespołami Medicover – mówi John Stubbington, nadchodzący CEO Medicover.
Centrum Medyczne MML realizuje program leczenia biologicznego pacjentów z przewlekłym zapaleniem zatok z polipami nosa
Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 15.02.2025
Warszawskie Centrum Medyczne MML, wiodący ośrodek otorynolaryngologiczny w Polsce, realizuje program lekowy dla pacjentów z ciężkim, przewlekłym zapaleniem błony śluzowej nosa i zatok przynosowych z polipami nosa (B.156). Uczestnictwo w programie daje chorym możliwość leczenia nowoczesnymi lekami biologicznymi. Dzięki kontraktowi z Narodowym Funduszem Zdrowia (NFZ) leczenie jest bezpłatne dla pacjentów.
Na przewlekłe zapalenie zatok przynosowych z polipami nosa skarży się około 3% populacji krajów zachodnich. Najczęściej chorują młodzi dorośli i osoby w średnim wieku. Schorzenie objawia się m.in. blokadą nosa, zaburzeniami węchu, katarem, spływaniem wydzieliny po tylnej ścianie gardła, bólami w obrębie twarzoczaszki, bólami głowy czy chrapaniem. Choroba znacząco pogarsza jakość życia – ma wpływ na jakość snu, zdrowie psychiczne i funkcjonowanie społeczne. U wielu pacjentów, mimo regularnego leczenia donosowymi glikokortykosteroidami, schorzenie pozostaje niekontrolowane i wymaga okresowego leczenia zabiegowego oraz doustnymi glikokortykosteroidami.
Rewolucja w terapii przewlekłego zapalenia zatok z polipami nosa
Chorzy na przewlekłe zapalenie zatok przynosowych z polipami nosa, którzy nie odnoszą korzyści ze standardowego leczenia farmakologicznego i zabiegów chirurgicznych, zyskali obecnie możliwość terapii lekami biologicznymi. Stanowią one przełom w leczeniu tego schorzenia. Ich działanie jest przyczynowe. Polega na blokowaniu mechanizmów prowadzących do procesu zapalnego. Terapia lekami biologicznymi zmniejsza objawy przewlekłego zapalenia zatok przynosowych, hamuje rozwój polipów nosa oraz ogranicza konieczność poddawania się zabiegom operacyjnym. Dzięki temu przywraca dobrą jakość życia.
Program lekowy z użyciem leków biologicznych
Od niedawna polscy pacjenci z ciężkim, przewlekłym zapaleniem błony śluzowej nosa i zatok przynosowych z polipami nosa mogą korzystać z programu lekowego, w którym stosowane jest leczenie biologiczne dupilumabem i mepolizumabem (B.156). Program jest skierowany do dorosłych pacjentów, którzy nie odnieśli korzyści ze standardowego leczenia farmakologicznego i zabiegowego. W październiku ubiegłego roku do realizacji programu przystąpiło również warszawskie Centrum Medyczne MML. Dzięki kontraktowi MML z Narodowym Funduszem Zdrowia udział w programie lekowym jest bezpłatny dla pacjenta.
– Cieszymy się, że możemy zaoferować pacjentom z przewlekłym zapaleniem zatok z polipami nosa nowoczesne leczenie biologiczne. Udział w programie lekowym jest szansą dla chorych, u których standardowe leczenie farmakologiczne i zabiegowe nie wystarcza do kontroli choroby. Pozwoli na przywrócenie dobrej jakości życia pacjentów, którzy przez lata zmagali się z objawami schorzenia i przechodzili, niekiedy wiele razy, leczenie zabiegowe – powiedział dr hab. n. med. Michał Michalik, założyciel Centrum Medycznego MML, specjalista otorynolaryngologii, chirurgii głowy i szyi oraz medycyny lotniczej.
Jak skorzystać z programu leczenia biologicznego w MML?
Pacjenci zainteresowani udziałem w programie leczenia biologicznego przewlekłego zapalenia zatok z polipami nosa mogą się zgłaszać do Centrum Medycznego MML na konsultacje kwalifikacyjne. Odbywają się one w ramach kontraktu z NFZ. Zapisy przyjmowane są pod numerem 22 406 54 22. Na początku przeprowadzana jest diagnostyka, która pozwala potwierdzić wskazania do leczenia biologicznego. Program lekowy jest przeznaczony dla dorosłych pacjentów, u których leczenie doustnymi glikokortykosteroidami i przebyte co najmniej 2 zabiegi operacyjne zatok (lub przeciwwskazania do zabiegu) nie zapewniają kontroli choroby. Od pacjenta wymaga się dokumentacji medycznej potwierdzającej nieskuteczność standardowych metod terapii.
81 proc. dzieci i młodzieży przeżywa swoje uczucia samotnie. Walentynki to dobry moment, by stworzyć atmosferę otwartości
Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 11.02.2025
Ponad połowa (57 proc.1) dorosłych Polaków obchodzi walentynki, ale to święto bardzo często celebrują dzieci i młodzież. W szkołach działa poczta walentynkowa, pluszowe maskotki trafiają do rąk sympatii, a kartki z wyznaniami są dyskretnie wsuwane do szkolnych szafek. Mimo tych gestów, aż 8 na 10 dzieci i nastolatków przyznaje, że na co dzień ukrywa swoje emocje przed otoczeniem – wynika z badania programu „POLećmy ze wsparciem”. Skąd ta bariera? Psycholog enel-med tłumaczy, dlaczego młodzi tak rzadko otwarcie mówią o uczuciach i jak duże znaczenie ma edukacja emocjonalna w budowaniu pewności siebie i relacji z innymi.
– Zauroczenie, zakochanie, pragnienie bycia czyjąś „drugą połówką” to stany, o których marzy wielu nastolatków. Kiedy pojawia się młodzieńcza miłość, jest niezwykle silna, podobnie jak inne emocje w okresie dorastania. Takie pierwsze doświadczenia pozwalają lepiej poznać siebie i odkryć nieznane dotąd aspekty własnej tożsamości. Pierwsza miłość to ważny etap rozwoju, czas odkrywania swoich potrzeb i kształtowania oczekiwań wobec relacji romantycznych, które przestają opierać się jedynie na wyidealizowanych obrazach z seriali czy mediów społecznościowych, a zaczynają wynikać z własnych przeżyć i doświadczeń. Wpływa także na sposób postrzegania uczuć w przyszłości. Możliwość bycia w związku dla wielu nastolatków jest źródłem dowartościowania – czują się lepiej, mając u swojego boku drugą osobę, a ich poczucie własnej wartości wzrasta. Dopiero z czasem zaczynają rozumieć, że motywacje do wchodzenia w relacje powinny być inne – podkreśla Bartosz Neska, psycholog dzieci i młodzieży w enel-med.
Samotność w świecie emocji
Młodzieńcza miłość to intensywne doświadczenie, które niesie ze sobą zarówno euforię, jak i lęk przed odrzuceniem czy niepewność co do własnych uczuć. Tymczasem wyniki badań dotyczących świadomości emocjonalnej młodzieży pokazują, że wielu nastolatków przeżywa swoje emocje w samotności. Aż 81 proc. młodych ludzi w wieku 14-18 lat ukrywa swoje uczucia przed otoczeniem, a 33 proc. deklaruje, że radzi sobie z nimi całkowicie samodzielnie – wynika z badania „POLećmy ze wsparciem”. To alarmujące dane, zwłaszcza że niemal 40 proc. badanych nigdy nie uczyło się, jak zarządzać emocjami, a jedynie 8 proc. wskazuje szkołę jako źródło takiej wiedzy. W efekcie pierwsza miłość, zamiast być naturalnym etapem rozwoju emocjonalnego, często staje się dla młodych ludzi wyzwaniem, któremu muszą sprostać bez odpowiedniego wsparcia. Brak edukacji emocjonalnej i otwartego dialogu sprawia, że nastolatkowie uczą się zarządzania uczuciami metodą prób i błędów, co może prowadzić do wykształcenia niezdrowych wzorców w przyszłych relacjach.
– Zakochanie często wiąże się z trudnymi momentami i emocjonalnymi upadkami. Wiele uczuć, które mu towarzyszą, jest dla nastolatków nowych i trudnych do opanowania. Zazdrość, lęk, złość czy smutek to emocje, które mogą pojawić się równie często, co radość i ekscytacja, wpływając na ich zachowanie. Szczególnie bolesne bywają sytuacje, gdy uczucie nie jest odwzajemnione lub dochodzi do rozstania. Dla młodego człowieka, który dopiero poznaje, czym jest romantyczna miłość, mogą to być prawdziwe „końce świata”. W tym wymagającym czasie kluczową rolę odgrywają rodzice i inni bliscy dorośli. Często, chcąc jak najszybciej uśmierzyć ból dziecka, umniejszają znaczenie jego przeżyć. Tymczasem perspektywa nastolatka jest zupełnie inna. Słysząc takie komunikaty, może poczuć się niezrozumiany, co prowadzi do zdystansowania się, ograniczenia zaufania i osłabienia relacji. Tym, czego młodzież naprawdę potrzebuje, jest akceptująca, wyrozumiała obecność. Empatia, bliskość i towarzyszenie dziecku w jego przeżyciach, zarówno poprzez rozmowę, jak i gotowość do wspólnego milczenia – to najcenniejsze, co mogą mu ofiarować dorośli. Nastolatek może potrzebować czasu, by uporać się z rozstaniem lub nieodwzajemnionym uczuciem, a jeśli wsparcie bliskich okaże się niewystarczające, warto rozważyć pomoc psychologa – dodaje Bartosz Neska, psycholog dzieci i młodzieży w enel-med.
Siła otwartej rozmowy
Atmosfera w domu ma ogromny wpływ na to, jak młodzi ludzie uczą się rozumieć i wyrażać emocje. Akceptacja wszystkich stanów emocjonalnych – zarówno dzieci, jak i dorosłych – sprzyja budowaniu relacji opartych na zaufaniu. Gdy rozmowa o uczuciach staje się codziennością, łatwiej dostrzec trudności w ich regulacji i wesprzeć dziecko w radzeniu sobie z nimi, samodzielnie lub przy wsparciu specjalisty. Tymczasem wielu nastolatków ukrywa swoje emocje, obawiając się krytyki, odrzucenia czy bycia postrzeganym jako słabszy. Niektórzy z natury są bardziej skryci, inni nie mieli okazji nauczyć się otwartej komunikacji. Wspierające środowisko, w którym emocje są traktowane jako naturalny element życia, może pomóc młodzieży nie tylko w przeżywaniu pierwszej miłości, ale także w radzeniu sobie z innymi wyzwaniami, które niesie dorastanie.
– Ukrywanie emocji może wynikać z różnych przyczyn. Wielu nastolatków jest z natury skrytych, wolą nie uzewnętrzniać swoich uczuć i radzić sobie z nimi samodzielnie. Co więcej, mówienie o emocjach, szczególnie tych szufladkowanych jako negatywne, wymaga odwagi i może wiązać się z krytyką, odrzuceniem, byciem postrzeganym jako słabszy, czego młodzież – często walcząca o pozycję w grupie – chce uniknąć. Część nastolatków, szczególnie kiedy w przeszłości nie otrzymała pomocy i wsparcia, może mieć przykre doświadczenia, na podstawie których nie chce już więcej dzielić się tym, co czują. Dlatego otwarta atmosfera, akceptująca wszystkie stany emocjonalne domowników, zarówno dzieci, jak i rodziców, sprzyja budowaniu relacji, w których o emocjach łatwiej się rozmawia. A gotowość do rozmawiania o emocjach pozwala dostrzegać problemy z ich samoregulacją, radzeniem sobie z trudnymi odczuciami i uczyć jak z emocjami skutecznie sobie radzić – podsumowuje Bartosz Neska, psycholog dzieci i młodzieży w enel-med.
