NIK: Małopolski System Informacji Medycznej – kosztowny i zbędny

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 24.03.2023

NIK zbadała tworzony od lat przez władze województwa Małopolski System Informacji Medycznej, z którego będzie korzystać zaledwie 2 procent placówek medycznych i stwierdziła, że sieć ta będzie częściowo dublować już dostępną centralną platformę P1 i związane z nią Internetowe Konto Pacjenta.

Zdaniem Izby może to doprowadzić do niegospodarnego wydania publicznych pieniędzy, dlatego NIK skierowała do marszałka województwa wniosek o weryfikację dotychczasowych efektów projektu i aktualizację jego założeń.

Pomysł budowy platformy, który pojawił się w 2009 roku, zakładał innowacyjne, jak na tamten czas, rozwiązania. Miał zwiększyć dostępność e-usług medycznych w regionie i poprawić ich jakość. Pilotaż uruchomiono w 2015 roku, a ostateczna decyzja o budowie MSIM zapadła w 2019 roku, choć już wtedy było wiadomo, że system będzie powielał rozwiązania dostępne w ramach ogólnopolskiej platformy P1.

Mimo że Ministerstwo Zdrowia wielokrotnie zwracało uwagę na niedopuszczalne, bo związane z ponoszeniem niepotrzebnych kosztów, dublowanie usług, władze województwa nie zrezygnowały z ich uruchomienia.

W ramach MSIM ma być możliwa wymiana elektronicznej dokumentacji medycznej (EDM), choć od 1 lipca 2021 roku placówki lecznicze mają obowiązek korzystać przede wszystkim z platformy P1, udostępniony zostanie także regionalny portal pacjenta, choć funkcjonuje już ogólnopolskie Internetowe Konto Pacjenta. Zrezygnowano jedynie z uruchomienia lokalnej e-rejestracji.

Coraz więcej Polaków kupuje prywatne ubezpieczenie medyczne

Założony koszt budowy i uruchomienia Małopolskiego Systemu Informacji Medycznej to około 209,5 mln zł, z czego większość tych wydatków ma zostać pokryta ze środków unijnych. Do czerwca 2022 roku władze województwa wydały niecałe 83 mln zł (39,5 procent), z czego niemal 79 mln zł zostało przeznaczonych na doposażenie placówek biorących udział w projekcie.

Mimo to w lutym 2022 roku 16 z 38 szpitali partnerskich wciąż nie było gotowych na integrację z mającą powstać platformą regionalną. I choć termin uruchomienia MSIM został przesunięty po raz kolejny – do 31 października 2023 roku – istnieje poważne ryzyko  niedotrzymania i tego terminu. Stan realizacji wskaźników, które miały zostać osiągnięte do końca 2021 roku w czerwcu 2022 roku, wynosił 0 procent, a dofinansowanie projektu uzyskane w ramach perspektywy finansowej 2014-2020 należy rozliczyć do końca tego roku. Jeśli wskaźniki nie zostaną zrealizowane, dofinansowanie trzeba będzie zwrócić – w całości lub w części.

Małopolski System Informacji Medycznej zaplanowano w taki sposób, aby można go było rozbudowywać. O ile jednak obecnie udział w projekcie przynosi szpitalom wymierne korzyści, to dla potencjalnych nowych placówek będzie się wiązał z dodatkowymi kosztami bez żadnych realnych korzyści. Teraz 90 procent kosztów doposażania uczestników projektu w niezbędny sprzęt i oprogramowanie pokrywają władze wojewódzkie, kolejne placówki będą musiały same zapłacić za integrację z systemem. Założono też, że to właśnie placówki uczestniczące w MSIM będą pokrywać 75 procent kosztów jego funkcjonowania.

Tymczasem w przeciwieństwie do małopolskiego systemu, który wciąż nie powstał, już działająca ogólnopolska platforma P1 umożliwia placówkom zdrowotnym w całym kraju bezpłatną wymianę dokumentów, a pacjentom dostęp do swoich danych medycznych.

Małopolskim projektem objęto jedynie 38 szpitali spośród 1875 wszystkich placówek leczniczych, czyli 2 procent funkcjonujących w Małopolskiem. Od samego początku regionalna platforma nie była więc rozwiązaniem kompleksowym, nawet w skali regionu. Co więcej, w okresie objętym kontrolą w szpitalach wybranych do udziału w projekcie leczyła się mniej niż połowa pacjentów z Małopolski.

Spośród trzech kontrolowanych przez NIK szpitali dwa były gotowe do integracji z MSIM w zakładanym terminie, czyli do końca 2021 roku. W przypadku trzeciej placówki – Szpitala Specjalistycznego im. J. Dietla w Krakowie – istnieje poważne ryzyko, że do listopada tego roku takiej gotowości nie uda się osiągnąć, a jest to termin wskazywany obecnie jako data uruchomienia platformy.

Artykuł ekspertów ze Scanmed w European Spine Journal

NIK stwierdziła także, że sprzęt informatyczny zakupiony w ramach MSIM był wykorzystywany w sposób niepełny lub niezgodny z wnioskiem o dofinansowanie. W badanym okresie w Szpitalu Specjalistycznym im. Jędrzeja Śniadeckiego w Nowym Sączu dotyczyło to urządzeń wartych prawie 65 tys. zł (9,9 procent środków na zakup tego rodzaju urządzeń), a w przypadku Szpitala Specjalistycznego im. Ludwika Rydygiera w Krakowie sprzętu wartego około 138 tys. zł (4,4 procent wartości sprzętu informatycznego zakupionego do zakończenia kontroli).

Jednym z kluczowych elementów projektu MSIM jest wytwarzanie i wymiana dokumentacji medycznej. NIK stwierdziła, że w dwóch spośród trzech szpitali partnerskich objętych kontrolą realizacja MSIM wpłynęła na ujednolicenie i poprawę procesu gromadzenia danych oraz informacji medycznych, zapewniła uprawnionym placówkom szybki dostęp do tych danych oraz poprawiła system obsługi pacjenta, a to oznacza, że zrealizowano cele szczegółowe projektu. Należy jednak zaznaczyć, że stało się tak dzięki wykorzystaniu możliwości ogólnopolskiej platformy P1, bez udziału MSIM, która wciąż nie powstała.

Jednocześnie stwierdzono, że w żadnym z kontrolowanych szpitali dokumentacja nie była w pełni zabezpieczona. Zdarzały się przypadki, w których dostęp do systemu nie wymagał użycia hasła, system nie miał oprogramowania antywirusowego, a w jednej z placówek nie prowadzono rejestru wejść do pomieszczeń, w których znajdowały się serwery z danymi medycznymi pacjentów.

Przeczytaj teraz

Raport NIK: podwójne finansowanie świadczeń zdrowotnych

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 4.03.2023

Najwyższa Izba Kontroli wykryła przypadki finansowania tych samych świadczeń z dwóch różnych źródeł. Kontrola NIK dotyczyła regionalnych programów polityki zdrowotnej realizowanych w województwie łódzkim.

Mimo że takie ryzyko zostało zdiagnozowane, działania, które podjęto by zapobiegać nieprawidłowościom, okazały się nieskuteczne. Za te same świadczenia udzielone 80 osobom zapłaciły zarówno Narodowy Fundusz Zdrowia jak i władze województwa.

W jednej z kontrolowanych placówek zdrowotnych podwójne finansowanie dotyczyło ponad 63 procent pacjentów korzystających z programu rehabilitacyjno-edukacyjnego. Zdaniem NIK, by skutecznie wyeliminować takie praktyki, konieczna jest zmiana przepisów.

NIK skontrolowała projekty, które realizował Łódzki Urząd Marszałkowski w ramach wybranych dwóch regionalnych programów polityki zdrowotnej (RPPZ). Celem każdego z nich było utrzymanie i przedłużenie aktywności zawodowej co najmniej 10 procent uczestniczących w nich pacjentów, szczególnie osób powyżej 50 roku życia.

Dotyczyło to realizowanego w latach 2017-2018 Programu rehabilitacyjno-edukacyjnego dla pacjentów kardiologicznych (RPPZ 1), na który przeznaczono około 2,3 mln zł i z którego można było skorzystać w czterech placówkach zdrowotnych.

Drugi program kontrolowany przez NIK był realizowany w latach 2018-2020 i dotyczył rehabilitacji leczniczej dla pacjentów z chorobami układu kostno-stawowego, mięśniowego i tkanki łącznej (RPPZ 2). Pieniądze na świadczenia w ramach tego programu – w sumie około 12 mln zł – otrzymało 16 niepublicznych zakładów opieki zdrowotnej, centrów medycznych i prywatnych gabinetów.

Pracodawcy Medycyny Prywatnej partnerem Kongresu Wyzwań Zdrowotnych

NIK skontrolowała 10 placówek zdrowotnych i nie wyraziła zastrzeżeń co do efektów realizowanych przez nie projektów. Założone cele zostały osiągnięte powyżej wyznaczonych poziomów. W przypadku RPPZ 1 po skorzystaniu z rehabilitacji około 28 procent pacjentów wróciło do pracy lub podjęło nową, w przypadku RPPZ 2 jeszcze więcej, bo niemal połowa (około 46 procent).

Zastrzeżenia dotyczyły jednak tego, że w system zabezpieczeń przed podwójnym finansowaniem świadczeń zdrowotnych nie był w pełni skuteczny. Efektem tego były przypadki, w których łódzki oddział NFZ finansował świadczenia, za które już zapłaciły władze województwa w ramach regionalnego programu polityki zdrowotnej realizowanego przez urząd marszałkowski, głównie ze środków Unii Europejskiej.

Przed takimi przypadkami miał chronić mechanizm stosowany przez władze województwa już w innych projektach, oparty na składaniu oświadczeń przez pacjenta w placówce medycznej o niekorzystaniu ze świadczeń rehabilitacji leczniczej (tych samych świadczeń zleconych z tego samego rozpoznania lekarza) w momencie przystępowania do programu oraz w jego trakcie, a także przez placówkę medyczną władzom województwa o niekorzystaniu z tego samego typu wsparcia w innych projektach współfinansowanych przez Unię Europejską i przez placówkę medyczną władzom województwa o tym, że wydatki wykazane we wniosku i przekazane do rozliczenia nie są, nie były oraz nie będą finansowane z innych zewnętrznych źródeł, w szczególności z NFZ.

Jednak system ten był nieskuteczny, ponieważ oświadczenia nie były weryfikowane i dokumenty składane przez pacjentów nie były porównywane z danymi dotyczącymi udzielanych im świadczeń zarówno w tej samej jak i w innej placówce medycznej.

W związku z tym, zdaniem NIK, konieczna jest nowelizacja ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych z budżetu państwa oraz uwzględnienie problemu podwójnego finansowania świadczeń zdrowotnych w planach kontroli prowadzonych wspólnie przez przedstawicieli: Ministerstwa Zdrowia i wojewodów.

Raport NIK dotyczący realizacji wybranych regionalnych programów polityki zdrowotnej w województwie łódzkim dostępny jest tutaj>>>

Przeczytaj teraz

Debata NIK: bilans po pandemii Covid-19

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 28.10.2022

Według uczestników debaty zorganizowanej przez Najwyższą Izbę Kontroli konieczne jest opracowanie strategicznego dokumentu, określającego sposób postępowania z chorymi na Covid-19 oraz organizację systemu ochrony zdrowia. Dokument ma być oparty o doświadczenia innych krajów, które skutecznie poradziły sobie z pandemią.

Debata pod nazwą „Bilans popandemiczny, jak Polska przetrwała Covid. Wnioski na przyszłość” odbyła się 25 października 2022, w siedzibie NIK. Oprócz przedstawicieli Izby wzięli w niej udział lekarze, naukowcy i parlamentarzyści.

Podczas debaty podano między innymi dane dotyczące zgonów, z których wynika, że w 2020 roku w Polsce zmarło o ponad 100 tysięcy więcej osób niż średniorocznie w ciągu ostatnich 50 lat.

Przytoczono też ustalenia z dwóch zakończonych kontroli związanych z epidemią Covid-19, które ujawniły liczne nieprawidłowości. Kontrola dotycząca tzw. dodatków covidowych wykazała, że świadczenia te były wypłacane wielokrotnie jednej osobie i przekraczały limit 15 tys. zł na miesiąc. Poza tym w niektórych przypadkach dodatkowe pieniądze otrzymywali pracownicy, którzy mieli sporadyczny kontakt z chorymi na CCovid-19, średnio około 8 tys. zł uzyskało 18 osób, które udzielały świadczeń przez 30 minut w miesiącu. Natomiast jeśli chodzi o szpitale, kontrola NIK wykazała, że nie były one przygotowane do działania w warunkach epidemii, a leczenie pacjentów z innymi chorobami było ograniczone.

NIK: szpitale nie były przygotowane na epidemię

Według panelistów główną bolączką okresu pandemii był brak jasno określonych, konkretnych wytycznych oraz procedur postępowania z chorymi na Covid-19. Brakowało szybkiego reagowania po stronie decydentów, szwankowała także komunikacja z podmiotami medycznymi oraz brakowało konsekwencji w działaniach.

Zarówno Ministerstwo Zdrowia, jak i Narodowy Fundusz Zdrowia nie zawsze były postrzegane jako wiarygodne źródła informacji, co skutkowało niepoważnym traktowaniem ich zaleceń zarówno przez podmioty medyczne, jak i pacjentów.

Uczestnicy debaty byli zgodni, że konieczne jest niezwłoczne opracowanie strategicznego dokumentu, zawierającego konkretne wytyczne określające sposób postępowania z chorymi na Covid-19 oraz organizację systemu ochrony zdrowia, w tym dostępność środków ochrony osobistej.

Pojawił się też pomysł utworzenia interdyscyplinarnej rady, w skład której weszliby nie tylko lekarze, ale też biznesmeni i przedstawiciele innych środowisk. Uczestnicy debaty podkreślali, że warto korzystać z doświadczeń innych krajów, takich jak Włochy czy Tajwan, które dzięki wypracowaniu skutecznych rozwiązań dobrze poradziły sobie z pandemią.

Całą debatę można zobaczyć na profilu NIK w serwisie Facebook.

Przeczytaj teraz

NIK: szpitale nie były przygotowane na epidemię

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 14.10.2022

Kontrola NIK wykazała, że szpitale nie były przygotowane do działania w warunkach epidemii Covid-19 i że wprowadzone po jej ogłoszeniu zmiany nie zapewniły im prawidłowego funkcjonowania. Z wniosków Izby wynika, że łóżka przeznaczone dla pacjentów zakażonych Sars-CoV-2 nie były wykorzystywane optymalnie, leczenie osób z innymi schorzeniami zostało znacznie ograniczone, a personel medyczny nie był regularnie testowany.

Izba skontrolowała 23 placówki i stwierdziła, że pomimo podejmowania działań zmierzających do przerwania dróg transmisji wirusa Sars-CoV-2, nie zawsze okazywało się to skuteczne. Z uwagi na bariery architektoniczne nie we wszystkich szpitalach udało się rozdzielić drogi przemieszczania się pacjentów z Ccovid-19 i pozostałych chorych. Personel medyczny nie był regularnie testowany (przesiewowo) na obecność wirusa, a w niektórych placówkach także pacjenci przyjmowani w trybie planowym nie w każdym przypadku byli badani na obecność wirusa. W konsekwencji nie udawało się uniknąć zakażeń, co zaburzało pracę oddziałów.

Niewykorzystane łóżka

NIK ustaliła również, że w badanym okresie, czyli od stycznia 2020 roku do końca czerwca 2021 roku nie we wszystkich kontrolowanych szpitalach optymalnie użytkowano łóżka przeznaczone dla pacjentów zakażonych wirusem Sars-CoV-2. Działo się tak w sytuacji, gdy leczenie pacjentów z innymi schorzeniami zostało znacznie ograniczone, co zdaniem NIK przyczyniło się do zwiększenia tzw. długu zdrowotnego ludności (wzrostu liczby świadczeń z zakresu profilaktyki, diagnostyki i leczenia, których nieudzielenie może prowadzić do rozwoju chorób lub ich zaostrzenia). Równocześnie, w porównaniu do średniej z lat 2015-2019, w całym badanym przez Izbę okresie odnotowano zwiększoną liczbę zgonów. W 2020 roku było ich o ponad 85 tysięcy więcej, z tego około 56,5 tysięcy z innych powodów niż Covid-19.

