Jacek Krajewski,
Prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie
Jak co roku, jesienią, w imieniu lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej zrzeszonych w Federacji podjęliśmy rozmowy, dotyczące zasad finansowania i udzielania przez nas świadczeń w 2015 roku. Przystępując do tych rozmów wskazywaliśmy, iż każdy świadczeniodawca POZ musi odczuć wzrost przychodu z kontraktu z NFZ, kompensujący brak wzrostu stawki kapitacyjnej przez ostatnich 6 lat.
W związku z nowymi pomysłami ministra zdrowia, wskazaliśmy również, że przychód z kontraktu z NFZ powinien kompensować zwiększenie zakresu obowiązków z tytułu porad okulistycznych i dermatologicznych oraz wzrost nakładu pracy i odpowiedzialności za wykonywany większy zakres świadczeń. Ponadto z powodu przekierowania znaczącej części badań z AOS i szpitali do POZ, oraz pakietu onkologiczno – kolejkowego powinny zostać wygenerowane dodatkowe środki, wyraźnie oznakowane i oddzielone od stawki kapitacyjnej.
To oczywiste, że wynegocjowane przez nas warunki miały przełożyć się na wszystkich świadczeniodawców POZ, bo niezależnie od przynależności do Federacji Porozumienie zielonogórskie. Zawsze tak było.
Niestety, według naszej analizy, propozycje Ministerstwa Zdrowia od momentu ich przedstawienia nie spełniały założonych warunków realnej ich realizacji.
Eksperci Porozumienia Zielonogórskiego od 10 lat dbającego o prawidłowe funkcjonowanie podstawowej opieki zdrowotnej, wielokrotnie wskazywali na wady ministerialnych projektów: pakietów kolejkowego i onkologicznego. Wielokrotnie apelowali także do urzędników i posłów o współpracę przy tworzeniu prawa, mającego obowiązywać lekarzy rodzinnych od 1 stycznia 2015.
Mijały miesiące ministerialnych zapewnień o doskonałości projektu rozwiązującego problem kolejek. W tym czasie eksperci PZ wielokrotnie próbowali wskazać na wady, a nawet niedoróbki wychwalanego pomysłu Bartosza Arłukowicza i potrzebę pilnych konsultacji projektu ze świadczeniodawcami. Bez skutku.
Wraz ze zbliżającym się końcem roku, coraz częściej pojawiały się komunikaty ministerstwa i NFZ o rzekomych konsultacjach tego projektu ze środowiskiem lekarzy rodzinnych. Miały one charakter propagandowy i mijały się z prawdą, którą była próba celowego przerzucenia kosztów opieki nad pacjentami onkologicznymi na świadczeniodawców podstawowej opieki zdrowotnej. W międzyczasie minister próbował budować negatywny wizerunek lekarzy POZ chcąc skonfliktować ich z pediatrami i internistami. Społeczeństwu przekazywane były kłamliwe informacje, że poszczególne punkty projektu są uzgadniane z lekarzami rodzinnymi i są dobrze przemyślane
Nie była to prawda. Obnażane przez ekspertów PZ błędy projektu ministra były ignorowane, co doprowadziło do wprowadzenia przepisów, które od 1 stycznia 2015 roku mogą zagrozić funkcjonowaniu systemu podstawowej opieki zdrowotnej w całej Polsce.
Zagrożenie to jest realne. Świadczeniodawcy POZ obawiają się wziąć odpowiedzialność za propagandowe, ministerialno-rządowe obietnice składane pacjentom ich kosztem. Restrykcyjne kontrakty z NFZ, w intencji ministra oparte na mafijnej zasadzie „propozycji nie do odrzucenia”, mogą jednak pozostać niepodpisane. Wtedy ministrowi pozostanie tylko jedno wyjście: Powołać nas „w dornowe kamasze”…
Do 1 stycznia 2015 roku pozostało kilkanaście dni. Ustalane przez ministra zdrowia „negocjacje” są przedłużane od pół roku, a sporadyczne spotkania kończą się brakiem konkretnych zapisów rozwiązań. A pacjenci nadal są wprowadzani w błąd odnośnie trwających konsultacji i rzekomej, wynikającej z nich, pozytywnej reakcji środowiska świadczeniodawców POZ.
Zarzuty ekspertów reprezentujących lekarzy rodzinnych są poważne. Najważniejsze wśród nich to brak szczegółowej oferty MZ dla świadczeniodawców POZ oraz pomysłu na organizację ich świadczeń. Brak również rzetelnej analizy skutków wprowadzanych zmian. Obawiać się można także przerzucenia odpowiedzialności na świadczeniodawców POZ w zakresie opieki nad pacjentami leczonymi do tej pory specjalistycznie, bez zapewnienia w tym celu odpowiednich warunków. Wszystkie środowiska podkreślają również brak wcześniejszego pilotażu efektywności rozwiązań pakietu kolejkowego i związanego z tym finansowania nowych zadań dla POZ.
Eksperci PZ wskazują, że po raz kolejny, mimo szumnych zapowiedzi, MZ promuje tzw. medycynę naprawczą, zwiększając nacisk na liczbę wykonywanych w POZ badań diagnostycznych ze względów pozamerytorycznych (wyższe stawki za więcej badań), oraz nakaz diagnozowania bez wyraźnych wskazań medycznych – wyłącznie na życzenie płatnika. Wskazują przy tym merytoryczne błędy w rozporządzeniu MZ w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu POZ (z dnia 20 października 2014), na przykład wpisanie szeregu takich badań (co najmniej wątpliwych do stosowania w POZ), jak wskaźnik PSA oraz USG krtani i śródpiersia.
Na przeszkodzie w porozumieniu się świadczeniodawców i ministra stoi również zapis, zawężający definicję lekarza rodzinnego – dopuszczający do podzielenia opieki między lekarzami rodzinnymi na opiekujących się dziećmi „lub” dorosłymi (zamiast obowiązującego w większości państw na całym świecie – opiekujących się całą populacją).
Przypadkowość rozwiązań pakietu onkologicznego i brak jego rzetelnego przygotowania powoduje też organizację fasadowych szkoleń w zakresie onkologii (jedynie w Warszawie, po jednym dniu dla lekarzy z każdego województwa), zaprogramowanych na zasadzie: „onkologia w 6 godzin”). Ich pełna realizacja oznaczałaby wyłączenie każdego z województw z realizacji świadczeń POZ na jeden dzień. Wprowadzony w przepisach system kar dla lekarzy nie wykazujących narzuconej przez MZ absurdalnej z różnych powodów liczby tzw. pacjentów onkologicznych, może też spowodować ograniczenie dostępu wszystkich pacjentów do lekarzy rodzinnych.
Świadczeniodawcy z Porozumienia Zielonogórskiego oraz eksperci wielu organizacji medycznych wciąż podkreślają, iż realność realizacji od 1 stycznia 2015 roku tzw. pakietu onkologicznego w przedstawianym przez MZ kształcie, jest bardzo wątpliwa. Również dlatego, że budzi on szereg wątpliwości prawnych, między innymi dotyczących podziału pacjentów na dwie kategorie, gdy pacjentów wymagających równie szybkich terapii, jak w przypadku onkologii, jest więcej.