Akcje Diagnostyka S.A. („Diagnostyka”, „Spółka”, a wraz ze spółkami zależnymi „Grupa” lub „Grupa Diagnostyka”) zadebiutowały na głównym rynku Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie. Kurs akcji na debiucie wyniósł 125,5 zł, co oznacza wzrost o 19,5% względem ceny z oferty.
– Cieszymy się z udanego debiutu giełdowego i pierwszych notowań akcji Diagnostyka S.A. To dla nas przełomowy moment i ważny etap w rozwoju Spółki. Do naszego akcjonariatu dołączyli nowi inwestorzy, co jeszcze bardziej umacnia naszą pozycję i otwiera nowe możliwości. Dziękujemy wszystkim akcjonariuszom za zaufanie – wierzymy, że wspólnie będziemy budować dalszą wartość Grupy – Jakub Swadźba, Współzałożyciel i Prezes Zarządu Diagnostyka S.A.
Dzisiejszego dnia do obrotu na GPW wprowadzonych zostało 17.825.553 istniejących akcji Spółki, w tym wszystkie akcje zaoferowane w IPO (16.147.124). Cena sprzedaży została ustalona na 105 zł za akcję, a wartość oferty wyniosła blisko 1,7 mld zł.
– Dla nas jest to szczególny etap, w którym jako spółka publiczna zamierzamy spełniać najwyższe standardy komunikacji z inwestorami, traktując obecność na giełdzie jako trwały element naszej długoterminowej strategii rozwoju. Nasz biznes ma łączyć cechy spółki wzrostowej z regularną wypłatą dywidendy, co powinno sprawić, że będzie stanowić atrakcyjną propozycję inwestycyjną – Paweł Chytła, Wiceprezes ds. finansowych Diagnostyka S.A.
Im więcej wiemy o chorobach nowotworowych, tym wyraźniej dostrzegamy znaczenie czasu w diagnostyce. Pomimo tego, że nowoczesna medycyna dysponuje coraz doskonalszymi narzędziami diagnostycznymi umożliwiającymi wczesne wykrycie niepokojących zmian, to jednak, jak wskazują statystyki, mamy wiele do zrobienia. Każdego roku diagnozuje się około 185 tys. nowych przypadków nowotworów – to znaczący wzrost w porównaniu z rokiem 2020, kiedy Krajowy Rejestr Nowotworów odnotował niespełna 150 tys. nowych zachorowań. Dlatego tak ważne jest korzystanie z nowoczesnych technologii diagnostycznych, które pozwalają wykryć zmiany nowotworowe w stadium, gdy możliwości terapeutyczne są największe. Im wcześniej wykryjemy chorobę, tym większe szanse na skuteczne leczenie.
Choroby nowotworowe przebiegają w sposób indywidualny i nieprzewidywalny. U części pacjentów zmiany rozwijają się powoli, dając czas na reakcję, u innych postępują znacznie szybciej. Jednak niezależnie od tempa rozwoju choroby, istnieje jeden uniwersalny czynnik wpływający na skuteczność leczenia – czas wykrycia zmian nowotworowych. Pokazują to jednoznacznie statystyki medyczne. W przypadku raka piersi wczesna diagnoza zwiększa szanse na skuteczne leczenie aż o 90%. Równie wymowne są dane dotyczące nowotworów jelita grubego – regularne badania kolonoskopowe, wykonywane co 10 lat u osób bez dodatkowych czynników ryzyka, pozwalają nie tylko wykryć, ale też zapobiec rozwojowi choroby u co drugiego pacjenta. Podczas badania lekarz może usunąć polipy, które mogłyby przekształcić się w zmiany nowotworowe. To dlatego kolonoskopia jest jednym z najskuteczniejszych narzędzi profilaktyki przeciwnowotworowej.
– W diagnostyce każdy dzień może mieć znaczenie. Dlatego tak ważne jest, aby regularnie poddawać się badaniom profilaktycznym, takim jak: m.in. mammografia, kolonoskopia czy cytologia, a gdy wyniki nie są jednoznaczne, nie zwlekać z udaniem się na zalecone przez lekarza bardziej zaawansowane badania. Ponadto istotne jest, by nie ignorować sygnałów wysyłanych przez organizm i w przypadku pojawienia się jakichkolwiek objawów – udać się do lekarza – podkreśla prof. dr hab. n. med. Mirosław Dziuk, Dyrektor Medyczny Affidea Polska.
Nowoczesne technologie kontra rak
Wśród zaawansowanych metod diagnostycznych szczególne miejsce zajmuje badanie PET/CT – połączenie pozytonowej tomografii emisyjnej z tomografią komputerową. To przełomowa technologia, która przenosi diagnostykę onkologiczną na zupełnie nowy poziom. Podczas gdy tradycyjne metody obrazowania pozwalają jedynie na obserwację struktury tkanek, badanie PET/CT umożliwia znacznie głębszą analizę. Kluczową zaletą tej technologii jest możliwość precyzyjnej oceny zmian metabolicznych zachodzących w organizmie, co ma fundamentalne znaczenie w diagnostyce onkologicznej.
– Komórki nowotworowe cechuje bardzo wysoki metabolizm. Dzięki badaniu PET/CT możemy je zidentyfikować na bardzo wczesnym etapie, jeszcze zanim zaczną powodować widoczne zmiany w organizmie pacjenta. To ogromny krok naprzód w diagnostyce onkologicznej – tłumaczy profesor Dziuk, który zarządza również siecią pracowni PET/CT w Affidea – w Koszalinie, Poznaniu, Olsztynie, Warszawie, Wrocławiu i Zamościu. – Dzięki PET/CT możemy nie tylko wykrywać nowotwory na wczesnym etapie, ale też precyzyjnie ocenić zaawansowanie choroby, wykryć ewentualne przerzuty czy wznowy, jak i monitorować skuteczność wdrożonej terapii – dodaje.
Kiedy sięgamy po badanie PET/CT?
Wskazania do wykonania badania PET/CT zawsze formułuje lekarz prowadzący. Lista wskazań refundowanych przez NFZ obecnie będzie rozszerzana. Najczęściej zaleca się je w sytuacji, gdy pojawia się podejrzenie procesu nowotworowego lub gdy zachodzi potrzeba szczegółowej diagnostyki już wykrytych zmian. Ta zaawansowana metoda diagnostyczna znajduje również zastosowanie w przypadkach, gdy standardowe badania obrazowe nie dają jednoznacznej odpowiedzi, a także przy monitorowaniu pacjentów po zakończonym leczeniu.
– W onkologii badanie PET/CT najczęściej służy diagnostyce w przypadku raka płuc, guzów mózgu, raka jelita grubego, chłoniaków, czerniaka, raka piersi, raka szyjki macicy, a także nowotworów tkanki kostnej i mięśniowej, głowy i szyi – wymienia prof. dr hab. n. med. Mirosław Dziuk, Dyrektor Medyczny Affidea Polska.
Technologia ta odgrywa kluczową rolę w ocenie skuteczności prowadzonego leczenia. Pozwala precyzyjnie określić, jak organizm pacjenta reaguje na zastosowaną chemioterapię czy radioterapię, umożliwiając w razie potrzeby szybką modyfikację przyjętego planu leczenia.
Dzisiejsza medycyna oferuje niezwykle precyzyjne narzędzia diagnostyczne, które potrafią wykryć zmiany nowotworowe w ich najwcześniejszym stadium. Specjaliści niezmiennie podkreślają – w diagnostyce onkologicznej liczy się każdy dzień. Wczesna diagnoza otwiera dostęp do pełnego wachlarza możliwości terapeutycznych, a tym samym znacząco zwiększa szanse na powrót do zdrowia. Nowoczesne technologie, w szczególności badanie PET/CT, pozwalają dziś na niezwykle dokładną diagnostykę. To właśnie dzięki takim metodom, w połączeniu z regularną profilaktyką i szybką reakcją na niepokojące objawy, możemy skutecznie wykryć zmiany chorobowe na wczesnym etapie. Ta niezwykła precyzja nowoczesnej diagnostyki to szansa, z której warto skorzystać.
Lekarz Krzysztof Urban, specjalista medycyny rodzinnej enel-med: w nowym roku grypa nie odpuściła – 100% wzrost zachorowań u dzieci i dorosłych
Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 4.02.2025
W Polsce, podobnie jak w wielu innych krajach europejskich, mamy do czynienia – nie bójmy się tego nazwać – z epidemią grypy. Tylko w przychodniach enel-med w styczniu odnotowaliśmy 100% wzrost (w porównaniu do grudnia ubiegłego roku) liczby pacjentów, u których zdiagnozowano zakażenia wywołane tym wirusem. I mówimy tutaj zarówno o osobach dorosłych, jak i dzieciach.
Warto dodać, że równie częste są ostre zapalenia nosa i gardła, z których część również może być wywołana wirusem grypy, ale z różnych przyczyn nie został wykonany test.
Większa zachorowalność w sezonie zimowym wiąże się z częstszymi kontaktami w zamkniętych pomieszczeniach, obniżoną odpornością w tym okresie oraz sprzyjającymi wirusom warunkami pogodowymi.
Profilaktyka jest kluczowa
Aby ustrzec się przed zachorowaniem, kluczowa jest profilaktyka. Szczepienia przeciw grypie pozostają najskuteczniejszą ochroną, szczególnie dla osób starszych, dzieci, kobiet w ciąży oraz pacjentów z chorobami przewlekłymi. Dodatkowo warto pamiętać o regularnym myciu rąk, unikaniu dotykania twarzy i ograniczaniu przebywania w tłocznych miejscach. Codzienna dbałość o zdrowy tryb życia – zbilansowaną dietę, odpowiednią ilość snu i aktywność fizyczną – wspiera układ odpornościowy, co zmniejsza ryzyko infekcji.
Test to podstawa
Testowanie na grypę to podstawowa metoda szybkiego wykrycia zakażenia, pozwalająca na podjęcie odpowiednich działań jeszcze przed wizytą u lekarza. Wykonanie testu w warunkach domowych lub w aptece może pomóc w ustaleniu, czy objawy rzeczywiście są wynikiem infekcji wirusem grypy, czy może innej choroby. Jest to szczególnie istotne w sezonie zwiększonej liczby zachorowań, gdy przychodnie są przepełnione, a czas oczekiwania na wizytę może się wydłużyć. W przypadku pozytywnego wyniku często wystarczy teleporada, co pozwala uniknąć rozprzestrzeniania się infekcji. Dzięki tzw. szybkim testom diagnostycznym, które są również dostępne w palcówkach enel-med, pacjent może wcześniej rozpocząć leczenie, co skraca czas trwania choroby i zmniejsza ryzyko powikłań.
Gdy objawy dają znać
Nie wolno lekceważyć objawów grypy, ponieważ mogą one prowadzić do groźnych powikłań, takich jak: zapalenie płuc, zapalenie mięśnia sercowego czy zaostrzenie istniejących chorób przewlekłych, na przykład cukrzycy lub nadciśnienia. Grypa jest poważnym schorzeniem, nieporównywalnym do zwykłego przeziębienia. Szczególną uwagę należy zwrócić na wysoką gorączkę, silne bóle mięśniowe, męczący suchy kaszel i ogólne osłabienie organizmu, które uniemożliwia codzienne funkcjonowanie.
W przypadku wystąpienia takich objawów, szczególnie u dzieci, osób starszych lub pacjentów z obniżoną odpornością, konieczna jest szybka konsultacja z lekarzem. Wczesne wdrożenie celowanego leczenia może zapobiec poważnym konsekwencjom i znacząco skrócić czas trwania choroby. Uświadomienie sobie zagrożeń związanych z grypą to ważny krok w trosce o własne zdrowie i bezpieczeństwo naszych bliskich.