Spadek liczby świadczeń

Epidemia Covid-19 pokazała, że kontrolowane szpitale funkcjonujące w ramach publicznego systemu ochrony zdrowia nie są przygotowane do działania w warunkach kryzysowych. W kontrolowanych przez NIK placówkach ograniczono lub nawet czasowo zawieszono udzielanie niektórych świadczeń, co spowodowało zwiększenie liczby oczekujących na zabiegi.

Przykładem może być Wojskowy Instytut Medycyny Lotniczej w Warszawie. Po ogłoszeniu stanu epidemii, liczba osób czekających na planowe zabiegi i porady ambulatoryjne wzrosła z 3414 na koniec 2019 roku do 3953 na koniec czerwca 2020 roku, po czym spadła do 1556 na koniec grudnia 2020 roku. by znów wzrosnąć do 5720 osób na koniec czerwca 2021 roku. Z kolei w Samodzielnym Publicznym Wojewódzkim Szpitalu Chirurgii Urazowej w Piekarach Śląskich 30 czerwca 2021 roku na zabieg endoprotezoplastyki pierwotnej stawu biodrowego czekało 2 856 osób więcej niż 31 grudnia 2019 roku.

Raport: Jak wygląda zdrowie Polaków po pandemii Covid-19?

Szpitale nie zdołały zapewnić pacjentom opieki na poziomie sprzed epidemii. Wartość udzielonych świadczeń w 2020 roku była mniejsza o około 21 procent niż w 2019 roku., a w okresie od stycznia do maja 2021 roku o 23 procent w porównaniu z analogicznym okresem 2019 roku.

W 2020 roku, w stosunku do 2019 roku, największe spadki wartości świadczeń wystąpiły w przypadku pacjentów z chorobami układu oddechowego – o 25 procent, układu mięśniowo-szkieletowego – o około 22 procent, układu krążenia – o 16 procent. Jednak największy spadek dotyczył leczenia zachowawczego dzieci, który wyniósł około 46 procent. Nawet w okresach, w których notowano niski poziom zakażeń Sars-CoV-2, w kontrolowanych szpitalach nie osiągnięto średnich wartości świadczeń z analogicznych miesięcy poprzednich lat.

Choć potrzeby pacjentów z innymi chorobami niż Covid-19 nie były w pełni zaspakajane, potencjał kontrolowanych placówek w zakresie leczenia Sars-CoV-2 był wykorzystany tylko częściowo.

Nieprecyzyjne przepisy dotyczące dodatków covidowych

Zaangażowanie szpitali w zwalczanie COVID-19 i ograniczenie przyjęć pozostałych pacjentów przełożyło się na niewykonanie kontraktów z NFZ.  W okresie objętym kontrolą w 21 placówkach z 23 skontrolowanych wzrosła jednak wartość przychodów z NFZ. Doszło do tego dzięki umowom dotyczącym udzielania świadczeń opieki zdrowotnej związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem Covid-19 oraz pozostawania w gotowości do udzielania takich świadczeń. W konsekwencji nie wpłynęło to jednak znacząco na sytuację finansową szpitali. W 2019 roku 19 z nich osiągnęło ujemny wynik finansowy – skumulowana strata wyniosła prawie 122 mln zł. W 2020 roku w takiej sytuacji było 16 szpitali, a strata wyniosła około 118,5 mln zł. Przyczyny to przede wszystkim niebilansowanie się działalności leczniczej i wzrost kosztów, analogiczny do wzrostu przychodów.

Pandemia Covid-19 w międzynarodowej bazie danych

NFZ przekazywał szpitalom dodatkowe środki na wypłaty dla personelu medycznego, który opiekował się pacjentami z podejrzeniem lub rozpoznaniem Covid-19. W sumie w badanym okresie skontrolowane szpitale przeznaczyły na ten cel około 240 mln zł, ale zasady przyznawania tzw. dodatków covidowych nie były jednolite. W prawie trzech czwartych placówek nie były one uzależnione ani od czasu przepracowanego z takimi pacjentami, ani od liczby udzielonych świadczeń. Dodatek wypłacano również tym pracownikom, którzy pełnili pojedyncze dyżury lub mieli incydentalny kontakt z osobami zakażonymi Sars-CoV-2.

Niejednorodne zasady wypłat dodatków wynikały z różnej interpretacji zapisów umów zawartych przez szpitale z oddziałami wojewódzkimi NFZ. Nie precyzowały one bowiem ani minimalnej liczby udzielonych świadczeń, ani czasu spędzonego przez personel medyczny z pacjentem z podejrzeniem lub z zakażeniem Sars-CoV-2.

Pełen raport NIK jest dostępny tutaj>>>

Przeczytaj teraz

NIK krytykuje realizację programu wsparcia dla opiekunów osób niesamodzielnych

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 9.09.2022

Wsparcie świadczone w ramach programu Opieka Wytchnieniowa przyczyniło się do odciążenia członków rodzin i opiekunów osób niesamodzielnych. NIK stwierdziła jednak, że program był realizowany w niepełnym stopniu i nie zawsze prawidłowo. W latach 2019-2021 jednostki samorządowe wykorzystały tylko nieco ponad połowę przekazanych środków na ten cel. Nie zapewniono też ciągłości realizacji programu w kolejnych latach.

Program Opieka Wytchnieniowa jest finansowany ze środków Funduszu Solidarnościowego, a jego głównym celem było czasowe odciążenie członków rodziny lub opiekunów osób z niepełnosprawnościami. Opiekunowie mogli skorzystać z pobytu dziennego lub całodobowego dla swoich podopiecznych. Program dawał też opiekunom możliwość skorzystania ze specjalistycznego poradnictwa psychologicznego lub terapeutycznego oraz wsparcia w zakresie nauki pielęgnacji lub rehabilitacji i dietetyki.

Najwyższa Izba Kontroli objęła kontrolą Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej (MRiPS) odpowiedzialne za przygotowanie i wdrożenie programu oraz dziewięć urzędów wojewódzkich i 26 gmin i powiatów realizujących program.

Orpea rozpoczęła budowę domu opieki Rezydencja Zofia w Krakowie

W sumie w latach 2019–2021 (do 30 września 2021) z różnych form opieki wytchnieniowej organizowanej przez jednostki samorządowe skorzystało ponad 16,5 tysiąca osób. W 2021 roku do programu przystąpiły również organizacje pozarządowe. Do 30 września 2021 roku pomoc w formie opieki i poradnictwa specjalistycznego świadczonego przez te organizacje otrzymało łącznie prawie 4 tysiące członków rodzin lub opiekunów osób niepełnosprawnych.

Nieprawidłowości w realizacji programu

Usługi opieki wytchnieniowej prawidłowo realizowało 17 (z 26) skontrolowanych jednostek samorządowych. Środki na realizację programu zostały prawidłowo wydatkowane i rozliczone przez 22 gminy i powiaty. Nieprawidłowości stwierdzone w dziewięciu gminach i powiatach dotyczyły między innymi naruszenia wymagań określonych w umowach o dofinansowanie zawartych z wojewodami, a także naruszenia zasady pierwszeństwa w przyznawaniu wsparcia.

Program był realizowany w niepełnym stopniu, bowiem w latach 2019 -2021 jednostki samorządowe wykorzystały odpowiednio 30,5 procent, 58,5 procent i 77,9 procent przekazanych środków. Jednak z drugiej strony dane te pokazują, że wykorzystanie środków przez samorządy w badanym okresie sukcesywnie rosło.

Ponad trzykrotnie wzrosła też liczba osób objętych wsparciem organizowanym przez samorządy – z około 3 tysięcy osób w 2019 roku do ponad 9 tysięcy w 2021 roku. Jednocześnie w okresie objętym kontrolą ponad dwukrotnie zwiększył się zasięg terytorialny programu – w 2019 roku uczestniczyły w nim 324 gminy i powiaty, a w 2021 roku było to już 699 jednostek samorządowych.

MRiPS i wojewodowie wywiązywali się z obowiązków związanych z rozdysponowaniem i rozliczeniem środków z Funduszu, jednak monitorowanie realizacji zadań ograniczono do weryfikacji sprawozdań. Nie wszystkie sprawozdania zostały w MRiPS rzetelnie zweryfikowane, w efekcie w sprawozdaniach zbiorczych za 2019 i 2020 rok znalazły się błędne dane.

95 procent uczestników Barometru Satysfakcji 2021 poleca placówki Orpea

MRiPS przygotowywał i wdrażał programy opieki wytchnieniowej zgodnie z zasadami określonymi w ustawie o Funduszu Solidarnościowym. Jednak programy były ogłaszane bez wyprzedzenia, więc potencjalni zainteresowani mieli mało czasu na odpowiednie przygotowanie się do ich realizacji. Taka sytuacja ograniczała możliwość pełnego wykorzystania środków przeznaczonych na ten cel. Poza tym uruchamianie programu bez wyprzedzenia mogło mieć wpływ na niskie zainteresowanie jego realizacją, w latach 2019–2020 powiaty i gminy zawnioskowały jedynie o około 28 procent zaplanowanych środków z Funduszu Solidarnościowego, a Programu NGO w 2020 roku nie realizowano w ogóle.

Również późne rozstrzyganie naborów i konkursów oraz przedłużające się procedury zawierania umów przez MRiPS z wojewodami i organizacjami pozarządowymi ograniczały czas i zakres świadczenia opieki wytchnieniowej. W edycjach programu ogłaszanych od 2020 roku Ministerstwo zniosło obowiązek wydawania przez samorządy decyzji administracyjnych o przyznaniu świadczeń w ramach usług opieki wytchnieniowej w formie pobytu dziennego lub całodobowego. W ocenie NIK decyzja Ministerstwa była niezasadna. W konsekwencji większość skontrolowanych gmin naruszało postanowienia ustawy o pomocy społecznej, a beneficjenci zostali pozbawieni prawa do skorzystania ze środków odwoławczych w przypadku ewentualnej odmowy przyznania wsparcia.

Brak bazy osób z niepełnosprawnościami

Wszystkie skontrolowane przez NIK urzędy wojewódzkie (9) prawidłowo przygotowały realizację programu w województwach. Również 19 z 26 skontrolowanych jednostek samorządowych we właściwy sposób zorganizowało wdrażanie wsparcia wytchnieniowego. W siedmiu przypadkach gminy i powiaty nierzetelnie określiły zapotrzebowania na pomocy dla opiekunów osób niesamodzielnych, przez co zaplanowane przez te jednostki wsparcie nie było dostosowane do potrzeb. Trzeba podkreślić jednak, że gminy i powiaty nie miały dostępu do danych o liczbie osób z niepełnosprawnościami zamieszkałych na ich terenie. W Polsce brakuje bazy danych określającej liczbę osób z niepełnosprawnościami, a istniejące rejestry są rozproszone w systemach różnych instytucji.

Problemem po stronie niektórych skontrolowanych urzędów wojewódzkich, jak i gmin i powiatów były przedłużające się przygotowania do realizacji programu. Taka sytuacja sprawiła, że urzędy później przystąpiły do świadczenia usług opieki wytchnieniowej.

Opóźnienia w podpisywaniu umów z samorządami w przypadku pięciu urzędów wojewódzkich wynosiły od 5 do 70 dni, a większość skontrolowanych jednostek samorządowych (59 procent) podpisało umowy z wojewodą po upływie od miesiąca do prawie pół roku. W konsekwencji pomoc dla opiekunów osób z niepełnosprawnościami świadczono tylko przez kilka miesięcy w roku. Ostatecznie ze wsparcia w skontrolowanych gminach i powiatach skorzystało w latach 2019–2021 zaledwie 53 procent osób spośród wszystkich ubiegających się o dofinansowanie (1.994 z 3.734).

Szczegółowy raport NIK na temat opieki wytchnieniowej dostępny jest tutaj>>>

 

Czyta także:

RPO: Brakuje opieki hospicyjnej na terenach wiejskich

Jest jednolity tekst rozporządzenia w sprawie świadczeń opiekuńczych

Przeczytaj teraz

NIK: są braki w systemie opieki geriatrycznej w Polsce

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 14.04.2022

Według Najwyższej Izby Kontroli system opieki geriatrycznej w Polsce nie zapewnia seniorom prawidłowej i wystarczającej pomocy. NIK stwierdziła, że mają oni utrudniony dostęp do takich świadczeń. Głównym powodem jest brak specjalistów z tej dziedziny.

NIK sprawdziła sytuację w pięciu województwach, badając najważniejsze wskaźniki dotyczące dostępności leczenia geriatrycznego, takie jak liczba oddziałów szpitalnych, poradni, personelu, a także współczynnik określający liczbę mieszkańców w wieku powyżej 60 lat przypadających na jednego geriatrę.

Za mało oddziałów geriatrycznych

W badanym przez NIK okresie (od 1 stycznia 2017 do 6 października 2021) w województwie warmińsko-mazurskim nie działał ani jeden oddział geriatryczny, a w województwach – podlaskim i zachodniopomorskim – po jedynym. Najwięcej oddziałów geriatrycznych – 14 – funkcjonowało w województwie śląskim.

Z drugiej strony to właśnie w województwie śląskim trzeba było najdłużej czekać na przyjęcie na oddział geriatryczny lub wizytę w poradni geriatrycznej. W trybie stabilnym nawet ponad dwa miesiące, a w trybie pilnym w 2020 roku – 39 dni, a w 2021 roku (stan na 31 marca) – 29. Na wizytę w poradni geriatrycznej w przypadkach pilnych pacjenci czekali do 10 dni, a w przypadkach stabilnych około miesiąca.

Fundacja Hospicjum Onkologiczne zmodernizowała siedzibę

W sumie 1 września 2021 roku. dla pacjentów 65+ dostępnych było w całej Polsce zaledwie 1140 łóżek geriatrycznych, co stanowiło zaledwie 15 procent prognozowanych potrzeb.

Brak lekarzy geriatrów

Przyczyną był brak specjalistów w tej dziedzinie, zarówno lekarzy jak i pielęgniarek, a także, mimo uznania geriatrii za priorytetową dziedzinę medycyny, brak kompleksowych rozwiązań służących jej rozwojowi.

Największe braki dotyczące specjalistów występowały w Świętokrzyskiem, gdzie jeden specjalista miał pod opieką ponad 60 tysięcy seniorów. Najlepiej zorganizowano opiekę geriatryczną w województwie śląskim, mimo to właśnie tam pacjenci czekali na pomoc najdłużej.

Działania podejmowane w tym zakresie przez Ministerstwo Zdrowia, oddziały wojewódzkie NFZ oraz Narodowy Instytut Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji były nieskoordynowane i fragmentaryczne, a w efekcie okazały się niewystarczające. Wciąż nie ma przepisów określających standardy opieki geriatrycznej, a także jej organizacji i funkcjonowania, które mogłyby poprawić jakość i dostępność takich świadczeń. Całościowa Ocena Geriatryczna (COG), której głównym celem jest ocena stanu pacjenta i zaplanowanie całościowej terapii, a także rehabilitacji była w pełni stosowana jedynie w połowie badanych szpitali.

Opieka geriatryczna skuteczniejsza

Według opinii specjalistów opieka geriatryczna obejmująca leczenie wielu chorób jednocześnie, jest skuteczniejsza od leczenia konwencjonalnego, które tradycyjnie skoncentrowane jest na poszczególnych schorzeniach.

Nowatorski przeszczep zastawki serca w Szpitalu Medicover

Z ekspertyzy przygotowanej dla NIK wynika, że w krajach Unii Europejskiej liczba geriatrów przypadająca na milion mieszkańców wynosi od 16 do 50, w Polsce – 12,8.

Według Naczelnej Izby Lekarskiej 30 czerwca 2021 roku w Polsce było 518 aktywnych zawodowo geriatrów, najwięcej – 102 – w województwie śląskim. Przez pięć ostatnich lat (do lipca 2021) specjalizację tę ukończyło w całym kraju zaledwie 101 lekarzy, a zainteresowanie tą dziedzina medycyny spada, mimo, że od 2004 roku jest ona uznawana w Polsce za priorytetową, a liczba dostępnych miejsc specjalizacyjnych wzrosła.