Paradoks L4: 19 proc. pracowników bierze lewe zwolnienia lekarskie, podczas gdy aż 62 proc. choruje i pracuje
Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 31.01.2025
Na „chorobowym” zdrowi załatwiamy prywatne sprawy, a do pracy przychodzimy chorzy – taki paradoks przynoszą wyniki badania enel-med. Złe samopoczucie, ważne sprawy rodzinne czy problemy w pracy skłaniają Polaków do korzystania z tzw. lewych zwolnień lekarskich. Do takiej sytuacji przyznaje się 19 proc. osób, niemal dwa razy więcej najmłodszych pracowników (27 proc. zetek) niż najbardziej doświadczonych (15 proc. silversów). Częściej jednak to obowiązki zawodowe górują nad zdrowiem. Z raportu enel-med „Łączy nas zdrowie” wynika, że aż 62 proc. Polaków pomimo choroby nie bierze L4 i decyduje się stawić w pracy. Głównie przez nadmiar obowiązków, brak zastępstwa czy obawę utraty pracy. Problem absencji chorobowej mogłyby rozwiązać dodatkowe dni wolne od pracy (39 proc.) oraz bardziej rozbudowane pakiety medyczne (38 proc.).
– W kwestii zwolnień lekarskich widzimy pewien paradoks, który potwierdzają wyniki naszego raportu. Z jednej strony, co piąty Polak przyznaje się do brania L4, mimo że czuł się zdrowy, czyli wtedy, kiedy go nie potrzebował. Ale bardziej alarmująca jest w mojej opinii druga statystyka, która mówi, że większości pracownikom zdarzają się sytuacje, kiedy wykonują swoje obowiązki, będąc chorym. Taka sytuacja nie sprzyja ani pracownikowi, ani pracodawcy. Wiele osób, pod wpływem presji ze strony otoczenia, decyduje się kontynuować pracę mimo infekcji, co nie tylko opóźnia ich powrót do zdrowia, ale także może prowadzić do wypalenia zawodowego. Zrozumienie indywidualnych potrzeb pracowników i elastyczność w podejściu do ich obowiązków, w tym uwzględnianie sytuacji życiowych, są kluczowe w budowaniu zdrowej organizacji. Pracownicy, którzy nie pozwalają sobie na odpoczynek podczas choroby, narażają nie tylko swoje zdrowie, ale również obniżają swoją efektywność i mogą zarażać innych. Dlatego fundamentem każdej dobrze funkcjonującej organizacji powinna być polityka, która wspiera pracowników w dbaniu o zdrowie i regenerację. Istotne staje się modelowanie zachowań sprzyjających zdrowiu przez menedżerów. Takie podejście buduje kulturę organizacyjną opartą na trosce o ludzi, co w dłuższej perspektywie przekłada się na większe zaangażowanie i lepsze wyniki – podkreśla Alina Smolarek, Dyrektorka HR Centrum Medycznego ENEL-MED.
Na lewych L4 załatwiamy swoje sprawy
Według raportu enel-med „Łączy nas zdrowie” 19 proc. Polaków przyznaje się, że zdarzyło im się wziąć zwolnienie lekarskie, choć byli zdrowi. Najczęstsze powody to złe samopoczucie (6 proc. wskazań), załatwianie pilnych spraw (4 proc.) i problemy w pracy (3 proc.). Takie praktyki są bardziej powszechne wśród młodszych pracowników – 27 proc. przedstawicieli pokolenia Z korzystało z „lewego” L4, podczas gdy wśród silversów ten odsetek wynosi 15 proc. Dla zetek argumentem jest między innymi przekonanie, że i tak rzadko biorą zwolnienia (8 proc.), natomiast starsi najczęściej wskazują na złe samopoczucie (6 proc.).
W ostatnich latach ZUS coraz dokładniej przygląda się zwolnieniom lekarskim – statystyki nie pozostawiają złudzeń. W 2023 roku przeprowadzono niemal 430 tys. kontroli, co stanowi zaledwie 1,5 proc. wszystkich wydanych zwolnień. Liczba przeprowadzanych kontroli stale rośnie i nic nie wskazuje na to, aby ten trend miał się odwrócić – w pierwszej połowie ubiegłego roku skontrolowano ponad 260 tysięcy przypadków, wstrzymując wypłaty zasiłków na łączną kwotę około 24 mln zł.
– Zauważalne różnice w korzystaniu ze zwolnień lekarskich zetek i silversów muszą być odniesione do generalnie odmiennego podejścia obu pokoleń do pracy zawodowej i zasad work-life balance. Dla najmłodszych praca jest tylko jedną ze składowych udanego życia, a dbałość o własne zdrowie, zarówno fizyczne, jak i psychiczne, znajduje się na szczycie wyznawanych wartości. Stąd częstsze korzystanie ze zwolnień lekarskich w sytuacjach, w których pokolenie silversów stawia się na stanowisku pracy. Przedstawiciele starszego pokolenia nauczyli się samemu radzić z drobnymi problemami zdrowotnymi i nawet nie kontaktują się w przypadku ich wystąpienia z lekarzem, podejmując się samoleczenia. Zetki potrzebują w tym zakresie częstszego wsparcia fachowych pracowników medycznych. To też może tłumaczyć większą w tej grupie wiekowej liczbę zwolnień o dyskusyjnych podstawach medycznych traktowanych jako forma wydłużenia weekendu czy sposób na regenerację sił – wyjaśnia lek. Krzysztof Urban, internista enel-med.
Pracujemy chorzy ze strachu przed utratą posady
Z drugiej strony medalu są sytuacje, w których Polacy nie decydują się na zwolnienie lekarskie, nawet kiedy naprawdę go potrzebują. Aż 62 proc. Polaków przyznaje, że mimo choroby zdarzyło im się wybrać pracę. Częściej dotyczy to generacji Z (64 proc.) niż silversów (55 proc.). Powodów jest wiele, a na największy wyrasta nadmiar obowiązków – wskazuje na to 31 proc. pracowników (32 proc. zetek i 28 proc. silversów). 15 proc. pracowników nie decyduje się pójść na L4, bo nie jest to mile widziane przez ich pracodawcę. Kolejnym powodem pracy w niepełnym zdrowiu jest brak zastępstwa w pracy (14 proc.), a co dziesiąty Polak boi się utraty pracy.
Profilaktyka kluczem do mniejszej absencji
W interesie pracodawcy leży wdrażanie projektów i inicjatyw prozdrowotnych, które przyczyniają się do zmniejszenia absencji pracowników. W raporcie enel-med „Łączy nas zdrowie” Polacy jasno wskazali działania, które mogłyby ograniczyć ich problemy zdrowotne. 39 proc. osób twierdzi, że problem zmniejszyłyby dodatkowe dni wolne od pracy, a 38 proc. widzi rozwiązanie w bardziej rozbudowanych pakietach medycznych. Wyraźne różnice w oczekiwaniach widać między pokoleniami, a ich zrozumienie może pomóc stworzyć środowisko pracy, które wspiera zdrowie i motywację pracowników. Zetki kładą największy nacisk na dodatkowe dni wolne – aż 41 proc. z nich uważa, że taki przywilej pomógłby im lepiej zarządzać swoim zdrowiem i obowiązkami zawodowymi. Z kolei silversi najbardziej doceniają rozbudowane pakiety medyczne (43 proc.), które dają im poczucie kompleksowej opieki zdrowotnej.
– Inwestowanie w profilaktykę zdrowotną to korzyść zarówno dla firm, jak i dla pracowników. Dla pracodawców oznacza to nie tylko wyższą efektywność pracy, ale także redukcję kosztów związanych z absencjami oraz poprawę wydajności zespołów. Z kolei pracownicy, którzy czują się docenieni i bezpieczni dzięki odpowiedniej opiece zdrowotnej, stają się bardziej lojalni wobec firmy. Regularne programy profilaktyczne pozwalają na wczesne wykrywanie problemów zdrowotnych i szybką reakcję. W efekcie w załodze mamy więcej pracowników, którzy dbają o swoje zdrowie i rzadziej korzystają ze zwolnień lekarskich – dodaje Alina Smolarek, dyrektorka HR Centrum Medycznego ENEL-MED.
Regularna aktywność fizyczna kluczem do poprawy jakości życia i produktywności zawodowej pracowników
Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 29.01.2025
Badania naukowe potwierdzają, że regularna aktywność fizyczna ma kluczowe znaczenie dla zwiększenia efektywności pracy i obniżenia poziomu stresu pracowników. Wyniki projektu naukowego Zdrowa OdWaga pokazują, że regularna aktywność fizyczna wykonywana przez pracowników przez 12 miesięcy może obniżyć ich absencję aż o 32 proc. Dla pracodawcy oznacza to aż 928 dodatkowych dni pracy oraz oszczędność do 300 tys. złotych na kosztach związanych ze zwolnieniami lekarskimi.
Aktywność fizyczna przyczynia się do redukcji stresu, który obniża poziom energii i motywacji. Jak pokazuje raport ADP Research Institute „People at work 2022”, 67 proc. pracowników deklaruje, że odczuwa stres co najmniej raz w roku, a 15 proc. stresuje się codziennie. Ponad połowa deklaruje, że wpływa to na obniżenie ich wydajności w pracy. Jednak to nie jedyny efekt – chroniczny stres może prowadzić również do poważnych konsekwencji zdrowotnych, takich jak: wypalenie zawodowe, depresja, zaburzenia lękowe czy nerwica.
Coraz więcej zwolnień spowodowanych chronicznym stresem
Według raportu Medicover „Praca. Zdrowie. Ekonomia. Perspektywa 2023″ w ciągu ostatnich dwóch lat aż o 23 proc. wzrosła liczba zwolnień lekarskich z powodu zaburzeń psychicznych. Te zwolnienia lekarskie nie należą do najkrótszych – średnia długość zwolnień lekarskich na 1000 pracowników spowodowanych reakcją na ciężki stres wynosiła około 60 dni, epizody depresyjne blisko 27 dni, a inne zaburzenia lękowe 25,7 dni.
Dbanie o dobrostan i regularną aktywność fizyczną pracowników ma realny wpływ na funkcjonowanie firmy nie tylko pod kątem efektywności zespołów. W wyniku absencji i prezenteizmu (zjawisko, w którym chory pracownik mimo choroby podejmuje obowiązki zawodowe, co prowadzi do obniżenia jego efektywności i wydajności w pracy) pracodawcy ponoszą wysokie koszty, które mogą mieć negatywny wpływ na rozwój przedsiębiorstwa. Wyniki projektu naukowego Medicover Zdrowa OdWaga pokazują, że regularna aktywność fizyczna wykonywana przez pracowników przez 12 miesięcy może obniżyć absencję chorobową aż o 32 proc., co przekłada się na 928 dni pracy więcej1. Dla pracodawcy do 300 tys. złotych mniej kosztów związanych ze zwolnieniami2.
To pokazuje, że tym bardziej pracodawcy powinni podejmować działania zachęcające pracowników do dbania o zdrowie fizyczne i psychiczne. Kluczowe znaczenie ma świadomość pracodawców i tworzenie środowiska pracy sprzyjającego zdrowiu psychicznemu. Choć adaptacja po pandemii i wyjście z lockdownu mogły przyczynić się do zmniejszenia obciążeń psychologicznych i skrócenia długości zwolnień lekarskich w porównaniu z 2021 r., to w 2022 r. pojawiły się nowe czynniki, takie jak: napięta sytuacja geopolityczna, wojna w Ukrainie, wysoka inflacja i brak stabilizacji, które odcisnęły piętno na zdrowiu psychicznym i mogły odpowiadać za wzrost poziomu lęku w społeczeństwie.
Rok regularnej aktywności fizycznej zmienia jakość życia
Regularne ćwiczenia pomagają zapobiegać występowaniu stresu i wzmacniają zdolność do radzenia sobie z przyszłymi stresorami. Aktywność fizyczna prowadzi do produkcji endorfin, spadku poziomu kortyzolu, redukcji napięcia mięśniowego i poprawy jakości snu.
Korzyści płynące z regularnej aktywności fizycznej wykraczają poza sferę zdrowia psychicznego. Ćwiczenia poprawiają ogólną kondycję fizyczną, zwiększają wydolność i energię, co przekłada się na lepszą jakość życia i wyższą efektywność. Uczestnicy programu Zdrowa OdWaga odnotowali znaczącą poprawę swojego stanu zdrowia i samopoczucia. Regularna aktywność fizyczna przyczyniła się do zmniejszenia odczuwania bólu pleców, spadku wskaźników ryzyka sercowo-naczyniowego i insulinooporności, a także poprawy ogólnego zadowolenia ze stanu zdrowia i swojego funkcjonowania w życiu codziennym.
– Chcemy pomóc pracodawcom lepiej i bardziej świadomie inwestować w zdrowie pracowników. Wdrożenie kompleksowych programów edukacyjnych z zakresu profilaktyki zdrowotnej oraz skutecznych inicjatyw, takich jak: Zdrowa OdWaga czy Zdrowa Firma, w środowisku pracy, gdzie spędzamy znaczną część naszego życia, ma potencjał, aby istotnie wpłynąć na poprawę stanu zdrowia dużej części społeczeństwa – mówi Krzysztof Świetlik, Dyrektor Departamentu Sprzedaży i Marketingu w Medicover w Polsce.
Inwestycja w zdrowie – inwestycją biznesową
Medicover, poza dostarczaniem usług medycznych, aktywnie promuje i wspiera aktywność fizyczną jako niezbędny element zdrowego stylu życia. Programy Zdrowa Firma i Zdrowa OdWaga łączą opiekę medyczną z aktywnością fizyczną, zapewniając kompleksowe wsparcie dla zdrowia i dobrego samopoczucia pracowników.
– Inwestycja w zdrowie i dobrostan pracowników to nie tylko kwestia odpowiedzialności społecznej, ale również strategiczna decyzja biznesowa. Zdrowi i zadowoleni pracownicy są bardziej produktywni i zmotywowani, co przekłada się na lepsze wyniki firmy. Wdrażanie programów prozdrowotnych powinno stać się standardem w nowoczesnych organizacjach, które chcą budować silne i zrównoważone zespoły – dodaje Krzysztof Świetlik.
Autorski program Medicover Zdrowa Firma to rozwiązania dla pracodawców, którzy chcą w sposób holistyczny dbać o zdrowie i dobrostan pracowników zgodnie z wymogami określonymi przez WHO (pojęcie „zdrowie” obejmuje zdrowie fizyczne, psychiczne oraz społeczne). Medicover wspiera firmy w realizacji celów biznesowych, budowaniu zaangażowania pracowników, a dzięki temu minimalizowaniu kosztów związanych z absencjami chorobowymi i prezenteizmem.
Dodatkowo firma podjęła decyzję o wdrożeniu w 2025 roku sześciomiesięcznego (z opcją wydłużenia) programu Zdrowa OdWaga – Sukces w ruchu, kierowanego do klientów biznesowych, który będzie bazował na modelu wypracowanym w programie badawczym Zdrowa OdWaga, poszerzonym o porady dietetyczne. To jedyny produkt na rynku, w którym wszyscy pracownicy są objęci opieką medyczną oraz pakietem sportowym (płynące z niego korzyści to m.in.: stała opieka i wsparcie profesjonalnego trenera personalnego, specjalnie stworzone zajęcia, dostosowanie intensywności i atrakcyjności treningu do potrzeb, nadzór nad poprawnością wykonywanych ćwiczeń, regularne kontrole sprawności fizycznej), a synergie miedzy tymi usługami dają wymierne korzyści zdrowotne dla pracowników oraz obniżają koszty działalności pracodawcy.
***
Dla 1000-osobowej firmy ze średnią absencją 10 dni wśród 29% pracowników. ↩︎
Na podstawie średniego wynagrodzenia brutto w sektorze przedsiębiorstw z VI 2024. ↩︎
Szpital Medicover z prestiżowym wyróżnieniem w projekcie „Wymagaj Jakości”
Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 26.01.2025
Szpital Medicover dołączył do grona kilkunastu placówek medycznych, które otrzymały prestiżowe wyróżnienie w ramach projektu „Wymagaj Jakości”, który jest wspólną inicjatywą Rzecznika Praw Pacjenta oraz Centrum Monitorowania Jakości. Ma ona na celu poprawę standardów opieki medycznej w Polsce oraz pomoc pacjentom w świadomym wyborze placówek, które kładą szczególny nacisk na jakość, innowacyjność i bezpieczeństwo.
– Jest to niezwykle interesujący projekt, którego celem jest wyróżnienie tych jednostek, które spełniają najwyższe standardy jakości w ochronie zdrowia – mówi lek. Krzysztof Przyśliwski, Dyrektor Medyczny Szpitala Medicover.
– To nagroda za naszą pracę i jasny przekaz dla pacjentów, że w naszym szpitalu mogą czuć się bezpiecznie – dodaje lek. Alicja Sapała-Smoczyńska, Kierownik Działu Medycznego ds. Operacyjnych Szpitala Medicover.
Warto podkreślić, że wyróżnione szpitale nie tylko spełniają rygorystyczne kryteria jakości, ale także stają się wzorem dla innych placówek w kraju.
– Wyróżnienie „Wymagaj Jakości” przyznajemy szpitalom, które spełniają naprawdę wysokie wymagania w obszarach jakości i dbania o prawa pacjenta. Naszym celem jest promowanie dobrych praktyk i promowanie szpitali, które faktycznie dbają o pacjentów oraz jakość i pokazywanie że da się pewne rzeczy robić lepiej – tłumaczy Jakub Adamski, Dyrektor Departamentu Współpracy Rzecznika Praw Pacjenta. – Przyznaliśmy ten certyfikat na chwilę obecną kilkunastu szpitalom. Spodziewamy się natomiast, że będzie ich łącznie około 20-30 w całym kraju, na 900 szpitali, które mamy w całej Polsce. Tylko szpitale, które spełnią naprawdę surowe kryteria mają możliwość otrzymania tego wyróżnienia – dodaje.
Otrzymanie wyróżnienia „Wymagaj Jakości” to nie tylko ogromny zaszczyt, ale także zobowiązanie do dalszego podnoszenia standardów. Szpital Medicover udowadnia, że można skutecznie łączyć profesjonalizm, nowoczesne rozwiązania oraz indywidualne podejście do pacjenta.
– To wyróżnienie buduje zaufanie pacjentów, zwiększa naszą konkurencyjność oraz umacnia naszą pozycję jako lidera w świadczeniu usług medycznych na najwyższym poziomie – dodaje lek. Krzysztof Przyśliwski, Dyrektor Medyczny Szpitala Medicover.
Lynx Optique zmienia się w OKKO – nowy rozdział kompleksowej opieki nad wzrokiem
Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 24.01.2025
Sieć salonów optycznych Lynx Optique, od 2022 r. należąca do Medicover, rozpoczyna nowy etap swojej działalności. Od 22 stycznia 2025 r. sieć będzie funkcjonować pod nazwą OKKO. Rebranding to nie tylko zmiana nazwy i identyfikacji wizualnej, ale przede wszystkim odzwierciedlenie ambitnych planów rozwoju sieci oraz podkreślenia najwyższej jakości obsługi. Wyróżnikiem OKKO jest unikatowe połączenie kompleksowej opieki optometrycznej z wyjątkowym doradztwem stylistów, którzy pomogą każdemu klientowi znaleźć idealnie dopasowane okulary.
OKKO to marka, która łączy nowoczesność, profesjonalizm i głębokie zrozumienie potrzeb swoich klientów z najnowszymi trendami w świecie optyki. Sieć oferuje szeroki wybór wysokiej jakości produktów, w tym okularów korekcyjnych i przeciwsłonecznych od renomowanych marek. Tym, co wyróżnia salony OKKO, jest wyjątkowe doradztwo stylistów. W każdym z 20 salonów doświadczeni eksperci modowi, przeszkoleni w zakresie najnowszych trendów i technik doboru opraw, służą fachowym doradztwem. Pomagają oni dobrać idealne okulary, które podkreślą indywidualny styl i charakter klienta, a jednocześnie zapewnią mu komfort widzenia.
Przejęcie sieci Lynx Optique i jej rebranding na OKKO to strategiczny krok w kierunku zwiększenia dostępności usług optometrycznych dla pacjentów abonamentowych Medicover. Dzięki tej integracji, pacjenci zyskali możliwość odbycia wizyty u wykwalifikowanego optometrysty nie tylko w salonach Medicover Optyk, ale także w placówkach OKKO. To znaczące poszerzenie możliwości opieki nad wzrokiem gwarantuje pacjentom Medicover kompleksowe i wygodne rozwiązania w zakresie zdrowia oczu.
– Rebranding to dla nas kolejny istotny krok w kierunku realizacji ambitnych planów rozwoju. Chcemy, aby nazwa OKKO była synonimem nowoczesności, profesjonalizmu i najwyższej jakości usług optycznych. Jest to podejście całej spółki Medicover, która dodatkowo dysponuje wieloletnim know-how w zakresie opieki zdrowotnej. Ewoluujemy, by być bliżej naszych klientów, dostarczając im innowacyjne rozwiązania, szeroki wybór produktów oraz kompleksową opiekę nad wzrokiem. Nasi styliści, dzięki szkoleniom i znajomości trendów, potrafią perfekcyjnie dobrać oprawy do potrzeb i stylu każdego klienta. Dążymy do tego, aby każdy klient czuł się wyjątkowo i miał pewność, że otrzymuje produkty i usługi na najwyższym poziomie – mówi Magdalena Lipczyńska, Dyrektor Zarządzająca Retail.
Proces rebrandingu zainaugurowano komunikacją pomostową, której celem było stopniowe przygotowanie klientów na nadchodzące zmiany. Obejmuje ona szereg działań, takich jak: bramki przy wejściach do salonów, standy na ladzie, animacje na ekranach TV oraz odświeżoną stronę internetową, która zyskała nową nazwę – okko.pl. Ostateczna wymiana oznakowania w salonach odbędzie się w dniach 17-21 stycznia 2025 r., a od 22 stycznia sieć w pełni zacznie funkcjonować pod marką OKKO, co będzie również widoczne w kanałach social media.
– Zmiana nazwy to dla nas nie tylko odświeżenie wizerunku, ale przede wszystkim zobowiązanie wobec naszych klientów. Połączenie sił Medicover i OKKO tworzy wyjątkowy system opieki zdrowotnej, w którym pacjenci mogą liczyć na holistyczne podejście do swojego zdrowia, obejmujące zarówno usługi medyczne, jak i optometryczne. Naszym celem jest, aby OKKO było synonimem miejsca, w którym dbałość o wzrok idzie w parze z kreowaniem unikatowego stylu – dodaje Magdalena Lipczyńska, Dyrektor Zarządzająca Retail.
Więcej informacji na temat marki OKKO oraz lokalizacji salonów można znaleźć na stronie okko.pl.
Złamane ferie, czyli najczęstsze kontuzje dorosłych i dzieci
Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 22.01.2025
Sezon narciarski rusza pełną parą, a stoki zapełniają się amatorami białego szaleństwa. Pięć województw właśnie rozpoczyna zimowiska, to również czas zwiększonego ryzyka kontuzji. Wśród dorosłych najczęstsze urazy to uszkodzenia więzadeł krzyżowych w kolanach czy skręcenia i zwichnięcia stawów skokowych. U dzieci dominują złamania kończyn dolnych i górnych. Trener przygotowania motorycznego enel-sport podpowiada, jak przygotować się do sezonu narciarskiego i snowboardowego, aby wrócić do domu w pełni zdrowia.