Niedofinansowana specjalność 

We wszystkich województwach objętych kontrolą w priorytetach dla regionalnej polityki zdrowotnej wskazywano na potrzebę rozwoju opieki geriatrycznej. Nie znalazło to jednak odzwierciedlenia w wysokości środków przeznaczanych na finansowanie świadczeń geriatrycznych. W badanym okresie wszystkie kontrolowane oddziały przeznaczyły na ten cel w sumie 90,5 mln zł, z tego 86,2 mln zł na leczenie szpitalne (ze względu na tworzenie w tym czasie sieci szpitali, dane są jedynie szacunkowe) oraz 4,3 mln zł na świadczenia oferowane w poradniach.

Przypadki niewykonania świadczeń w ramach zawartych kontraktów dotyczyły głównie ambulatoryjnej opieki specjalistycznej. Ich wartość wyniosła w poszczególnych oddziałach wojewódzkich (OW) NFZ od 128 tys. zł  w świętokrzyskim do ponad 1 mln zł w wielkopolskim.

Pacjenci nie korzystają z poradni geriatrycznych

Jak tłumaczyli ich dyrektorzy, świadczeń nie wykonywano głównie dlatego, że chorzy nie zgłaszali się na wizyty. Zdaniem dyrektora wielkopolskiego OW NFZ pacjenci geriatryczni borykający się zazwyczaj z szeregiem różnych schorzeń korzystali ze świadczeń poradni specjalistycznych ukierunkowanych na prowadzenie danego schorzenia lub w przypadkach chorób przewlekle chorych – z usług lekarza podstawowej opieki zdrowotnej w ramach kompleksowej koordynacji procesu leczenia.

Na dostępność opieki geriatrycznej w badanym okresie negatywnie wpłynęła również epidemia Covid-19. Osiem na 10 objętych kontrolą szpitali musiało z tego powodu ograniczyć lub wstrzymać leczenie na oddziałach geriatrycznych.

Przeczytaj teraz

NIK: pacjenci nie mają równego dostępu do rehabilitacji leczniczej

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 26.12.2021

Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła, że organizacja i finansowanie rehabilitacji leczniczej nie zapewniały pacjentom równego dostępu do świadczeń. Prawie połowa placówek I poziomu ”sieci szpitali” nie udzielała świadczeń rehabilitacji leczniczej w warunkach stacjonarnych.

Jedna czwarta pacjentów po udarze mózgu rozpoczęła rehabilitację w ciągu dwóch tygodni od zakończenia leczenia szpitalnego. Brakowało też kompleksowej opieki w tym obszarze, gdyż instytucje finansujące rehabilitację leczniczą działały w sposób nieskoordynowany i niezależny od siebie.

NIK przeprowadzała kontrole w tym zakresie w poprzednich latach i za każdym razem potwierdzały one, że dostępność świadczeń rehabilitacji leczniczej jest ograniczona, co przejawiało się długimi kolejkami oczekujących pacjentów.

Ostatnia kontrola miała odpowiedzieć na pytanie, czy pacjenci mogą liczyć na równy dostęp do świadczeń rehabilitacyjnych oraz skuteczność terapii. Z kontroli wyłączono świadczenia przeznaczone wyłącznie dla dzieci i młodzieży do ukończenia 18. roku życia oraz leczenie chorych ze śpiączką. Kontrolą objęto 27 jednostek, w tym siedem oddziałów wojewódzkich Narodowego Funduszu Zdrowia oraz 20 podmiotów leczniczych.

Czytaj także: Nowa placówka Medicover Stomatologia w Wilanowie>>>

W 2019 roku z rehabilitacji leczniczej skorzystało blisko 3,5 mln pacjentów. NFZ sfinansował świadczenia dla ponad 90 procent z nich i wydatkował ponad 97 procent wszystkich środków przeznaczonych na rehabilitację (niecałe 3 mld zł). W 2020 roku nie udało się wykonać planu finansowego w tym obszarze, a wykonane koszty były o ponad 7 mln zł niższe niż w 2019 roku.

W latach 2019-2020 zmniejszył się udział kosztów rehabilitacji leczniczej w ogólnej kwocie kosztów świadczeń opieki zdrowotnej (z 3,3 do 3 procent). Zmniejszyła się też wartość wykonanych kosztów większości zakresów świadczeń.

Proces kontraktowania świadczeń oraz ustalania kwot zobowiązania na kolejne lata nie zapewniał równego dostępu do świadczeń udzielanych w warunkach ambulatoryjnych.

System podstawowego szpitalnego zabezpieczania świadczeń opieki zdrowotnej, tzw. „sieć szpitali”, wbrew ustawowym założeniom, nie zapewniał dostępu do świadczeń opieki zdrowotnej w zakresie rehabilitacji leczniczej.

W latach 2018-2020 spadła także liczba podmiotów leczniczych oferujących świadczenia w zakresie rehabilitacji.

Wynikało to z faktu, że działalność rehabilitacyjna realizowana w ramach umów z NFZ była dla świadczeniodawców przeważnie nierentowna. Aż 90 procent skontrolowanych podmiotów leczniczych wykazało stratę zarówno w 2019 roku, jak i w 2020 roku.

Czytaj także: Rok 2021 kończymy z poczuciem zadowolenia >>>

Postulaty NIK wynikające z kontroli dotyczą rozważenie przez ministra zdrowia uwzględnienia rehabilitacji leczniczej, jako obowiązkowego profilu leczenia w systemie podstawowego szpitalnego zabezpieczania świadczeń opieki zdrowotnej oraz wypracowanie katalogu świadczeń leczenia szpitalnego, które powinny być finansowane wyłącznie w przypadku zrealizowania również rehabilitacji leczniczej.

Jeden z postulatów dotyczy także tego, że odstąpienie od rehabilitacji powinno wynikać z przeciwskazań lub braku zasadności stwierdzonych przez lekarza i opisanych w indywidualnej dokumentacji medycznej pacjenta.

Postulat skierowany do prezesa NFZ dotyczy opracowania modelu zabezpieczenia dostępności rehabilitacji leczniczej, będącego podstawą ich kontraktowania, z uwzględnieniem zasady równego dostępu do tych świadczeń.

Cały raport NIK w tej sprawie dostępny jest tutaj>>>

Przeczytaj teraz

NIK: brak skutecznych działań w zakresie profilaktyki i leczenia otyłości i nadwagi u dzieci

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 17.12.2021

Najwyższa Izba Kontroli skontrolowała placówki odstawowej opieki zdrowotnej i ambulatoryjnej opieki specjalistycznej pod kątem diagnostyki i leczenia zaburzeń metabolicznych u dzieci i stwierdziła, że działania te były mało skuteczne. Główną przyczyną były błędy diagnostyczne i przestarzałe metody terapii, ale przede wszystkim brak dostępu do leczenia wynikający głównie z braku specjalistów.

Badanie dotyczyło okresu od stycznia 2018 roku do końca marca 2020 roku. W placówkach, które kontrolowała NIK, lekarze wprawdzie diagnozowali i leczyli zaburzenia metaboliczne wynikające z chorób cywilizacyjnych, ale efekty tych działań, nie zawsze były zadowalające. Do redukcji masy ciała doszło jedynie w przypadku kilkunastu procent pacjentów do 18. roku życia, u których zdiagnozowano problem (w POZ – u 15 procent, w AOS – u 13 procent).

Zbyt mało uwagi poświęcono profilaktyce. Ponad połowa kontrolowanych placówek POZ na zapobieganie otyłości i nadwadze nie wydała nawet złotówki, a profilaktyka polegała głównie na udzielaniu ustnych pouczeń i przekazywaniu materiałów promocyjnych przygotowanych przez firmy farmaceutyczne.

Obowiązkowymi badaniami bilansowymi, będącymi głównym źródłem informacji o stanie zdrowia, umożliwiającymi także wczesne wykrywanie nadwagi albo otyłości, objęto w 2018 i 2019 roku tylko nieco ponad 60 procent dzieci i młodzieży, na przykład w roku 2013 było to nawet 90 procent.

Czytaj także: Lekarze z Medicover autorami aplikacji wspomagającej leczenie otyłości >>>

Na wizytę u specjalisty trzeba było czekać nawet ponad rok. Choć w Narodowym Programie Zdrowia na lata 2016-2020 otyłość uznano za chorobę cywilizacyjną, a jej leczenie za jeden z priorytetów, działania podejmowane przez kolejnych ministrów zdrowia nie tylko nie doprowadziły do spadku, ale nawet do zahamowania tempa wzrostu liczby dzieci i młodzieży z nadmierną masą ciała. Skala problemu rosła, choroba zaczęła dotykać coraz młodszych dzieci, a skuteczność terapii była niewielka.

Według NIK wynika to z tego, że w badanym okresie system opieki zdrowotnej nie zapewniał kompleksowej opieki pacjentom do 18. roku życia, w tym z nadmierną masą ciała. Brakowało skoordynowanych działań i całościowego podejścia do problemu, począwszy od działań profilaktyczno-edukacyjnych, przez skuteczną diagnostykę po szybki dostęp do efektywnego leczenia.

Według danych Instytutu Żywienia i Żywności z 2018 roku polskie dzieci są zaliczane do najszybciej tyjących w Europie. W latach 70. ubiegłego wieku nadmierną masę ciała notowano w Polsce u mniej niż 10 procent uczniów, podczas gdy w ostatnich latach u ponad 22 procent. Natomiast z raportów opracowanych na zlecenie ministra zdrowia wynika, że w 2018 roku nadwagę miało nawet 30,5 procent dzieci w wieku szkolnym.

Czytaj także: Oddział Enel-Med Arkadia wyróżniony za leczenie otyłości >>>

Kontrola NIK pokazała także, że dane, które przekazywały badane placówki POZ do Ministerstwa Zdrowia, były niezgodne ze stanem faktycznym i nierzetelne.

Nadwagę lub otyłość stwierdzono u 140 pacjentów, czyli u 22 procent, z tego 91 miało nadwagę (65 procent), a 49 (35 procent) cierpiało na otyłość. W przypadku nadwagi problem dotyczył w niemal takim samym stopniu dziewczynek (46), jak i chłopców (45), na otyłość częściej chorowali chłopcy (28) niż dziewczynki (21). I nadwagę i otyłość najczęściej diagnozowano w grupie wiekowej 10-14 lat, najrzadziej wśród najmłodszych dzieci w wieku od 2 do 4 lat.

NIK objęła kontrolą Ministerstwo Zdrowia, 24 placówki podstawowej opieki zdrowotnej oraz 8 placówek ambulatoryjnej opieki specjalistycznej w dziewięciu województwach: kujawsko-pomorskim, lubelskim, lubuskim, opolskim, podkarpackim, pomorskim, śląskim, świętokrzyskim, warmińsko-mazurskim.

Cały raport NIK dostępny jest tutaj>>>

Przeczytaj teraz

NIK: pacjenci ciągle zbyt długo czekają na endoprotezoplastykę

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 23.11.2021

Pomimo że sytuacja pacjentów oczekujących na endoprotezoplastykę stawu biodrowego lub kolanowego w ostatnich latach poprawiła się, czas oczekiwania na zabiegi ciągle jest zbyt długi w odniesieniu do wskaźników zalecanych przez ekspertów – stwierdziła Najwyższa Izba Kontroli. 

W roku 2019 zamiast trzech do sześciu miesięcy pacjenci czekali prawie 18 miesięcy na wszczepienie stawu biodrowego i nawet 22 miesiące w przypadku stawu kolanowego.  

Pomimo działań NFZ wciąż nie udaje się osiągnąć rekomendowanego przez ekspertów czasu oczekiwania na endoprotezoplastykę, który powinien wynosić od trzech do sześciu miesięcy. 

W latach 2018 – 2020 całkowity czas leczenia dla 82 procent pacjentów z wszczepionym stawem biodrowym oraz 91 procent z kolanowym przekraczał rekomendowany czas jednego roku. Całkowity czas leczenia dla 193 pacjentów, których dokumentacja umożliwiła jego ustalenie, wynosił od trzech do 155 miesięcy. Wśród nich były 123 osoby z endoprotezoplastyką stawu biodrowego oraz 70 osób z endoprotezoplastyką stawu kolanowego. NIK ustaliła dla tej grupy także przekroczenia czasu oczekiwania na poszczególne etapy leczenia. 

Liczba osób oczekujących na świadczenia endoprotezoplastyki systematycznie się zmniejsza. W 2019 roku na zabiegi oczekiwało łącznie 202 tysięcy pacjentów, o 11 procent mniej niż w 2017 roku. Najwięcej osób oczekiwało w województwie śląskim, a najmniej w województwie podlaskim.  W przypadku endoprotezoplastyki stawu kolanowego w latach 2018-2019 liczba oczekujących pacjentów wzrosła w trzech województwach – lubuskim, pomorskim i zachodniopomorskim.  

W latach 2018-2019 zwiększyła się ogólna dostępność do świadczeń rehabilitacji w warunkach stacjonarnych. Liczba oczekujących zmniejszyła się i skróceniu uległ czas oczekiwania, choć w 2019 roku wynosił niemal 15 miesięcy. W tym czasie dostępność do rehabilitacji na oddziale dziennym pogorszyła się. Skontrolowane podmioty nie przywiązywały należytej wagi do zapewnienia pacjentom rehabilitacji leczniczej po wypisie ze szpitala, ich działania ograniczały się do wystawienia skierowania na takie świadczenie.  

Czytaj także: Opieka koordynowana i opieka oparta na wartości to przyszłość ochrony zdrowia>>>

W większości placówek leczniczych nie prowadzono nawet statystyk pacjentów, którzy po wykonanym zabiegu kontynuowali u nich leczenie w ramach rehabilitacji. Pacjenci po tych zabiegach musieli oczekiwać na te świadczenia na zasadach ogólnych, czyli wpisywać się na listy oczekujących jako nowi pacjenci, a nie kontynuujący leczenie. W efekcie nie zawsze mogli z nich skorzystać w zalecanym terminie, od sześciu tygodni do trzech miesięcy po wykonaniu endoprotezoplastyki.  

Dlatego NIK rekomenduje podjęcie działań przez resort zdrowia w celu zakwalifikowania kompleksowej, koordynowanej opieki dla endoprotezoplastyki jako świadczeń gwarantowanych. 

Pandemia Covid – 19 wpłynęła na zmniejszenie liczby zgłaszających się pacjentów, a tym samym na skrócenie czasu oczekiwania na świadczenia. Problem jednak narasta i wymaga interwencji Narodowego Funduszu Zdrowia, gdyż niewykonane zabiegi będą kumulować się w następnych latach – alarmuje NIK. 

W 2020 roku liczba zabiegów zmniejszyła się o 26 procent.  Część ograniczeń wynikała bezpośrednio z wprowadzanych przepisów, a część z zaleceń wydawanych przez Fundusz. Zalecenia Funduszu dotyczyły między innymi ograniczenia do niezbędnego minimum lub czasowego zawieszenia udzielania świadczeń oraz wstrzymania planowych zabiegów endoprotezoplastyki dużych stawów. 

Zwyrodnienie stawów zostało uznane przez WHO za chorobę cywilizacyjną. Szacuje się, że co trzeci z seniorów będzie wymagał przeprowadzenia zabiegu wszczepienia endoprotezy stawu biodrowego. W Polsce systematycznie wzrasta liczba zrealizowanych endoprotezoplastyk. W przypadku stawu kolanowego z 4072 w roku 2005 do 27 653 w 2017, a stawu biodrowego z 26 091 do 56 688. W 2018 roku w całym kraju wykonano 56 983 endoprotezoplastyk stawu biodrowego oraz 29 950 endoprotezoplastyk stawu kolanowego. 

Chirurgiczne wszczepienie endoprotezy wymaga także natychmiastowego wdrożenia programu usprawniającego. Prawidłowo przeprowadzona rehabilitacja po zabiegu jest niezbędna do odzyskania sprawności pozwalającej na powrót do pełni zdrowia. Zgodnie z zaleceniami specjalistów, najlepiej, aby tuż po wypisaniu z oddziału zabiegowego pacjent udał się na rehabilitację stacjonarną. 

Czytaj także: Raport „Zdrowie Polaków po pandemii” – postulaty dla systemu ochrony zdrowia>>>

W celu osiągnięcia dobrego stanu zdrowia w jak najkrótszym czasie powinno wdrażać się programy zintegrowanej opieki okołooperacyjnej dla dorosłych po endoprotezoplastyce. Inną zaletą takich programów jest zmniejszenie kosztów ponoszonych zarówno przez pacjenta, jak NFZ i ZUS, a także lepsze wykorzystanie zasobów bez utraty jakości opieki i satysfakcji pacjentów.  

Ważnym argumentem przemawiającym za takim rozwiązaniem jest również fakt, że najliczniejszą grupą pacjentów, u których wykonuje się te zabiegi, są osoby w wieku 50-69 lat (49 procent w przypadku stawu biodrowego i 53 procent – kolanowego). Są to w większości osoby czynne zawodowo, dlatego konieczne jest zapewnienie szybkiej i sprawnej opieki umożliwiającej im powrót do pracy. 

Kontrola NIK objęła działalność centrali Narodowego Funduszu Zdrowia oraz sześciu oddziałów terenowych, a także 11 szpitali na terenie sześciu województw w latach 2018 – 2020. 

Szczegółowy raport NIK znajduje się tutaj>>>

Przeczytaj teraz

Prace administracyjne zajmują lekarzom prawie połowę czasu przeznaczonego dla pacjentów

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 28.09.2021

Najwyższa Izba Kontroli zbadała efektywność wykorzystania czasu przeznaczanego przez lekarzy dla pacjentów. Ustalenia NIK pokazały, że prawie jedną trzecią czasu przeznaczonego na poradę zajmuje lekarzowi prowadzenie dokumentacji medycznej oraz wykonywanie czynności administracyjnych. W trakcie teleporady na samo świadczenie medyczne pozostaje zaledwie 57 procent czasu. 

W ramach kontroli NIK sprawdziła 22 publiczne placówki, szpitale i przychodnie, działające na terenie województw: mazowieckiego, śląskiego, dolnośląskiego, lubelskiego, podkarpackiego. 

NIK stwierdziła, że w ogromnej większości (86 procent) skontrolowanych podmiotów nie wykorzystano możliwości odciążenia pracy lekarzy poprzez nadanie asystentom medycznym odpowiednich uprawnień do wystawiania e-zwolnień, e-recept i e-skierowań.  

Niewykorzystywana była również możliwość zlecania pielęgniarkom i położnym samodzielnej kontynuacji leczenia pacjentów, w sytuacji, gdy posiadały one wymagane kwalifikacje.  

Sekretarki medyczne, rejestratorki i statystycy medyczni, mający w założeniu wspierać personel medyczny w pracy administracyjnej, zatrudniani byli jedynie w ograniczonym wymiarze.  

Rejestratorki medyczne stanowiły 6 procent zatrudnionych w skontrolowanych jednostkach, sekretarki medyczne – 0,4 procent, a statystycy medyczni – 0,3 procent zatrudnionych.  

Rejestratorek nie zatrudniano w ogóle w 9 procentach placówek, sekretarek medycznych w 68 procentach, a statystyków – w 73 procentach placówek.  

W rezultacie personel medyczny obciążony był wykonywaniem czynności administracyjnych, w tym między innymi sprawozdawczością, oraz rejestracją pacjentów.  

Czytaj także: Nowe technologie to bardziej efektywne leczenie>>>

W 91 procent skontrolowanych placówek ochrony zdrowia personelowi medycznemu, zwłaszcza pielęgniarkom, ale także lekarzom powierzano obowiązki administracyjne polegające na sporządzaniu sprawozdań statystycznych oraz dotyczących realizacji umów o udzielanie świadczeń zawartych z NFZ. 

Zdaniem NIK ograniczało to możliwość sprawnego i efektywnego świadczenia pomocy medycznej i świadczyło o niewłaściwym zarządzaniu personelem. 

Wprawdzie podmioty medyczne miały do dyspozycji systemy informatyczne o szerokich możliwościach, jednak nie były one należycie wykorzystywane. Systemów tych nie zintegrowano bowiem z systemami do obsługi diagnostyki laboratoryjnej (w 59 procent skontrolowanych podmiotów) i obrazowej (82 procent). Nie były również bezpośrednio zasilane wynikami takich badań.  

Poza tym w 23 procentach placówek nie zapewniono także przepływu danych pomiędzy poszczególnymi ich lokalizacjami (oddziałami).  

W większości skontrolowanych podmiotów nie spełniono także wszystkich wymagań lub warunków organizacyjno-technicznych do prowadzenia dokumentacji medycznej w postaci elektronicznej. Przyczyny tego stanu leżały w nieufności wobec narzędzi informatycznych, braku mobilnych urządzeń do ewidencji danych medycznych lub w braku niezbędnych modułów w użytkowanych systemach informatycznych. 

Czytaj także: Telemedycyna tematem debaty oksfordzkiej >>>

W połowie skontrolowanych placówek nie prowadzono elektronicznej rejestracji wizyty, zaś w 41 procent brakowało oprogramowania umożliwiającego wysyłkę powiadomień pacjentowi i aktualizacji statusu wizyty (w formie sms lub e-mail). Natomiast w 23 procentach podmiotów nie wykorzystywano wszystkich zakupionych modułów i funkcjonalności systemu informatycznego. 

Dokumentacja medyczna prowadzona była często w formie papierowej lub hybrydowo, czyli zarówno na papierze jak w formie elektronicznej.  

W okresie epidemii Covid-19 w siedmiu spośród 22 skontrolowanych placówek (32 procent) stwierdzono przypadki czasowego ograniczenia dostępności świadczeń poprzez zawieszenie działalności niektórych poradni i niezgodności udzielania świadczeń z przyjętym harmonogramem. W 14 procent podmiotów czasowo ograniczono działalność do wykonywania tylko świadczeń ratujących życie i dla pacjentów skierowanych w trybie pilnym.  

Teleporada jako nowa forma świadczenia pomocy medycznej stanowiła w I półroczu 2020 roku jedną czwartą wszystkich udzielonych porad lekarskich. W porównaniu do I półrocza 2019 roku liczba porad udzielonych w skontrolowanych podmiotach leczniczych była mniejsza o 15 procent w podstawowej opiece zdrowotnej oraz o 26 procent w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej.  

Cały raport NIK dostępny jest tutaj>>> 

Przeczytaj teraz

NIK: w województwie podlaskim brakuje oddziałów udarowych 

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 13.09.2021

Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła, jak wygląda leczenie pacjentów z udarem mózgu w województwie podlaskim i stwierdziła tam wyjątkowo małą liczbę łóżek szpitalnych dla takich pacjentów w stosunku do potrzeb. Województwo to ma jeden z najwyższych w Polsce wskaźników śmiertelności z powodu udaru mózgu. 

Z powodu konieczności hospitalizacji na oddziałach nieudarowych pacjenci z udarem mózgu z tego regionu mają ograniczony dostęp do nowoczesnych metod leczenia i właściwego personelu medycznego.  

Wprawdzie podlaski NFZ zapewnił dostęp do leczenia na wszystkich istniejących oddziałach udarowych i neurologicznych, jednak nie miał wpływu na ich liczbę i rozmieszczenie.  

NIK przeprowadziła kontrolę w podlaskim oddziale wojewódzkim NFZ, w jednej stacji pogotowia ratunkowego, we wszystkich czterech w województwie szpitalach z oddziałami udarowymi i w dziewięciu innych szpitalach, z których osiem miało oddział chorób wewnętrznych, a jeden oddział neurologiczny, ale nie udarowy. 

Oddziały neurologiczne z pododdziałami udarowymi znajdowały się w trzech miastach województwa podlaskiego – w Białymstoku, Suwałkach i Łomży. Cztery oddziały miały 88 łóżek udarowych i 92 ogólnoneurologiczne. 30 kolejnych takich łóżek było w szpitalu w Choroszczy, kilkanaście kilometrów na zachód od Białegostoku. Znajdowały się na oddziale neurologicznym, który nie miał pododdziału udarowego. Południe województwa jest pozbawione takiego oddziału. 

Czytaj także: Należy płacić za jakość leczenia, niezależnie od formy własności placówki>>>

Według corocznych raportów podlaskiego konsultanta wojewódzkiego z dziedziny neurologii, dostęp do leczenia w województwie jest niewystarczający i brakuje specjalistów neurologów. Z roku na rok sytuacja zmienia się na niekorzyść pacjentów, z uwagi na starzejące się społeczeństwo.  

Udar mózgu to od lat jedna z głównych przyczyn śmierci. Według Światowej Organizacji Zdrowia ustępuje pod tym względem tylko chorobom serca. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, na udar mózgu w 2019 roku zmarło w Polsce 22 055 osób. Leczenie powinno odbywać się w wyspecjalizowanych jednostkach, w oddziałach (pododdziałach) udarowych.  

Rekomendacja NIK dotyczą między innymi ustalenie – w porozumieniu z podlaskim oddziałem wojewódzkim NFZ, stacjami pogotowia ratunkowego i podmiotami leczniczymi – jednolitego, optymalnego sposobu transportowania pacjentów z podejrzeniem udaru mózgu ze szpitali z oddziałami chorób wewnętrznych do placówki z oddziałem udarowym, wypracowanie rozwiązań zwiększających zainteresowanie lekarzy specjalizacją z neurologii, zapewnienie powiadamiania szpitali przez dyspozytorów zespołów ratownictwa medycznego o transporcie każdego pacjenta z podejrzeniem udaru mózgu, zabezpieczenie sprawnej obsługi pacjentów z podejrzeniem udaru mózgu na szpitalnych oddziałach ratunkowych w placówkach z oddziałami udarowymi oraz wprowadzenie cyklicznych szkoleń załóg zespołów ratownictwa medycznego, dotyczących rozpoznawania udaru mózgu. 

Izba zaleciła także marszałkowi województwa podlaskiego przeprowadzenie, w porozumieniu z właściwymi organami, konsultacji, mających na celu ustanowienie na południu województwa podlaskiego nowej lokalizacji oddziału udarowego, a także finansowanie i realizowanie projektów promujących ochronę zdrowia, nakierowanych szczególnie na profilaktykę udarów mózgu, ich rozpoznawanie i udzielanie pierwszej pomocy w przypadku ich podejrzenia. 

Cały raport NIK w tej sprawie dostępny jest tutaj>>> 

Przeczytaj teraz

NIK: szpitale nieprzygotowane do identyfikacji niebezpiecznych zdarzeń 

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 31.08.2021

Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła szpitale pod kątem identyfikacji oraz minimalizowania ryzyka wystąpienia niebezpiecznych zdarzeń i stwierdziła, że większość z nich nie była do tego w pełni przygotowana. W jednej trzeciej placówek wystąpiły zranienia. Nierzetelnie sporządzane były raporty dotyczące zranień ostrymi narzędziami.  

NIK skontrolowała 4 szpitale kliniczne, 5 szpitali wojewódzkich i 3 szpitale powiatowe. Okres objęty kontrolą to lata 2017-2020. 

W szpitalach tych odnotowano 1130 przypadków, w których pracownicy udzielający świadczeń zdrowotnych narażeni byli na oddziaływanie czynników niebezpiecznych i szkodliwych. Analiza kosztów postępowań związanych z takimi zdarzeniami w 10-ciu szpitalach pokazała, że średnio wyniosły one od 17 zł do 961 zł oraz od około 3 200 zł do około 3 600 zł, jeśli uwzględnić czasową niezdolność pracownika do pracy.  

Jednak tylko w jednym szpitalu wystąpiono o rekompensaty w związku ze zranieniem (odszkodowań domagały się dwie osoby, otrzymała tylko jedna). Kontrolerzy Izby nie stwierdzili też, by przeciwko badanym placówkom prowadzone były postępowania sądowe. 

Kontrola NIK pokazała także, że w 11-tu szpitalach (92 procent) zapewniano personelowi bezpieczny sprzęt medyczny. W pięciu placówkach nie było jednak bezpiecznych igieł do pobierania krwi, a w dwóch nie używano ampułek bezigłowych, a to właśnie w związku ze stosowaniem szklanych ampułek, a także igieł iniekcyjnych najczęściej dochodzi do zranień. 

Tylko w czterech na 12 kontrolowanych szpitali odnotowano stały, coroczny wzrost zakupów bezpiecznego sprzętu, w trzech innych placówkach wydatki te malały, a w jednym nie było ich w ogóle, stosowano tam jednak bezpieczne ampułki. 

Dyrektorzy, którzy nie zwiększali wydatków na zakup bezpiecznych narzędzi medycznych tłumaczyli to trudną sytuacją finansową szpitali i wysokimi kosztami wyposażenia stanowisk pracy w sprzęt zapobiegający zranieniom.  

Z ustaleń Izby wynika także, że zaledwie w trzech szpitalach odnotowano wyraźny, choć stopniowy spadek przypadków zranień. 

Czytaj także: Nowoczesny robot do dezynfekcji w Szpitalu św. Elżbiety >>>

Zgodnie z dyrektywą Unii Europejskiej, od 11 maja 2013 roku istnieje obowiązek natychmiastowego (codziennego) raportowania o zranieniach i jak wynika z kontroli NIK, szpitale realnie wdrożyły tę procedurę.  

Nieprawidłowości dotyczyły natomiast przygotowywania przez placówki półrocznych raportów dotyczących zranień. Spośród 12-tu kontrolowanych szpitali aż w ośmiu dokumenty te sporządzano nierzetelnie, co zdaniem Izby ograniczało możliwość bieżącego korygowania błędów i zapobiegania im w przyszłości. 

Problemem może być też fakt, że placówki ochrony zdrowia nie są zobligowane do przekazywania tych raportów jakiejkolwiek zewnętrznej instytucji. Nie tylko uniemożliwia to gromadzenie pełnych, wiarygodnych danych, ale także planowanie i podejmowanie skutecznych działań profilaktycznych, zmniejszających ryzyko wystąpienia negatywnych zdarzeń także w takich miejscach, w których jeszcze do nich nie doszło.  

Dlatego Izba złożyła wniosek do ministra zdrowia o wprowadzenie obowiązku przekazywania Państwowej Inspekcji Sanitarnej informacji na temat liczby zranień na stanowiskach zagrożonych takimi zdarzeniami. 

Codziennie dochodzi do około 100 zranień wśród pracowników ochrony zdrowia w związku z używaniem przez nich sprzętu medycznego. Jednak dane te mogą być mocno zaniżone i szacuje się, że na 6 przypadków zranień zgłaszany jest tylko jeden. Pozostałe są bagatelizowane lub ignorowane i przez pracowników i przez pracodawców. 

Potencjalnie na zranienia narażonych jest nie mniej niż 247,5 tysiąca pracowników placówek ochrony zdrowia (pielęgniarki, położne, ratownicy medyczni lekarze dentyści, lekarze specjaliści w zakresie: chirurgii, położnictwa i ginekologii, anestezjologii i intensywnej terapii, medycyny ratunkowej), a na napromieniowanie nie mniej niż 192,5 tysiąca (pielęgniarki, technicy elektroradiologii i lekarze radiolodzy).  

W przypadku pracowników, niebezpieczne zdarzenia oznaczają możliwe kłopoty zdrowotne, w przypadku pracodawców – potencjalnie wysokie koszty z powodu wypłaty odszkodowań, nieobecności pracownika, czy jego odejścia z pracy, albo przejścia na rentę. 

buy windows 10 enterprise

Przeczytaj teraz

NIK: system wyceny świadczeń był nieefektywny 

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 24.08.2021

Według Najwyższej Izby Kontroli system wyceny świadczeń w latach 2015-2020 był nieefektywny, pomimo prawidłowej realizacji zadań przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji oraz Narodowy Fundusz Zdrowia.  

Uzyskiwanie danych przez Agencję utrudniał sposób prowadzenia rachunku kosztów w podmiotach leczniczych, co powodowało długotrwały proces wyceny świadczeń oraz niski stopień (33 procent) realizacji planów taryfikacji.  

Podstawowym celem procesu taryfikacji jest dokonanie wyceny świadczeń, adekwatnej do rzeczywistych kosztów leczenia ponoszonych przez podmioty lecznicze i niezależnej od płatnika (NFZ). Taryfikacja ma służyć także równoważeniu podaży świadczeń i potrzeb zdrowotnych, zapewnieniu możliwie najlepszej dostępności świadczeń gwarantowanych oraz gospodarności w wydawaniu środków publicznych. 