– Odpowiednie przygotowanie fizyczne do sezonu narciarskiego powinno rozpocząć się co najmniej cztery tygodnie przed wyjazdem na stok. To czas, który pozwala na wzmocnienie mięśni, poprawę wytrzymałości i koordynacji, a także zwiększenie ogólnej sprawności. Szczególnie istotne jest skupienie się na dolnych partiach ciała, takich jak: uda i łydki, które odpowiadają za stabilizację i amortyzację ruchów podczas jazdy. Polecam ćwiczenia, takie jak: przysiady, marszobiegi, wchodzenie po schodach czy jazdę na ergometrach, które świetnie przygotowują ciało do intensywnego wysiłku na stoku. Kluczowa jest również rozgrzewka przed każdym dniem na nartach – ok. 15 minut prostych ćwiczeń może znacząco zmniejszyć ryzyko kontuzji – mówi dr n. med. Remigiusz Rzepka, trener przygotowania motorycznego w enel-sport.
Powykręcani dorośli
U dorosłych narciarzy i snowboardzistów kontuzje często wynikają z braku odpowiedniego przygotowania fizycznego oraz nieostrożności na stoku. Najczęstszym problemem są uszkodzenia więzadeł krzyżowych w kolanach, zwłaszcza przedniego więzadła krzyżowego (ACL). Dochodzi do nich podczas nagłych skrętów, upadków lub gwałtownych zatrzymań przy zablokowanej nodze. Równie powszechne są skręcenia i zwichnięcia stawów skokowych, które zdarzają się podczas nieprawidłowego ustawienia stopy w trakcie lądowania czy jazdy. Złamania nadgarstków i przedramion to z kolei efekt nieprawidłowego podpierania się podczas upadku, co jest szczególnie ryzykowne dla snowboardzistów. Nie brakuje również urazów barków, takich jak: zwichnięcia czy złamania obojczyka, które powstają przy upadkach na bok lub uderzeniach w twarde przeszkody. Na koniec, wstrząśnienia mózgu, spowodowane upadkami bez kasku, przypominają o konieczności stosowania ochrony głowy, szczególnie przy dynamicznej jeździe.
Połamane dzieci
Dzieci na stokach narciarskich i snowboardowych są szczególnie narażone na kontuzje ze względu na brak doświadczenia, słabszą koordynację ruchową i często niedopasowany sprzęt. Wśród najczęstszych urazów dominują złamania kończyn dolnych, takich jak: kość piszczelowa czy udowa, które powstają w wyniku upadków przy dużej prędkości lub zderzeń z przeszkodami. Kolejnym problemem są złamania kończyn górnych, w tym nadgarstków i przedramion, które często są skutkiem prób asekuracji podczas upadku. Stłuczenia głowy to poważne ryzyko, zwłaszcza gdy dzieci jeżdżą bez odpowiednio dopasowanego kasku. Nie mniej powszechne są skręcenia i przeciążenia stawów kolanowych, wynikające z nagłych zmian kierunku jazdy lub nieumiejętnego poruszania się na nartach. Do tego dochodzą uszkodzenia stawów skokowych, spowodowane brakiem rozgrzewki lub niewłaściwym ustawieniem stóp podczas jazdy.
– Czas rehabilitacji po urazach narciarskich zależy od rodzaju kontuzji i stopnia jej zaawansowania. Uszkodzenie więzadeł krzyżowych w kolanie, jedno z najczęstszych poważnych urazów na stoku, może wymagać kilku miesięcy intensywnej rehabilitacji, a w przypadku interwencji chirurgicznej nawet pół roku lub więcej. Złamania kończyn czy zwichnięcia również mogą prowadzić do długotrwałego unieruchomienia i osłabienia mięśni, co wydłuża proces powrotu do pełnej sprawności. Kluczowe jest szybkie podjęcie leczenia i prawidłowe postępowanie rehabilitacyjne – od wczesnej mobilizacji przez ćwiczenia wzmacniające aż po trening funkcjonalny. Zaniedbanie tych etapów może skutkować przewlekłym bólem lub trwałym ograniczeniem aktywności dnia codziennego czy sportowej – dodaje dr n. med. Remigiusz Rzepka, trener przygotowania motorycznego enel-sport.
Dr n. med. Remigiusz Rzepka, trener przygotowania motorycznego w enel-sport, trener przygotowania fizycznego Reprezentacji Polski w piłce nożnej w latach 2011-2018 oraz od 2023. Obecnie współpracuje z PZPN jako Koordynator przygotowania motorycznego w piłce nożnej kobiet. Pracuje również jako ekspert UEFA w obszarze przygotowania motorycznego.
Grupa Mazovia świętuje 20-lecie istnienia na rynku medycznym
Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 14.01.2025
Rok 2025 to szczególny czas dla Grupy Mazovia – jubileusz 20-lecia obecności na polskim rynku medycznym. Od dwóch dekad Grupa Mazovia konsekwentnie rozwija nowoczesną i kompleksową opiekę, oferując pacjentom usługi w zakresie diagnostyki i leczenia schorzeń urologicznych, onkourologicznych oraz ginekologicznych.
Zaczynając od pierwszej placówki, a potem szpitala w Warszawie, Grupa sukcesywnie poszerzała swoją działalność o szpitale w Częstochowie i Katowicach. Dzięki wprowadzeniu zaawansowanych technologii, takich jak: chirurgia robotyczna, diagnostyka molekularna i urodynamiczna, placówki te stały się wiodącymi ośrodkami w Polsce w leczeniu nowotworów urologicznych oraz pozostałych schorzeń urologicznych, a także ginekologicznych. Dziś sieć Grupy Mazovia obejmuje urologiczno-ginekologiczny Szpital Mazovia w Warszawie, Szpital Mazovia w Częstochowie, Śląski Szpital Urologiczny w Katowicach, a także otwarte w 2024 roku Centrum Urologiczne URODYN w Warszawie oraz Onkologiczną Pracownię Molekularną, która rozszerza możliwości diagnostyczne Grupy.
– Patrzymy na te 20 lat z ogromnym szacunkiem i wdzięcznością. To dzięki naszym pacjentom, partnerom i zespołom medycznym udało nam się osiągnąć tak wiele. Z dumą obserwujemy jak nasza działalność wpłynęła na rozwój medycyny w Polsce i na poprawę zdrowia pacjentów. To właśnie pacjenci, ich potrzeby i oczekiwania, stanowią nasz główny motor napędowy. Z perspektywy tych dwóch dekad widać wyraźnie jak rozwój technologii medycznych i ścisła współpraca z zespołami specjalistów przyczyniają się do podnoszenia jakości opieki. Choć jest to moment na podsumowania, to z pełnym zaangażowaniem myślimy także o tym, co przed nami – mówi prof. Igal Mor, Prezes Zarządu Grupy Mazovia.
Lider w nowoczesnej diagnostyce i leczeniu
Placówki Grupy Mazovia specjalizują się w diagnostyce oraz małoinwazyjnym leczeniu nowotworów urologicznych, takich jak: rak prostaty, nerki, pęcherza i jądra, a także schorzeń, takich jak: przerost prostaty, kamica moczowa czy nietrzymanie moczu. Zespół specjalistów zajmuje się również urologią dziecięcą oraz ginekologią, w tym leczeniem endometriozy i innych schorzeń ginekologicznych, także wymagających interwencji chirurgicznej.
W pracy Grupa Mazovia wykorzystuje najnowocześniejsze technologie, takie jak: chirurgia robotyczna, laparoskopowa i endoskopowa. To podejście zapewnia pacjentom skuteczne leczenie, minimalizując ryzyko powikłań i skracając czas rekonwalescencji. Warto podkreślić, że Grupa Mazovia jest pionierem w wykorzystywaniu nowoczesnych technologii medycznych, w tym chirurgii robotycznej. Szpital Mazovia w Warszawie jako pierwszy w Polsce (w 2017 roku) wprowadził robotyczne operacje urologiczne dla pacjentów. Obecnie wszystkie szpitale Grupy, wyposażone są w system da Vinci, rocznie przeprowadzają około 1200 operacji robotycznych, a w ich zespołach pracuje 10 certyfikowanych operatorów robota da Vinci.
Kompleksowa opieka – od diagnostyki po rehabilitację
Filozofią Grupy Mazovia jest kompleksowa opieka nad pacjentem – od profilaktyki i diagnostyki (w tym molekularnej), prehabilitacji, przez leczenie ambulatoryjne i szpitalne, aż po rehabilitację i regularne kontrole zdrowia. Każdy etap leczenia jest ściśle powiązany, co zapewnia pacjentom pełną koordynację i ciągłość opieki.
– Integralnym elementem tego podejścia jest połączenie opieki ambulatoryjnej i szpitalnej, co zapewnia pacjentom płynne przejście między poszczególnymi etapami leczenia. Pacjenci mają dostęp do szerokiego zakresu badań diagnostycznych, w tym molekularnych, urodynamicznych i obrazowych, a gdy zachodzi potrzeba bardziej zaawansowanych procedur, są płynnie kierowani do opieki szpitalnej, z zachowaniem ciągłości leczenia na każdym etapie – mówi Maciej Połys, Wiceprezes Zarządu Grupy Mazovia.
W przeważającej części opieka medyczna w Grupie Mazovia realizowana jest w ramach kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia.Każdego roku z usług placówek należących do sieci korzysta około 30 tysięcy pacjentów. W tym czasie realizowanych jest około 70 tysięcy porad w ramach Ambulatoryjnej Opieki Specjalistycznej oraz ponad 10 tysięcy hospitalizacji. Ponadto, placówki Grupy Mazovia należą do Krajowej Sieci Onkologicznej, dzięki tej przynależności oferują kompleksową opiekę zgodne z krajowymi standardami, obejmującymi wszystkie etapy – od diagnostyki po zaawansowane leczenie specjalistyczne. Pacjenci mają także dostęp do Szybkiej Ścieżki Onkologicznej, która gwarantuje sprawny dostęp do diagnostyki i leczenia.
Plany na przyszłość
Grupa Mazovia planuje dalszy rozwój sieci szpitali i placówek diagnostycznych, w tym otwarcie nowego szpitala w podwarszawskich Ząbkach, który będzie kontynuował sprawdzone standardy leczenia oraz kompleksowe podejście do opieki. Grupa inwestuje także w nowoczesne rozwiązania diagnostyczne, wykorzystujące możliwości sztucznej inteligencji.
– Grupa Mazovia rozwija się nie tylko pod względem liczby łóżek szpitalnych czy liczby lekarzy. Jako pierwsi w Polsce postanowiliśmy uruchomić najnowocześniejszy zakład patomorfologii, który będzie pierwszym w kraju w pełni zdigitalizowanym. Lekarze, niezależnie od lokalizacji, będą mogli zdalnie opisywać badania, otrzymując obrazy w formie cyfrowej. Co więcej, cały proces obróbki materiału będzie odbywał się online, zapewniając natychmiastowy dostęp do wyników. W patomorfologii stosujemy też zaawansowane rozwiązania sztucznej inteligencji, które wspomagają lekarzy w analizie wyników – wskazuje prof. Igal Mor, Prezes Zarządu Grupy Mazovia.