Według NIK wartość sfinansowanych w 2019 roku świadczeń opieki zdrowotnej, dla których prezes Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji opublikował taryfę, wynosiła 15,2 mld zł, natomiast koszt świadczeń zdrowotnych ogółem w tym czasie – 90,1 mld zł. Oznacza to, że jedynie niespełna 17 procent świadczeń opieki zdrowotnej było objętych taryfą. 

W badanym okresie nie opracowano taryf dla 1500 świadczeń z 2226, które zostały ujęte w planach taryfikacji lub zostały zlecone przez ministra zdrowia (prace nad 776 taryfami zostały wstrzymane, 299 taryf zostało wycofanych, a 425 taryf było w trakcie realizacji).  

Na niski stopień realizacji planów wpływ miała duża pracochłonność procesu taryfikacji, w tym przekraczający roczną perspektywę planowania proces uzyskiwania danych od świadczeniodawców oraz ich weryfikacji przez AOTMiT oraz doraźne zlecanie przez ministra zdrowia przeprowadzenia taryfikacji. W tym trybie zlecił on opracowanie taryf dla 1436 świadczeń, wobec 790 ujętych bezpośrednio w planach taryfikacji (minister mógł używać takiego trybu w szczególnych przypadkach, zamiast tego korzystał z niego nagminnie). 

W latach 2015–2020 Rada ds. Taryfikacji funkcjonowała w niepełnym składzie przez trzy lata. W okresie od 25 października 2016 roku do 20 września 2017 roku oraz od 24 października 2018 roku do czasu zakończenia kontroli, Rada liczyła od sześciu do dziewięciu członków, mimo że ustawa o świadczeniach mówi, że w skład Rady do spraw Taryfikacji wchodzi dziesięciu członków. 

Minister zdrowia nie zatwierdził lub nie zmienił 54 taryf świadczeń opracowanych przez prezesa Agencji w latach 2018–2020 (36 wynikających z planu taryfikacji oraz 18 zleconych przez ministra zdrowia), mimo że uzyskały one pozytywną opinię Rady ds. Taryfikacji i nie przekazał ich prezesowi Agencji celem opublikowania.  

Minister zdrowia swoje decyzje uzasadnił dezaktualizacją części analiz i projektów taryf oraz wprowadzaniem na rynek bardziej innowacyjnych rozwiązań. 

Czytaj także: Projekt rozporządzenia w sprawie wyliczania wartości ryczałtu świadczeń dla dzieci >>>

Poza tym w latach 2015–2020 (do 28 września) Agencja opracowała łącznie 138 projektów taryf, które nie zostały opublikowane w BIP do konsultacji zewnętrznych z powodu wstrzymania lub wycofania zlecenia przez ministra zdrowia. W ocenie NIK takie działanie naraża budżet państwa na nieuzasadnione koszty poniesione w związku z opracowaniem nieopublikowanych taryf lub je zwiększa w sytuacji, gdy zapadnie decyzja o aktualizacji tych taryf (w latach 2015–2020 (I półrocze) koszty taryfikacji świadczeń wyniosły 94 mln zł, co stanowiło blisko 52 procent kosztów Agencji ogółem). 

Kontrolerzy NIK ustalili również, że w procesie taryfikacji problemem była także jego długotrwałość. Szczegółowa analiza badanych raportów wykazała, że proces ten trwał średnio 192 dni, a w najdłuższym przypadku było to nawet 464 dni.  

Od roku 2017  prezes NFZ kilkunastokrotnie kompleksowo podwyższał wycenę świadczeń o kilka lub kilkanaście procent w poszczególnych rodzajach lub zakresach świadczeń. NIK negatywnie oceniła wprowadzenie tych zmian bez rzetelnej analizy kosztowej.  

NIK oceniła pozytywnie prowadzenie przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji analiz i badań naukowych w zakresie taryfikacji świadczeń oraz sporządzanie oceny założeń do realizacji świadczeń opieki zdrowotnej, w tym świadczeń kompleksowych. Opracowany, na zlecenie ministra zdrowia, model opieki kompleksowej po zawale mięśnia sercowego (KOS-Zawał) pozwalał na kompleksowe i efektywne leczenie.  

Mimo pozytywnych efektów leczenia w ramach programu KOS–Zawał, pozostałe świadczenia kompleksowe, nad którymi pracowała Agencja, nie zostały jednak wdrożone do dnia zakończenia kontroli (chodzi między innymi o model kompleksowej opieki w endoprotezoplastyce stawu biodrowego). 

Czytaj także: Projekt ustawy o jakości w ochronie zdrowia wymaga korekt>>>

twitter retweet kaufen

Przeczytaj teraz

NIK sprawdzi, jak były wypłacane dodatki covidowe

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 11.06.2021

Najwyższa Izba Kontroli rozpoczęła doraźną kontrolę przyznawania świadczeń dodatkowych personelowi medycznemu uczestniczącemu w diagnozowaniu i udzielaniu świadczeń zdrowotnych pacjentom z podejrzeniem i zakażeniem wirusem SARS-CoV-2.  

NIK sprawdzi przede wszystkim dwie kwestie: prawidłowość ustalenia grup uprawnionych do otrzymania dodatkowego świadczenia oraz wysokość przyznanych świadczeń.  

Kontrola obejmie trzy placówki lecznicze z województwa zachodniopomorskiego oraz oddział NFZ z tego województwa. Zakończenie kontroli zaplanowano na koniec III kwartału 2021 roku. 

We wrześniu 2020 roku minister zdrowia zobowiązał prezesa NFZ do przekazania podmiotom leczniczym środków finansowych na wypłatę dodatkowego wynagrodzenia określonym grupom personelu medycznego. W listopadzie 2020 rozszerzono zakres podmiotów zobowiązanych do realizacji świadczeń opieki zdrowotnej w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19 oraz zakres osób uprawnionych do otrzymania dodatkowego świadczenia. Podwyższona została także wysokość tego świadczenia – do wartości 100 procent kwoty wynagrodzenia  – oraz wypłaty maksymalnej kwoty dodatku – z 10 000 zł do 15 000 zł. 

Czytaj także: Projekty rozporządzeń w sprawie podwyżek płac >>>

Podczas przeprowadzania analizy przedkontrolnej NIK stwierdziła, że dyrektorzy niektórych podmiotów leczniczych wskazywali do rozliczenia dodatkowego świadczenia większość zatrudnionego personelu medycznego, nawet gdy przyjmowanych było niewielu pacjentów z podejrzeniem lub z zakażeniem wirusem SARS-CoV-2. Natomiast w innych placówkach personel medyczny otrzymywał dodatkowe środki finansowe z opóźnieniem lub nie otrzymał ich wcale. 

W związku z tym NIK sprawdzi, czy przekazywane przez kierowników podmiotów leczniczych informacje dotyczące personelu medycznego, uczestniczącego w diagnozowaniu i udzielaniu świadczeń zdrowotnych pacjentom z podejrzeniem i z zakażeniem wirusem SARS-CoV-2 zostały przygotowane prawidłowo. 

Kontrolerzy ocenią także, czy określone przez ministra zdrowia warunki przyznania dodatkowego świadczenia nie spowodowały naruszenia zasad dokonywania wydatków ze środków publicznych. 

Czytaj także: NIK: nie można ocenić skuteczności rehabilitacji ZUS >>>

Przeczytaj teraz

NIK: nie można ocenić skuteczności rehabilitacji ZUS 

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 8.06.2021

Pacjenci zbyt długo czekają na rozpoczęcie rehabilitacji prowadzonej przez ZUS w ramach prewencji rentowej, co jest spowodowane niewystarczającą liczbą lekarzy orzeczników oraz zbyt małą liczbą podmiotów realizujących taką rehabilitację. Nie można także ocenić skuteczności takiej rehabilitacji – stwierdziła Najwyższa Izba Kontroli.  

Wydatki na prewencję rentową ZUS stanowią 0,5 procent wydatków na świadczenia związane z niezdolnością do pracy (czyli około 200 mln zł). ZUS prowadzi rehabilitację leczniczą w ramach 11 profili. Osiem profili realizowanych jest w trybie stacjonarnym (w ośrodkach rehabilitacyjnych): narządu ruchu, układu krążenia, układu oddechowego, chorób psychosomatycznych, po leczeniu nowotworu gruczołu piersiowego, narządu głosu, narządu ruchu we wczesnych stanach pourazowych oraz schorzenia ośrodkowego układu nerwowego, a trzy profile realizowane są w trybie ambulatoryjnym: narządu ruchu, układu krążenia oraz układu krążenia z możliwością rehabilitacji monitorowanej telemedycznie.  

W okresie, którego dotyczyła kontrola NIK, czyli w latach 2017-2019, rehabilitacja lecznicza koncentrowała się w największym stopniu na schorzeniach narządu ruchu w systemie stacjonarnym i ambulatoryjnym, dotyczyła ona ponad 80 procent wszystkich rehabilitowanych osób. 

Czytaj także: Lux Med podejmuje inicjatywę „Healthy Cities”>>>

NIK stwierdziła, że pacjenci czekali na pierwsze zabiegi średnio aż 110 dni (od momentu złożenia wniosku). W skrajnych przypadkach było to nawet 365 dni. Średni okres oczekiwania zwiększył się w 9 z 11 profili.  

Główną przyczynami długiego okresu oczekiwania na rehabilitację były liczne rezygnacje z odbycia rehabilitacji oraz niezapewnienie przez Centralę ZUS odpowiedniej liczby miejsc w ośrodkach rehabilitacyjnych. 

W latach 2018-2019 z turnusu rehabilitacyjnego zrezygnowało odpowiednio 11 436 i 10 760 osób, a jego termin zmieniło – 8947 i 8952 osób. Przepisy nie przewidują sankcji za nieusprawiedliwione niestawiennictwo w ośrodku rehabilitacyjnym.  

ZUS nie posiada własnych ośrodków rehabilitacyjnych, dlatego korzystał z ośrodków NFZ i ośrodków prywatnych. Na ich wybór ogłaszał postępowania przetargowe. W latach 2018-2019 Zakład przeprowadził 67 konkursów ofert na usługi rehabilitacyjne w ramach prewencji rentowej, z czego 11 konkursów (16 procent) zostało unieważnionych z powodu braku ofert, a w 18 konkursach (27 procent) została złożona tylko jedna oferta.  

Wynikało to przede wszystkim z niewystarczającej liczby oferentów spełniających wymogi ZUS oraz z rozwiązywania umów z podmiotami, które nie potrafiły się z nich wywiązać, zwłaszcza w zakresie wymaganej bazy lokalowej i sprzętowej, a także zatrudnionej kadry medycznej. 

Czytaj także: Szpital Mazovia rozszerza współpracę z Radomskim Centrum Onkologii >>>

W 2018 roku na rehabilitację leczniczą zaplanowano ponad 216 mln zł, a wydatkowano nieco ponad 201 mln zł, natomiast w 2019 roku na ten cel zaplanowano ponad 224 mln zł i wydatkowano 204 mln zł. Niższe niż planowano wykonanie kosztów wynikało z mniejszej liczby zawartych umów, wypowiedzenia przez ośrodki umów oraz z niestawiennictwa osób skierowanych w ośrodkach.  

Średni koszt pobytu ubezpieczonego w ośrodku rehabilitacyjnym w 2019 roku wyniósł 2,3 tys. zł i był wyższy o 6,4 procent niż w 2018 roku. 

Z ustaleń kontroli NIK wynika, że w stosunku do potrzeb jest za mało lekarzy orzeczników i ich liczba z roku na rok spada. W latach 2018-2019 nieobsadzonych pozostawało odpowiednio 13,4 procent i 24,6 procent z planowanych 780,5 i 887,9 etatów. Poza tym ponad połowa z przeprowadzonych 349 naborów w latach 2018-2019 zakończyła się niepowodzeniem.  

Badanie skuteczności rehabilitacji leczniczej wykazało, że wśród 1423 osób poprawę stanu funkcjonalnego stwierdzono u 956 osób, brak poprawy – u 448 osób, a pogorszenie stanu zdrowia – u 19 osób.  

W ocenie NIK, poziom skuteczności rehabilitacji leczniczej maleje wraz z wydłużaniem się okresu niezdolności do pracy poprzedzającego rehabilitację. Szczególnie nie spełnia ona swojej roli w odniesieniu do wieloletnich kayaşehir escort rencistów, którzy wypadli z rynku pracy i nie posiadają wysokich kwalifikacji, bądź przywykli do stylu życia, jaki zapewnia im stałe świadczenie ZUS.  

Sprzyjają temu również obecne przepisy, które umożliwiają pracę osobom pobierającym renty, nawet jeśli orzeczono wobec nich całkowitą niezdolność do pracy. 

Zdaniem NIK, przyjęty przez ZUS sposób szacowania efektywności rehabilitacji jest nieprecyzyjny, a uzyskane wyniki nie dają rzetelnej informacji o skuteczności prewencji rentowej. Wskaźnik skuteczności, mierzony poprzez niepobieranie świadczeń z FUS po upływie jednego roku, nie był küçükyalı escort miarodajny, gdyż część z tych osób nie pobierała żadnych świadczeń z FUS przed skierowaniem na rehabilitację, jak i rok po jej zakończeniu.  

Ponadto skuteczność rehabilitacji leczniczej nie odnosiła się do przywrócenia zdolności do pracy, co jest głównym celem rehabilitacji leczniczej. Poza tym przy szacowaniu skuteczności rehabilitacji nie brano pod uwagę wyników kurtköy escort osiągniętych w ośrodkach rehabilitacyjnych. W rezultacie nie jest możliwe precyzyjne ustalenie, na podstawie danych gromadzonych przez ZUS, jaki odsetek osób poddanych rehabilitacji zostaje skutecznie przywrócony na rynek pracy. 

Cały raport NIK na temat rehabilitacji prowadzonej przez ZUS dostępny jest tutaj>>> 

Przeczytaj teraz

Państwowe Ratownictwo Medyczne ciągle z problemami, pomimo reform

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 2.03.2021

System Państwowego Ratownictwa Medycznego, mimo wielu zmian wprowadzanych w ostatnich latach, nie funkcjonuje sprawnie. Główne problemy pozostały w dalszym ciągu takie same, dotyczą one braku lekarzy medycyny ratunkowej, obciążenia SOR-ów pacjentami, których życie i zdrowie nie wymaga interwencji z zakresu medycyny ratunkowej oraz długiego czasu oczekiwania na karetki.

Sytuację w Państwowym Ratownictwie Medycznym zbadała Najwyższa Izba Kontroli, która stwierdziła, że nie stworzono warunków do sprawnego  funkcjonowania tego systemu. Rozbudowa systemu Wspomagania Dowodzenia oraz wprowadzenie  systemu TOPSOR, które miały umożliwić monitoring jakości świadczeń i skrócić czas obsługi pacjentów na SOR-ach, jest opóźniona o kilka lat. Przy  rozbudowie systemu Wspomagania Dowodzenia pojawiły się błędy, które mogły  okazać się groźne dla pacjentów. Wdrażanie tych skomplikowanych i wymagających specjalistycznej wiedzy projektów powierzono Lotniczemu Pogotowiu Ratunkowemu – jednostce nieposiadającej w tym względzie doświadczenia oraz świadczącej inne, istotne dla systemu ratownictwa usługi.

Przepisy regulujące organizację, oraz zasady funkcjonowania i finansowania systemu PRM zmieniały się wielokrotnie. Ostatnie istotne zmiany, wprowadzono w maju 2018 roku i dotyczyły one głównie przeniesienia zarządzania Systemem Wspomagania Dowodzenia Państwowego Ratownictwa Medycznego z resortu spraw wewnętrznych do resortu zdrowia i utworzenia Krajowego Centrum Monitoringu Ratownictwa Medycznego.

Zmiany zakładały także wyeliminowanie z systemu PRM prywatnych podmiotów leczniczych dysponujących karetkami ratowniczymi oraz wprowadzenie segregacji medycznej pacjentów SOR-ów, ustalającej kolejność udzielania pomocy medycznej z uwzględnieniem ich stanu zdrowia.

Czytaj także: Falck: musimy zniknąć z systemu ratownictwa medycznego>>>

Jednak pomimo tych zmian oraz zwiększenia nakładów na funkcjonowanie PRM, nie wyeliminowano najważniejszych, istniejących od wielu lat problemów. NIK ocenia, że w okresie objętym kontrolą, czyli w latach 2018 – 2019, minister zdrowia oraz wojewodowie odpowiedzialni za organizowanie, planowanie, koordynowanie i nadzór nad systemem, nie stworzyli warunków do jego sprawnego funkcjonowania. Między innymi minister zdrowia z opóźnieniem wydał akty wykonawcze do znowelizowanej ustawy o PRM.

Błędy w systemach wspomagających

Użytkownicy SWD PRM (urzędy wojewódzkie i podmioty lecznicze dysponujące zespołami ratowniczymi) w latach 2018-2019 zgłaszali krytyczne uwagi dotyczące jego funkcjonowania, takie jak na przykład  brak funkcjonalności umożliwiającej bieżące aktualizowanie trasy przebiegu karetki, nieprawidłową synchronizację czasu na komputerach stacjonarnych i terminalach, powodującą naruszenie chronologii realizacji zleceń, czy brak ciągłości działania systemu w przypadku łączenia z terminalem mobilnym.

Także w trakcie rozbudowy systemu SWD PRM o nowe funkcjonalności wystąpiły błędy na przykład brak możliwości zalogowania się do systemu, niewykorzystywanie dostępnych Zespołów Ratownictwa Medycznego, brak możliwości wprowadzenia do systemu prawidłowej oceny poziomu przytomności pacjenta. To wszystko mogło zagrozić ich życiu i zdrowiu.

We wszystkich  skontrolowanych szpitalnych oddziałach ratunkowych prowadzona była segregacja medyczna pacjentów dotycząca pierwszeństwa w udzielaniu opieki medycznej. Problemem są różne zasady jej przeprowadzania w poszczególnych jednostkach. Ich ujednoliceniu służyć ma projekt pn. Tryb Obsługi Pacjenta w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym (TOP SOR).

Lotnicze Pogotowie Ratunkowe, która miało wdrażać TOP SOR, popełniło błędy na etapie przygotowania postępowania o udzielenie zamówienia publicznego na realizację tego projektu. Nieprawidłowy opis przedmiotu zamówienia nie pozwolił na porównanie złożonych ofert i w związku z tym rozpoczęty w lipcu 2019 roku przetarg unieważniono. Wdrożenie projektu przesunięto na 2021 rok.

Wydłużony czas dotarcia karetki

Błędy  i opóźnienia dotyczyły także wdrażania Systemu Wspomagania Dowodzenia PRM, a niejednolity sposób wykazywania przez podmioty lecznicze liczby pacjentów będących w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego, powodował, że minister zdrowia nie dysponował rzetelnymi danymi dotyczącymi jakości udzielanych świadczeń ratownictwa medycznego oraz liczby pacjentów ich potrzebujących.

Miernikami funkcjonowania systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego są między innymi mediana czasu dotarcia oraz maksymalny czas dotarcia ratowników na miejsce zdarzenia od przyjęcia zgłoszenia o nim.  Za zapewnienia określonych w ustawie parametrów czasu dotarcia na miejsce zdarzenia odpowiedzialni są wojewodowie. W żadnym ze skontrolowanych województw nie stworzono warunków organizacyjnych pozwalających na uzyskanie przez zespoły ratownictwa medycznego wymaganego czasu dotarcia do osób potrzebujących pomocy medycznej.

Czytaj także: Opieka zdrowotna nakierowana na wartość lepiej zaspokaja potrzeby pacjentów>>>

Mediana czasu dotarcia na miejsce zdarzenia, wskazana w ustawie o PRM, jest nie większa niż 8 minut w miastach powyżej 10 tysięcy mieszkańców i 15 minut poza tymi miastami. A maksymalny czas dotarcia na miejsce zdarzenia od przyjęcia zgłoszenia o nim przez dyspozytora powinien wynosić w miastach powyżej 10 tysięcy mieszkańców  15 minut i 20 minut poza tymi miastami. Udział wyjazdów Zespołów Ratownictwa Medycznego, niespełniających tego parametru w całkowitej liczbie wyjazdów wynosił w 2017 roku – ponad 18 procent, a w 2018 roku – ponad 28 procent.

Poza tym w trzech, z pięciu skontrolowanych, województwach nie zapewniono całodobowych dyżurów koordynatorów ratownictwa medycznego, którzy odpowiedzialni są za współpracę dyspozytorów oraz rozstrzyganie o przyjęciu przez szpital pacjenta transportowanego przez ratowników.

 Braki kadrowe problemem PRM

Stałym od lat problemem Państwowego Ratownictwa Medycznego są niedobory kadrowe. W 2018 roku zatrudnionych było ponad tysiąc lekarzy ze specjalizacją z medycyny ratunkowej, co według konsultanta krajowego w tej dziedzinie, stanowiło zaledwie 39 procent zapotrzebowania na tę grupę specjalistów.

Deficyt lekarzy powodował niepełną obsadę szpitalnych oddziałów ratunkowych i zespołów ratownictwa medycznego. Zatrudnieni w SOR lekarze pełnili kilkudziesięciogodzinne  – nieprzerwanie nawet przez blisko 80 godzin – dyżury bez odpoczynku. Zdarzało się, że na SOR dyżurował tylko jeden lekarz i to nie zawsze specjalista medycyny ratunkowej, albo nieobsadzone było stanowisko ordynatora takiego oddziału. Lekarze w Zespołach Ratownictwa Medycznego pracowali, jedynie z godzinną przerwą, nawet 144 godziny.

Zdarzały się również przypadki, że do zdarzeń wysyłano specjalistyczne zespoły ratownictwa medycznego bez lekarza, co naruszało warunki umów na świadczenie usług medycznych zawartych z NFZ i powodowało nakładanie na podmioty lecznicze kar umownych.

Trudności z zatrudnieniem lekarzy medycyny ratunkowej miało w latach 2018-2019 także Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Niskie stawki wynagrodzeń powodowały dużą rotację personelu.

Pomimo wzrostu, w okresie objętym kontrolą, nakładów – na szpitalne oddziały ratunkowe o ponad 5 procent, a na zespoły ratownictwa medycznego o 10 procent – jednostki te nadal borykały się  problemami finansowymi.  We wszystkich skontrolowanych przez NIK szpitalach występowały problemy z pokryciem, z otrzymywanych z NFZ środków finansowych, kosztów działalności szpitalnych oddziałów ratunkowych. Działalność SOR-ów generowała dla szpitali, w których zostały one utworzone, nawet kilkumilionowe straty.

W ramach Systemu Państwowe Ratownictwo Medyczne w 2019 roku funkcjonowało 1577 zespołów ratownictwa medycznego (369 specjalistycznych i 1208 podstawowych). Doraźnej pomocy medycznej udzielało również Lotnicze Pogotowie Ratunkowe (21 baz) oraz personel medyczny 237 szpitalnych oddziałów ratunkowych. Z systemem PRM współpracowało 155 izb przyjęć, 17 centrów urazowych udzielających świadczeń opieki zdrowotnej pacjentom z mnogimi wielonarządowymi obrażeniami ciała oraz 8 centrów urazowych dla dzieci.

Cały raport NIK na temat funkcjonowania Systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego dostępny jest tutaj>>>

Przeczytaj teraz

NIK skontrolowała opiekę nad pacjentkami doświadczającymi sytuacji szczególnych

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 10.02.2021

Najwyższa Izba kontroli zbadała opiekę nad pacjentkami, które poroniły lub urodziły martwe dziecko, i skierowała wnioski w tej sprawie do zarządzających podmiotami leczniczymi. Dotyczą one między innymi zapewniania wsparcia w radzeniu sobie ze stresem osobom wykonującym zawód medyczny, które zajmują się takimi pacjentkami.

Wnioski NIK dotyczą także organizowania szkoleń dla lekarzy i położnych opiekujących się takimi pacjentkami, zwłaszcza dotyczących umiejętności komunikacji z nimi, wyeliminowania przypadków nadmiernie długiej pracy lekarzy  zatrudnionych na podstawie umów cywilnoprawnych, co przyczyni się do zapewnienia właściwej jakości świadczeń medycznych i zwiększenia bezpieczeństwa pacjentek, prowadzenia dokumentacji medycznej pacjentek zgodnie z obowiązującymi przepisami, z uwzględnieniem informacji o świadczeniach, których im udzielono oraz w sposób gwarantujący prawo do informacji o stanie zdrowia oraz eliminowania przypadków takiego postępowania ze zwłokami dzieci martwo urodzonych, które uniemożliwia dokonanie ich pochówku.

NIK skierowała także do ministra zdrowia wnioski, które postulują zmianę rozporządzenia w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu leczenia szpitalnego, poprzez wprowadzenie obowiązku zatrudniania również na oddziale ginekologiczno-położniczym o pierwszym i drugim poziomie referencyjności psychologa w wymiarze co najmniej 0,5 etatu.

Pobierz raport Pracodawców Medycyny Prywatnej i firmy Deloitte – Zdrowie Polaków po pandemii. Co możemy zrobić razem>>>

Kolejny wniosek dotyczył zmiany rozporządzenia w sprawie rodzajów, zakresu i wzorów dokumentacji medycznej oraz sposobu jej przetwarzania, poprzez wprowadzenie wzoru oświadczenia dla pacjentek, które poroniły lub urodziły martwe dziecko, dokumentującego ich decyzję o skorzystaniu z prawa do pochówku dziecka lub rezygnacji z tego prawa oraz obowiązku dołączania tego oświadczenia do indywidualnej dokumentacji medycznej.

Izba postuluje także podjęcie przez ministra zdrowia działań zapewniających jednolity, zgodny z obowiązującymi przepisami, sposób postępowania szpitali ze zwłokami dzieci martwo urodzonych i po poronieniu.

Kontrolą NIK, która sprawdziła, jak wygląda opieka szpitalna nad pacjentkami, które poroniły lub urodziły martwe dziecko, objęto 37 szpitali z siedmiu województw. 36 z nich były to szpitale publiczne, jeden – szpital w Jędrzejowe jest prowadzony przez prywatną spółkę Artmedik.

Izba stwierdziła, że w kontrolowanych placówkach pacjentkom nie zapewniono prawidłowej i wystarczającej opieki. Winna temu była wadliwa organizacja procesu udzielania świadczeń oraz nieprzestrzeganie obowiązujących uregulowań, w tym standardów opieki okołoporodowej.

Czytaj także: Szpital Medicover i ortopedzi z Paley European Institute łączą siły>>>

Kierujący podmiotami leczniczymi nie dostrzegali specyfiki pracy z takimi pacjentkami. Często opieka nad nimi ograniczała się do udzielenia niezbędnej pomocy medycznej, nie zapewniała natomiast szerszego wsparcia.

W niewystarczającym stopniu szkolono personel medyczny, zwłaszcza z komunikacji z kobietami po stracie dziecka. Nie wszystkie pacjentki mogły też skorzystać z pomocy psychologa.

Dokumentacja medyczna pacjentek ponad połowy skontrolowanych szpitali (57 procent) była prowadzona nierzetelnie i nie pozwalała na ustalenie, czy świadczenia zostały im udzielone zgodnie ze wszystkimi standardami.

NIK zwraca także uwagę, że w prawie połowie skontrolowanych szpitali wyposażenie oraz sposób urządzenia zespołów porodowych, sal chorych i pokoi diagnostycznych na oddziałach ginekologiczno-położniczych nie zawsze był zgodny z wymogami.

W żadnym ze skontrolowanych szpitali nie było osobnego pomieszczenia przeznaczonego do pożegnań ze zmarłym dzieckiem (tzw. sali/pokoju pożegnań). Zwykle pacjentki miały możliwość pożegnania ze zmarłym dzieckiem w jednoosobowej sali, w której przebywały lub rodziły.

Cały raport NIK dostępny jest tutaj>>>

Przeczytaj teraz

NIK zapowiada kontrole placówek ochrony zdrowia

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 9.01.2021

Najwyższa Izba Kontroli w roku 2021 zwróci szczególną uwagę na problemy związane z wirusem Sars-CoV-2 i przeprowadzi między innymi kontrole działalności szpitali w warunkach pandemii.

Kontrolerzy NIK sprawdzą, czy zmiany w organizacji i finansowaniu szpitali w czasie pandemii zapewniły ich prawidłowe funkcjonowanie.

Kontrole będą dotyczyły także funkcjonowania szkół i administracji publicznej w warunkach pandemii oraz skuteczności tarczy antykryzysowej oraz zastosowania ulg i zwolnień podatkowych, a także sprawność funkcjonowania systemów i instytucji finansowych. Kontrola będzie dotyczyła także samorządów.

Czytaj także: Codziennie toczymy walkę o zdrowie i życie pacjentów>>>

Intencją NIK jest zarówno przedstawienie stanu realizacji przez instytucje publiczne zadań związanych ze zwalczaniem skutków pandemii, jak i wskazanie możliwości wypracowania takich rozwiązań, które w przyszłości pozwolą zabezpieczyć państwo i społeczeństwo przed destrukcyjnymi następstwami sytuacji kryzysowych.

Zbadanie wydatków związanych z przeciwdziałaniem pandemii COVID-19 uwzględni także coroczna kontrola wykonania budżetu państwa.

Sprawdzone zostaną zakupy i wykorzystanie wysokospecjalistycznej aparatury medycznej oraz skuteczność Państwowej Inspekcji Sanitarnej w zapobieganiu i zwalczaniu zakażeń.

Kontrole będą także dotyczyły wojska i policji, zagadnień ekologicznych, programu dla sektora górnictwa węgla kamiennego w Polsce, a także promocji Polski na świecie.

W planie pracy NIK na rok 2021 znalazły się w sumie 103 kontrole.

Poza kontrolami planowymi będzie także prowadzony szereg kontroli doraźnych, podejmowanych jako efekt rozpatrywanych skarg i wniosków wpływających do NIK od parlamentarzystów, obywateli, instytucji i organizacji społecznych.

Przeczytaj teraz

NIK: krótsze kolejki, ale słabszy dostęp do świadczeń

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 31.12.2020

Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła, w jaki sposób Narodowy Fundusz Zdrowia wypełniał swoje ustawowe zadania w roku 2019. Z analizy wynika, że kolejki na niektóre zabiegi się zmniejszyły, ale pogorszyła się dostępność do świadczeń ambulatoryjnych. Ciągle także zbyt niski był udział leczenia ambulatoryjnego w porównaniu do szpitalnego.

W 2019 roku NFZ przeznaczył na świadczenia zdrowotne ponad 90 mld zł, czyli o ponad 9 mld zł (11,2 procenta) więcej niż rok wcześniej. Spowodowało to, że można było zmniejszyć liczbę osób oczekujących na świadczenia, ale nie dotyczyło to wszystkich świadczeń.

W kosztach świadczeń wzrósł udział wydatków  przeznaczonych na dodatkowe wynagrodzenia personelu medycznego, wzrost ten wyniósł w roku 2019 – 45,5 procenta. Dodatkowe wynagrodzenia stanowiły 7,4 procenta kosztów świadczeń (6,5 mld zł).

W roku 2019 Fundusz rozszerzył katalog świadczeń objętych nielimitowanym finansowaniem o świadczenia diagnostyki obrazowej i zabiegi usunięcia zaćmy, zwiększył też dofinansowanie endoprotezoplastyki stawu biodrowego i stawu kolanowego. Dzięki temu wzrosła liczba tych świadczeń, a kolejki do nich zostały skrócone. Najlepsze efekty dało to w przypadku zabiegów usuwania zaćmy, gdzie czas oczekiwania został skrócony o 203 dni (spadek o 53 procent).

Z raportu Izby wynika, że największą część kosztów świadczeń stanowiły koszty leczenia szpitalnego, ich udział wzrósł o 0,2 punktu procentowego i wyniósł w 2019 roku 52,6 procenta.

Czytaj także: Codziennie toczymy walkę o zdrowie i życie pacjentów>>>

Ciągle zbyt  mały był udział leczenia ambulatoryjnego w porównaniu do leczenia szpitalnego. Jednocześnie raport NIK stwierdza, że w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej czas oczekiwania na świadczenia był dłuższy w przypadku aż 59,2 procenta świadczeń, a liczba oczekujących na te świadczenia o 15,3 procenta.