Rozwój zaawansowanych technologii, a także partnerstwa z centrami rehabilitacji urologicznej i oncofertility, na które stawia Grupa Mazovia, są naturalnym rozwinięciem jej strategii. Dzięki temu możliwe jest zwiększenie skuteczności diagnostyki i terapii, ale również zapewnienie ciągłości opieki, co przekłada się na lepsze wyniki leczenia i wyższy komfort pacjentów.
enel-med powiększa sieć placówek w Warszawie. Na Myśliwieckiej dostępne również usługi NFZ
Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 10.01.2025
Na początku nowego roku enel-med otwiera nową placówkę na warszawskim Ujazdowie. To już dwudziesty oddział w stolicy. Mieszkańcy Warszawy, a szczególnie Powiśla, w nowym punkcie przy ulicy Myśliwieckiej zyskają dostęp do szerokiej oferty usług medycznych. Od konsultacji specjalistycznych, USG, EKG, po usługi stomatologiczne włącznie z leczeniem ortodontycznym i protetycznym. Nie zabraknie również punktu pobrań i szczepień oraz możliwości wykonania badań diagnostycznych, również refundowanych przez NFZ, jak kolonoskopia czy gastroskopia.
– Powiśle i Ujazdów to jedne z piękniejszych miejsc na mapie stolicy, tu obok kortów tenisowych Legii i Parku Łazienkowskiego powstała nasza nowa placówka medyczna. W dużych aglomeracjach, takich jak Warszawa, kluczowe jest zapewnienie rozbudowanej sieci placówek, aby mieszkańcy mieli łatwy dostęp do lekarzy. Dlatego konsekwentnie inwestujemy w rozwój naszej infrastruktury. Placówka przy Myśliwieckiej to już nasza dwudziesta lokalizacja w stolicy. W sąsiedztwie, przy Łazienkowskiej, od lat funkcjonuje nasza flagowa klinika ortopedii i rehabilitacji enel-sport. Strategiczne lokalizacje, na które stawiamy, najlepsza kadra medyczna, profesjonalny sprzęt sprawia, że enel-med jest jedną z najlepiej ocenianych firm medycznych, co potwierdzają wyniki badań satysfakcji oraz wskaźnik NPS oddziałów na poziomie 90 punktów – podkreśla Jacek Rozwadowski, Prezes Zarządu Centrum Medycznego ENEL-MED.
W placówce przy ul. Myśliwieckiej enel-med uruchomił klinikę stomatologiczną z 3 gabinetami, w których można skorzystać z usług higienistki stomatologicznej, stomatologa zachowawczego, pedodonty, chirurga stomatologa, implantologa, protetyka, ortodonty, czy stomatologa estetycznego. Na miejscu można wykonać także kompleksową diagnostykę m.in. pantomogram, RTG stomatologiczne i wewnątrzustne oraz tomografię stożkową (CBCT).
Pacjenci mogą korzystać z konsultacji internistycznych, neurologicznych, dermatologicznych, gastrologicznych, ortopedycznych, punktu pobrań, szczepień ochronnych oraz badań USG i EKG. W związku z dużym zainteresowaniem badaniami profilaktycznymi, w oddziale jest dostępna pracownia endoskopii wraz z trzyłóżkową salą wybudzeniową, aby umożliwić wykonywanie badań gastroskopii oraz kolonoskopii w znieczuleniu lub bez.
Dziś enel-med to 35 oddziałów, 22 przychodnie stomatologiczne, 4 oddziałów zlokalizowanych w dużych firmach, 3 kliniki medycyny i stomatologii estetycznej ESTELL, 3 kliniki ortopedii, rehabilitacji i medycyny sportowej enel-sport, ośrodek opiekuńczo-rehabilitacyjny dla seniorów WILLA ŁUCJA oraz wieloprofilowy szpital w Warszawie, w którym wykonywane są zabiegi z zakresu ortopedii, neurochirurgii, ginekologii, chirurgii ogólnej i okulistyki. enel-med to również ponad 1600 placówek partnerskich w całym kraju w ramach systemu opieki abonamentowej dla firm.
Więcej informacji o Grupie ENEL-MED jest dostępnych na www.enel.pl.
Pierwsze w Polsce wszczepienie zastawki Avalus Ultra™ odbyło się w Szpitalu Medicover
Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 17.12.2024
W Szpitalu na warszawskim Wilanowie po raz pierwszy w Polsce wszczepiono pacjentowi zastawkę biologiczną o znacznie przedłużonej trwałości – Avalus Ultra.
5 grudnia 2024 r., podczas zabiegu wymiany zastawki aortalnej w Klinice Kardiochirurgii Szpitala Medicover w Warszawie, zespół pod kierownictwem dra hab. n. med. Krzysztofa Wróbla, profesora Uczelni Łazarskiego, w składzie: dr n. med. Paweł Czub, lek. Beata Błaszczyk, Milena Wysocka, Agnieszka Piekarska, Agata Jagiełło-Mika, Renata Muszyńska, po raz pierwszy w Polsce, wszczepił 69-letniemu pacjentowi zastawkę wołową Avalus Ultra™.
Operowany mężczyzna cierpiał z powodu niewydolności zastawki aortalnej. Innowacją w podjętym leczeniu było wszczepienie metodą małoinwazyjną zastawki biologicznej o znacznie przedłużonej trwałości.
– Jestem człowiekiem aktywnym. Mam więc nadzieję, że teraz będę mógł pokonywać większe dystanse podczas pieszych wędrówek. Liczę na to, że będzie dużo lepiej. Oczywiście czas pokaże – mówi pacjent – pan Wiesław pięć dni po operacji. – Jak wytłumaczył mi profesor Wróbel, jest to pierwsza tego typu zastawka wszczepiona w tej części Europy – dodaje.
– To był pacjent z wadą zastawki aortalnej w postaci ciężkiego zwężenia zastawki, dodatkowo z nadciśnieniem tętniczym, cukrzycą oraz pogorszeniem tolerancji wysiłku. Wszczepiliśmy mu biologiczną zastawkę wołową. Zastosowanie odpowiedniego zabezpieczenia tkanki przed zwapnieniem wspiera jej trwałość, a brak elementów metalowych zmniejsza ryzyko wystąpienia reakcji uczuleniowych, co przyczynia się do zwiększenia bezpieczeństwa pacjentów – mówi dr hab. n. med. Krzysztof Wróbel, Kierownik Kliniki Kardiochirurgii Szpitala Medicover w Warszawie, profesor Uczelni Łazarskiego. – Operację wykonaliśmy techniką endoskopową z kamerą 3D z bocznego dostępu międzyżebrowego – kontynuuje.
dr hab. n. med. Krzysztof Wróbel, Kierownik Kliniki Kardiochirurgii Szpitala Medicover w Warszawie, profesor Uczelni Łazarskiego
Rocznie w Polsce wykonuje się ok. 2000 zabiegów chirurgicznych wszczepienia zastawki aortalnej z wykorzystaniem minimalnie inwazyjnej chirurgii. Wykonanie tej procedury metodą zastosowaną przez zespół dr hab. n. med. Krzysztofa Wróbla, prof. UŁa, pozwala na uniknięcie kolejnego zabiegu w krótkim czasie, co jest standardem przy zastosowaniu klasycznych metod operacyjnych.
Wigilijne obżarstwo, czyli jak jeść, by nie pękać z przejedzenia
Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 16.12.2024
Syto zastawiony stół i kaloryczne potrawy, które nierzadko prowadzą do… przejedzenia. To często pierwszy obraz, jaki kojarzy się ze Świętami Bożego Narodzenia. Dietetyczka enel-med podkreśla, że można cieszyć się świątecznymi daniami bez uczucia ciężkości czy bólu brzucha. Jest na to kilka trików jak uważne jedzenie i wprowadzenie drobnych zmian w tradycyjnym menu. Na przykład, pierogi można przygotować z dodatkiem mąki pełnoziarnistej, a karpia upiec zamiast smażyć na głębokim tłuszczu.
– Część osób w Wigilię decyduje się na post. Najczęściej wynika to z tradycji religijnej, ale warto zastanowić się, czy takie postępowanie nie przyczynia się do problemu przejadania. W obliczu głodu organizm szuka łatwo dostępnej energii, więc przy pierwszej okazji, jak bogato zastawiony stół, nadrabia deficyty z nawiązką. To prosta droga do przejedzenia. Gdy jesteśmy bardzo głodni, jemy szybciej i mniej uważnie, co utrudnia zatrzymanie się w momencie sytości, dlatego warto zjeść przed wieczerzą wigilijną lekki posiłek – mówi Oliwia Poniatowska, dietetyczka enel-med.
Uważne jedzenie
Praktyka uważnego jedzenia jest istotna przez cały rok, ale w okresie świątecznym nabiera szczególnego znaczenia. Spędzanie wielu godzin przy obficie zastawionych stołach, namowy na dokładki czy wyjątkowe dania serwowane tylko raz w roku – wszystko to sprzyja przejedzeniu. Aby temu zapobiec, warto jeść wolniej, dokładnie przeżuwać każdy kęs i doceniać smak potraw. Ważne jest również robienie przerw w trakcie posiłku i odczekanie, zanim sięgniemy po kolejną porcję.
Rezygnacja z dokładki może być wyzwaniem, szczególnie gdy bliscy włożyli wiele pracy w przygotowanie dań. W takich momentach kluczowa jest sympatyczna asertywność. Odmowa może być wyrażona w sposób uprzejmy i pełen uznania dla czyjegoś wysiłku, co pozwoli uniknąć niepotrzebnych spięć przy stole. Warto podkreślić, że zdrowy żołądek jest lepszym podziękowaniem, niż zmuszanie się do jedzenia ponad miarę.
Rodzinny spacer
Podczas Świąt wiele osób odczuwa uczucie ciężkości spowodowane długimi godzinami spędzonymi przy stole. Wielogodzinne siedzenie nie sprzyja prawidłowej pracy układu pokarmowego, co może prowadzić do wzdęć, zaparć czy niestrawności. Nawet niewielka dawka ruchu może pomóc złagodzić te dolegliwości. Spacer z rodziną, lepienie bałwana (jeśli będzie upragniony śnieg), sanki czy porządki po posiłku to świetne sposoby na poprawę trawienia. Krótki spacer wykonany niedługo po jedzeniu dodatkowo pomaga utrzymać stabilny poziom glukozy we krwi, co jest szczególnie istotne dla osób z cukrzycą lub insulinoopornością.
Zdrowsze kombinacje i odżywcze wybory
Czy da się przygotować świąteczne potrawy w nieco zdrowszy sposób, nie tracąc przy tym ich tradycyjnego smaku? Dietetyczka enel-med przekonuje, że tak. Wystarczy wprowadzić niewielkie modyfikacje w przepisach, aby dania stały się bardziej wartościowe pod względem odżywczym. Na przykład, do ciasta na pierogi można dodać część mąki pełnoziarnistej, co zwiększy zawartość błonnika. Masę makową warto przygotować z ograniczeniem cukru, a smażenie karpia zastąpić jego pieczeniem w piekarniku. Przy sałatce jarzynowej dobrze sprawdzi się majonez o obniżonej zawartości tłuszczu lub połączenie go z jogurtem greckim.
– Świąteczne potrawy mają także swoje zdrowotne atuty. Przykładowo, śledzie to świetne źródło kwasów omega-3 i białka, które wspierają zdrowie serca i układu nerwowego. Zakwas buraczany, używany do barszczu, dostarcza bakterii kwasu mlekowego, cynku oraz witaminy B6, wspierając odporność. Z kolei mak jest bogaty w wapń, magnez oraz błonnik, a cynamon może pomóc w stabilizowaniu poziomu cukru we krwi dzięki wpływowi na wrażliwość tkanek na insulinę. Zatem modyfikacje w tradycyjnych przepisach nie muszą być duże, aby Święta były zdrowsze i nadal pełne smaku – dodaje Oliwia Poniatowska, dietetyczka enel-med.