W opiece psychiatrycznej i leczeniu uzależnień liczba oczekujących wzrosła o 32,3 procenta.

NIK podkreśla, że jedną z głównych przyczyn długich kolejek byli pacjenci niezgłaszający się na umówione wizyty. Tylko wśród czekających na wizyty do poradni kardiologicznych, onkologicznych, ortopedycznych i endokrynologicznych w 2019 roku było ponad 200 tysięcy osób, które nie zjawiły się na umówioną wizytę.

Nie do końca sprawdził się program KOS-Zawał, gdyż tylko 15,5 procenta kwalifikujących się pacjentów skorzystało z kompleksowej opieki w ramach tego programu, a 8 procent odbyło rehabilitację kardiologiczną. W dodatku na koniec 2019 roku opieka KOS-Zawał nadal nie była dostępna dla pacjentów w województwach – warmińsko-mazurskim i świętokrzyskim.

Czytaj także: Rok 2020 był dla nas sprawdzianem>>>

NIK podkreśliła także w raporcie, że plan pracy Centrali NFZ, który miał stanowić jedno z narzędzi kontroli zarządczej, przygotowano z opóźnieniem i nie objął on całego roku. Z opóźnieniem ukonstytuowała się nowa Rada Funduszu i nie zostało w terminie zatwierdzone sprawozdanie z wykonania planu finansowego za rok 2019.

NFZ nie określił również wymagań wobec świadczeniodawców co do jakości i dostępności świadczeń.

Postulaty NIK skierowane do NFZ dotyczą między innymi przeprowadzenia analizy wzrostu liczby oczekujących na świadczenia w zakresie onkologii w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej i podjęcie w oparciu o jej wyniki działań ograniczających ten wzrost, zwiększenia dostępności opieki kompleksowej nad pacjentami po zawale mięśnia sercowego, w szczególności w województwach, w których dotąd nie była zapewniona a także podjęcia działań zmierzających do tego, aby zwrot kosztów za wykonane świadczenia zdrowotne na rzecz obywateli krajów objętych przepisami o koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego uwzględniał koszty dodatkowych wynagrodzeń personelu medycznego.

Cały raport NIK dostępny jest tutaj>>>

Przeczytaj teraz

NIK: monitorowanie niepożądanych działań leków nie funkcjonuje

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 22.11.2020

Według Najwyższej Izby Kontroli system monitorowania niepożądanych działań leków nie funkcjonuje prawidłowo. Działania rozpoznawane są w szpitalach, jednak nie zawsze są zgłaszane przez pracowników medycznych do odpowiednich organów. W rezultacie nie pozwala to na dokładne poznanie zagrożeń towarzyszących farmakoterapii i na ograniczanie niektórych niekorzystnych następstw stosowania leków.

Podobne zastrzeżenia NIK miała także po wcześniejszych kontrolach prowadzonych w latach 2016-2019,

W trakcie obecnej kontroli stwierdzono, że żaden ze skontrolowanych szpitali nie zadbał o prawidłowe funkcjonowanie systemu wychwytywania, zgłaszania i analizowania niepożądanych działań leków. Aż w 30 procentach placówek personel medyczny nie stwierdził żadnego działania, a w 20 procentach szpitali liczba stwierdzonych działań przez personel medyczny w ciągu trzech lat wahała się od dwóch do ośmiu przypadków.

Zgłoszenia niepożądanych działań leków, w tym niepożądanych odczynów poszczepiennych, powinny trafiać do właściwego urzędu lub podmiotu odpowiedzialnego. Zarówno Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych, jak i podmioty odpowiedzialne zobowiązane są do dokonania analiz przyczynowo-skutkowych otrzymanych zgłoszeń i przekazania ich do zewnętrznych baz danych.

Zgłoszenia niepożądanych działań leków pochodzą najczęściej od lekarzy, a personel pielęgniarski i ratowniczy nie jest aktywny w tym zakresie. Ustalenia kontroli oraz wyniki badań ankietowych 840 respondentów pokazały także, iż zdarzają się sytuacje, w których osoby wykonujące zawody medyczne błędnie interpretują definicję działań niepożądanych leków, nie znają jej lub nie stosują.

Czytaj także: Pracodawcy RP postulują niepodnoszenie podatków>>>

Prawie połowa niepożądanych działań leków stwierdzonych przez pracowników medycznych w kontrolowanych szpitalach nie została w ogóle zgłoszona do urzędu lub podmiotu odpowiedzialnego lub została zgłoszona z opóźnieniem przekraczającym ustawowe 15 dni.

W żadnym szpitalu natomiast nie stworzono warunków do prawidłowej realizacji obowiązków w zakresie zgłaszania takich działań przez osoby wykonujące zawody medyczne.

NIK zaznacza także, że obowiązek zgłaszania działań niepożądanych spoczywa tylko na pracownikach medycznych, a same placówki nie mają obowiązku przekazywać tych zgłoszeń dalej, co stanowi istotną barierę w egzekwowaniu realizacji tego obowiązku w szpitalach.

Według Izby Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych rzetelnie realizował część zadań w zakresie nadzoru nad bezpieczeństwem farmakoterapii, kierował stosowne komunikaty na temat. bezpieczeństwa stosowania produktu leczniczego, działał na rzecz aktywizacji osób zobowiązanych lub uprawnionych do informowania o wystąpieniu zdarzeń. Niedomagał natomiast monitoring niepożądanych działań leków, czego przejawem były przede wszystkim wieloletnie zaległości Urzędu w prowadzeniu analiz przyczynowo-skutkowych zgłoszeń i przekazywanie zgłoszeń do zewnętrznych baz danych.

Czytaj także: Ekonomia najważniejsza w ochronie zdrowia>>>

Zaległości w przekazywaniu zgłoszeń do zewnętrznych baz danych zwiększyły się w badanym okresie z prawie 7 tysięcy zgłoszeń do prawie 19 tysięcy.

W rezultacie ważne dane o szkodliwości stosowania pewnych leków nie docierały lub docierały z opóźnieniem do instytucji odpowiedzialnych za monitorowanie bezpieczeństwa leków w skali europejskiej i światowej, a w konsekwencji do producentów leków i personelu medycznego.

NIK wskazuje, że zaległości w przekazywaniu danych związane były między innymi z brakami kadrowymi w URPL.

 

Cały raport NIK na temat systemu monitorowania niepożądanych działań leków dostępny jest tutaj www.nik.gov.pl>>>

Przeczytaj teraz

Pomoc psychiatryczna dla dzieci i młodzieży wymaga zmian

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 16.09.2020

Według Najwyższej Izby Kontroli system lecznictwa psychiatrycznego dzieci i młodzieży wymaga zmian, bowiem nie zapewnia kompleksowej oraz powszechnie dostępnej opieki zdrowotnej w tej dziedzinie. NIK wskazuje na nierównomierne, w skali kraju, rozmieszczenie kadry lekarskiej, szpitalnych oddziałów psychiatrycznych i poradni dla małoletnich.

Według danych przytoczonych przez NIK, w Polsce 9 procent dzieci i młodzieży poniżej 18 roku życia, czyli około 630 tysięcy, wymaga pomocy  systemu lecznictwa psychiatrycznego i psychologicznego. Wskaźnik ten jest podobny u nas jak w innych krajach.

Natomiast z danych Komendy Głównej Policji wynika, że wśród nastolatków samobójstwa są drugą co do częstości przyczyną zgonów, a Polska jest w czołówce Europy pod względem liczby samobójstw. Liczba zamachów samobójczych wśród małoletnich w wieku 7 – 18 lat rośnie z roku na rok: z 730 w 2017 roku do 772 w 2018 roku, a w I półroczu 2019 roku wyniosła już 485. W latach 2017 – 2019 (I półrocze) na łącznie 1987 zamachów samobójczych, 250 zakończyło się zgonem. W 585 przypadkach przyczyną zamachów samobójczych była choroba psychiczna, a w 374 przypadkach zaburzenia psychiczne.

Potrzebna kompleksowa opieka

Podstawową zasadą terapii dzieci i młodzieży z problemami psychicznymi jest kompleksowość – diagnoza psychologiczna i lekarska oraz wielokierunkowy proces leczenia i rehabilitacji z uwzględnieniem kontekstu społecznego i rodzinnego, w jakim dziecko funkcjonuje. Jednak kontrola NIK wykazała, że system lecznictwa psychiatrycznego dzieci i młodzieży nie zapewnia tego.

Czytaj także: Prywatne podmioty uzupełniają ofertę świadczeń w zakresie zdrowia psychicznego>>>

Do czasu zakończenia kontroli NIK minister zdrowia nie wdrożył modelu leczenia  środowiskowego małoletnich z zaburzeniami psychicznymi. Model ten zakłada, że najpierw dziecku należy udzielić pomocy w przyjaznym dla niego środowisku, najlepiej w otoczeniu rodziny, w szkole, czy też poradni psychologiczno – pedagogicznej. Dopiero potem należy zapewnić leczenie ambulatoryjne, na przykład w poradni zdrowia psychicznego, a gdy i ta droga nie pomoże – dopiero w szpitalu. Taki model został przygotowany, ale jego wdrażanie rozpoczęło się już po zakończeniu kontroli NIK, dlatego nie oceniono  jego skuteczności.

Izba zwraca uwagę, że minister zdrowia nie określił wskaźników minimalnej liczby lekarzy psychiatrów dzieci i młodzieży, która zaspokoiłaby potrzeby, ani też nie opracowano modelu prognozowania zapotrzebowania na tych specjalistów. Dlatego nie wiadomo, ilu lekarzy jest obecnie potrzebnych, a ilu będzie potrzebnych w przyszłości.

Brak lekarzy specjalistów

Pod koniec marca 2019 roku zawód psychiatry dzieci i młodzieży wykonywało 419 lekarzy, a 169 było w trakcie specjalizacji. Konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży wskazywał na brak około 300 lekarzy tej specjalności. Dodatkowo niekorzystna była również struktura wiekowa kadry lekarskiej, gdyż 32 procent specjalistów miało powyżej 55 lat. W najbliższych latach problem braku lekarzy tej specjalności może się pogłębić, gdyż tylko niewielka część przyznanych przez ministra zdrowia miejsc szkoleniowych w dziedzinie psychiatrii dla rezydentów została obsadzona.

Minister wpisał wprawdzie psychiatrię dzieci i młodzieży na listę specjalności priorytetowych, ale nie spowodowało to istotnego zwiększenia zainteresowania lekarzy wyborem tej specjalizacji. Na 161 miejsc szkoleniowych w tej dziedzinie tylko 39 osób (czyli ponad 24 procent) zdecydowało się na podjęcie szkolenia w tej specjalizacji.

Według Najwyższej Izby Kontroli największym problemem jest nierównomierne rozmieszczenie psychiatrów dzieci i młodzieży na terenie kraju. Najmniej lekarzy tej specjalności,  przypadających na 10 tysięcy osób małoletnich było w województwie lubuskim (0,16), a najwięcej – w województwie łódzkim (0,79). Natomiast psychiatrów przypadających na 1 tysiąc pacjentów małoletnich, najmniej było w województwie podkarpackim (1,02) a najwięcej – również w województwie łódzkim (4,96).

Czytaj także: Coraz większe potrzeby w zakresie opieki psychiatrycznej>>>

Nierównomiernie na terenie kraju rozmieszczone były  także szpitalne  oddziały psychiatryczne dla dzieci i młodzieży, na przykład żadnego nie było w województwie podlaskim, i oddziały dzienne. W tym przypadku żadnego nie było w pięciu województwach – lubuskim, opolskim, świętokrzyskim, warmińsko – mazurskim i zachodniopomorskim.

W skali kraju, według stanu na koniec 2018 roku, świadczeń psychiatrycznych dla dzieci i młodzieży udzielano na 36 oddziałach szpitalnych (w 40 na koniec I półrocza 2019 roku). Na przyjęcie na oddział oczekiwało 402 pacjentów w stabilnym stanie zdrowia czyli o 114 osób mniej w stosunku do 2017 roku, a średni czas oczekiwania zmniejszył się z dwóch (w 2017 roku) do półtora dnia (w 2018 roku).

Izba zwraca uwagę, iż w dwóch skontrolowanych szpitalach z uwagi na brak miejsc małoletni pacjenci hospitalizowani byli także na oddziałach dla dorosłych.

Niewystarczające finansowanie

Obsada personelu  na oddziałach psychiatrycznych dla dzieci i młodzieży z reguły spełniała lub nawet przewyższała minimalne normy zatrudnienia. Problemem było niewystarczające finansowanie  świadczeń psychiatrycznej opieki dzieci i młodzieży. Środki przekazywane szpitalom przez NFZ nie pokrywały kosztów leczenia pacjentów.

NIK zwrócił też uwagę na niewystarczający nadzór konsultantów wojewódzkich w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży nad tymi specjalistycznymi oddziałami. Przeprowadzili oni kontrole tylko w dwóch spośród ośmiu skontrolowanych przez NIK szpitali. Żadnej kontroli nie przeprowadził Konsultant Krajowy w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży.

Gorzej niż w szpitalach pod względem  wolnych miejsc i czasu oczekiwania wyglądała sytuacja w poradniach. Dyrektorzy tych placówek zgłaszali, że wobec dużych potrzeb leczenia psychiatrycznego dzieci i młodzieży poradni jest za mało, dlatego wydłużają się kolejki i z roku na rok rosła liczba pacjentów oczekujących na leczenie.

W 2017 roku były to, w skontrolowanych poradniach średnio 564 osoby, w 2018 roku – 661 osób, a w 2019 roku – 1036. Wydłużył się średni czas oczekiwania na wizytę z ponad 44 dni w 2017 roku do 56 dni w 2019 roku. W jednej z poradni średni czas oczekiwania wynosił aż 120 dniu.

Czytaj także: Lux Med: nowe placówki poradni zdrowia psychicznego Harmonia>>>

Główną przyczyną dużej liczby pacjentów oczekujących na wizytę i długiego czasu oczekiwania była za mała liczba zatrudnionych lekarzy specjalistów.

Wprawdzie zatrudnienie w poradniach psychiatrycznych spełniało minimalne normy określone w przepisach, ale liczba pacjentów przypadających na jeden etat w 2017 roku – średnio 1091 osób – wzrosła w 2018 roku średnio do 1124. Na przykład w poradni w Piszu były to 593 osoby, a w Rzeszowie już 2415 pacjentów.

Brak profilaktyki

Problemem w opiece psychiatrycznej dzieci i młodzieży jest brak profilaktyki. W ponad połowie skontrolowanych poradni  nie prowadzono profilaktyki zaburzeń psychicznych, uzasadniając to realizacją tych zadań przez szkoły (pedagoga lub psychologa szkolnego) lub poradnie psychologiczno-pedagogiczne.

Tymczasem system oświaty nie gwarantuje łatwej dostępności do opieki psychologiczno – pedagogicznej. Prawie połowa szkół publicznych różnego typu (44 procent) nie zatrudnia na odrębnych etatach ani pedagoga, ani psychologa, natomiast tam, gdzie są tacy specjaliści, prowadzenie profilaktyki zaburzeń psychicznych w szkole utrudnia duża liczba uczniów.

Poza tym w żadnej (spośród 13) poradni zdrowia psychicznego nie funkcjonowały zespoły opieki środowiskowej. Kierownictwo placówek wyjaśniało, że NFZ nie finansuje opieki środowiskowej dla dzieci i poradnie nie realizują wizyt domowych psychiatrycznej opieki zdrowotnej.

Przeczytaj teraz

NIK: zawodzi profilaktyka wad postawy u dzieci i młodzieży

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 22.07.2020

Szkoły nie organizują profilaktyki wad postawy u uczniów w sposób kompleksowy, brak współpracy z rodzicami w tym zakresie. Gminy też nie są świadome wagi zagadnienia, nie inicjują współpracy szkół z placówkami ochrony zdrowia i rodzinami, nie nadzorują procesu korekcji postawy u dzieci – wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli.

W skontrolowanych przez NIK gminach i prowadzonych przez nie szkołach podejmowane dotychczas działania na rzecz profilaktyki wad postawy były niewystarczające, a w konsekwencji nieskuteczne.

Izba stwierdza, że gminy nie orientują się w potrzebach w tym zakresie, nie rozumieją powagi problemu i nie inicjują ścisłej współpracy szkół z pracownikami służby zdrowia i rodzicami dzieci, by wdrożyć kompleksową profilaktykę wad postawy. Jeśli już gminy prowadzą rozpoznanie potrzeb zdrowotnych mieszkańców, rzadko obejmuje ono schorzenia układu ruchu, w tym kręgosłupa, a jeszcze rzadziej prowadzi do zaplanowania i wdrożenia profilaktyki. Rozpoznanie to bywa prowadzone na podstawie zróżnicowanych źródeł informacji.

Jedynie część sprawdzonych przez NIK gmin zdiagnozowała stan zdrowia mieszkańców, a tylko w jednej gminie zaplanowano prowadzenie profilaktyki wad postawy uczniów. W innych skontrolowanych gminach planowanie i realizację zadań w tym obszarze pozostawiono szkołom.

Gminy rzadko też aktywnie informują o możliwościach profilaktyki wad postawy, choć dbałość o stan zdrowia uczniów to zadanie własne gmin. Pomimo funkcjonujących w województwach regionalnych programów polityki zdrowotnej (obejmujących profilaktykę wad postawy ciała dzieci i młodzieży) żadna ze skontrolowanych gmin nie zadbała o uczestnictwo w nich uczniów.

Czytaj także: Fundacja Medicover: nowatorskie rozwiązanie dla pielęgniarek szkolnych>>>

Gminy same nie opracowują i nie realizują programów polityki zdrowotnej dotyczących profilaktyki wad postawy u dzieci i młodzieży ani nie łożą środków na programy polityki zdrowotnej dotyczące wad postawy realizowanych przez inne podmioty. Ograniczają się tylko do zapewnienia środków finansowych na funkcjonowanie i wyposażenie szkół.

Jednak uczniowie uczestniczą w pewnych programach profilaktycznych, które bezpośrednio lub pośrednio odnoszą się do profilaktyki wad postawy.

Pielęgniarki szkolne prowadzą badania przesiewowe, jednak niekiedy szkoły nie zapewniają sobie dostępu do danych dotyczących skali rozpoznanych wad postawy, co w istotny sposób ogranicza dobór, a tym samym skuteczność prowadzonej profilaktyki. Gabinety profilaktyki zdrowotnej spełniają niezbędne wymagania i są wyposażone w obowiązkowy sprzęt do wykonywania testów przesiewowych dotyczących układu ruchu.

Dyrektorzy szkół współpracują z podmiotami leczniczymi udzielającymi świadczeń z zakresu profilaktycznej opieki zdrowotnej nad uczniami, w szczególności z pielęgniarkami szkolnymi, ale współpraca ta nie jest sformalizowana, a podejmowane działania nie zawsze są dokumentowane.

W dużej części skontrolowanych przez Izbę szkół przeprowadzono poza badaniami przesiewowymi dodatkowe badania w kierunku rozpoznania wad postawy. W 20 procentach szkół były to badania nieodpłatne, prowadzone przez pielęgniarkę szkolną, fizjoterapeutę lub podmiot zewnętrzny w ramach umowy zawartej z gminą.

W jednej gminie badania takie odbywały się z inicjatywy prywatnego podmiotu, a ich koszty ponieśli rodzice.

Rozpoznanie wad postawy u uczniów często nie skutkuje zaplanowaniem i organizacją zajęć gimnastyki korekcyjnej, a nauczyciele wf rzadko mają kwalifikacje do prowadzenia tych zajęć.

Na gimnastykę korekcyjną wydatkowano zaledwie 7,4 procenta środków przeznaczonych na tworzenie uczniom w szkołach warunków ograniczających możliwość wystąpienia wad postawy. Żadna ze skontrolowanych gmin nie skorzystała z dofinansowania zajęć sportowych dla uczniów z elementami gimnastyki korekcyjno-kompensacyjnej ze środków Ministerstwa Sportu i Turystyki.

Zajęcia wychowania fizycznego uwzględniają problematykę wad postawy. Tylko w dwóch skontrolowanych szkołach dano uczniom możliwość wyboru zajęć wychowania fizycznego (sportowych, rekreacyjno-zdrowotnych, tanecznych lub aktywnej turystyki). Tam też była największa frekwencja na lekcjach wf.

Czytaj także: Cztery uczelnie niepubliczne kształcą lekarzy>>>

Szkoły dokonują pomiaru wzrostu uczniów i dostosowują do nich meble szkolne. Jednak w dużej części szkół kontrolerzy Inspekcji Sanitarnej (prowadzącej kontrolę na zlecenie NIK) stwierdzili uchybienia i nieprawidłowości dotyczące ergonomii stanowisk nauki. Gminy inwestują w stworzenie warunków zapobiegających powstawaniu wad postawy, głównie w infrastrukturę sportową, organizację zajęć wychowania fizycznego na basenie, pozalekcyjnych zajęć sportowych i zajęć gimnastyki korekcyjnej, w zapewnienie ergonomicznych mebli szkolnych dostosowanych do warunków antropometrycznych uczniów oraz w miejsca na pozostawianie podręczników i przyborów szkolnych w szkole. Te ostatnie często nie są zorganizowane tak, by zachęcać uczniów do korzystania z nich.

Ponad połowa uczniów większości szkół ma zdecydowanie przeciążony bagaż szkolny, co potwierdza Inspekcja Sanitarna. W jednej trzeciej skontrolowanych szkół wychowawcy lub pielęgniarki szkolne przeprowadzali akcje ważenia plecaków szkolnych i w tych szkołach stwierdzono najmniejsze przekroczenia norm wagi plecaków szkolnych. Akcje te były ujęte w planach nadzoru pedagogicznego, organizowano też w tym zakresie konkursy. Sporadycznie – dla zmniejszenia wagi uczniowskich plecaków – w szkołach korzysta się z e-podręczników.

Działania informacyjne i edukacyjne na temat profilaktyki wad postawy prowadzą wszystkie skontrolowane szkoły, ale tylko 40 procent skontrolowanych gmin. Edukacja ta jest jednak nieskuteczna – nauczyciele nie mają dostatecznej wiedzy o tematyce wad postawy uczniów, a rodzice – o rodzaju i zakresie badań wykonywanych dzieciom w szkołach.

Szkoły współpracują z rodzicami w prowadzeniu profilaktyki was postawy, ale ta współpraca też jest nieskuteczna, o czym mogą świadczyć w szczególności wyniki kontroli Inspekcji Sanitarnej dotyczące obciążenia tornistrów szkolnych, czy też fakt, że w niektórych szkołach znaczna część uczniów objętych badaniami przesiewowymi nie korzysta z badań lekarskich.

Dobrą praktyką jest udział rodziców w zajęciach gimnastyki korekcyjnej, dzięki czemu dowiadują się oni, jak dziecko powinno poprawnie wykonywać ćwiczenia w domu, a także spotkania z przedstawicielami Inspekcji Sanitarnej dotyczącego wagi plecaków szkolnych.

Uzasadnieniem dla podjęcia tej kontroli były między innymi wyniki wcześniejszych kontroli NIK, w szczególności kontroli Bezpieczeństwo i higiena nauczania w szkołach publicznych, przeprowadzonej w 2016 roku przez Delegaturę NIK w Zielonej Górze, oraz kontroli Opieka zdrowotna nad dziećmi i młodzieżą w wieku szkolnym, przeprowadzonej w 2017 roku przez Departament Zdrowia NIK.

Źródło: NIK

Przeczytaj teraz

NIK: sieć szpitali nie obniżyła kosztów leczenia

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 5.02.2020

Z danych dotyczących rosnących kosztów leczenia szpitalnego i malejących kosztów opieki ambulatoryjnej wynika, że zmiana modelu finansowania opieki zdrowotnej u świadczeniodawców zakwalifikowanych do „sieci szpitali” i wprowadzenie ryczałtu, nie spowodowała zatrzymania tendencji wzrostu udziału leczenia szpitalnego w kosztach świadczeń opieki zdrowotnej – stwierdziła Najwyższa Izba Kontroli.

Wzrost kosztów świadczeń opieki zdrowotnej w 2018 roku wyniósł 4,7 mld zł, dzięki czemu Fundusz po raz pierwszy przeznaczył na świadczenia opieki zdrowotnej ponad 80 mld zł (czyli ponad 95,5 procenta kosztów ogółem, które wyniosły w tym roku 84,8 mld zł). W stosunku do 2017 roku koszty świadczeń opieki zdrowotnej wzrosły o 6,17 procenta.

Coraz więcej pieniędzy na szpitale

Najwyższy wzrost kosztów świadczeń opieki zdrowotnej dotyczył leczenia szpitalnego i wyniósł prawie 3,8 mld zł (wzrost o 9,79 procenta). Wzrosły koszty podstawowej opieki zdrowotnej o ponad 1 mld zł (o 9,96 procenta), opieki psychiatrycznej i leczenia uzależnień o 181,5 mln (6,82 procenta), świadczeń pielęgnacyjnych i opiekuńczych w ramach opieki długoterminowej o prawie 149 mln zł (10,6 procenta), opieki paliatywnej i hospicyjnej o prawie 66 mln (9,84 procenta), zaopatrzenia w wyroby medyczne o ponad 72 mln zł (7,09 procenta), realizacji zadań wynikających z przepisów o koordynacji o 53 mln zł (11,14 procenta) oraz pomocy doraźnej i transportu sanitarnego o prawie 3 mln zł (6,47 procenta).

W pozostałych pozycjach kosztów świadczeń – rehabilitacja lecznicza, leczenie stomatologiczne, lecznictwo uzdrowiskowe, refundacja – wzrost kosztów nie przekroczył 5 procent.

Natomiast zmniejszeniu w stosunku do 2017 roku uległy koszty ambulatoryjnej opieki specjalistycznej o ponad 1 mld zł (spadek o 17,94 procenta).

Czytaj także: Lean Management sposobem na niedobór lekarzy i pielęgniarek>>>

NIK zwraca uwagę, że wzrost kosztów świadczeń opieki zdrowotnej nie przełożył się wprost na zwiększenie zakupu świadczeń. W kwocie kosztów świadczeń opieki zdrowotnej ujęte zostały bowiem koszty stanowiące środki przekazane placówkom na podwyższenie wynagrodzeń personelu medycznego. Koszty podwyżek dla grup zawodowych wyniosły ponad 4,5 mld zł i były wyższe niż w 2017 roku o 1,9 mld zł. Do objętych regulacjami szczególnymi w latach poprzednich pielęgniarek i położnych oraz ratowników medycznych w systemie Państwowe Ratownictwo Medyczne, dołączyli lekarze posiadający specjalizację oraz ratownicy medyczni zatrudnieni w szpitalach.

 Coraz dłuższa kolejka na rehabilitację

Według raportu Najwyższej Izby Kontroli, która sprawdziła realizację świadczeń finansowanych przez NFZ, zmniejszyła się o ponad 50 tysięcy osób kolejka osób oczekujących na świadczenia,  znacznie zmniejszyły się kolejki na operację zaćmy.

Spadek ogólnej liczby oczekujących uzyskano przede wszystkim dzięki weryfikacji list oczekujących i zmianie organizacji leczenia zaćmy oraz zabiegów z zakresu endoprotezoplastyki stawu kolanowego i biodrowego. Szczególnie skuteczne okazały się zmiany w leczeniu zaćmy, które pozwoliły na zmniejszenie liczby oczekujących o blisko 122 tysięcy osób czyli o 25 procent (z ponad 494 tysięcy oczekujących na koniec 2017 roku do ponad 372 tysięcy osób na koniec 2018 roku).

Mediana średniego czasu oczekiwania, dla przypadków stabilnych, spadła o 139 dni i na koniec 2018 roku wynosiła 345 dni. Wartość mediany spadła w 15 oddziałach wojewódzkich NFZ, wzrosła tylko w oddziale w województwie podlaskim – o 112 dni.

Poza tym wprowadzenie dentobusów poprawiło w pewnym stopniu dostępność do świadczeń stomatologicznych oraz nastąpiła wyraźna poprawa w zakresie dostępności do rehabilitacji kardiologicznej.

Według NIK niepokojąca jest natomiast rosnąca liczba oczekujących oraz dłuższy czas oczekiwania na świadczenia rehabilitacyjne.

Na rehabilitację leczniczą na koniec 2018 roku oczekiwało ponad 1 mln 645 tysięcy osób czyli o ponad 63 tysiące więcej niż na koniec 2017 roku (wzrost o 4 procent), a na leczenie szpitalne na koniec 2018 roku oczekiwało 651,5 tysiąca osób i było to o 7,7 tysiąca osób więcej niż na koniec 2017 roku (wzrost o 1,19 procenta).

Czytaj także: Fizjoterapia w prywatnych placówkach szansą dla pacjentów>>>

Z kolei w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej liczba oczekujących na świadczenie na koniec 2018 roku (liczona łącznie dla przypadków stabilnych i pilnych) była wyższa, niż na koniec 2017 roku, o 6,4 tysiąca osób (wzrost o 0,35 procenta), przy czym dla przypadków stabilnych spadła o 16,5 tysiąca osób, a dla przypadków pilnych wzrosła o blisko 23 tysiące osób.

Nadal nierozwiązanym problemem jest także brak dostępu do części świadczeń zdrowotnych, różnice w dostępie do nich w poszczególnych oddziałach wojewódzkich NFZ, a także brak dostępu do kompleksowej opieki po zawale mięśnia sercowego na terenie czterech województw – podkarpackiego, świętokrzyskiego, pomorskiego i warmińsko-mazurskiego.

W 2018 roku bieżące wydatki publiczne na opiekę zdrowotną w Polsce, według danych OECD, wyniosły 4,5 procenta PKB i były niższe niż w większości państw europejskich należących do tej organizacji. Niskie nakłady publiczne na opiekę zdrowotną kompensowane są zwiększonym udziałem wydatków ponoszonych przez pacjentów, czy to w postaci udziału w dodatkowych systemach ubezpieczeń, czy wydatków bezpośrednich na świadczenia lub leki.

Cały raport NIK dostępny jest na stronie www.nik.gov.pl

Przeczytaj teraz

Zlecenia na wyroby medyczne według nowych przepisów

Autor: Medycyna Prywatna
Dodano: 2.01.2020

Od 1 stycznia 2020 roku pacjenci, którym przysługują wyroby medyczne, nie muszą już odwiedzać placówki NFZ  by potwierdzić zlecenie. Mogą to robić podczas wizyty u lekarza zlecającego wyrób medyczny.

Część placówek realizowała te zlecenia na nowych zasadach już od 4 listopada 2019.

Natomiast już od 1 października 2019 obowiązuje zarządzenie prezesa NFZ, które zlikwidowało obowiązek sporządzania upoważnienia dla pełnomocnika do odbioru wyrobu medycznego. Teraz wystarczy upoważnienie ustne.

Jednym ze znacznych utrudnień dla pacjentów, którzy przebywają w szpitalu, nadal jest brak możliwości zaopatrzenia w wyrób medyczny wydawany na zlecenie w trakcie hospitalizacji. Trudno jest dobrać i dopasować na przykład protezę czy pionizator, bez wcześniejszego ich przymierzenia. W efekcie bywa tak, że pacjent otrzymuje wyrób medyczny, który nie spełnia swojej funkcji.

Czytaj także: Otwieramy się na nowe rynki>>>

W ocenie Najwyższej Izby Kontroli, która sprawdziła dostępność refundowanych wyrobów medycznych, pacjent powinien być zaopatrzony w niezbędne wyroby medyczne przed wypisem ze szpitala, gdzie sprawdzana jest jakość i przydatność wyrobu. W odpowiedzi na wyniki kontroli NIK minister zdrowia poinformował, że trwają analizy dotyczące zmiany przepisów, które mają umożliwić wystawianie, w czasie pobytu pacjenta w szpitalu, zleceń na określone wyroby medyczne, jeśli są niezbędne dla zachowania ciągłości leczenia lub są wykonywane na zamówienie.

Wyniki kontroli NIK o dostępności refundowanych wyrobów medycznych dostępne są na stronie: www.nik.gov.pl

Przeczytaj teraz
Page 1 of 2
1 2