Lekarz Krzysztof Urban, specjalista medycyny rodzinnej enel-med: Ostatni dzwonek na szczepienia przeciw grypie, jeśli nie chcesz jej dostać pod choinkę
Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 9.12.2024
Grudzień to dla wielu Polaków, w szczególności dla dzieci, najradośniejszy czas w ciągu całego roku. Spotkania rodzinne, nastrojowa atmosfera, prezenty. Jest jednak jedno „ale”. Tą świąteczną radość mogą zepsuć wirusy i bakterie. Wtedy pod przysłowiową choinką zamiast wymarzonego prezentu dostajemy chorobę. A można tego uniknąć.
W listopadzie poziom zachorowań na COVID-19, przeziębienia i krztusiec wśród pacjentów utrzymał się na podobnym poziomie co w październiku, wynika z wewnętrznych danych sieci enel-med. Jednak przed nami szczyt sezonu grypowego, a nadchodzące świąteczne spotkania rodzinne mogą przyspieszyć rozprzestrzenianie się chorób zakaźnych. Teraz jest ostatni moment, aby zadbać o profilaktykę, szczególnie poprzez szczepienia. Warto pamiętać, że odpowiedź immunologiczna organizmu potrzebuje czasu – zazwyczaj odporność na grypę pojawia się dopiero po 10-14 dniach od momentu przyjęcia szczepionki i utrzymuje się przez cały sezon grypowy. Oznacza to, że szybka decyzja o szczepieniu pozwoli zabezpieczyć się jeszcze przed szczytem zachorowań i tegoroczną wigilią.
W przypadku krztuśca obserwujemy spadek liczby potwierdzonych rozpoznań, choć wzrasta liczba przypadków kodowanych jako „kaszel”. Może to wskazywać, że część zachorowań na krztusiec pozostaje nierozpoznana, np. z powodu późniejszego skierowania na badania. Dlatego warto pamiętać również o szczepieniach przeciwko krztuścowi, szczególnie w grupach ryzyka.
Nie można też zapominać o szczepieniach przeciwko COVID-19, które są dostępne, bezpłatne i realizowane bez kolejek. To prosty sposób, by ochronić siebie i swoich bliskich przed wirusem, szczególnie w okresie wzmożonych świątecznych kontaktów.
Już 9 certyfikowanych operatorów robota da Vinci w Grupie Mazovia – dwóch kolejnych urologów otrzymało certyfikację
Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 4.12.2024
Do grona certyfikowanych operatorów robota chirurgicznego da Vinci w Grupie Mazovia dołączyli dr n. med. Stanisław Szempliński i lek. Wojciech Michalak, uznani specjaliści w dziedzinie urologii. Uzyskanie przez nich certyfikacji to kolejny krok w rozwoju możliwości zastosowania zaawansowanej technologii robotycznej w leczeniu pacjentów.
Obecnie w zespole Grupy Mazovia pracuje 9 certyfikowanych operatorów systemu da Vinci, co stanowi istotny wkład w grono około 200 operatorów w całej Polsce.
– Cieszymy się, że nasz zespół rozwija się i nieustannie podnosi kompetencje. Wiedza i doświadczenie dr. Szemplińskiego i dr. Michalaka pozwolą nam leczyć schorzenia urologiczne, jak nowotwory prostaty, za pomocą tej małoinwazyjnej metody jeszcze większej liczbie pacjentów – mówi lek. Jan Powróźnik, urolog i operator robota da Vinci, który nadzorował proces tej certyfikacji z ramienia Grupy Mazovia.
Uzyskanie certyfikacji dla operatora robota da Vinci jest procesem wymagającym intensywnego szkolenia teoretycznego i praktycznego. Lekarze przechodzą szczegółowe kursy, które obejmują zarówno naukę obsługi systemu robota na symulatorach, jak i bezpośrednią asystę przy zabiegach przeprowadzanych przez doświadczonych operatorów. Następnie, po odbyciu odpowiedniej liczby procedur chirurgicznych, lekarze przystępują do egzaminu, który ma na celu potwierdzenie ich umiejętności i gotowości do samodzielnego wykonywania operacji przy użyciu systemu da Vinci.
Zespół Grupy Mazovia od lat jest liderem w stosowaniu chirurgii robotycznej w Polsce. W 2017 roku w Szpitalu Mazovia w Warszawie przeprowadzono pierwszą w kraju operację robotyczną w urologii, otwierając tę zaawansowaną metodę leczenia dla szerokiej grupy pacjentów. Do tej pory w Grupie Mazovia wykonano już ponad 2 tysiące zabiegów w asyście robota da Vinci.
– W naszych szpitalach obecnie korzystamy z trzech systemów robotycznych. Zabiegi te charakteryzują się wysokim poziomem bezpieczeństwa, krótszym czasem rekonwalescencji oraz mniejszym ryzykiem wystąpienia skutków ubocznych. Przykładowo, po operacji raka prostaty w asyście robota, aż 70% pacjentów nie doświadcza problemów z nietrzymaniem moczu po usunięciu cewnika. Wkrótce robot da Vinci będzie także wykorzystywany w Grupie Mazovia w zabiegach ginekologicznych, co pozwoli nam jeszcze bardziej poszerzyć ofertę małoinwazyjnych operacji, tym razem dla pacjentek – wskazuje prof. Igal Mor, Prezes Zarządu Grupy Mazovia.
Grupa Mazovia to sieć szpitali urologiczno-ginekologicznych zlokalizowanych w Warszawie, Katowicach i Częstochowie, specjalizujących się w diagnostyce i innowacyjnym leczeniu schorzeń układu moczowo-płciowego. W ofercie placówek znajdują się m.in. zabiegi leczenia nowotworów urologicznych, łagodnego przerostu gruczołu krokowego, kamicy moczowej oraz nietrzymania moczu. Każdy ze szpitali należących do Grupy Mazovia posiada kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia oraz należy do Krajowej Sieci Onkologicznej.
19 listopada 2024 roku przy ulicy Niciarnianej 47 nastąpiło uroczyste otwarcie nowej siedziby Diagnostyki w Łodzi. Poza punktem pobrań i przestrzenią biurową znalazły się tam centralne laboratorium analityczne oraz największy w Polsce zakład patomorfologii.
Oddział Diagnostyki w Łodzi powstał w 2005 roku wraz z otwarciem pierwszego laboratorium przy ulicy Spornej. Obecnie region obsługują cztery laboratoria: w Brzezinach, Kutnie, Skierniewicach i w Łodzi, które realizują 750 tys. badań miesięcznie. Dzięki otwarciu nowego centrum analitycznego miesięczny wolumen może zostać zwiększony do 2 mln badań miesięcznie. W tym samym budynku mieści się także największy niepubliczny zakład patomorfologii realizujący badania z całej Polski.
Wyposażenie nowego laboratorium dostarcza firma Roche, wieloletni partner technologiczny Diagnostyki, poza tym firmy Sysmex, Diasorin i Siemens. Roche instaluje tzw. moduły, które są odpowiedzialne za poszczególne etapy badania: sortery – rozdzielacze próbek oraz zaawansowane technologicznie urządzenia do ich analizy, które w wysokim stopniu usprawniają pracę diagnostów laboratoryjnych, zastępując manualne procesy automatycznymi. Wszystkie urządzenia laboratoryjne mają podajniki próbek, co bardzo ułatwia i przyśpiesza obsługę laboratorium. Pracy urządzeń towarzyszy pełny monitoring informatyczny za pomocą systemu informatycznego e-Lab, który daje możliwość zarówno bezpośredniego śledzenia statusu pracy, jak i czuwania nad prawidłową procedurą kontroli jakości, zapewniając pełne bezpieczeństwo i wiarygodność wykonywanych analiz, znacznie przyspiesza też czas wydania wyników badań. Rozwiązania modułowe firmy Roche tworzą w pełni zautomatyzowaną linię technologiczną.
– Niskoobsługowe laboratoria to przyszłość diagnostyki analitycznej. Cieszymy się, że będziemy mogli mieszkańcom Łodzi i całego regionu łódzkiego zagwarantować dostęp do szerokiego wyboru badań, które dzięki nowemu laboratorium jesteśmy w stanie realizować jeszcze szybciej, a jak wiadomo – w wypadku badań czas gra dużą rolę. Pacjent, dzięki automatyzacji procesu sortowania, analizy i archiwizacji zyskuje pewność, że jego materiał jest pod ścisłą kontrolą – podkreśla Wojciech Onufrowicz, Dyrektor Regionu Centralno-Zachodniego Diagnostyki.
W przestrzeni laboratorium przy Niciarnianej będą działały pracownie analityki ogólnej, biochemii i immunochemii, hematologii z koagulologią (procesy krzepnięcia krwi), serologii i mikrobiologii.
W nowej siedzibie Diagnostyki na powierzchni 3 tys. m² działa także największy niepubliczny zakład patomorfologii w Polsce – Diagnostyka Consilio, która zatrudnia 80 wysokiej klasy specjalistów. Patomorfolodzy realizują badania na tzw. tkankach ludzkich pobranych przyżyciowo i pośmiertnie, są to m.in. badania histopatologiczne, cytologiczne, biopsje cienkoigłowe, badania śródoperacyjne, badania histo-i immunohistochemiczne, z zakresu genetyki nowotworów i badania sekcyjne.
Zakład przy Niciarnianej jest wyposażony w najnowocześniejsze stoły formalinowe do pobierania wycinków tkankowych wyposażone w system MacroPath do wizualizacji pobranych wycinków oraz hybrydowe procesory tkankowe, które znacznie skracają proces przygotowania preparatów. Procesory pozwalają także zadbać o środowisko naturalne – Diagnostyka Consilio znacznie ogranicza używanie szkodliwego ksylenu.
– Rola diagnostyki patomorfologicznej jest ważna dla wielu dziedzin medycyny, a kluczowa w wypadku leczenia chorób nowotworowych. Tu wynik badania decyduje o prognozach i wyborze metod leczenia pacjenta, a czas w przypadku pacjentów onkologicznych ma zasadnicze znaczenie. Dzięki temu, że korzystamy z najnowszych systemów do pobierania tkanek – jesteśmy w stanie znacznie przyspieszyć proces analizy, zwiększając liczbę badań do 80-100 tysięcy miesięcznie – podsumowuje Hanna Makowska, Prezes Zarządu Diagnostyki Consilio.
Implanty zębowe w Polsce: osoby 50+ doceniają zalety, hamują ich koszty
Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 25.11.2024
Prawie 98% Polaków w wieku 50+ słyszało o implantach zębów, 49,3% rozważało leczenie z ich zastosowaniem, a 70% wybrałoby protezę na implantach, gdyby inne czynniki (np. zdrowie czy finanse) nie były przeszkodą. Medicover Stomatologia publikuje wyniki pierwszej takiej sondy.
Choć na świecie implanty zębów nie są niczym nowym, to w Polsce popularność sukcesywnie zdobywają od początku XXI wieku za sprawą m.in. postępującej komercjalizacji w stomatologii. Implanty są obecnie oferowane w setkach placówek stomatologicznych w całym kraju, ale dane o tym, ile osób faktycznie je posiada, są trudne do oszacowania. Medicover Stomatologia postanowiło przeprowadzić sondę, pytając, jakie jest zdanie dojrzałych Polaków o implantach zębów i czy w ogóle jest im to pojęcie znane.
O implantach słyszał (niemal) każdy
98% ankietowanych przyznało, że słyszało o implantach zębów, a około 9 na 10 zdecydowało się nawet wskazać, jakie według nich są największe zalety i wady tego rozwiązania.
– Z jednej strony zaskakujące, a z drugiej motywujące jest to, że aż tyle osób już słyszało o implantach zębów. Duża w tym zasługa wykwalifikowanych lekarzy dentystów, którzy podnoszą kwalifikacje w tej dziedzinie i rozmawiają z pacjentami o możliwościach leczenia w przypadku braków zębowych – mówi lek. dent. Marta Siewert, chirurg szczękowo-twarzowy z Medicover Stomatologia.
Ankietowani jako zaletę najczęściej wskazywali odpowiedź: „brak konieczności wyjmowania protezy” (71,2%), a jako wadę (poza finansami): „zabieg chirurgiczny” (48,4%). Respondenci pozytywnie oceniali także estetykę protetyki na implantach (51,9%), ale też możliwość odzyskania pełnej siły żucia (37,8%) i naśladowanie anatomii (38,8%).
– Dla wielu osób na pewno źródłem dyskomfortu jest niedopasowana proteza, jej niestabilność, a nawet możliwość przypadkowego wypadnięcia, jeśli nie jest właściwie osadzona. W przypadku implantów możemy taką protezę zamocować na stałe, czyli pacjent sam nie będzie mógł jej wyjąć. Druga opcja, czyli ruchoma, pozwala wyjmować ją w celu na przykład codziennej higieny, ale jej mocowanie na implantach jest nieporównywalnie stabilniejsze. Naśladując anatomię, implanty dają możliwość odzyskania pełnej siły żucia. Szacunki naukowców mówią o zaledwie 20% pierwotnej siły przy protezie osiadającej – opisuje dentystka.
Wady implantów? Ankietowani wskazali na koszty (84,4%), konieczność przeprowadzenia zabiegu (48,4) i obawę o ból (25,1%).
– Odbudowa uśmiechu z wykorzystaniem implantów stomatologicznych wiąże się z przeprowadzeniem zabiegu chirurgicznego, do którego kwalifikujemy po dokładnej diagnostyce, przeglądzie stanu zdrowia jamy ustnej i wywiadzie z pacjentem. Sam zabieg też jest drobiazgowo planowany z wykorzystaniem technologii cyfrowych. To daje nam dużą pewność poprawnego przeprowadzenia leczenia i minimalizację ewentualnych komplikacji. Po stronie pacjenta na pewno powstaje obawa o właściwą pielęgnację pozabiegową czy dolegliwości bólowe. Uspokajam jednak, że w dużym stopniu da się je ograniczyć dzięki przestrzeganiu zaleceń dentysty i stosowaniu przepisanych leków. Postęp w tej dziedzinie jest niezwykle szybki i sprawia, że okres rekonwalescencji jest coraz krótszy, a liczba przeciwwskazań coraz mniejsza – wyjaśnia ekspertka Medicover Stomatologia.
Implanty stomatologiczne to rozwiązanie kosztowne, bo odbudowa pojedynczego zęba to przedział kwotowy w okolicach kilku tysięcy złotych, a całego uzębienia – nawet kilkudziesięciu. Potrzebne nakłady finansowe uzależnione są od wielu czynników, jak liczba i rodzaj braków do odbudowania, warunki anatomiczne, stan zdrowia jamy ustnej, zastosowane w leczeniu rozwiązania, marka wykorzystanych produktów medycznych, renoma lekarza przeprowadzającego zabieg, region kraju czy prestiż placówki oferującej leczenie.
– Przede wszystkim całe leczenie rozłożone jest w czasie. Zależnie od stosowanych rozwiązań i pacjenta, może to być kilka tygodni lub nawet miesięcy, więc nie będzie to jednorazowy, duży wydatek. Innym ważnym aspektem jest komercyjne kredytowanie usług medycznych, dostępne na miejscu w wielu centrach stomatologicznych. Ponadto część firm i sieci udostępnia tzw. abonamenty na leczenie implantologiczne, które dodatkowo pomagają odciążyć budżet. Nie bez znaczenia jest na pewno szeroki zakres diagnostyki i specjalistów przyjmujących w jednym centrum, co oszczędza czas, z ominięciem wykonywania badań w innych miejscach i zewnętrznych konsultacji. Dla lekarzy to także wygodniejsze, gdy całą dokumentację mają w jednym miejscu – zauważa lek. dent. Marta Siewert.
Implanty – chętnie, ale potrzebujemy więcej informacji?
70,8% ankietowanych zdecydowałoby się na protezę na implantach, gdyby finanse i stan zdrowia nie były ograniczeniem. Na pytanie, co obecnie powstrzymuje ich przed wszczepieniem implantów, 22,1% odpowiedziało, że nie wie, czy ich stan zdrowia jest odpowiedni, a 10,3% stwierdziło, że wie o nich zbyt mało.
– Zabieg chirurgiczny jest przeprowadzany po kwalifikacji. Pacjenci powinni być w ogólnie dobrym stanie zdrowia, z kontrolowanymi chorobami przewlekłymi, jak cukrzyca czy nadciśnienie. Tak, one nie wykluczają z zabiegu, ale należy je kontrolować i monitorować. Zabieg nie będzie wskazany natomiast u osób ze złym stanem zdrowia jamy ustnej, bo tu najpierw będzie potrzebne leczenie, u kobiet w ciąży, ale też u pacjentów w trakcie leczenia onkologicznego i ze znacznym obniżeniem odporności – tłumaczy dentystka.
Pacjenci decydujący się na implanty zębów muszą być świadomi, że nie można zapominać o ich właściwej higienie. Nie grozi im próchnica, ale gromadząca się płytka nazębna może sprzyjać tzw. periimplantitis, czyli stanom zapalnym przyzębia okalającego „nowy ząb”.
Ilu Polaków 50+ ma implanty?
Niebezpośrednio wskazali to ankietowani. W pytaniu o to, co ich obecnie powstrzymuje przed leczeniem implantologicznym, 37 osób wybrało odpowiedź „już mam implanty zębów”. Daje to skalę 3,7% z całej grupy badanej.
– Nie jest to zły wynik, ale trudno go porównać z innymi wskaźnikami, bo dane globalne czy europejskie są znikome. Przykładowo American Academy of Implant Dentistry podaje, że implanty ma 3 mln Amerykanów, co przy populacji ponad 300 mln wskazuje na niecały 1%. Na pewno popularność tego rozwiązania jest większa w zamożniejszych krajach europejskich, jak Niemcy, Szwajcaria, Francja, Włochy, Szwecja, oraz w krajach azjatyckich, gdzie według statystyk prym wiedzie Korea Południowa. Tam rocznie wszczepia się ponad 1,5 mln implantów (implants/abutments) przy populacji niecałych 52 mln – wylicza ekspertka Medicover Stomatologia i podsumowuje: – potrzeby w zakresie protetyki i odbudowy uzębienia na implantach są wśród społeczeństwa na pewno sporo większe. Wystarczy wspomnieć, że statystyka mówi o ponad 90% osób z próchnicą, ale też żniwo zbiera paradontoza. Wśród pięćdziesięciolatków niewiele jest osób, które mają pełny garnitur uzębienia. Na szczęście świadomość na temat profilaktyki próchnicy i chorób dziąseł jest coraz lepsza, ale z drugiej strony przystępność leczenia implantologicznego także rośnie.
***
Źródło danych: Sonda przeprowadzona w ogólnopolskim panelu badawczym na zlecenie Medicover Stomatologia w terminie od września do października 2024 na grupie 1000 osób w wieku ≥ 50.
Mężczyźni wykonują USG jąder ponad 10 razy rzadziej niż kobiety USG piersi. Ale różnice maleją
Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 23.11.2024
W Polsce co roku diagnozuje się ponad tysiąc przypadków nowotworów jąder, najczęściej wśród mężczyzn w wieku 15-40 lat. Właśnie trwa Movember, czyli miesiąc poświęcony szerzeniu świadomości nowotworów męskich. Z wewnętrznych danych enel-med wynika, że w ciągu ostatnich 5 lat liczba wykonanych USG jąder wśród Polaków wzrosła o 84%. Również PSA całkowity, służący wykrywaniu raka prostaty, zyskało na popularności, ponad dwukrotnie. Mimo zauważalnego wzrostu świadomości zdrowotnej wśród mężczyzn, liczba realizowanych badań profilaktycznych wciąż pozostaje znacznie niższa niż u kobiet. Kobiety w 2024 roku wykonały USG piersi aż 12,5 razy częściej niż mężczyźni USG jąder.
– Mężczyźni po 40. roku życia najczęściej zgłaszają się na badania urologiczne dopiero wtedy, gdy ktoś z ich otoczenia zachoruje – członek rodziny, przyjaciel lub znajomy. Niestety, nadal główną motywacją do wykonania badań profilaktycznych jest strach, a nie świadomość konieczności dbania o własne zdrowie. Taka reakcja często wynika z niewiedzy, braku edukacji zdrowotnej lub zwykłego unikania myśli o potencjalnym zagrożeniu. Dopiero zetknięcie się z realnym przypadkiem choroby skłania mężczyzn do zastanowienia się nad sobą. Dlatego tak ważne są kampanie edukacyjne, które pokazują, że wczesna diagnostyka nie tylko zwiększa szanse na pełne wyleczenie, ale przede wszystkim pozwala uniknąć późniejszych powikłań – mówi lekarz Nelson Aponte Navas, urolog enel-med.
Męskie kolejki do badań coraz dłuższe
Na podstawie danych z 2024 roku widać wyraźny wzrost zainteresowania badaniami profilaktycznymi u Polaków, szczególnie w zakresie badania laboratoryjnego PSA całkowitego, czyli testu pomagającego w diagnozie raka prostaty. Jak wynika z wewnętrznych danych sieci enel-med, biorąc pod uwagę tylko dziesięć pierwszych miesięcy tego roku, liczba badania PSA wzrosła o 21% w porównaniu do całego 2023 roku. W przypadku USG jąder wynik po 10 miesiącach tego roku jest zbliżony do wyniku za cały 2023 rok, co również wskazuje na rosnącą świadomość Polaków i potrzebę wykonywania przez nich badań.
Jednak dopiero przy analizie danych z ostatnich pięciu lat (2020-2024) widać, jak ogromny postęp zrobili mężczyźni w zakresie profilaktyki pod kątem nowotworów. Liczba wykonywanych USG jąder w 2024 (styczeń-październik) wzrosła o niemal 84% w porównaniu do 2020 roku, a liczba badań PSA całkowitego, zwiększyła się w tym czasie aż o 140%.
Jeszcze pięt nie depczą
Mimo zauważalnego wzrostu świadomości zdrowotnej wśród mężczyzn, liczba realizowanych badań profilaktycznych wciąż pozostaje znacznie niższa niż u kobiet. Statystyki pokazują, że panie dużo częściej korzystają z regularnych badań, co widoczne jest szczególnie przy porównaniu wykonywania USG. Kobiety w 2024 roku (styczeń-październik) wykonały USG piersi aż 12,5 razy częściej niż mężczyźni USG jąder. Różnica jest nieco mniejsza w przypadku PSA całkowitego, które panowie w tym roku wykonali prawie dwa razy rzadziej niż panie cytologię. Taka dysproporcja wskazuje na potrzebę dalszej edukacji mężczyzn w zakresie profilaktyki zdrowotnej, szczególnie w kontekście nowotworów.
– Każdy mężczyzna po 18. roku życia powinien wyrobić w sobie nawyk regularnego samobadania jąder, tak jak kobiety od lat uczą się samobadania piersi. To prosty, kilkuminutowy proces, który warto przeprowadzać co 3-4 tygodnie, najlepiej po kąpieli, gdy skóra moszny jest rozluźniona. Jeśli zauważymy coś niepokojącego, należy bezzwłocznie umówić się na konsultacje z urologiem. Dodatkowo mężczyźni powinni również raz w roku wykonywać test PSA całkowity, by profilaktyka była naturalnym procesem, a nie czymś, co odkładamy w nieskończoność – dodaje lekarz Nelson Aponte Navas, urolog enel-med.